sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 7 cz.2

- To wszystko?
- Tak - mruknęłam, próbując powstrzymać ponowny napad kaszlu.
Aptekarka spojrzała na mnie z politowaniem, wbijając coś na klawiaturze komputera.
- Powinna pani pójść do lekarza, ten kaszel nie wskazuje na nic dobrego - przesunęła w moją stronę torebkę z lekami oraz paragon.
Uśmiechnęłam się smutno, pokasłując po raz kolejny. Lekarz powiedziałby mi wszystko to co już wiem. Każdy zauważy, że mam katar, albo gorączkę, więc po co mam się do niego fatygować? Wolę na własną rękę kupić sobie jakieś leki, a resztę wyleczyć sama, niż faszerować się mocnymi antybiotykami, które jeszcze bardziej zniszczą mój układ odpornościowy. Raczej jestem zdania, że moja choroba to kara za ostatnie zachowanie. Zresztą, chodzenie po mrozie bez kurtki raczej na nikogo nie zadziałało by dobrze. Po prostu karma wraca. Odwróciłam głowę, kiedy głośny klakson samochodu sprawił, że moje ciało drgnęło. Delikatnie przyciemniona szyba osunęła się, ukazując Janka.
- Zakupy? - spytał, podjeżdżając bliżej mnie.
- Tak jakby - mój głos był tak ochrypnięty, że dziwie się, że jeszcze go nie straciłam.
- Wsiadaj podwiozę Cię - mruknął, oblizując usta.
- Mój dom jest pięćset metrów stąd - zmarszczyłam brwi, wyciągając z kieszeni chusteczkę do nosa.
Chłopak spojrzał najpierw na mnie, a potem na małą torebkę, na której była napisana nazwa apteki.
- Jesteś chora? - zatrzymał samochód na poboczu, włączając światła awaryjne. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na nosie ciemne okulary, mimo że nie ma słońca.
- Nic poważnego - machnęłam ręką, ale napad niezbyt ciekawie brzmiącego kaszlu mnie wydał.
Janek wysiadł z samochodu, podchodząc do mnie bliżej. Spuściłam głowę, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wyglądam teraz korzystnie. Podkrążone oczy, zaczerwieniona twarz i nos, nie sprawiały, że czułam się komfortowo w swoim ciele.
- Nie powiedziałbym - sapnął, przykładając rękę do mojego czoła - Kurwa, ty masz gorączkę! - dodał szybko, zaciskając szczękę.
- Już kupiłam polopirynę - westchnęłam przeciągle, ponownie kaszląc.
- Dlaczego nie masz czapki ani nic na szyję? Przecież widzisz jaki jest mróz, zgłupiałaś? - podniósł głos, szybko ściągając z siebie swój szary szalik. Podszedł do mnie, owijając nim szczelnie moją szyję, następnie naciągając na moją głowę kaptur.
- Janek nie trzeba, wyszłam tylko na moment - pokręciłam głowa, ale nim się obejrzałam, byłam ciągnięta za rękę do przodu - Co ty wyprawiasz?
- Prowadzę Cię do domu. Przy okazji porozmawiam z Alanem o tym, że musi na ciebie uważać. Nie wiem co on sobie kurwa wyobraża. Tak trudno było mu pójść po te leki? - wyrzucił do góry prawą rękę, nie zwalniając kroku.
- Jego nie ma w domu, jest znowu w trasie - skrzywiłam się na myśl o pustym mieszkaniu.
Minęło kilka dni od sylwestra i jego znowu nie ma. Nie mam zamiaru zawracać mu głowy swoją chorobą, bo niby co mógłby teraz zrobić? Siedzieć i patrzeć jak smarkam w chusteczki, lub co gorsze zarazić się?
Janek zatrzymał się w półkroku, odwracając do mnie twarzą.
- Chcesz mi powiedzieć, że znowu zostawił Cię samą? - jego jedna brew uniosła się do góry, wystając nieco poza linię okularów.
Wzruszyłam kilka razy ramionami, puszczając rękę chłopaka.
- To, że ja jestem chora nie znaczy, że zrezygnuje z trasy. To jego praca Janek.
- W takim razie jedziesz ze mną - zawrócił w stronę swojego samochodu.
- Daj spokój, nic mi nie będzie. Rób co miałeś robić, ja już lecę do domu - machnęłam do niego ręką, szybko przykładając ją do ust w momencie gdy poczułam niemiłe drapanie w gardle, co wywołało kolejny napad męczącego kaszlu.
- O nie, nie. Musze mieć pewność, że będziesz leżeć w ciepłym łóżku, pijąc gorącą herbatę - pobiegł kawałek za mną, ponownie łapiąc mnie za rękę. Naparł na moje plecy, popychając mnie delikatnie w stronę swojego samochodu.
- Mogę to robić u siebie w domu, w swoim łóżku - pokręciłam głowa, będąc zdezorientowana jego zachowaniem. Jeszcze kilka dni temu zachowywał się w stosunku do mnie jak arogancki dupek.
- Moje łózko też jest twoje - jak gdyby nic, otworzył przede mną drzwi od strony pasażera.
Jego słowa sprawiły, że zatrzymałam się, spoglądając na niego z żałosnym wyrazem twarzy. Tyle razy prosiłam go, żeby nie zachowywał się, jakbyśmy nadal byli razem, lub tak jakby wszystko między nami było unormowane, ale on nadal to robi.
Szatyn pokręcił głowa, zatrzaskując za mną drzwi. Chwilę potem, jechaliśmy już prawie pustą ulicą w stronę jego domu. Nie wierzę, że znowu dałam się podejść. Jeśli nadal będę tak mało asertywna, każdy będzie mógł mnie owinąć sobie wokół palca.
Przekręciłam głowę w bok, przyglądając się twarzy chłopaka. Jego ręce były mocno zaciśnięte na kierownicy, wystukując opuszkami palców jakiś nieznany mi rytm. Ciszę między nami przerywał mój kaszel, a zaraz po nim głośne westchnięcie Janka.
- To głupie, pewnie miałeś inne plany - jęknęłam, czując się zażenowana tym, że znowu ląduje w jego domu.
- Może miałem, ale są rzeczy ważniejsze - wzruszył ramionami, otwierając drzwi od mieszkania. Spojrzał na mnie znacząco, bym w końcu przeszła przez próg.
- To miłe z twojej strony Janek, ale wracam do domu - zeszłam ze schodów.
Głośne warknięcie wydostało się z ust chłopaka. Jego wyraz twarzy nie ukazywał cienia radości, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że powinnam się stąd jak najszybciej zmwać.
- Jesteś uparta jak osioł - zmierzwił swoje włosy na czubku głowy - Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? A przyjaciele się o siebie troszczą, dlatego zrób to o co cię proszę - wskazał ręką na nadal szeroko otwarte drzwi.
Co się w nim zmieniło przez te kilka dni, że z zazdrosnego, pewnego siebie chłopaka, stał się miłym i pomocnym, jak to sam nazwał przyjacielem?
Przeszłam przez próg domu, ściągając z głowy kaptur. Zdjęłam z siebie grubą kurtkę i buty, idąc w stronę salonu.
- Nie. Idziesz do sypialni - ułożył rękę na moich plecach, kierując mnie w stronę schodów.
- Janek - sapnęłam cicho.
- Zamknij się - warknął, otwierając przede mną drzwi do jego pokoju.
Od razu podszedł do szafy, wyciągając z niej swoją białą bluzkę, podając mi ją.
- Nie trzeb...
Przerwałam kiedy, spojrzał na mnie przykładając palec do swoich ust na znak abym się uciszyła. Przeszedł kilka kroków w bok, otwierając inną półkę, wyjmując z niej po chwili czarne leginsy.
- Jest tu jeszcze kilka twoich starszych ciuchów - zaśmiał się nerwowo, podając mi moje spodnie.
Spojrzałam na nie, czując jak robi mi się gorąco. To cholernie ciężkie do zniesienia, że wszystko co się tutaj znajduje, wcale nie pozwala mi być przy nim stanowczą i pewną siebie. To tak jakby trzy lata próby.
- Przebierz się, ja zaraz wracam - uśmiechnął się delikatnie, wymijając mnie i zostawiając samą.
Zdecydowanie jest z nim coś nie tak. Nie zachowuje się jak on, przynajmniej jak teraźniejszy on, jeśli wiecie o co chodzi. Jest poddenerwowany, ale za wszelką cenę próbuje to ukryć, maskując się różnymi sposobami. Nie wygląda mi to na nic dobrego, mam nadzieję, że nie wpakował się w żadne kłopoty. Jestem na niego wściekła, za jego ostatnie zachowanie, ale nie chcę, żeby robił coś nie tak. Powinien ustatkować sobie życie, tym bardziej, że trzy ostatnie lata jego życia, nie były najlepsze.
Nie fatygowałam się nawet by iść do łazienki, zdejmując swoje ciuchy w pokoju. Ułożyłam je na oparciu krzesełka, wciągając przez głowę bluzkę chłopaka. Zawahałam się czując jego perfumy, ale w porę opanowałam się, nie chcąc robić głupich scen. Zakasłałam kilka razy, czując, że jeśli moje płuca nadal będą tak mocno szarpane to najzwyczajniej w świecie pękną. Naprawdę to uczucie nie należy do najmilszych.
- Zrób to o co cię proszę, rozumiesz? - usłyszałam stłumiony głos Janka, dochodzący z dołu.
Przeszłam kilka kroków do przodu, wychylając się za barierkę przy schodach, by móc zobaczyć jak kręci się po salonie, przyciskając do ucha swój telefon.
- Tak. Potrzebuje tego teraz. Jeśli nie będzie cię tam za trzydzieści minut, zwariuję, a ty dostaniesz w mordę.
Po moich plecach przeszły ciarki, słysząc jego niezbyt miłą rozmowę. Zagryzłam nerwowo wargę, szybko wracając do sypialni. Położyłam się na łóżku, słysząc ciężkie kroki chłopaka. Kiedy stanął w progu nie miał już na swojej twarzy okularów. Podszedł bliżej mnie, siadając na brzegu łózka.
- Jak się czujesz? - spytał, spoglądając na mnie uważnie.
- Bywało lepiej, ale naprawdę nie jest źle - wymamrotałam, wtulając głowę w poduszkę. Próbowałam odnaleźć na jego twarzy jakąkolwiek oznakę tego, że coś jest nie tak, ale oprócz tego, że wyglądał na zmartwionego moim stanem, wydawało się być okej.
- Wejdź pod kołdrę - nie czekając aż się ruszę, narzucił na moje ciało, jego pościel, która swoją drogą tak samo jak bluzka była przesiąknięta jego zapachem, który aktualnie kopał mnie w serce.
- Janek? - spytałam niepewnie, ściągając tym samym jego wzrok na swoja twarz - Czy naprawdę uważasz, że uda nam się być normalnymi przyjaciółmi, mimo tego, co kiedyś między nami było? - zagryzłam wargę, patrząc prosto na jego twarz.
Szatyn przejechał wzrokiem po moim ciele, następnie zatrzymując go na ścianie. Zacisnął mocno zęby, co było dobrze widoczne na jego podrygującej żuchwie.
- Zrobię ci gorącą herbatę, rozgrzeje cię - mruknął, po chwili ciszy, podnosząc się z łóżka.
- Janek, nie uciekaj od tematu - jęknęłam, przeciągle, unosząc się na swoich rękach - Dla mnie też nie jest to dobry temat do rozmowy, ale nie możemy też udawać, że wszystko jest okej.
- Ale ja nie wiem co mam ci odpowiedzieć - stanął w miejscu, prostując plecy.
- To co czujesz.
- Czuje się tak jak wyglądam - mruknął, szybko znikając za progiem.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, po chwili je zamykając. Przyłożyłam rękę do swojego rozgrzanego czoła, przymykając oczy. Dlaczego on musi zachowywać się jakby był jedną wielką zagadką? Wygląda dziwnie, inaczej niż zawsze, więc czy to oznacza, że w środku też czuje się dziwnie?
Nie ruszyłam się z miejsca, do momentu aż usłyszałam dźwięk stawianego kubka na półce obok łóżka. Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej, biorąc go do ręki. Co jak co, ale na herbatę miałam ogromną ochotę.
- Nie poparz się - odchrząknął, wyjmując coś ukradkiem z półki.
- Dziękuję - spojrzałam na niego, uśmiechając się delikatnie.
Może to głupie, ale zaczynam się o niego martwić. Jeszcze dzisiaj rano, myśląc o całej sytuacji z sylwestra, byłam na niego cholernie zła, za to co zrobił i na co sobie pozwolił, ale teraz kiedy widzę, jak chce mi pomóc, a sam nie wygląda najlepiej, jest mi go najzwyczajniej w świecie żal. Ale to także nie oznacza, że mam zamiar przekroczyć granicę przyjaźni, bo to już dawno minęło. Jak to mówi znane przysłowie, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
- Potem zrobię coś do jedzenia - kiwnął głowa, nawet na mnie nie spoglądając.
- Janek, co się dzieje? - zaczęłam, odkładając kubek na półkę. Podniosłam się, siadając za nim na kolanach.
- Co się ma dziać? - zaśmiał się tak sztucznie, że wyczułaby to nawet nieznająca go osoba.
- Przecież wszystko widzę - westchnęłam, układając dłoń na jego plecach, pocierając je lekko.
Szatyn wyprostował się, widocznie będąc zdziwiony moim gestem, ale w żaden sposób nie zareagował.
- Gorszy dzień, to wszystko - pochylił ciało do przodu, opierając łokcie na swoich kolanach.
Chyba zapomniał, że znam go doskonale, i potrafię wyczytać z jego ruchów, że coś jest nie tak. Przybliżyłam się bardziej do niego, opierając głowę na jego plecach. To idiotyczne, że wolę kiedy jest arogancki, niż tak bardzo zamknięty w sobie. Chciałabym mu jakoś pomóc, ale to serio trudne, kiedy nie mogę pozwolić sobie na zbyt dużo.
Ułożyłam ręce na jego ramiona, gładząc je delikatnie. Jego mięśnie były spięte, a w kontakcie z moim dotykiem zaczęły drgać.
- Powiedzmy, że ci wierzę - mruknęłam, z małym przekonaniem, przenosząc rękę na jego klatkę piersiową. Skrzyżowałam palce, obejmując go od tyłu, samej nie wiedząc czemu.
- Wypij herbatę póki jest ciepła - dłoń Janka wylądowała na mojej z zamiarem rozplątania moich palców, napierających na jego podbrzusze. Przez chwilę zatrzymał się, przez co spanikowałam, robiąc to za niego. Odsunęłam się speszona, łapiąc za kubek herbaty, od razu upijając duży łyk.
- Chcesz coś ze sklepu? Muszę pojechać zrobić drobne zakupy - podniósł się z łózka, obracając w moją stronę. Jego wzrok biegał po każdym zakamarku pokoju, a pięści zaciskały się w pulsacyjnym rytmie.
Uniosłam do góry brwi, widząc jego niecodzienne zachowanie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie jedzie na żadne zakupy, bo przecież doskonale słyszałam jego rozmowę telefoniczną, która wskazywała na to, że się z kimś umawiał.
- Nie dziękuje. Wiesz co, ja już powinnam wrócić do siebie - odstawiłam kubek na półkę.
- Nie ma mowy. Mnie nie będzie góra czterdzieści minut, a jak wrócę chcę cię zastać leżącą w łóżku, rozumiesz? - pokiwał stanowczo głową, cofając tym samym moje zamiary.
- Rozumiem - przytaknęłam, układając głowę w poduszkach.
- Niedługo jestem z powrotem.
Spojrzałam na niego zdezorientowana, kiedy podszedł do łózka, całując mnie czule w rozgrzane czoło. Szatyn widocznie sam nie planował tego robić, odsuwając się jak oparzony od łózka, wychodząc z pokoju.

***

Skończyłam oglądać już drugi odcinek jakiegoś bezsensownego serialu, a Janka nadal nie było. Za oknem zdążyło zrobić się już zupełnie ciemno, co sprawiło, że jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować. Wiem, że jest dorosły i przecież nie zgubi się w swoim mieście, ale to nie zmienia faktu, że jego dzisiejszy stan nie był najlepszy.
Wyłączyłam telewizor, odkładając pilot na stół. Siedziałam w zupełnej ciszy, rozkładając się na kanapie. Polopiryna chyba spełniła swoje zadanie, bo moja twarz nie była już tak samo gorąca jak jakąś godzinę temu. Wzdrygnęłam się, kiedy drzwi wejściowe mocno się otworzyły, odbijając wewnętrzną częścią o ścianę. Podniosłam się szybko z miejsca, kierując do korytarza.
- Jesteś - odetchnęłam widząc w drzwiach Janka.
Na jego twarzy znowu znajdowały się ciemne okulary, zasłaniające jego oczy.
- Dlaczego nie jesteś w łóżku? - warknął, ściągając swoje buty.
- Strasznie mi się nudziło i pomyślałam, że obejrzę telew...
- Nie posłuchałaś mnie! - podniósł głos, na co wyprostowałam plecy.
- Przestań, przecież leżenie w łóżku nie sprawi, że szybciej wyzdrowieję - westchnęłam, próbując powiedzieć to w najbardziej łagodny sposób, jaki tylko potrafiłam.
- Wracaj na górę - mruknął, niezbyt miłym tonem, popychając moje ciało w stronę schodów.
Zmarszczyłam nos, nie mając pojęcia o co mu chodzi. Weszłam do sypialni, siadając na pościeli.
- Pod kołdrę - dodał, mimo że nie było go w pokoju.
Wywróciłam oczami, zakrywając swoje nogi pościelą. Schowałam głowę w poduszki, zagryzając wargę. Splotłam swoje ręce wokół poduszki, przyciskając ją do swojej klatki piersiowej.
- Kurwa - odgłos stłuczonego talerza, zmieszał się z głośnym przekleństwem Janka.
Poderwałam się z miejsca, szybko zbiegając na dół.
- Wszystko w porządku? - spytałam zdezorientowana, patrząc jak chłopak pochyla się nad zlewem, opierając o niego ręce. Pod jego nogami leżały kawałki zbitego, tak jak przypuszczałam - talerza.
Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, więc podeszłam bliżej niego, układając rękę na jego mocno napiętym barku. Mój wzrok przykuły nieco obdarte knykcie, które nie mogły być wynikiem spadającego naczynia.
- Co ci się stało? - sapnęłam, łapiąc za jego nadgarstek.
- Wracaj do łózka - poruszył ramieniem w taki sposób, że moja ręka się z niego zsunęła.
- Najpierw pomogę ci posprzątać - mruknęłam ściszonym głosem.
Jeśli powiem, że się nie obawiam jego osoby to skłamię. Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło i co mogę zrobić, by chociaż trochę opanować tą sytuację.
Otworzyłam szafkę pod zlewem, wyjmując z niej zmiotkę i szufelkę. Zaczęłam zmiatać kawałki szkła, nie zwracając uwagi na wzrok Janka na moim ciele.
- Już jest dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie, pokasłując za chwilę.
- Chciałem ci zrobić kolację - pokręcił głową, krzywiąc się - Wróć do łóżka.
- Nie jestem głodna, dziękuję - uśmiechnęłam się pocieszająco - To chodź ze mną - zagryzłam wewnętrzną stronę policzka.
Nie widzę innego sposobu, aby poprawić mu humor. Musi się położyć, bo jeśli tak dalej pójdzie, zrobi sobie krzywdę. Załapałam go za rękę, ciągnąc w stronę schodów. Weszliśmy do sypialni, na co od razu ułożyłam się wygodnie w łóżku, klepiąc miejsce obok siebie.
- Nie myślałem, że po sytuacji w sylwestra, kiedykolwiek położysz się ze mną w jednym łóżku - jego głos wydawał się być spokojniejszy. Odwrócił się w stronę szafy, wyciągając z niej dresy. Jak gdyby nic, zaczął się przy mnie przebierać, ściągając z siebie koszulkę. Westchnęłam przeciągle, marszcząc brwi, kiedy mimo wszystko nie ściągnął okularów. Chwilę później poczułam jak łóżko ugina się pod ciałem chłopaka.
- Cieszę się, że to wtedy byłeś ty, a nie nikt inny i to że nic nie pamiętam, sprawia, że nie wstydzę się spojrzeć ci w twarz, a chyba powinnam - wtuliłam głowę w poduszkę, splatając swoje dłonie razem.
Szatyn przekręcił się w moją stronę, podpierając na jednej ręce. To że miał na sobie przeciwsłoneczne okulary, wyglądało naprawdę komicznie, ale nie chciałam o to pytać. Już i tak wydaje mi się, że jest wystarczająco rozdrażniony.
- Nie uprawialiśmy seksu.
Powiedział nagle, sprawiając, że przeniosłam wzrok na jego twarz. Zamrugałam kilka razy, czując jak ogromny kamień spada mi z serca. Wypuściłam, mam wrażenie, że nawet za głośno powietrze z ust. Powiedział coś, o co nie miałam najmniejszej odwagi spytać. Swoją drogą byłam pewna, że między nami do czegoś doszło, więc było to dla mnie zbyt oczywiste.
- Dlaczego mi od razu nie powiedziałeś?
- Nie wiem - wzruszył ramionami, przejeżdżając dłonią po materiale prześcieradła - Chciałem cie trochę nastraszyć.
Mimowolnie na moje usta wkradł się ogromny uśmiech. Nawet nie potrafię opisać jak bardzo mi ulżyło. Świadomość, że nie zdradziłam Alana w taki sposób, w jaki myślałam, że to zrobiłam, sprawiła, że mój humor się poprawił. To dla mnie naprawdę dobra wiadomość.
- Cieszysz się? - spytał, przekręcając się na plecy.
- A czy to dziwne? - zaśmiałam się, pokasłując - W sumie nie powinniśmy leżeć w jednym łóżku, zarażę cie - podniosłam się do pozycji siedzącej z zamiarem wstania.
- Jestem odporny - złapał mnie za rękę.
Mimo wszystko podniosłam się z łóżka, słysząc dźwięk swojego telefonu. Podeszłam do swoich spodni, wygrzebując z nich dzwoniące urządzenie.
- Halo?
- Dobry wieczór skarbie.
- Cześć kochanie - uśmiechnęłam się delikatnie, słysząc głos Alana.
- Co u ciebie słychać?
- Wszystko w jak najlepszym porządku - spojrzałam w stronę Janka, który przyglądał mi się z zaciekawieniem, unosząc do pozycji siedzącej.
- Za to u mnie totalna masakra. Wyobrażasz sobie, że musimy się gnieździć w trzy osoby w jednym pokoju? Nawet nie wiesz jak jestem zdenerwowany.
- To... może tylko chwilowe? - wywróciłam ukradkiem oczami, słysząc jaki ma błahy problem.
- Mam nadzieję, bo więcej tutaj nie wytrzymam.
- Tęsknię za tobą - ściszyłam głos, odwracając się do Janka plecami.
- Ja za tobą też.
- Kiedy wrócisz? - spytałam z nadzieją, że usłyszę kolejną dobrą wiadomość.
- Jeszcze dokładnie nie wiem, dam ci znać, gdy...
- Ej! - krzyknęłam, kiedy moja komórka znalazła się w rękach Janka.
Chłopak rozłączył się, zaciskając mój telefon w ręce.
- Nie będziesz z nim rozmawiać, kiedy jesteś ze mną - warknął, zaciskając ręce w pięści.
- O co ci chodzi? - zmarszczyłam brwi, nie mając pojęcia co znowu strzeliło mu do głowy.
- O to że ten kutas nie będzie nam przerywał - rzucił moim telefonem w stronę łózka.
- Daj spokój, nie zachowuj się jak dziecko.
- To ty płaszczysz się przed nim kłamiąc na każdym możliwym kroku! - podniósł głos, podchodząc do mnie bliżej.
- To moja sprawa.
- Wszystko w porządku - przedrzeźniał mnie, kręcąc głową.
- Daj sobie spokój - zacisnęłam usta.
- Po co ty właściwie z nim jesteś co? Kochasz go? - warknął, szarpiąc za moją rękę.
- Spierdalaj - odepchnęłam go od siebie, czując jak mój dobry humor pryska.
- Dlaczego nie odpowiesz? Boisz się? - zaśmiał się ironicznie, nie pozwalając mi przejść w stronę drzwi.
Podeszłam do łózka, łapiąc za swój telefon. Nie odezwałam się ani słowem, bo nie chciałam z nim teraz rozmawiać. Znowu zachowywał się jak idiota. Momentami mam wrażenie, że nie był trzeźwy, ale przecież czułabym, że pił alkohol.
- Przepraszam - westchnął po chwili ciszy, rozluźniając swoje ciało - Zostań - złapał za ciuchy, które zdążyłam wziąć w swoje ręce, odkładając je na krzesło.
Pokręciłam przecząco głową, zagryzając wewnętrzną stronę policzka.
- Przepraszam - powtórzył, a jego głos z warczącego zmienił się na spokojny i głęboki - Ja po prostu... nieważne - sapnął, przechodząc wzdłuż pokoju - Ale nie idź - poprosił.
Kiwnęłam twierdząco głowa, samej nie wiedząc co ze sobą zrobić. Usiadłam na brzegu łózka, nadal się nie odzywając. Nie wiedziałam, co mogłabym w tej sytuacji powiedzieć.
Szatyn przeszedł obok mnie, układając się na łóżku. Złapał za moją rękę, przykładając ją sobie do policzka.
- Źle się czuję - jęknął rozpaczliwie.
Rozchyliłam delikatnie usta, widząc na jego twarzy ogromny grymas. Wyglądał tak, jakby coś go niemiłosiernie bolało.
- Co się dzieje? - spytałam zdezorientowana, dotykając drugą ręką jego czoła, by sprawdzić, czy to on czasami nie ma gorączki.
Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie. Zdjęłam jego okulary, na co szybko zacisnął oczy, nie pozwalając mi w nie spojrzeć. Zdjął moją rękę z policzka, układając ją na swojej klatce piersiowej, poruszając nią w górę i w dół, dając mi do zrozumienia, abym go tak pomasowała. Ułożyłam się obok niego, robiąc to co co mnie prosił. Minęła dosłownie chwila, a jego głowa opadła na moje ramie, ukazując, że pogrążył się w głębokim śnie.
- O co do jasnej cholery tutaj chodzi? - spojrzałam na jego twarz przerażona.


___________________________________________
Jak myślicie o co chodzi z Jankiem?
Nie zachowuje się tak jak zawsze, prawda?

Grupa







53 komentarze:

  1. O kurcze to teraz się porobiło :o
    Mega czekam na następny !!! :O :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam pojęcia o co chodzi z Jankiem bo zawsze jest zbyt tajemniczy:o
    Mam tylko nadzieję że nie zrobił nic głupiego :(((
    A tak w ogóle to mega rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże! Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... Nie mam pojęcia... Może coś z narkotykami ? Ale rozdział zajebisty <3 Nie mogę się do czekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jest niesamowity <3 ciekawe co z Jankiem , mam nadzieję że nie wpakował się w kłopoty pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniaa to jest swietne, zawsze miałam milion mysli co to następnego rozdzialu a teraz nawet nie wiem co myslec. Nie wiem o co chodzi Jankowi i wgl bo zachowuje sie mega dziwnie ale no nic musze czekać:(( te rozdzialy są coraz lepsze, z kazdym rozdziałem jest coraz bardziej ciekawiej i tajemniczo <33 pisz szybko kolejny <33333

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega mi się podoba ten motyw. Czyżby Janek był chory na coś poważniejszego, niż zwykła grypa? A może coś brał, lub został pobity? A może otruty? Wiele teorii mam ^^ Czekam na next ;3
    anotherstory-jas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg zajebiste ☺���� kofam

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega rozdział ❤ A z Jankiem nie wiem co się dzieje ://

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasiek jest zbyt tajemniczy :/ Nie można go totalnie zrozumieć :/ Czasami mam wrażenie że jest kobietą i ma ciągle okres bo nonstop ma inny humor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w ciąży jest? Czyżby wpadka? :'D

      Usuń
  11. Ja też na początku pomyślałam o narkotykach... ale to musi być chyba co innego. Mam ogromnie wielką nadzieję, że będzie tylko lepiej i kiedyś się dowiemy o co chodziło ;3
    Też nie przepadam za Alanem. ~Niech zginie, najlepiej w trasie xd
    CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ <3
    Świetnie piszesz ;3
    Uwielbiam ;) ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Ty polsacie!!!!
    I ja mam teraz czekać tydzień żeby dowiedzieć się co z Jankiem?!?!?
    Ehhh.......suuuuupidupi rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak jak powiedziała Weronika : "To teraz się porobiło :O" :O

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg
    Rozdział jak zwykle idealny <3
    Ciekawa jestem czemu Janek tak dziwnie się zachowuje :/
    KC :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ejejej :p Tylko nie uśmiercaj Janka :p Ale ogółem chyba coś brał skoro się tak dziwnie zachowywał i potem tak szybko zasnął ;/
    Ogółem jak każdy rozdział, rozwalasz system :3
    I czekam z niecierpliwością na kolejny :3
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Idealny ❤️ Najlepsze opowiadanie na świecie ❤️ Jasiek i Ania muszą być razem ❤️

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że Jasiu zaczął ćpać narkotyki dlatego nosi okulary przeciw słoneczne, żeby nie było widać powiększonych źrenic. Rozdział megga jak zawsze !! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiadomo, że brał narkotyki skoro nie chciał pokazać jej swoich oczu i miał nierównomierny oddech xd

    OdpowiedzUsuń
  19. O Boże Ania kocham Cię..😂 Chce już kolejny.💜💛💚💗

    OdpowiedzUsuń
  20. Meeega!!! Jak kończyłam czytać to byłam totalnie przerażona :-o!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja myślę, że Janek ćpa. To nie jest normalne nawet jak na niego.
    Po za tym rozdział świetny ♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  22. To się porobiło... Mam nadzieję, że Jasiowi nic nie będzie. Bo tak serio to naprawdę nie wiem co mogłoby się stać... Narkotyki, choroba? Nie mam pojęcia😢

    OdpowiedzUsuń
  23. Myślę,że chodzi o to,że boli go to, że Ania spotyka się z Alanem, sama nie przepada za nim. Moi zdaniem Janek dał rękę Anki na jego klate piersiową bo boli go to.

    OdpowiedzUsuń
  24. O nie! Jak zwykle w takim momencie! Ja myślę, że Janek brał jakieś narkotyki. Bo mówił, że potrzebuje tego i zwariuje bez tego.. jak nic chłop ćpał. Pewnie nie chce myśleć o Ani... no a na pewno ma znajomości skoro sam był jakimś dilerem. Kurcze, ale szkoda go. Oby Ania mu pomogła i oby Janek nie wplątał się w jakieś bagno. Ciekawe czy Janek powie Ani co mu jest... cały rozdział myślałam tylko "no Janek powiedz w końcu o co ci chodzi" hehe XD A jak już o rozdziale to jak zwykle genialnie się czytało! ;)) Także do następnego :**

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny. Nic tylko czekać na następny♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie chciałabym, żeby Janek znów miał kłopoty z narkotykami :/

    OdpowiedzUsuń
  27. Janek chyba cos brał... przynajmniej ja tak myśle.
    Super rozdział! Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  28. Boziu Oby to że może brał narkotyki nie zepsuło jego relacji z Anią :[

    OdpowiedzUsuń
  29. Lubie jak Ania ulega Jankowi :D
    A rozdzial sztosik 😎👌

    OdpowiedzUsuń
  30. A moze Janek bierze tabletki na uspokojenie, moze je przedawkował :D. Przynajmniej jego zmiany humoru, mogą sie do tego odnosić. Chociaz według mnie to narkotyki. Jest tyle opcji... Rozdział świetny i tajemniczy. Obyś Aniu przelała swoją wyobraźnie na bloga :-). Czekamy z niecierpliwoscią, jak na każdy rozdział :*. mam nadzieje ze stan Janka nie bedzie dużym problemem, ale zaskoczeniem :-)
    Ps co z ASKIEM :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Boskie <3 Ładnie prosimy dodawaj częściej rozdziały :333

    OdpowiedzUsuń
  32. Janek chyba za bardzo tęskni za Anią i jeju tak mi go szkoda :( cieszę sie ze Ania jest na tyle wyrozumiała i ze nim sie także opiekuje. Kurde jest to takie piekne gdy wzajemnie obdarowują siebie troską. Fantastyczny rozdział. Bardzo pokazał ich milosc. Tak milosc, bo Anka nie przestała go kochać. Chyba każdy to wie :v

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetne. :) a o co chodzi z Jankiem to nie wiem, jeszcze bardziej jest jedną wielka chodząca zagadką xd

    OdpowiedzUsuń
  34. super rozdzial:) czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  35. Z Jankiem jest cos nie tak !! Czekam z niecierpliwością na Kolejne zarombiste rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak zwykle supi rozdział. Ciekawi mnie bardzo jego zachowanie i to oko. Podejrzewałam, że ma siniaka czy coś, ale nic na to nie wskazuje. Może narkotyki :O. Nie wiem. W każdym razie czekam z niecierpliwością (xDD) na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  37. Najlepszyrozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Rozdział mega 😍 czekam na następny .. ciekawe co on zrobił. Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetny rozdział
    zapraszam również do mnie
    https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwjsuL_-kInLAhXLwBQKHd2PDecQFggdMAA&url=http%3A%2F%2Fwszystkomaswojpoczatekikoniec.blogspot.com%2F&usg=AFQjCNH2PXkFC89YEuwE7HN1wa6x_Oz72w&sig2=rssUF7Cc8HxexXo4SBGzuw

    OdpowiedzUsuń
  40. Anka, kurwa tylko nie narkotyki! Zabije cię kurwa za zajebistosc i pomysłowość

    OdpowiedzUsuń
  41. Wydaje mi się ,że wrócił do dawnej pracy

    OdpowiedzUsuń
  42. Super rozdział ! Czekam na kolejny ! :3
    Swoją drogą mega śmieszne jest to podlo! XD
    Zapraszam do siebie XD
    Również pisze FF o Jdabrowskim :3

    OdpowiedzUsuń
  43. Naćpał sie i tyle. Świetne.!

    OdpowiedzUsuń
  44. Zaczepisty rozdział :* :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Świetny rozdział ! Janek pacanek ćpa ? Oj nie ładnie ... Niech ucieka od tego jak najdalej może :D czekam na nexta :)
    Przepraszam, że daje tutaj innego bloga, ale nie mam pomysłu na inną reklamę jak na innym blogu http://cisza-krzykiem.blogspot.com dawniej tu była " taka sama a jednak inna" stąd tyle wyświeleń. Jakoś nie leżało mi tamto opowiadanie więc postanowiłam zacząć od początku :) mam nadzieje, że ktoś zajży :)
    Pozdrawiam was wszyskich bardzo gorąco, a ty kochana pisz dalej bo świetnie ci to wychodzi i bardzo ci tego zazdroszczę ! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  46. Może raka dostał od papierosów ? xddd Ale nie xd Chyba narkotyki xd. Świetny rozdział c;

    OdpowiedzUsuń
  47. Świetny rozdział *-*
    Coś mi tu śmierdzi XD
    Ćpał na 100% albo coś innego brał =/
    A może tak kilka słów co do Ani:
    Według związek z Alanem nie ma sęsu,bo nie widzą przyszłości z osobą której non-stop wyjeżdża na nie wiadomo ile.
    Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń