niedziela, 30 października 2016

Rozdział 27 cz.2

- Chyba oszalałaś, że pójdziesz tak ubrana - zakpił Bartek, stojąc w drzwiach mojego hotelowego pokoju.
- Jeszcze jakbym wiedziała, gdzie mnie wasza wysokość zabiera, to może bym się jakoś dostosowała - wywróciłam oczami.
- Do restauracji zjeść kolację.
- W takim razie co ci nie pasuje w moim ubiorze? - zaśmiałam się ironicznie, ponownie spoglądając w lusterko.
- To ja tutaj jestem od noszenia spodni, ty załóż sukienkę - otworzył szafę, gdzie tymczasowo wisiały moje rzeczy i zaczął przeglądać ubrania wieszak po wieszaku.
Rozłożyłam bezradnie ręce, opierając się ramieniem o ścianę.
- Ubierz tą niebieską - wyciągnął jedną sukienkę w moją stronę.
- Pieprzony stylista - mruknęłam pod nosem, kierując się w stronę łóżka.
- Nie zapominaj, że jestem twoim starszym bratem i powinnaś się do mnie odnosić z szacunkiem - zebrał się na poważny ton.
Zdjęłam swoje ubranie i ułożyłam je na jednym z foteli. Wcisnęłam się w sukienkę i odwróciłam ze sztucznym uśmiechem w stronę bruneta.
- Dziwi mnie fakt, że ani razu nie skomentowałaś sytuacji sprzed kilku godzin - skrzyżował ręce na piersi.
- Co mam mówić? Dobrze wiesz, że zepsułeś mi humor i jestem na ciebie zła.
- Komentowanie jest w twoim stylu.
- Twoje zachowanie jest strasznie szczeniackie. Myślisz, że jak zdarłeś mój pierścionek z ręki i rzuciłeś nim w Janka to zmieniłeś tym jakoś nasze relację? Nie rozumiem co chciałeś mi przez to pokazać  - odparłam, przekładając w międzyczasie kilka podręcznych rzeczy z jednej torebki do drugiej.
- A jakbym zabronił ci się z nim widywać?
- To byś zaprzeczył samemu sobie - wzruszyłam ramionami, wsuwając na stopy buty.
- Nie boisz się, że to zrobię?
- Jest wiele rzeczy których się boję Bartek. Chodźmy już na tą głupią kolację, bo chciałabym jak najszybciej zakończyć ten dzień - mruknęłam, wychodząc na korytarz.

***

- Smakuje ci?
- Jest okej - rzuciłam, po raz kolejny gmerając widelcem w swoim talerzu.
- Wyglądasz jakbyś jadła swoją najgorszą kolację w życiu - zaśmiała się Kasia.
Spojrzałam na nią przelotnie nic nie odpowiadając. Jedzenie nie było najgorsze, ale nie miałam apetytu. Przyszłam tutaj jedynie ze względu na rozkaz Bartka, który nie chciał słyszeć słowa sprzeciwu.
- Jesteś zła na mnie czy na jedzenie? - spytał, dostrzegając jak dziurawię widelcem coś na wzór schabowego.
Gdyby nie było tutaj tylu ludzi już dawno to mięso wylądowałoby na jego twarzy.
- O co się pokłóciliście? - westchnęła Kasia, spoglądając to na mnie to na niego.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać. Już pójdę, boli mnie głowa od tego ciągłego szumu ze sceny - mruknęłam, odsuwając krzesełko do tyłu.
- Przynajmniej dokończ kolację - złapała mnie za rękę, kiedy podniosłam się z miejsca.
- Nie jestem głodna - rzuciłam bardziej do siebie, niż do niej.
Nie patrząc dłużej na dwójkę przede mną zaczęłam kierować się do wyjścia z zapełnionej elegancko ubranymi ludźmi restauracji. Każdy z osobna kierował na mnie swój wzrok, tak jakbym wychodząc robiła coś niezwykle złego. Spojrzałam przelotnie w stronę mini sceny na której odbywał się jakiś pokaz iluzji, który miał za zadanie umilić czas kolacji wszystkim gościom. Facet stojący na środku wielkiego czerwonego spodka patrzył prosto na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
- Panienka się chyba zakochała i nie obchodzi ją taki staruszek jak ja - powiedział, a ludzie zaczęli chichotać.
Zmarszczyłam brwi, zaczynając rozumieć te wszystkie dziwne spojrzenia na moją osobę. Pewnie mnie o coś pytał, a ja nawet tego nie usłyszałam. Spuściłam głowę, chcąc jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz.
- Nie uciekaj złociutka, nie uciekaj! - wykrzyknął, schodząc ze swojej sceny. Zwinnie przeszedł między stolikami, łapiąc mnie za ramię zanim zdążyłam otworzyć drzwi.
- Tak? - zapytałam niepewnie.
- Wybrałem cię na ochotniczkę i teraz z twoją pomocą pokażę największy numer tego wieczoru! - wykrzyknął z entuzjazmem do swojego mikrofonu.
- Ale ja nie byłam chętna - pokręciłam przecząco głową, łapiąc za klamkę.
- Nie wstydź się kruszynko, wszyscy tutaj na to czekają! - pociągnął mnie w stronę sceny.
Przełknęłam nerwowo ślinę spoglądając pytająco na Bartka, na co on jedynie wzruszył ramionami. Weszłam po kilku schodkach na czerwony podest, rozglądając się po restauracji. Wzrok każdego człowieka był skierowany na naszą dwójkę, przyprawiając mnie tym o zawrót głowy. Nie lubię być w centrum uwagi, a zwłaszcza wtedy, kiedy nie mam grama humoru. Magik jednak za wszelką cenę próbował uratować swoje show prosząc mnie o stanięcie tyłem do widowni i przodem do ściany, tak żeby pojawił się na niej mój cień.
- Wiele osób wierzy, że ludzki cień ma specjalne znacznie - rozpoczął swoją przemowę, poprawiając na głowie swój kapelusz. -  Niektórzy uważają, że na czyjś cień nie można nadepnąć, to może przywołać nieszczęście. Mówią też, że można zabić, wbijając nóż w czyjś cień.
Jeżeli mam być szczera, to dzięki tej przemowie sprawił, że jeszcze bardziej miałam ochotę stąd uciec.
- Teraz proszę cię abyś zamknęła swoje oczy i skupiła się na odczuciach. Kiedy położę palec na twój cień, poczujesz mój dotyk.
Wykonałam niepewnie jego polecenie mimo narastającego strachu w moim podbrzuszu. Może trochę przesadzam, ale z drugiej strony słyszy się tyle opowieści o istnieniu na świecie ludzi z dziwnymi nadzwyczajnymi mocami, które również dobrze może mieć ten facet. Jeszcze sprawi, że stracę pamięć, albo będę na jego zawołanie wydawała odgłosy zwierząt co mnie tylko upokorzy.
- Nie otwieraj oczu, dopóki cię o to nie poproszę.
Mam wrażenie, że wszyscy ludzie znajdujący się w restauracji zdążyli ją opuścić, bo jedyne co dało się usłyszeć to mój mało spokojny oddech i odgłos kroków magika w stronę ściany. Zmarszczyłam delikatnie nos czując dłoń na swoim ramieniu. Automatycznie skierowałam tam swoją rękę, podskakując w przerażeniu, kiedy nie było tam żadnej dłoni, którą nadal czułam na swojej skórze. Ludzie zaczęli klaskać, a ja nie miałam pojęcia czy po prostu ktoś za mną stoi i pomaga iluzjoniście, czy to moja wyobraźnia zadziałała w taki sposób, że sama zwariowałam.
- Teraz otwórz oczy i sprawdź czy nikt mi w tym nie pomagał.
Jak najszybciej otworzyłam powieki i obróciłam się wokół własnej osi. Przebiegłam badawczo wzrokiem po zdziwionej publiczności, następnie spoglądając na magika. Nie mam pojęcia w jaki sposób to zrobił, ale to było cholernie przerażające i zarazem imponujące.
- Jesteś na tyle odważna, by podjąć się kolejnej próby? - zapytał, na co bez zastanowienia kiwnęłam twierdząco głową.
Może tym razem rozgryzę cały proces tej sztuczki i zasnę spokojnie w nocy bez zastanawiania się co ten człowiek ze mną zrobił. Stałam dłuższą chwilę bez ruchu, wsłuchując się w ciszę co jakiś czas przerywaną cichym szeptem dochodzącym z któregoś ze stolików. Moje serce prawie wstrzymało swoją pracę, kiedy nagle poczułam jak kosmyk moich włosów zostaje przeniesiony z jednego ramienia na drugi, a chwilę później ciepłe usta lądują na mojej szyi. Odskoczyłam do tyłu szybko otwierając oczy. Nie wiem co mnie bardziej zaszokowało. Fakt, że czułam wcześniej ten cholerny dotyk na swoim ramieniu, a nikogo obok mnie nie było, czy fakt, że nie ma śladu po magiku, a na jego miejscu stoi Janek z czerwoną różą w ręku.
- Co jest grane? - wydusiłam z siebie niepewny szept, nie spuszczając z niego wzroku.
Szatyn z wymalowaną powagą na twarzy wyglądał tak, jakby sam nie wiedział co tutaj robi, ale chwilę później zrobił krok w moją stronę, wyciągając rękę z różą do mnie.
Posłałam mu pytające spojrzenie, nie mając odwagi odwrócić się za siebie, gdzie nadal panowała okropna cisza. Nie wiem czy zdziwiłabym się gdybym odwracając się zastała puste krzesła.
Kiedy przyjęłam od niego kwiatek, zaczął zniżać się, aż w końcu uklęknął na kolano.
- Nie wygłupiaj się Janek - mruknęłam cicho, ciągnąć go delikatnie za kołnierzyk idealnie białej koszuli, którą miał na sobie.
Wyraz jego twarzy ani na chwilę się nie zmienił. Jego oczy nadal były wpatrzone prosto w moje, a ja mimo faktu, że już raz przyjęłam jego oświadczyny, poczułam ogromny stres. Nie rozumiem po co robi to kolejny raz, skoro nic między nami się nie zmieniło.
- Anno Wiktorio Star wyjdziesz za mnie? - po raz pierwszy użył mojego drugiego imienia.
Patrzyłam na niego jak na głupka, zaczynając mieć wrażenie, że chwilę wcześniej był ochotnikiem u tego samego iluzjonisty i została mu usunięta pamięć, przez co nie pamięta swoich oświadczyn.
Spojrzałam przelotnie przez ramię, by upewnić się, że to nie moja wyobraźnia i że nie stoję nadal z zamkniętymi oczami, robiąc z siebie idiotkę przed tłumem ludzi siedzącym za mną, gadając do osoby, której tak naprawdę przede mną nie ma, ale wszystko było na swoim miejscu. W momencie kiedy napotkałam ponaglający mnie wzrok Bartka odwróciłam się znowu w stronę Janka.
- Tak - powiedziałam, uśmiechając się, kiedy kąciki jego ust drgnęły ku górze.
Wyciągnął z pudełeczka ten sam pierścionek, który jeszcze dzisiaj rano miałam na palcu, wsuwając go na swoje miejsce.
Ludzie zaczęli nas oklaskiwać, kiedy szatyn podniósł się z ziemi obejmując mnie rękami w talii i bez oporu wpił się w moje usta. Całkowicie mu się poddałam, odchylając delikatnie do tyłu ze względu na siłę z jaką przywarł do mojego ciała.
- Dlaczego znowu to zrobiłeś? Przecież nie zerwaliśmy zaręczyn - wyszeptałam, kiedy się ode mnie odsunął.
- Mógłbym to robić codziennie tylko po to, żeby słyszeć, że zgadzasz się być na zawsze moja - zatoczył kciukiem kółko na moim policzku.

***

- Opłacało się psuć ci humor przed pół dnia, żeby teraz zobaczyć jak próbujesz ukryć załzawione oczy - Bartek owinął mnie swoim ramieniem, przyciskając mocno do swojej klatki piersiowej.
- Wiedziałam, że maczałeś w tym palce. To nie było nawet trochę zabawne, bo naprawdę myślałam, że nie pozwolisz mi z nim być - odepchnęłam go od siebie, krzyżując ręce na piersi.
Mogłam się domyślić tego, że wszystko ustawili. Normalnie nie kazałby mi zakładać sukienki, bo najzwyczajniej w świecie by go to nie obchodziło. Zrobił to bo dobrze wiedział, że wyląduję na scenie przed przypadkowymi ludźmi.
- Już nie histeryzuj - roześmiał się, potrząsając moimi ramionami.
- Obicie sobie mordy to też był kawałek planu? - wywróciłam oczami.
- Obijemy sobie ją pewnie jeszcze nie raz - puścił do mnie oczko, na co fuknęłam coś pod nosem, następnie biorąc głęboki oddech. Spojrzałam na Janka i bez zastanowienia przysunęłam się bliżej niego, wtulając głowę w jego koszulę.
- Nie mogę oderwać od was wzroku - stęknęła Kasia, patrząc na nas z rozmarzonym wyrazem twarzy.
- Mimo wszystko pamiętaj o tym co ci powiedziałem - Bartek posłał ostrzegawcze spojrzenie Jankowi.
- Co mu powiedziałeś? - uniosłam zaciekawiona głowę.
- Coś. My też możemy mieć tajemnice - zaśmiał się pod nosem.
- Co ci powiedział? - posłałam pytające spojrzenie Jankowi.
Szatyn roześmiał się, kręcąc głową. Przytknął swoje usta do mojego czoła, całując mnie czule. Od dziesięciu minut nie odezwał się ani słowem, a jedynie obserwował wszystko co się dzieje dookoła. Mimo wszystko wydawał się być zupełnie wyluzowanym, tak jakby konflikt między nim, a Bartkiem nigdy nie miał miejsca.
- Będzie z tego dużo krwi i łez? - zapytałam, spoglądając na dwójkę.
- Ktoś musi ci zastąpić ojca i postraszyć twojego przyszłego męża - oboje jak na zawołanie posłali sobie mrożące krew w żyłach spojrzenia.
- Dajcie jej już spokój, nie widzicie, że jest już zmęczona tymi waszymi gadkami? - oburzyła się Kasia, patrząc na mnie ze współczuciem.
Janek widząc moją dziwną minę, złapał mnie za dłoń, przejeżdżając kciukiem po jej wierzchu. Spojrzałam na świecący się, biały brylancik w pierścionku, ściskając mocniej jego rękę.
- No to teraz raz do swojego pokoju przebrać się w piżamkę, umyć ząbki i do łóżka - Bartek klasnął w dłonie, przenosząc wzrok na Janka - Oczywiście do ślubu śpicie osobno. W noc poślubną pozwolę ci ją dotknąć powyżej kolana.
- Jesteś chory - uniosłam jedna brew do góry, nie mogąc się już powstrzymać od cichego śmiechu.
- No dobrze tatusiu, chyba na nas pora, bo widzę, że brak bajki na dobranoc źle na ciebie działa - rzuciła Kasia, pociągając Bartka za łokieć w stronę wejścia do hotelu.
- Bogu dzięki - mruknęłam, kiedy znaleźli się w środku. Przeniosłam wzrok na Janka, który patrzył na mnie w tajemniczy sposób. - Co?
- Nic.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz?
- Jestem szczęśliwy - wzruszył ramionami, wsuwając ręce do kieszeni swoich spodni.
Okręciłam kilka razy różę w swojej ręce, przytykając ją do nosa, by wciągnąć jej słodki zapach. Ja też jestem szczęśliwa mimo tego upierdliwego poczucia, że moje życie jest na tyle zwariowane, że nie pozwoli mi przez kolejny dzień nacieszyć się spokojem, bo znowu wydarzy się coś szalonego. Jednak warto wypłakać litry łez chociażby dla tego jednego momentu w jakim tkwimy teraz. Gwieździste niebo, palmy, pachnąca róża i co najważniejsze on - mężczyzna którego kocham i nienawidzę ponad życie.
- Wiesz, że przyleciałem tutaj z myślą, że jestem przegrany?
- Ale jednak nie zrezygnowałeś.
- Byłbym największym idiotą gdybym to zrobił.
- Kocham cię.
- Kocham cię bardziej - nawet na chwilę nie przestał być poważny.
- Jak bardzo?
- KOCHAM CIĘ - wykrzyknął z całego gardła zwracając przy tym na siebie uwagę wszystkich spacerujących ludzi.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wbiegł na chodnik, zaczynając zaczepiać każdego możliwego przechodnia.
- Wie pan, że ją kocham?
Starszy pan podążył wzrokiem za jego ręką nie rozumiejąc co do niego mówi. Szatyn pozostając niewzruszonym zaczepił kolejną osobę, łapiąc ją za ramię.
- To moja przyszła żona, kocham ją.
Kobieta spojrzała na niego jak na idiotę, odchodząc szybko w bok. Przytknęłam rękę do buzi, próbując powstrzymać śmiech. Chyba zapomniał, że nie każdy na świecie zna nasz język.
- Ty! - wskazał na jakiegoś młodego chłopaka - Mam nadzieję, że uśmiechasz się tak na widok palmy, a nie mojej kobiety - zacisnął szczękę, ale nadal na jego twarzy była wymalowana radość.
Ludzie dookoła patrzyli na niego jak na opętanego szaleńca, rozmawiającego w innym języku. Złapałam go za koszulę, by odwrócił się w moją stronę. Bez zastanowienia wpił się w moje usta, sprawiając, że zabrakło tylko wybuchu fajerwerków, by wszystko wyglądało jak z jakiejś amerykańskiej komedii romantycznej. Oderwałam się od niego, łapiąc go za rękę. Pociągnęłam go w stronę hotelu, jak burza przebiegając przez recepcje. Nacisnęłam guzik w ścianie na co winda od razu się otworzyła, a my o mało w niej nie upadliśmy. Kiedy drzwi się zasunęły szatyn przyparł mnie do ściany, ponownie atakując moje usta. Wsunęłam rękę w jego włosy, ciągnąc za nie delikatnie, kiedy przeniósł swoje spragnione pocałunki na moją szyję. Delikatne szarpnięcie i dźwięk oznaczający, że jesteśmy na odpowiednim piętrze nie przerwał naszej bliskości. Oboje znaleźliśmy się na hotelowym korytarzu i zupełnie nie zwracając uwagi na to czy ktokolwiek się na nim znajduje rozbiliśmy się o równoległą ścianę, spoglądając przelotnie w swoje oczy. Złapałam mocno za kołnierzyk od jego koszuli, mocnym szarpnięciem, przyciągając go do siebie. Pocałowałam jego usta, przygryzając delikatnie dolną wargę. Przesunęliśmy się po omacku w głąb korytarza, robiąc kolejny przystanek tuż przy drzwiach prowadzących do mojego pokoju. Sięgnęłam ręką do torebki, próbując znaleźć w niej klucze, ale pocałunki, którymi obsypywał mnie szatyn, sprawiały, że traciłam kontrolę nad swoimi ruchami. Kiedy poczułam metalowy przedmiot w palcach, wyciągnęłam go, odwracając się tyłem do chłopaka, by trafić nim do zamka. Pchnęłam drzwi używając odrobinę za dużo siły, przez co odbiły się z echem o ścianę.
- Seks dopiero po ślubie - Janek oparł ręce po obu stronach futryny, obserwując jak z determinacją rzucam swoją torebkę w kąt.
- Tak mówisz? - spytałam, a następnie odwróciłam się do niego tyłem, rozpinając powoli suwak znajdujący się po boku mojej sukienki.
Słyszałam jak zatrzaskuje za sobą drzwi i stawia ciężkie kroki w stronę łóżka. Wyminął mnie siadając na jego brzegu i zawiesił na mnie swój palący wzrok.
- Wyglądasz zupełnie tak samo jak kilka lat temu, kiedy podpuściłem cię do robienia dla mnie striptizu - przejechał ręką po swojej brodzie, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Byłeś wtedy nieźle napalony - zaśmiałam się, zsuwając obcasy jednym ruchem nogi.
- A ty taka niewinna, że bałem się ciebie w jakikolwiek sposób dotknąć, żeby cię nie skrzywdzić. A teraz proszę z małego pączka rozkwitł ogromny, przepiękny kwiat, który nadal się rozwija.
- Mogę być nadal tą wstydliwą i niedoświadczoną dziewczyną, która tak cię kręciła - zagryzłam wargę, spuszczając głowę tak, by moje włosy przysłoniły mi połowę twarzy.
- Znowu dla mnie zatańczysz? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Jeśli mnie o to ładnie poprosisz - wyszeptałam, przygryzając czubek swojego palca.
- Muszę się najpierw zastanowić czy to wytrzymam - stęknął, poprawiając się niespokojnie na łóżku.
Nie czekając dłużej na jego prośby, poruszyłam zmysłowo biodrami na boki. Roześmiałam się cicho, odchylając głowę do tyłu, widząc jak Janek boleśnie ściąga brwi.
Wystarczy jeden ruch i już staje się jak bezpański piesek. Uwielbiam patrzeć jak się w tym zatraca, zupełnie zapominając o otaczającym go świecie.
Zrobiłam dwa kroki do przodu, siadając na jego kolano. Ułożył rękę na moim udzie, biegnąc nim do góry aż do momentu gdzie zaczyna się moja sukienka. Pchnęłam go delikatnie do tyłu przez co opadł plecami na pościel nadal pozostając nogami na podłodze. Przerzuciłam przez niego udo, siadając na nim okrakiem. Położył ręce na moich nogach, a chwilę później zahaczył palcami o moją sukienkę, podsuwając ją do góry, aż zupełnie ją ze mnie ściągnął, odkładając gdzieś na bok. Przejechał wzrokiem po moim ciele, po czym uśmiechnął się zadziornie, układając dłonie na moim tyłku.
Położyłam ręce na jego klatce piersiowej, zaczynając powoli rozpinać jego koszulę guzik po guziku. Przymknął oczy czerpiąc przyjemność z bliskości mojego ciała i delikatnego dotyku moich paznokci na jego skórze. Kiedy skończyłam, pochyliłam się składając pojedyncze pocałunki na tatuażach wchodzących na jego barki. Zamruczał, ściskając lekko moje pośladki. Kiedy dotarłam do jego ust zamknęłam oczy nie wykonując żadnego dalszego ruchu. Ręce szatyna przejechały do góry, by za chwilę wrócić na swoje miejsce. Jednym stanowczym ruchem położył mnie pod sobą, następnie ściągając z siebie koszulę. Klęcząc między moimi nogami przyglądał mi się uważnie, zaciskając miarowo szczękę. Pochylił się nade mną i przycisnął usta do mojego obojczyka, zaczynając składać na nim pojedyncze, krótkie pocałunki. Przejechał opuszkami palców po moim brzuchu, sprawiając że coś się we mnie skurczyło. Położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, przymykając oczy.
- Od naszego ostatniego razu...
- Ja też - przerwałam mu, układając dłoń na jego policzku. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
- A też tak jak ja myślałaś o mnie w ten sposób? - kącik jego ust drgnął do góry w rozbawieniu.
- Jeszcze mi powiedz, że sobie w tym pomagałeś...
- Rumienisz się - zaśmiał się cicho, układając dłoń na mój rozgrzany policzek.
Zmarszczyłam nos, próbując ukryć swoją twarz we włosach.
- Wyobraź sobie, że teraz do końca życia mamy siebie na własność - złączył nasze palce razem i podciągnął nasze ręce za moją głowę - I możemy zrobić tyle wspaniałych rzeczy, o których nawet nie marzyłaś - wyszeptał prosto do mojego ucha, przygryzając jego płatek.
Pisnęłam cicho, kiedy niespodziewanie przerzucił mnie na brzuch w ekspresowym tempie pozbywając się mojego stanika.
- Spokojnie kochanie, oszczędzaj głos - zamruczał, odgarniając włosy z moich pleców.
Dobrze wiedział, że mówiąc w ten niski sposób zawróci mi w głowie jeszcze bardziej i wykorzystał to. Przejechał dłonią od mojej łopatki w dół, a następnie zwinnym ruchem podciągnął mnie do góry, więc chcąc nie chcąc znalazłam się przed nim na kolanach. Mimo wszystko nie czułam nawet odrobiny wstydu i byłam w stanie pozwolić mu zrobić ze mną to co tylko chciał. Ufałam mu.
- Jestem zły, że ktoś inny niż ja widział cię w ten sposób - zahaczył palcem o materiał mojej bielizny.
- Jestem zła, że straciłam trzy lata żyjąc bez ciebie - wyszeptałam w pościel.
Szatyn naparł na mnie swoim ciałem, dzięki czemu doskonale go poczułam. Westchnęłam, kiedy zaczął składać mokre pocałunki na wysokości mojej łopatki, przyprawiając mnie tym o gęsią skórkę.
- Zimno ci kochanie? Chyba powinienem cię rozgrzać - zaśmiał się cicho, zauważając ją.
Przekręciłam się pod nim, szybko klękając tym razem przodem do niego. Zarzuciłam ręce na jego szyję i wpiłam się w jego usta. Zamruczał cicho, układając swoją zimną dłoń na dole mojego kręgosłupa i stanowczym ruchem przycisnął mnie do siebie sprawiając, że nasze klatki piersiowe się o siebie rozbiły. Sięgnęłam jedną ręką do guzika jego spodni, odpinając go. Czułam jak bardzo napięty jest w tamtym miejscu, dziwiąc się, że nie sprawia mu to żadnego bólu.
- Już wiem jak spędzimy cały jutrzejszy dzień do momentu wyjazdu - spojrzał na mnie rozpalonym wzrokiem, kiedy moja dłoń wylądowała w jego bokserkach.


______________________________________________________________________
Ktoś spodziewał się, że Janek i Bartek zaplanują i zrealizują publiczne oświadczyny?
Ps. Jak wiecie albo i nie to fanfiction wielkimi krokami zbliża się ku końcowi, dlatego moje pytanie brzmi: Czy zostalibyście ze mną gdybym zaczęła pisać nowe opowiadanie z inną fabułą?
GRUPA

24 komentarze:

  1. Pewnie że tak ! ♡ 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku tak pisz nowe opowiadanie 💗

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się tego :3
    Oczywiscie, że zostanę

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne...Ale żeby w takim momencie kończyć? I jak to fanfiction zblyża się ku końcowi to niemożliwe!! (Co ty na to żeby dodać kolejną część szybciej , jako dodatek na długi weekend ?)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny .Co do twojego pytania Ania , to pewnie , że tak :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest genialny ❤
    Nie wiem jak mam go opisać ale to co Ty tworzysz, że nie da się tego nie czytać!
    Mam nadzieję że po zakończeniu będzie to nowe ff i zostanę na 100000%

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakochałam się w tym rozdziale 😍
    I oczywiście że zostanę ❤❤❤
    PS. Czekam na ślub 💞💘

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny, jeden z najlepszych ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zawsze genialny. Ania, Ty masz taką łatwość w pisaniu, twój styl, taki, aż czytelnik może sobie dokładnie wyobrazić fabułę i poczuć się jak bohaterowie, dostarczasz tyle emocji za każdym razem, więc grzechem by było nie zostać z Tobą. Oczywiście, że zostanę i przeczytam wszystko co stworzysz, obojętnie co to będzie. Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę dużo świetnych pomysłów! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasne że tak ❤ smutno mi trochę ze już się kończy, ale nie mogę się doczekać nowego opowiadania 💕❤💘

    OdpowiedzUsuń
  11. JASNE!!! Obojetne co by to nie bylo,tylko mam prosbe. Sprobuj, aby glowna bohaterka nie byla ciagle w centrum uwagi,zeby w fabule bylo wiele innych czynnikow ktore wplywaja na zycie bohaterow. Pozdrawiam ambitna i kreatywna autorke !

    OdpowiedzUsuń
  12. Skończ to ff szczęśliwie, bo chyba nie przeżyję jeśli oni nie będą razem :/ Taka mała prośba od czytelniczki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jest genialny ! *-* kocham to ff i nie mogę uwierzyć że za niedługo koniec 😭💕 zostanę na 100000% 💟nie moge się doczekać kolejnego rozdziału! 💟 pozdrawiam i życzę weny 💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaczęłam czytać twoje ff jakiś tydzeń temu i sie po prostu zakochałam 😍 I przy okazji uzależniłam też moją przyjaciółkę od tego 😂 Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział❤️ I odpowiedz na twoje pytanie brzmi stanowcze tak

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojeju tak!
    I wiesz co czekałam na taki rozdział i na taką końcówkę tego rozdziału:D I mam nadzieje ze nikt im do pokoju nie wbijexd
    Chociaż jak zaczniesz nowe opowiadanie to i tak tego nie zapomnę :'(

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę uwierzyć że to już prawie koniec 💘 czekam na szczęśliwe zakończenie i oczywiście że zostanę bo to co piszesz jest niesamowite 😍😍 kocham twoje ff i napewno od następnego opowiadania też nie będę mogła się oderwać 💞💓

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeeeeej to już prawie koniec :( 💘😍 pewnie że zostanę bo twoje ff jest najlepszym jakie czytałam i chcę czytać więcej takich opowiadań ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejuuu genialnee!! Ale będzie ff do momentu ślubu cnie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Super, czeakm na nexta <33 ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Ehh szkoda że niedługo koniec, bo ff jest naprawdę super. 😭💕
    Czekam na kolejny. ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Będę czytała twoje ff jeśli jaśek znów wystąpi jako nie grzeczny chłopiec💕💕
    Ps. Supi rizdział

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy następny?? proszę dodawaj częściej...
    💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  23. Oczywiście że tak, liczę na taka sama bombę jak to!

    OdpowiedzUsuń