czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 10 cz.2

- Trzy, dwa, jeden, wchodzicie! - mężczyzna z dużymi słuchawkami na uszach machnął energicznie ręką, wskazując na tancerzy i scenę.
- Teraz patrz na mistrza - Alan przelotnie cmoknął mnie w policzek, szybko przechodząc za kotarę, dzielącą go od wielkiej sceny, na której dzisiaj występował.
Kiwnęłam głową, rozglądając się na boki. Dziwne uczucie, widzieć to wszystko od zupełnie innej strony. Wokół biega masa osób, wyglądających na kompletnie zagubionych, a tak naprawdę każdy z nich doskonale wie co ma zrobić.
Splotłam palce swoich rąk, podchodząc bliżej telewizora, który pokazywał to, co aktualnie dzieje się na scenie. Pierwsze dźwięki muzyki rozbrzmiały w arenie, a tłum ludzi zaczął wiwatować, przez co automatycznie przeszły mnie ciarki. Spoglądałam w ekran, patrząc jak grupa tancerzy rozpoczyna show, pierwszymi krokami układu.
- To ty powinnaś tam być.
Odwróciłam głowę w stronę Janka, który zbliżał się do mojej osoby.
- Mówiłam, że to nie dla mnie - wzruszyłam ramionami, ponownie spoglądając w telewizor.
- Siebie i mnie nigdy nie oszukasz - mruknął, stając za mną i układając głowę na moim ramieniu.
Nic nie odpowiedziałam, przyglądając się w ciszy tancerzom, próbując znaleźć Alana, który niestety poprzez stroje i czarne czapki zmieszał się z innymi osobami. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, próbując odciągnąć od siebie przygnębiające myśli, by móc zacząć wspierać swojego narzeczonego.
- Robisz krzywdę sobie i innym - szatyn odwrócił mnie w swoją stronę, spoglądając na mnie z góry.
- Niby w jaki sposób? - pokręciłam głową, przechodząc w stronę kanapy stojącej pod ścianą.
- Sobie, bo marnujesz swój talent i nie robisz tego co kochasz, a innym bo nie będą mogli patrzeć jak tańczysz - wzruszył ramionami, idąc powoli za mną.
- Nie chce tego robić, skończmy już temat - westchnęłam, podpierając głowę na ręce.
Po pomieszczeniu rozeszły się głośne krzyki i oklaski, dochodzące z widowni. Janek spojrzał na mnie spod byka stając naprzeciw kanapy.
- Nie chciałabyś, żeby te oklaski były specjalnie dla ciebie?
Wywróciłam oczami odchylając głowę do tyłu. Oczywiście, że bym chciała, ale po prostu już nie potrafię tańczyć. Nie tak jak kiedyś. Coś się we mnie wypaliło.
- Myślałeś kiedyś o studiowaniu psychologii? - spytałam zgryźliwie, poprawiając swoją kurtkę.
- Jeśli miałabyś być potem moim jedynym pacjentem to może pomyślę - puścił do mnie oczko, siadając na szklanym stoliku.
Pokręciłam rozbawiona głową, uderzając go delikatnie z otwartej ręki w nogę, na co zrobił oburzoną minę udając, że go to w jakiś sposób zabolało.
- Jak ci się podobało? - do pomieszczenia wbiegł zziajany Alan, zdejmując szybko ze swojej głowy czapkę.
- Było super, jesteś najlepszy - uśmiechnęłam się, podchodząc do niego, by złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
Brunet objął mnie jedną ręką wpijając się szybko w moje usta.
- Kurwa - usłyszałam, na co oderwałam się od chłopaka, spoglądając pytająco w stronę Janka.
Jego twarz była zwrócona w naszą stronę, a ręce mimo że znajdowały się w kieszeniach spodni, były mocno zaciśnięte w pieści, co było widoczne, przez duże wybrzuszenia w tych dwóch miejscach.
- Teraz nie mam czasu, muszę się przebrać i wracać na scenę, ale mamy przed sobą całą noc - Alan mruknął do mojego ucha, zjeżdżając niby przypadkowo ręką na mój tyłek.
- Kurwa? - między brwiami Janka pojawiła się malutka zmarszczka, ukazując zniesmaczenie.
Kiwnęłam twierdząco głową, pozwalając Alanowi przejść w stronę swojej garderoby. Wróciłam na kanapę udając, że nic przed chwilą się nie wydarzyło. Janek usiadł obok mnie, nie wiadomo po co nasuwając na swoją głowę kaptur. Odchylił się w bok, wzdychając ciężko, następnie opierając głowę o oparcie kanapy.
- Wszystko w porządku? - spojrzałam na niego pytająco.
- Pytasz o mój aktualny nastrój i wytrzymałość nerwów?
- Tak? - bardziej spytałam niż stwierdziłam, śmiejąc się cicho pod nosem.
- Od jakichś stu dwudziestu sekund jest chujowy - rzucił.
- Myślałam, że już się do tego przyzwyczaiłeś.
Chłopak podniósł głowę, spoglądając na mnie z ukosa.
- To tak jakbym miał się przyzwyczaić do chodzenia z palcem w dupie.
- Co to za porównanie? - wybuchnęłam śmiechem, przybliżając się do niego, bo jednak głośno grająca muzyka zagłuszała nieco naszą rozmowę.
- Zawsze będzie niewygodnie - wzruszył ramionami, wyciągając ręce z kieszeni swoich spodni.
- Wyglądasz jak gangster - zachichotałam, układając rękę na jego kapturze.
- Jestem nim - spojrzał na mnie z poważną miną.
Uniosłam ręce w geście obronnym, jednak szybko roześmiałam się głośno, łapiąc w palce jego policzek, by chwilę potem potarmosić nim na boki.
- Przestań, bo za chwilę nie będę dla ciebie miły - zirytował się, łapiąc szybko za moją rękę.
- To się w końcu uśmiechnij! - chciałam dźgnąć go drugą ręką w bok, jednak przewidział moje zamiary, łapiąc także moją drugą dłoń w swoją.
- Odezwała się ta zawsze pogodna - sapnął, wciągając mnie siłą na swoje kolana.
- Mam do tego powody.
- A ja to niby tak dla zabicia czasu? - uniósł pytająco brwi, wsuwając ręce pod moje plecy i nogi, by za chwilę wstać z kanapy.
- Ty zawsze miewałeś dziwaczne hobby - ułożyłam rękę na jego klatce piersiowej, łapiąc za troczek od jego bluzy, tak jakby miało mnie to uratować przed ewentualnym upadkiem.
- Kochałaś wszystkie z nich - puścił do mnie oczko w końcu delikatnie się uśmiechając.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy brali ślub - zaśmiałam się w momencie, kiedy zaczął przechodzić ze mną przez próg prowadzący do jakiejś garderoby osoby z nieznajomym dla nas imieniem i nazwiskiem.
- Bo cię upiłem - uśmiechnął się zadziornie, zamykając za sobą drzwi nogą.
- Chyba nie powinniśmy tutaj wchodzić, jest zbyt ciemno, nic nie widać - szepnęłam, na co szatyn zachichotał, stawiając mnie na równe nogi.
- Jak na nowożeńców przystało, powinniśmy zatańczyć nasz pierwszy taniec - złapał za moją dłoń.
- Nawet repertuar pasuje - roześmiałam się, kiedy w pomieszczeniu zaczęły rozchodzić się dźwięki wolnej piosenki.
- Wszystko zorganizowałem - spojrzał na mnie z dumą, przyciągając bliżej siebie.
Złapał za moją drugą dłoń, następnie układając obie na swoim karku, po czym swoje ułożył na moje biodra, zaczynając się powoli kołysać do rytmu piosenki. Uśmiechnęłam się pod nosem, czując się tak, jakbym spędzała czas z najlepszym przyjacielem, co w gruncie rzeczy się zgadzało. Tańczyliśmy w powolnym tempie, patrząc się na siebie w zupełnej ciszy. Szatyn złapał za moja nogę, zakładając ja sobie na biodro, dając mi tym do zrozumienia, abym na niego wskoczyła. Kiedy to zrobiłam, ułożył rękę pod moim tyłkiem, zaczynając się okręcać kilka razy, zanim zupełnie przycisnął mnie do ściany.
- Ktoś idzie - szepnęłam spanikowana, słysząc głosy jakichś mężczyzn, dochodzące z korytarza.
Janek szybko postawił mnie na ziemi, łapiąc z rękę. Rozejrzał się na boki, zaraz ciągnąc mnie w stronę jakiejś szafki między którą była wolna przestrzeń. Przecisnęliśmy się pod ścianę, a stojące przed nami wieszaki, na których wisiała masa ciuchów sprawiały, że byliśmy prawie niezauważalni. Przycisnęłam się plecami do klatki piersiowej szatyna, kiedy drzwi od garderoby się otworzyły, a jedno ze świateł zapaliło. Na nasze szczęście była to lampka oświetlająca przeciwną komodę, dzięki czemu pozostałam bardziej spokojna. Dwóch mężczyzn rozmawiało między sobą, prawdopodobnie zmieniając stroje. Ciepły oddech Janka na moim karku mnie niemiłosiernie rozpraszał, przez co podparłam się z jednej strony o ścianę. Widocznie Jankowi taka pozycja była na rękę, bo pochylił się powoli, składając delikatny pocałunek na moim odkrytym ramieniu. Sapnęłam zdziwiona, przez co ułożył swoją dłoń na moich ustach, bym nie wydała naszej obecności. Wyprostowałam plecy, kiedy jego usta zaczęły wędrować do góry, prosto po szyi, zostawiając na niej wilgotne ślady jego ust. Wolną ręką objął moją talie widocznie odczuwając, że tracę kontrolę nad własnymi nogami.
- Musisz być cicho - szepnął prosto do mojego ucha, zahaczając wargą o jego płatek.
Kiwnęłam twierdząco głową, na co zsunął swoją rękę z moich ust, odgarniają przy okazji kosmyk włosów za moje ucho. Ponownie pochylił się nad moją szyją, wpijając w nią już nieco zachłanniej. Ułożyłam swoją rękę na jego, chcąc mu przez to powiedzieć, żeby przestał to robić. Przymknęłam oczy, całkowicie opierając głowę na jego ramieniu, kiedy dołączył do tego wszystkiego swój język. Westchnęłam cicho, czując jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Kiedy światło w garderobie ponownie zgasło, a drzwi zatrzasnęły się, Janek oderwał ode mnie swoje usta, sprowadzając mnie tym na ziemie. Odsunęłam się gwałtownie do przodu, wpadając jednocześnie na jeden z wieszaków.
- Co ty sobie wyobrażasz? - pisnęłam, obracając się w jego stronę.
Spojrzał na mnie przelotnie, oblizując seksownie wargi. Zrobił krok w moją stronę, na co ja zrobiłam jeden w tył, przesuwając znajdujący się obok mnie stojak.
- Wyobrażam sobie dużo rzeczy, kiedy jesteś obok mnie - wymruczał, łapiąc mnie za rękę, bym nie przewróciła stolika, na który o mało nie weszłam.
- Nie rób tego nigdy więcej, rozumiesz? Nie możesz! - jęknęłam, przez co nie brzmiało to jak zakaz.
- Mhm - kiwnął głową, powstrzymując się od śmiechu, który i tak był wymalowany na jego twarzy.
- Dupek - mruknęłam, wychodząc szybko z garderoby na korytarz.
Nie potrafię panować nad swoim ciałem. Ono zawsze mnie przy nim zdradza, przez co może się domyśleć jak nadal bardzo na mnie działa. Ten idiota ma w sobie coś tak zmysłowego, że każdy jego dotyk jest tak uzależniający, że on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Zapomniał, że między nami stoi ogromna bariera - mój narzeczony. Jednak prawdą jest to, że zakazany owoc smakuje najlepiej.

***

- Bardzo mi przykro, że muszę wam przeszkodzić w grze wstępnej, ale macie może jakieś tabletki przeciwbólowe? - głowa Janka wsunęła się do naszego pokoju, zastając nas w mało korzystnej pozycji.
Szybko sturlałam się z Alana, stając na równe nogi i poprawiając włosy.
- Boli cię coś? - spytałam, podchodząc do swojej torby, której nawet nie zaczęłam rozpakowywać.
- W tym mieście też jest takie coś jak apteka, mogłeś ruszyć dupę, a nie nam przerywać - zirytowany Alan poprawił się na łóżku, na co posłałam mu karcące spojrzenie.
- Nic mnie nie boli. Tylko może jak połknę pół opakowania tego wynalazku, nie będę musiał słuchać waszych jęków - mruknął szatyn, chowając do kieszeni opakowanie tabletek, które mu podałam.
- Wiecie, cienkie ściany - zastukał w jedną z nich, spoglądając na mnie przelotnie.
Nie wyglądał jakby wszystko było w porządku. Ewidentnie nie czuł się dobrze, ale nie mogłam teraz się na niego rzucić i głaskać po głowie.
- Dałbym ci namiary na dobre dziwki, ale zapomniałem o jednym dosyć ważnym fakcie - Alan rozpoczął, śmiejąc się cicho pod nosem.
- Jestem gejem, ale czasem zdarzają się wyjątki - Janek puścił do mnie przelotnie oczko, łapiąc za klamkę.
- Skąd masz namiary na te dobre dziwki? - spytałam oburzona, odwracając się w stronę swojego narzeczonego.
- Koledzy nimi dysponują, mi wystarczy gorący sekstelefon z tobą - w jego głosie można było usłyszeć dumę. Patrzył na Janka z wyższością, tak jakby on miał mu w jakiś sposób tego zazdrościć.
Warknęłam głośno, kręcąc zażenowana głową. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, które zatrzasnęły się za Jankiem, wychodzącym bez słowa.
- To na czym skończyliśmy? - poczułam dłonie Alana na swoim tyłku, na co skrzywiłam się, stawiając opór.
- Na niczym, odechciało mi się wszystkiego - mruknęłam, przechodząc na łóżko.
Ułożyłam głowę na poduszce, spoglądając w sufit. Jest mi wstyd przed Jankiem z tego powodu, że za każdym razem, kiedy rozmawia o mnie z Alanem, on mówi o mnie w sposób seksualny tak, jakbym miała tylko i wyłącznie zaspokajać jego potrzeby. Już dawno przestałam czuć, że mogę mu bezgranicznie ufać, odkąd zdarzało się, że jego koledzy doskonale wiedzieli o tym, co robiliśmy, lub co mówiłam mu poprzedniego wieczoru. Sam jest winny temu, że nasze relacje się psują. Jak każdy inny człowiek potrzebuje seksu, ale ważniejsze dla mnie jest ciepło i poczucie bycia dla kogoś ważnym, czego w naszym związku zaczyna mi cholernie brakować.
- Przyjechałaś do mnie i masz zamiar teraz spać? - podniósł głos, jakby to, że nie chce dziś robić tego na co on ma ochotę, było niedopuszczalne.
- A widzisz w tym jakiś problem?
- Odmówiłem chłopakom wyjścia na after tylko po to, żeby spędzić z tobą czas - pokręcił zniesmaczony głową.
- Och, bardzo przepraszam, że nie spełniłam twoich oczekiwań - roześmiałam się głośno, nie dowierzając temu co on mówi.
- Wiesz co? Jeśli mam siedzieć z tobą i słuchać twoich zażaleń, to ja jednak chyba pójdę do klubu - podniósł się z łóżka, sięgając po swoją kurtkę.
- Baw się dobrze - rzuciłam.
Kiedy Alan opuścił pokój, złapałam za poduszkę leżącą obok mnie, przyciskając ją do swojej twarzy i piszcząc w nią głośno. Miałam ochotę coś rozwalić. Tak bardzo cieszyłam się, że zobaczę go po tak długiej przerwie, a on potraktował mnie w taki przedmiotowy sposób. Nie mam słów, by opisać to, jak ciężko się czuje z tym, że ciągle się kłócimy. Nienawidzę robić tego z osobą, którą kocham, a teraz zdarza się to jeszcze częściej.
Przekręciłam się na drugi bok, zgaszając lampkę stojącą obok łóżka. Kopnęłam nogą kołdrę, która zaczęła mnie niemiłosiernie irytować tym, że leży obok mnie. Zaczęłam przebierać nogami na różne strony, próbując ją zrzucić z łózka, po czym podniosłam się do pozycji siedzącej, cisnąc poduszką prosto w ścianę. Otarłam ręką łzy, które nie wiadomo kiedy wydostały się na moje policzki, zaczynając pozwalać sobie płakać na głos. Podciągnęłam nogi pod brodę, chowając w nie głowę. Posiedziałam chwilę skulona, by za chwilę podnieść się z łózka i całkowicie wyjść z pokoju. Skierowałam się w stronę drzwi prowadzących na balkon, na końcu korytarza. Wyszłam na zewnątrz, nie zwracając uwagi na zimne powietrze owiewające moje ciało. Podeszłam do barierki, wyciągając z kieszeni jednego papierosa, odpalając go szybko zapalniczką. Zaciągnęłam się porządnie, pochylając do przodu.
- Czy ty kurwa oszalałaś? - głośne warknięcie Janka sprawiło, że podskoczyłam, odwracając się w jego stronę.
Podszedł do mnie, wyrywając z mojej ręki papierosa, gasząc go o poręcz balkonu, następnie wyrzucając gdzieś w bok.
- Co ty robisz? - sapnęłam, próbując powstrzymać jego ruchy, jednak na marne.
- Skąd masz papierosy? - zignorował moje pytanie, spoglądając na mnie pytająco.
Nie odpowiedziałam, ponownie odwracając się w stronę barierki, wychylając się za nią. Spojrzałam na zupełnie pustą ulice, oświetloną dwiema wielkimi latarniami.
- Och, moja zapalniczka - uśmiechnął się sztucznie, sięgając ręką po przedmiot wystający z kieszeni mojej kurtki - Co się z tobą do kurwy nędzy dzieje, Ania? - warknął, wyrzucając nerwowo ręce do góry.
- Ze mną nic - mruknęłam, odwracając głowę w drugą stronę.
Swoją drogą, czy on mnie śledzi?
- Spójrz na mnie.
Nie poruszyłam się udając, że nie słyszę jego słów. Wsunęłam ręce w kieszenie swojej kurtki dlatego, że zaczęły mi powoli odmarzać. Zostałam delikatnie szarpnięta za ramie i siłą odwrócona w stronę Janka, który patrzył na mnie teraz w ten sposób, przed którym zawsze próbowałam uciekać.
- Nie zapomniałem o tym, co powiedziałem ci rano - zacisnął ręce na moich ramionach, kiedy próbowałam się odsunąć.
- Nie twoja sprawa - rzuciłam, spuszczając wzrok na swoje nogi, na których swoją drogą nie miałam butów.
- Gówno mnie obchodzi to, że nie moja - warknął, spoglądając w tą samą stronę co ja - Ktoś tu zapomniał, że ledwo co obył się bez zastrzyków w szpitalu - wywrócił oczami, szybko ciągnąc mnie w stronę pomieszczenia.
Westchnęłam, rozluźniając delikatnie swoje ciało. Zimne powietrze sprawiło, że chociaż trochę ochłonęłam. Kiedy szatyn zdjął ze mnie swoje ręce, ruszyłam przed siebie w stronę swojego pokoju. Chłopak zaczął iść za mną, ale w momencie kiedy minęłam jego pokój, złapał mnie za rękę, sprawiając, że chcąc nie chcąc musiałam się do niego cofnąć. Przejechał kartą po czytniku i kiedy drzwi od pokoju się otworzyły, niemal wepchnął mnie do środka, wchodząc zaraz za mną.
- Jeśli zaraz nie zobaczę uśmiechu na twojej twarzy, zrobię coś wbrew tobie - mruknął, ściągając z ramion kurtkę, zostając w czarnej koszulce.
- Nie mam ochoty - wzruszyłam ramionami, nie mając zamiaru spełniać jego widzi mi się.
Szatyn zaczął iść powoli w moją stronę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, stojąc nadal w tym samym miejscu, nie chcąc jak głupia uciekać. Podszedł do mnie stając na tyle blisko, bym mogła poczuć jego oddech na swojej szyi, kiedy pochylił się do mojego ucha.
- Jesteś niegrzeczna - wyszeptał, a przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze spowodowane jego ciepłym oddechem.
- Trudno - próbowałam być nieugięta, ale jego bliskość powoli zaczynała działać na moje zmysły.
- Zła odpowiedź - przeszedł do przodu, stając za moimi plecami. Odgarnął włosy na jedno z moich ramion, następnie zjeżdżając dłońmi na moje biodra - Muszę cię ukarać - zaśmiał się cicho, dotykając swoimi ustami mojej szyi.
Chciałam zrobić krok do przodu, ale jego siła znowu wygrała, trzymając mnie blisko siebie. Zaczął czule muskać moją skórę, dobrze wiedząc, że doprowadza mnie tym do szaleństwa.
- Ukarać czy nagrodzić? - westchnęłam, kiedy zatoczył językiem kółko tuż koło mojego ucha.
Janek zaśmiał się cicho, domyślając się, że nie chciałam tego powiedzieć na głos. Przeszedł pocałunkami na linię mojej szczęki, obracając mnie powoli w swoją stronę, nadal trzymając blisko siebie. Uniosłam wzrok spoglądając prosto w jego oczy, które wydawały się być aż nadto spokojne. Posłał w moją stronę delikatny uśmiech, co sprawiło, że automatycznie kąciki moich ust powędrowały do góry. Ułożył ręce na moich policzkach, pochylając się i składając czuły pocałunek na mojej brodzie. Jego gesty sprawiły, że poczułam się spokojna i odprężona.
- Jeśli tylko chcesz, możemy nawet w tej chwili stąd wyjechać - wyprostował się, patrząc na mnie z troską.
Pokręciłam przecząco głową, układając swoją dłoń na jego. To nie tak powinno wyglądać, to nie on powinien mnie pocieszać i wspierać, tylko ja jego.
- A ty jak się czujesz? - spytałam, przypominając sobie o tym, że jakiś czas temu dawałam mu tabletki przeciwbólowe.
- Bywało gorzej - uśmiechnął się smutno, bawiąc końcami moich włosów.
- Janek, mogę cię o coś zapytać?
- Ania siedziałem w tym całym gównie tyle lat, że doskonale wiem jak sobie radzić. Nie jestem zaawansowanym ćpunem, który nie biorąc dwa dni jest na takim głodzie, że nie może żyć - pokręcił głową, chcąc dodać mi otuchy.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zaczął mówić dalej.
- Gdybym już miał brać, to zadbałbym o to, żeby nie było cię w pobliżu - odsunął się ode mnie, przechodząc w stronę łóżka.
Westchnęłam, czując ulgę. Wierzyłam mu, że nic nie brał. Nie miałby powodu do kłamania, zresztą od razu bym po nim poznała, a teraz emanuje od niego niewyobrażalny spokój, który sprawia, że nie mam ochoty opuścić jego pokoju.
Zdjęłam swoją kurtkę, układając ją gdzieś na stoliku, podchodząc do leżącego już chłopaka.
- Wierzę, że znajdziesz kobietę, która sprawi, że nie będzie ci to wcale potrzebne, że o tym zapomnisz - uśmiechnęłam się delikatnie, spoglądając na niego.
Janek zaśmiał się cicho, łapiąc mnie w pasie, przyciągając bliżej siebie. Przekręcił się na bok, podpierając głowę na ręce, wpatrując się we mnie.
- Zapewnisz jej bezpieczeństwo sprawisz, że poczuje się ważna i kochana - spojrzałam w sufit, zaciskając mocniej rękę chłopaka, którą ułożył na moim brzuchu - Ty stracisz dla niej głowę i nie będzie dla ciebie nic ważniejszego niż sama ona, nawet jeśli będzie sprawiała wrażenie nieosiągalnej.
- Co jeszcze będę robił? - szatyn przekręcił się, układając tym razem głowę na moim brzuchu, na co automatycznie wsunęłam rękę w jego włosy.
- Będziesz o nią dbał najlepiej jak tylko potrafisz, a ona będzie ci za to wdzięczna - przejechałam palcami po skórze jego głowy, na co uśmiechnął się delikatnie, przymykając oczy.
- Tylko czy ja będę potrafił to zrobić?
- Już to robiłeś - uśmiechnęłam się wracając myślami do przeszłości, kiedy czułam się naprawdę spełniona będąc w związku z Jankiem.
Szatyn przekręcił się w moja stronę, podpierając ręce po obu stronach mojej głowy, obserwując mnie uważnie z bliska.
- Nie będę patrzył na to jak on bardzo cię niszczy - mruknął, a między jego brwiami pojawiła się malutka zmarszczka.
- To ja po prostu nie umiem docenić tego co od niego mam - uśmiechnęłam się smutno.
- A co masz? - uniósł pytająco brwi do góry.
Zacisnęłam usta, nie potrafiąc szybko odpowiedzieć na to pytanie.
Szatyn westchnął, pochylając się nad moim ciałem i przyciskając swoje rozgrzane wargi do mojego czoła.
- Śpij tutaj.
- Ale Alan...
- Nie martw się, załatwię to - szepnął, głaskając delikatnie mój policzek.



__________________________________________________________________________
Ewidentnie widać, że Jankowi zależy na szczęściu Ani i próbuje jak najmniej świadomie ingerować w jej związek z Alanem, jednak mimo wszystko jego styl bycia nie pozwala mu siedzieć z założonymi rękami.
Myślicie, że Ania ma rację mówiąc, że nie umie docenić tego co ma od Alana?

Zapraszam na moją grupę! KLIK


40 komentarzy:

  1. Świetny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie Ania skrycie najbardziej chciałaby być spowrotem z Jankiem c:
    Rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Alan jest...no normalnie nie mogę tego opisać.Denerwuje mnie cały czas najchętniej utopiłabym go pod prysznicem. A co do rozdziału najlepszy jak zawsze <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania na 100% chce być znów z Jankiem ale nie chce się z tym pogodzić :) Trzyam kciuki żeby Janek odebrał Anię Alanowi ! Xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Oni muszą być znowu razem :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Alan ewidentnie źle traktuje Anię
    Janek za to jest taki troskliwy ^^
    Rozdział jak zawsze genialny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ania na pewno chce byc z Jankiem i wmawia sobie że kocha Alana a tak naprawdę tak nie jest tylko chce pokazac Jaskowi ze nie będą razem i dotrzyma tego co mu powiedziała 3 lata temu na ostatnim widzeniu..Prosze Cie Ania zrob cos z tym dziadem Alanem.. On jest okropny i rani ciągle Anie....co to rozdziału to jak zawsze świetny powodzenia w dalszych. <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam skryta nadzieje że Janek nie odwali nic takiego w zwiazku z Alanem,że spowoduje to sprzeczke między nim a Anią i to że Ania sama odważy sie w końcu wyznac prawde Alanowi o Janku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech Ania będzie z Jankiem xd Niech Alan zrobi cos niewybaczalnego w tym klubie z chłopakami i Ania a nim zerwie xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny bardzo sie ciesze ze jesy wczesniej niz ostatnio. Nie moge wytrzymac gdy rozdzialy pojawiaja sie co 3 tyg ale wiem sie ze bardzo trudno jest dodawac rzdzialy na czas gdyz sama pisze bloga. Mam nadzieje ze nastepny pojawi sie jak najszybciej. Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Cię. Jestem tutaj od początku i milo mi patrzeć jak bardzo wyrobiłaś się w pisaniu i jak cudownie prowadzisz tą historię. Z kolejnym rozdziałem robi się coraz ciekawiej. Wiadomo, że trzeba pociągnąć historię,żeby było gorąco, ale tak chciałabym, żeby Ania była już z Jasiem.;) Mega rozdział zresztą jak wszystkie inne, czekam z niecierpliwością na kolejne akcje i zwroty wydarzeń. Nie poddawaj się i pisz dalej, bo nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jaką sprawiasz mi radość pisząc tego bloga i starając się dla nas. BUZIAKI!:* M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały, jak zawsze! Myślę, że Ania tak naprawdę nic nie dostaje od Alana i powinna się z nim rozstać oraz wrócić do Janka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział! Zastanawiam się czemu Ania tak mówi.. że niby nie umie docenić tego co ma od Alana. Może ona nie chce go skrzywdzić rzucając go czy coś. Ale na pewno nie ma w tym racji! Taki związek jest na maksa toksyczny! Janek coś powinien wykombinować, bo Ania jeszcze w jakąś deprechę wpadnie xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajne zakończenie :) Janek pokazuje jak bardzo zależy mu na Ani a Alan mnie irytuje ze myśli tylko i wyłącznie o jednym. Co z Ania? Tez mnie denerwuje ze nie umie docenic nie to co ma od Alana- bo ma tylko i wyłącznie poczucie ze jest mu potrzebna do zaspokajania jego spraw - tylko od Janka, który nadal o nią zawzięcie walczy, wytrzymuje to wszystko i stara sie być przy niej zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślę że Ania tylko wmawia sobie że kocha Alana a tak naprawde dalej kocha Janka. Alan to dupek. A może zdradza ją na tych swoich wyjazdach? P.s rozdział jak zawsze świetny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział :) Szkoda tylko, że trzeba na niego czekać :D Czekanie jest najgorsze :D Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ania..mam prośbę xd
    Zabij Alana pls ;-;

    OdpowiedzUsuń
  19. Ania zasługuję na prawdziwego chłopaka który będzie wiedział jak zaopiekować się dziewczyną! A co do Alana po h"j on się oświadczał Ani skoro woli dziw"ki bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie że Alan wytrzymuje tyle bez seksu. Sory ale Alanoi zależy na ładnej dupie i tyle

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny ♡ Ania na bank skrycie chce wrócić do Jasia! :D #shippuje

    OdpowiedzUsuń
  21. Moim zdaniem Ania chcialaby byc z Jankiem tak samo jak on z nia, jednak Janek nie bedzie sie jej narzucal, bo chce aby byla szczesliwa. Tak bardzo chce any byli razem ;-; YSML życiem ;-;

    OdpowiedzUsuń
  22. A już myślałam że Alan ją tu zdradzi i się rozstana a tu co :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział super a co do Alana do oby jak najszybciej przejechał go autobus czy coś w tym stylu by Ania mogła być z Jasiem xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Popłakałam sie gdy Anka mu mowila co bedzie robił :((
    Jeju :((
    Oni sie tak kochają :(( ten jebniety Alan tylko przeszkadza xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu ale ja tez Xd to było tak bardzo urocze *.*

      Usuń
  25. Sztos jak zwykle! Boże, jak ten Alan mnie denerwuje... Na razie w sumie nie chcę, żeby Janek był z Anią. Jestem ciekawa, jak Jaś będzie się starał o Anie, czy sobie jednak odpuści, jego emocji, zachować, reakcji Ani, jego relacji z Alanem, w jaki sposób będzie pokazywał Ani, że mu na niej zależy... mogłabym tu wymieniać w nieskończoność. Mam nadzieję, że next pojawi się szybciej .3.
    anotherstory-jas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział mega ❤ Ania, mogłabyś popełnić przestępstwo zabijając Alana? xD Czekam z niecierpliwością na kolejny i życzę wesołych świąt wielkanocnych oraz weny ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak mnie Alan wkurwia

    OdpowiedzUsuń
  28. Genialny rozdział. Wesołych Świąt Wielkanocnych

    OdpowiedzUsuń
  29. Musze ci to powiedziec, bo od nowa zakochalam sie w tym ff, a konkretnie od momentu kiedy zaczelas robic drugi sezon. Moze tylko ja odnosze takie wrazenie i uwierz, ze w zaden sposob nie chce urazic tym twojej pracy ale czytam to opowiadanie od tych pierwszych rozdzialow i nie ominelam ani jednego (no dobra, moze jeden ale obiecuje nadrobic!), jednak te ostatnie wydawaly mi sie juz pisane na sile i czulam jakbym czytala cos, co jest pisane na sile, mozna powiedziec jak moje opowiadanie na temat "Krzyzakow" na polskim. Ale drugi sezon jest swietny. Zmienilas sie (na dobre) jesli chodzi o styl pisania i od razu milej sie cos takiego czyta, oczywiscie nie mowie, ze tamto bylo slabe. Ale naprawde genialne opowiadanie. Standardowo jak na komentarze pod opowiadaniami przystalo zycze ci weny i trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie ma racji , po prostu zmysla bo nie chce by zeszła się z powrotem z jankiem a to by poskutkowało złamanym sercem Alana . Albo po prostu przyzwyczaiła się do tego w jaki sposób Janek ja docenial i o nią dbał . A teraz nie widzi tych drobniejszych gestów ze strony innych

    OdpowiedzUsuń
  31. Powiem tak, Jeżeli Janek nie będzie niebawem z Anią, to przysięgam, że zhakuję ci komputer i sama napiszę rozdział, w którym utopię Alana w wodzie po pierogach, a Jasiek zabierze Anie na Wyspy Wielkanocne i będą mieli szczęśliwą gromadkę dzieci ^^

    OdpowiedzUsuń