- Mogłaś powiedzieć, że nie chcesz, ze mną spać w jednym łóżku i nie byłoby problemu.
- Jedyną osobą, która ma z tym problem, jesteś ty - wywróciłam oczami, oddając mu jego bluzkę, którą pożyczył mi wczoraj wieczorem, bo moja była już całkowicie sucha.
- Bo nie widzi mi się spanie w tym małym fotelu.
- Dlatego to ja tam spałam.
Jeśli myślał, że po tym wszystkim tak normalnie pójdę spać z nim w jednym łóżku, to się przeliczył. Dobrze wiem jak to jest podczas snu, a nie chciałam obudzić się w jakiejś pozycji, która pozwoliłaby mu na jeszcze więcej.
Już nie jestem tą samą Anią co kiedyś. Ta cała sprawa z jego zniknięciem, więzieniem nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy. Nie uważam, że Janek jest złym człowiekiem, który ma ciągle niedobre zamiary, ale nie pozwolę, by znowu zagrał na moich uczuciach.
- Wystarczy, że wyciągniesz moje walizki z samochodu, a dalej poradzę sobie sama.
Nałożyłam na swój nos okulary przeciwsłoneczne, kiedy wyszłam z hotelu. Po wczorajszej ulewie nie było nawet śladu. Mocne promienie słoneczne od razu weszły w bliski kontakt z moją skórą, ogrzewając ją.
- I tak jadę w tamtą stronę, więc cię odwiozę.
Kiwnęłam głową, nie mając zamiaru się upierać. Wsiadłam do samochodu i oparłam ramię o szybę, ale chwilę później musiałam znowu się wyprostować, bo zsunęła się do dołu, jednocześnie z rozsuwanym dachem. Dzisiejsza jazda będzie o wiele bardziej przyjemna niż wczorajsza, bo nie ma wiatru. Powietrze kompletnie stoi w miejscu, co daje uczucie jeszcze większego upału.
Pół nocy nastawiałam się psychicznie na rozmowę z Bartkiem. Nie chciałam mu o niczym mówić, ale teraz nie mam żadnego wyjścia. Nie mam serca go dalej okłamywać, dlatego wszystko mu dzisiaj wyjaśnię. Zacisnę zęby i jakoś zniosę jego złość na mnie.
- Dziękuję - mruknęłam cicho, biorąc do ręki drugą walizkę.
- Pomogę ci je wnieść na górę.
- W hotelu są windy. Dam sobie radę Janek - westchnęłam, odwracając się na pięcie.
- Możemy porozmawiać? - zawołał za mną, zanim weszłam do budynku.
- Już rozmawialiśmy i miałam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś - ponownie stanęłam do niego przodem.
- Nie chcę rozumieć tego co do mnie mówisz - pokręcił głową, stając naprzeciwko mnie.
- Już tyle razy przekonaliśmy się o tym, że nie potrafimy ze sobą być, więc po co robić to kolejny raz?
- Bez siebie też nie dajemy rady.
- Spędziłam bez ciebie rok.
- I jak było?
Odwróciłam głowę w inną stronę, nie odpowiadając. Dobrze wie jak było. Ale to nie ma dla mnie teraz znaczenia.
- Po prostu o mnie zapomnij, dobrze?
- Nie umiem.
- Znajdź sobie kogoś... kogoś kto cię doceni.
- Nie chcę tego robić na twoich oczach.
- Wystaw mnie na próbę.
Janek zsunął moje okulary z nosa, by móc spojrzeć w moje oczy. Stałam, twardo wpatrując się w jego twarz.
- Nie pamiętasz jak skończyła się nasza próba na Teneryfie? - zaśmiał się, wsuwając rękę w kieszeń swoich spodenek.
- Więc czego ode mnie oczekujesz?
- Ostatniej szansy.
- Nie mogę ci jej dać - pokręciłam przecząco głową.
Czuje się jakbym rozmawiała z pięcioletnim nic nierozumiejącym dzieckiem.
- A co możesz mi zaoferować? - spojrzał na mnie pytająco.
- Pomocną dłoń. Jak będziesz czegoś potrzebował to do mnie dzwoń.
- Ania? Co ty tutaj robisz?
Odwróciłam głowę w stronę Bartka wychodzącego z hotelu.
***
- Ja doskonale wiem co mam robić Bartek.
- Więc po co do cholery mu wczoraj uległaś i jeszcze spędziłaś u niego noc?
- Bo było mi źle z faktem, że cię okłamałam.
- Nie, dobrze wiesz, że to nie jest prawdziwy powód.
Oparłam plecy o barierkę balkonu, zakładając ręce na piersi. To tak bardo irytujące, że każdy próbuje mi mówić co mam robić, a czego nie. Sama potrafię decydować o swoim życiu, bo przecież nikt oprócz mnie nie ma pojęcia co tak naprawdę czuję.
- To jest prawdziwy powód. Mam dość udawania kogoś kim nie jestem.
- Więc dlaczego nie przyznasz, że nadal go kochasz? Przecież sama mówisz, że denerwuje cię dziecinne rozwiązywanie spraw.
- Lepiej zajmij się swoim życiem - fuknęłam, odwracając się przodem do barierki.
- Moje życie jest bardziej stabilne niż ci się wydaje, a ty dopóki nie zdecydujesz czego tak naprawdę potrzebujesz, będziesz się miotać. Wystarczy na ciebie spojrzeć i od razu można stwierdzić, że cię do niego mimo wszystko ciągnie.
- Więc mam mu wybaczyć? Tak po prostu zapomnieć o wszystkim na co sobie pozwolił? - zacisnęłam usta, czując jak moja broda zaczyna drżeć.
Dlaczego inni nie rozumieją, że jest mi z tym ciężko? Nie mają pojęcia jak to jest leżeć samotnie w łóżku i tęsknić cały dzień za tym dotykiem, głosem, chociażby esemesem, który podniósłby cię na duchu. Boje się, że będę musiała to przeżywać trzeci raz.
- Wiesz jakie mam o nim zdanie. Najchętniej poszedłbym teraz do jego hotelu i obił mordę za to co ci zrobił, ale jaki to będzie miało sens? Poprawi ci to humor?
- Daj spokój.
- No właśnie - westchnął, przysuwając się do mnie i obejmując ramieniem.
- Nie wiem czy potrafiłabym mu na nowo zaufać - szepnęłam, chowając głowę w jego klatkę piersiową.
- A będziesz potrafiła o nim zapomnieć? - spojrzał na mnie z góry.
Pokręciłam przecząco głową, obejmując go swoimi rękoma. Wtuliłam się w niego, mocno zaciskając oczy. To co się działo w mojej głowie, to jeden wielki koszmar.
- Nie płacz - mruknął, głaskając mnie po plecach. - Porozmawiaj z nim. Krzycz na niego, bij go, ale powiedz wszystko to co ci leży na sercu. To do ciebie należy decyzja, czy pozwolisz mu pokazać jak bardzo się przez ten czas zmienił, być może wydoroślał.
Uniosłam głowę do góry, ocierając łzy z policzka wierzchem dłoni.
- Zrobisz to?
- Tak - szepnęłam, pociągając nosem.
Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Doskonale wie jak ze mną rozmawiać, nawet jak jest zły, stara się nie podnosić głosu, bo wie, że to działa na mnie destrukcyjnie.
- Przepraszam, że cię okłamywałam.
- Wybaczę ci jeśli mi obiecasz, że już zawsze będziesz mówiła prawdę, nawet tą bolesną - posłał w moją stronę znaczące spojrzenie.
- Obiecuję - zaśmiałam się przez łzy, ostatni raz obejmując rękoma jego szyję.
- A teraz pora na leki - poklepał mnie po plecach.
- Ty to wiesz jak zepsuć moment - wywróciłam oczami, mierzwiąc za chwilę jego mocno czarne włosy.
***
Nie stresowałam się tak od czasu wizyty w więzieniu. Najchętniej schowałabym głowę w ten piasek, po którym w kółko chodzę, ale to nie jest dobre wyjście. Obiecałam Bartkowi, że porozmawiam szczerze z Jankiem i właśnie mam zamiar to zrobić.
Może ognisko i dużo kręcących się ludzi między nami to nie jest dobre miejsce, ale nie dam rady wyrzucić z siebie wszystkiego na osobności. Nie mogę dalej siebie oszukiwać, że stał mi się obojętny. Zależy mi na nim jak cholera, ale mój strach przed zranieniem we wszystkim mnie blokuje.
- Wyrwiesz sobie wszystkie włosy, a uwierz, będziesz bardziej atrakcyjna jeśli zostawisz je w takim stanie w jakim się znajdują - śmiech Bartka dotarł do moich uszu.
Dźgnęłam go z łokcia w bok, opadając tyłkiem na jeden z rozłożonych koców. Położyłam się na nim płasko, wlepiając wzrok w gwiazdy.
Tak jak zawsze Janek pojawiał się wtedy, gdy go nie potrzebowałam, tak teraz nie ma go nigdzie. Mój brzuch zaraz eksploduje, a to dopiero początek wieczoru.
- Halo? - przyłożyłam telefon do ucha.
- Przeżywasz wakacyjny romans i dlatego się do mnie nie odzywasz? - głos Oliwiera odbił się echem w słuchawce.
- Do romansu jeszcze długa droga - zaśmiałam się, podnosząc z koca.
- Czyli trafiłem z tym, że kogoś poznałaś?
- Tak jakby - przeszłam na brzeg morza, kierując się przed siebie mokrym piaskiem.
- Mów jasno, bo zaczynam być zazdrosny.
Zaśmiałam się do telefonu, przekładając go do drugiego ucha.
- To nie rozmowa na telefon Oliwier. To bardziej skomplikowane niż ci się może wydawać.
Chyba mnie zabije jak się dowie, że chodzi tutaj o Janka.
- Nie ważne jak bardzo jest skomplikowane rób wszystko, by być w końcu szczęśliwa. Chce żebyś wróciła z uśmiechem na twarzy i wreszcie ruszyła do przodu.
- Postaram się. A co u ciebie, jak w pracy? - odskoczyłam na bok, kiedy prawie wpadłam na jakąś kobietę. Podniosłam głowę do góry, rozglądając się na boki,
- Nic nowego. Ciągle tak samo wyglądające zlecenia, tak samo wyglądające jedzenie i tak samo niepościelone łóżko - zaśmiał się.
- Mhm - przeciągnęłam, jednak całą swoją uwagę skupiłam na osobie, która uporczywie wołała moje imię.
- A tak poza tym wszystko okej? Wysypiasz się?
- Przepraszam Oliwier, ale muszę kończyć. Odezwę się jutro, okej? Dobrej nocy - rozłączyłam się w momencie, gdy zlokalizowałam wzrokiem Bartka stojącego przy pewnej grupce osób.
Zmarszczyłam brwi, chowając telefon do swojej torebki. Poprawiłam jej pasek na ramieniu, kierując się piaskiem w stronę swojego brata i Kasi.
- Rozmawiałaś z Oliwierem? - zapytał, kiedy stanęłam obok niego.
Pokiwałam twierdząco głowa, czując się trochę nieswojo, bo oprócz niego stał tam również Janek i dwójka zupełnie nieznajomych dla mnie osób, którzy teraz uporczywie się we mnie wpatrywali. Zaczesałam kosmyk włosów za ucho, uśmiechając się do nich delikatnie.
- Poznaj Aleksa i Adę - wskazał głową na dwójkę nieznajomych.
- Cześć, Ania - wyciągnęłam do nich kolejno rękę, uśmiechając się nieśmiało.
- Jak długo mieszkacie tutaj na Ibizie? - Janek skierował pytanie do dwójki, ale jego wzrok zawiesił się na wysokiej blondynce.
Pieprzyć zazdrość.
- Niecały rok - odpowiedział także wysoki i dobrze zbudowany Aleks.
Spojrzałam na niego, zawieszając wzrok na jego twarzy. Po raz pierwszy w życiu spodobał mi się u kogoś zarost. Jego ciemne włosy niesamowicie pasowały do jego także ciemnej karnacji.
- Długo jesteście razem? - wypaliłam, przenosząc wzrok na blondynkę.
- Są rodzeństwem - śmiech Bartka dotarł do moich uszu.
Rozchyliłam delikatnie usta, kiwając głową. Na pierwszy rzut oka nie było widać żadnego podobieństwa, ale teraz jak bardziej przyjrzałam się dziewczynie to widać, że mają jedne geny. Ich rodzice musieli być naprawdę piękni.
Nic już więcej nie powiedziałam, czując się skrępowana poprzednim pytaniem. Do tego świadomość, że piękna Ada pojawiła się tutaj dokładnie w momencie, gdy chciałam szczerze porozmawiać z Jankiem, przyprawiała mnie o jeszcze większy ból brzucha.
Nawet nie muszę pytać, bo widzę, że mu się spodobała. Nawet na chwilę nie oderwał od niej swoich ciemnych oczu, uśmiechając się tajemniczo.
- Tak już jest, że tam gdzie się pojedzie spotyka się swoich. Co wy na to aby pójść na jakiegoś drinka? - zaproponowała Kasia, łapiąc Bartka za rękę.
- Czemu nie, zaczyna się weekend więc można zaszaleć - Aleks wzruszył ramionami, uśmiechając się do wszystkich przyjaźnie.
- Byliście może w Mamona bar? Mają tam świetny wybór drinków - Ada wskazała ręką na budynek znajdujący się niedaleko nas.
- Więc możemy spróbować.
Kiedy Janek położył rękę na jej plecach, przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Skrzyżowałam ręce na swojej klatce piersiowej, próbując nie zwracać na to uwagi.
- Jak ci się tutaj podoba? - Aleks dorównał mi kroku, spoglądając na mnie z góry.
- Jest pięknie, najładniejsze miejsce w jakim miałam możliwość być - zaśmiałam się cicho.
- To nie to samo co Hawaje, ale prawda, to miejsce ma swój urok.
- Dlaczego się tutaj przeprowadziliście? - spytałam bez oporów, podnosząc na niego wzrok.
- Nasz ojciec stąd pochodzi. Całe dzieciństwo przyjeżdżaliśmy tutaj na wakacje i zadecydowaliśmy, że zmienimy coś w swoim nudnym życiu i tak oto tutaj zamieszkaliśmy.
Fakt, że ich ojciec jest Hiszpanem rozwiewa moje wszelkie wątpliwości co do ich oszałamiającej urody. Nie zdziwię się jak powie, że ich matką jest Beyonce.
Brunet podał mi rękę, kiedy musieliśmy przejść po wąskim mostku z kamieni. Uśmiechnęłam się na jego gest, podając mu swoją dłoń.
Wchodząc do baru, przepuścił mnie w drzwiach, czekając cierpliwie, aż wejdę do środka. Zajęliśmy miejsce przy jednym ze stolików. Nie rozumiem jakim sposobem jest tutaj z nami Janek. To on poznał ich najpierw, a potem przedstawił ich Bartkowi? Bartek nawet raz na niego nie spojrzał tym swoim zaborczym spojrzeniem starszego brata. Nie mam pojęcia co tutaj jest grane. Aż tyle mogło mnie ominąć podczas pięciominutowej rozmowy telefonicznej?
Los chciał, że razem z Jankiem siedzieliśmy naprzeciwko siebie, a nasze kolana prawie się stykały. Przytknęłam swój tyłek jak najbardziej mogłam do oparcia, zakładając włosy za ucho.
Chyba tylko ja czułam się spięta, bo wszyscy włącznie z szatynem, rozmawiali ze sobą jakby znali się od wielu lat. Bartek z Aleksem zawzięcie rozmawiali o częściach do jakiegoś samochodu, bo okazało się, że polują na ten sam model. Za to Kasia z Adą plotkowały na temat paznokci hybrydowych, a Janek wydawał się być zainteresowany nie tyle co odcieniem beżowego koloru, o którym właśnie mówiły, a profilem Ady, który muszę przyznać, był nieskazitelnie piękny. Tak jak jej całe ciało.
Pieprzyć ideały.
Ja za to sączyłam swojego drinka przez słomkę, słuchając urywków ich rozmów, mieszających się z rozmowami obcokrajowców przy stole obok.
- My odpadamy, bo mam już plany co do jutrzejszego wieczoru - Bartek, mrugnął okiem do Kasi, na co ta zrobiła zaskoczoną minę, za chwilę wzruszając ramionami.
- A ty Ania, miałabyś ochotę? - siedzący obok mnie Aleks, ułożył rękę na moim udzie.
- Hm? - wzdrygnęłam się, przenosząc na niego wzrok. Nasze twarze były blisko, za blisko.
- Pytałem czy miałabyś ochotę spędzić jutro wieczór na naszym jachcie. Trochę popływać, zjeść kolację i się zrelaksować.
O cholera, mają własny jacht.
- Czemu nie? Brzmi fajnie - wyjąkałam, czując, że się rumienie.
Niebieskie oczy Aleksa skanowały moją twarz, przyprawiając mnie o zakłopotanie.
Spojrzałam na Janka, który niby przypadkowo, chociaż jestem pewna, że z premedytacją uderzył kolanem o moją nogę. Uniosłam pytająco brwi do góry, na co on wzruszył ramionami, uśmiechając się niewinnie.
- Ania tańczyła prawie dziesięć lat.
Spojrzałam na Bartka, słysząc swoje imię. Nie mam pojęcia dlaczego wyłączam się co jakiś czas, zupełnie nie potrafiąc skupić się na rozmowie.
- To prawda? Widzę, że mamy wiele ze sobą wspólnego - Aleks znowu na mnie spojrzał, uśmiechając się szeroko.
O nie. Mam dosyć tancerzy, z imionami zaczynającymi się na literę A, do tego tak bardzo przystojnych.
- Tańczyłam trochę jako nastolatka, ale wyrosłam z tego.
- Nie wyrosłaś, tylko nie wykorzystałaś talentu.
Każdy spojrzał na Janka, na co ten jedynie wzruszył ramionami.
***
Wszyscy znowu znajdowaliśmy się na plaży. Atmosfera zrobiła się znacznie luźniejsza po kilku kolejnych drinkach, które wypiliśmy. Teraz nie miałam problemu, by rozmawiać z Aleksem i utrzymywać przy tym kontakt wzrokowy. Mieliśmy naprawdę dużo wspólnych tematów, rozumieliśmy się na każdej płaszczyźnie i czułam się przy nim swobodnie, jakbym znała go od lat. Kątem oka widziałam, że Janek także rozmawia z Adą co chwile głośno się śmiejąc. Bartek i Kasia spacerowali brzegiem morza, przytulając się czule. Uwielbiałam na nich patrzeć, bo byli przykładem prawdziwego, zdrowego związku. Ani razu nie widziałam ich pokłóconych, czy złych na siebie.
- To twój brat? - Aleks wskazał ruchem głowy na Bartka.
- Przyrodni, ale nie wiem co bym bez niego zrobiła, kocham go z całego serca za to co dla mnie robi - uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc jak podnosi Kasię do góry.
- Wydajesz się być wrażliwą kobietą - oparł się łokciami na piasku, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Westchnęłam, opadając plecami na koc. Nawet nie miał pojęcia jak bardzo wrażliwa jestem na jakąkolwiek krzywdę.
- Czasem wolałabym być zimną suką i się niczym nie przejmować.
Brunet zaśmiał się na dobór moich słów, podnosząc do pozycji siedzącej.
- Aleks tata do mnie dzwonił i mówił, że ma jakiś problem w warsztacie. Jedziesz ze mną? - Ada z Jankiem stanęli tuż nad nami.
- Tak - podniósł się z ziemi, otrzepując tyłek z piasku. - A wy pamiętajcie, jutro o dwudziestej tam gdzie się umówiliśmy. Jak coś to się jeszcze zdzwonimy - dodał, całując mnie niespodziewanie w policzek. - Uznaj, że to randka - wyszeptał do mojego ucha.
Zagryzłam wargę, odprowadzając go wzrokiem aż do ulicy.
- Przystojny, co? - Janek usiadł obok mnie na kocu, spoglądając w stronę morza.
- Cholernie - westchnęłam, ponownie kładąc plecy na kocu.
- Dobrze wiesz, że powinnaś przy mnie zaprzeczyć - zacisnął szczękę.
Zaśmiałam się, podpierając łokciami na kocu.
- Nawet nie będę wspominać o Adzie.
Janek spojrzał na mnie rozbawiony, kładąc się płasko na kocu.
- Jak ich spotkałeś?
- Jak pojechałem oddać samochód do wypożyczalni i pokazałem dokument to Ada zauważyła polskie nazwisko, gadka szmatka i wylądowaliśmy razem na plaży. Potem zauważył mnie Bartek, chyba chciał mnie bić, ale zauważył, że nie jestem sam, więc zacisnął zęby - zaśmiał się, zakładając ręce za głowę.
A jednak mój braciszek nie miał zamiaru trzymać rąk przy sobie. Muszę zapamiętać, że podczas nawet kilku minut nieuwagi, czy rozmowy telefonicznej może mnie ominąć dużo istotnych faktów.
- Grosik za twoje myśli?
Wyciągnęłam rękę układając ją na jego klatce piersiowej, oczekując aż mi go wręczy. Kiedy to zrobił zacisnęłam go w dłoni, opuszczając ją luźno wzdłuż swojego ciała.
- Zastanawiam się czy fakt, że spędzimy jutro wieczór na jachcie mam traktować jako podwójną randkę? - moje kąciki ust drgnęły delikatnie do góry.
Nie to, że nie podoba mi się fakt pływania z umięśnionym Aleksem. Tylko byłoby to łatwiejsze gdyby obok nie było także umięśnionego i wytatuowanego ex.
- Grosik za twoje myśli? - zadałam mu to samo pytanie, kiedy nie odzywał się przez dłuższą chwilę.
Kiedy wyciągnął do mnie rękę oddałam mu jego pieniążek, zagryzając wewnętrzną stronę policzka.
- Zastanawiam się czy uda mi się jutro spędzić dobra noc w łóżku z...
Uderzyłam go w ramię, nie chcąc żeby kończył. Doskonale wiedziałam, że chodzi mu o Adę, bo do tej pory ślina ciekła mu po brodzie na samą myśl o niej.
- No co? - uniósł do góry ręce w geście obronnym.
- Jesteś niewyżyty seksualnie.
- Powiedziała to osoba, która trzyma w pudełku wib... - zatkałam jego usta ręką, rozchylając z niedowierzaniem wargi, że o tym pamięta i jeszcze chciał mi to wypomnieć.
- Zamknij się, jeszcze Bartek to usłyszy - wykrzyknęłam szeptem, mając ochotę go udusić.
Szatyn zaczął się śmiać, wydając stłumiony odgłos przez moją nadal przyciśniętą do jego ust rękę.
- Przecież jesteś dorosła, a to, że lubisz niecodzienne zabawy czyni cię jeszcze bardziej gorącą - zsunął moją dłoń ze swojej twarzy.
- Niecodzienne zabawy - powtórzyłam, śmiejąc się głośno.
Janek uniósł jedną brew do góry, spoglądając na mnie z boku. Zerwałam się z koca, kiedy wyciągnął swoje ręce z zamiarem złapania mnie w pasie. Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o wciągnięcie mnie do wody, dlatego zaczęłam uciekać w stronę skupiska palm. Odwróciłam głowę, piszcząc cicho, bo widziałam, że mnie goni. Napad śmiechu sprawił, że nie miałam siły biec dalej, więc złapałam się pierwszej lepszej palmy, ciężko oddychając. Kiedy Janek mnie dogonił, zostałam powalona na wciąż ciepły od słońca piasek.
- Wiem, że przez te wszystkie tatuaże wyglądam na groźnego, ale nie powinnaś przede mną uciekać - wyraz jego twarzy był poważny, a ja nadal nie mogłam przestać się śmiać, zasłaniając ręką buzie.
- Nie, przestań, bo już więcej nie zbliżę się do wody w twojej obecności - zawołałam przez śmiech, kiedy niósł mnie w stronę morza.
- Lubię cię taką uśmiechniętą - zatrzymał się w połowie drogi, spoglądając na moją twarz.
Momentalnie przestałam się śmiać, przybierając poważny wyraz twarzy, jednak nie wytrzymałam długo, bo jego wskazujące palce wylądowały w miejscu gdzie miałam łaskotki.
Nie mam pojęcia, kiedy ostatni raz byłam w tak dobrym humorze. Czułam się o wiele lepiej, niż wtedy gdy siedzę samotnie na hamaku i zwijam się w kłębek rozdrapując stare rany. To nieprawdopodobne jak jedna rzecz może zupełnie odmienić spojrzenie na świat.
_______________________________________
Co wy na to, że Ania i Janek wybierają się na tą samą randkę z super pięknym rodzeństwem? Do tego na jachcie? Wątpię, aby wyniknął z tego spokojny wieczór.
Komentarz wpływa na szybkość kolejnego rozdziału, także nie bądź bierny czytelniku. 8)
Grupa
Oby sobie wszystko wyjaśnili i byli razem :3
OdpowiedzUsuńAle ten Aleks też może namącić w głowie Ani 8)
Czekam na kolejny :3
Świetny rozdział ! Troszkę się boje tej podwójnej randki hah
OdpowiedzUsuńJeju Aniu, ten rozdział fantastyczny! Sądzę że Janek zawalczy o Anie na tym jachcie. Albo ten Aleks będzie chciał skrzywdzić Anie a Janusz ją uratuje! 8)
OdpowiedzUsuńTo samo chciałam napisać 💓
UsuńOni muszą być razem. A po tej randce mogą się też wydarzyć różne przyjemne rzeczy 8) Oczywiście Ania i Jasiek , a nie Ada i Jasiek 8))
OdpowiedzUsuńMegaaaaaaaa... Czekam na next!! :-D <3 XD :-*
OdpowiedzUsuńMegaaa , oni musza byc razem
OdpowiedzUsuńSuper rozdział 💕💕 mam nadzieję ze będą znowu razem 💖
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ❤
OdpowiedzUsuńDlaczego ty to robisz, niech oni będą wreszcie razem :-D
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny!
Czekam na następny:-)
Mam wątpliwości co do tego Aleksa -.-
OdpowiedzUsuńTak jak każdy z rozdziałów ten jest mega !!
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem i nie ma innej opcji❤ Anka jesteś najlepsza! 😊😍
OdpowiedzUsuńRozdzial super!
OdpowiedzUsuńUu zapowiada się niezła randka 💋💕
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńMeeega :3 Czemu te rozdziały są takie krótkie?
OdpowiedzUsuńMeega rozdział 😍 Niech te rodzeństwo idzie sobie w kij 😂 Ania i Janek mają być razem!:D
OdpowiedzUsuńMega rozdzial! Czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńAnia i Janek powinni iść jako para na ta imprezę a nie xd
OdpowiedzUsuńRozdział super 💔
Za dużo tych facetów w życiu Ani. Mam nadzieje ze po kolacji ich relacje sie polepsza a nie wręcz przeciwnie;)
OdpowiedzUsuńIdealnie! Cos mysle, ze Janek "poszaleje" na tej imprezie z tym Aleksem, oj bedzie wojna ha! <3
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale ta Ada mnie tak strasznie wkurza. 😈
OdpowiedzUsuńŻeby tylko Janek nie wyładował z Adą w łożku... To będzie koniec wszystkiego 💔
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejny !! 😍
OdpowiedzUsuńSuper ^^
OdpowiedzUsuńSuper ❤ dawaj nexta 👌
OdpowiedzUsuńOj normalnie wojna na uczucia.
OdpowiedzUsuńBędzie ostro :D
OdpowiedzUsuńCzekam 💕💕💕
OdpowiedzUsuńCzekam <3
OdpowiedzUsuńCudny rozdział 💓💓💓💓💓 Czekam na next i życzę dużo weny 😍
OdpowiedzUsuńProszę nie na mącić za bardzo �� Ania i Janek muszą sobie zaufać w końcu ����
OdpowiedzUsuńCzekam
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz talent! Niesamowite zwroty akcji, które mimo pewnej przewidywalności są zaskakujące. Mimo to ten Jasiu tak bardzo różni sie od naszego JD ze Jan kojarzy mi sie z zupełnie inną postacią. Piszesz świetne rzeczy. Nie przestawaj bo to ff jest jednym z najlepszych jakie przeczytałam, a czytam dniami i nocami :) Wielki podziw dziewczyno. SORY ze pisze w Anonimie ale muszę sobie założyć konto xD
OdpowiedzUsuńPozdrowienia; Pauli ;*
Mega mega mega mega 😁
OdpowiedzUsuńSuper by było gdyby Janek byl z Anią w końcu. Zarabisty rozdział 😉
OdpowiedzUsuńKurcze,super rozdział ale czekam na ten moment w którym ania i Janek będą razem i się pogodza
OdpowiedzUsuńNiech anka będzie w ciąży z jankiem
OdpowiedzUsuńAnia tyle już stresu przeżyła, że pewnie już jest bezpłodna, więc ciąża jest wykluczona XD
UsuńCoś czuję, że ta randka to niezbyt dobry pomysł. Ania i Janek mogą nawzajem sprawiać w sobie zazdrość, tak jak ostatnio. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i gorąco pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńCzekam<3
OdpowiedzUsuńPiszesz piękne opowiadanie, trzymaj tak dalej!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie 50 części +21 kolejnych w dwa dni!
Twoja praca mnie wciągnęła maksymalnie!
Poleciałam tego bloga moim 9 przyjaciółkom!
Czekamy na 22! *-*
Pozdrawiam. ♥
Mega rozdział kocham to 💟💗💞💘
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta💕
OdpowiedzUsuńProszz nexta💕💕
OdpowiedzUsuńCześć, pomagam jednej dziewczynie zdobyć czytelników. Ta historia nie jest o "Jasiu" ale o nowym serialu "Soy Luna". Uwielbiam czytać tą historię i moim zadaniem jest naprawdę jest uniwersalna. Nawet jak historia nie przypadnie Ci do gustu prosiłabym abyś skomentowała choć jeden rozdział i dodała się do obserwatorów :)
OdpowiedzUsuńBLOG LIVI : http://story-by-livia.blogspot.com
Mam nadzieje że pomożesz 😉
Uwielbiam cię :3
OdpowiedzUsuńMega <3 Janek powinien cos zrobic z Ada i zeby Ania byla bardzo zazdrosna
OdpowiedzUsuń