sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 6 cz.2

Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, sięgając ręką w stronę, gdzie powinno się znajdować ciało śpiącego Alana. Kiedy moja ręka nie napotkała jego osoby, lecz zimny materiał prześcieradła, otworzyłam powoli oczy. Popatrzyłam chwilę przed siebie, szybko zrywając się do pozycji siedzącej w momencie, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie znajduję się w swoim mieszkaniu.
- Cholera - zaklęłam, rozglądając się nerwowo na boki. Byłam zdezorientowana, zupełnie nie wiedziałam o co w tym momencie chodzi. W mojej głowie panuje zupełna pustka, jeśli chodzi o wczorajszy wieczór. Ostatnie co pamiętam to moment, w którym szłam do toalety, ale jeśli dobrze kojarzę, było to o godzinie dwudziestej pierwszej.
Przyłożyłam rękę do czoła, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zmarszczyłam brwi, kiedy moje oczy napotkały na podłodze tuż koło stolika sukienkę, w którą byłam wczoraj ubrana.
- O boże - sapnęłam, szybko spoglądając na swoje ciało, które było okryte jedynie cienkim materiałem bielizny. Jak to możliwe, że upiłam się tak bardzo, że urwał mi się film, a czuje się tak jakbym po prostu poszła najzwyczajniej w świecie spać?
Podniosłam się z łóżka, szybko podbiegając do swojej sukienki, wciągając ją przez głowę. Rozejrzałam się po pokoju, w poszukiwaniu swojej torebki i telefonu, ale nigdzie ich nie było. Przełknęłam nerwowo ślinę, nie dopuszczając do siebie żadnych złych myśli. Wypuściłam cicho powietrze z ust, przyglądając się badawczo łóżku, jakby miało mi to w jakikolwiek sposób pomóc przypomnieć sobie, jak się tutaj znalazłam. Wygładziłam swoje włosy, szybko wychodząc z pokoju, od razu poznając, że nadal znajduję się w klubie, lecz jest to piętro wyżej. Skierowałam się do recepcji, czując jak moje policzki zaczynają mnie piec z powodu zażenowania.
- Dzień dobry - mruknęłam cicho, spoglądając na młodego faceta w niebieskiej koszuli, z ciemno granatową plakietką, przyczepiona na piersi.
- Dzień dobry - podszedł bliżej lady, uśmiechając się przyjaźnie.
- Ja... chciałabym zapłacić za pokój - zaczęłam niepewnie - Ale mam problem - dodałam szybko, zdając sobie sprawę z tego, że przecież nie mam przy sobie swojej torebki, a co za tym idzie - także portfela.
- Jaki numerek pokoju?
- Czterdzieści osiem - kiwnęłam głową, mrużąc oczy - Chyba - zacisnęłam ręce na poręczy, która znajdowała się tuż pod ladą.
- Chwileczkę - facet spojrzał w komputer, wpisując coś na klawiaturze.
- Tylko, że właściwie nie mam przy sobie pieniędzy i...
- Rachunek został już zapłacony - mężczyzna spojrzał na mnie, uśmiechając się ponownie w ten sam, miły sposób.
Kiwnęłam głowa, odwracając się szybko na piecie w stronę wyjścia. Moja twarz przybrała odcień mocnej czerwieni, więc chciałam się jak najszybciej stamtąd ewakuować. Nawet nie chce wiedzieć, co pomyślał sobie o mnie ten facet. Zanim jednak wyszłam na zewnątrz, wróciłam się do szatni, w której znajdował się mój płaszcz.
- Poproszę kartę - już nieco starszy mężczyzna, spojrzał na mnie od niechcenia.
- Ja... nie mam, bo ktoś zabrał moją torebkę - zająknęłam się, opierając o ladę.
- Bez tego nie wydam pani żadnej kurtki - wzruszył ramionami, wracając do czytania jakiejś gazety.
- Ale naprawdę, moja torebka została na dole, ja poszłam na górę, i kiedy wróciłam już jej nie było!
- Skąd mogę mieć pewność, że weźmie pani swoją kurtkę?
- A wyglądam panu na jakąś złodziejkę? - podniosłam delikatnie głos, czując jak nerwy coraz bardziej opanowują moje ciało.
Co za totalnie głupia sytuacja. Nie dość, że nie pamiętam wczorajszej nocy, to jeszcze obudziłam się w łóżku sama, bez Alana, który nawet nie pofatygował się, aby mnie obudzić. Zabrał moje rzeczy i pojechał do domu. Dobrze, że był na tyle łaskawy, by zapłacić za pokój, ale to i tak nie ujdzie mu na sucho.
Machnęłam ręką na zrzędzącego faceta, wychodząc z klubu na zewnątrz. W tym momencie musiałam zabawnie wyglądać, będąc w samej sukience, kiedy na dworze leży śnieg po kolana. Ale tak samo jak kłócić się z tym starym zgredem, nie miałam zamiaru zostać w tym miejscu minutę dłużej. I tak najadłam się wystarczająco dużo wstydu. Objęłam swoje ramiona dłońmi, zaczynając iść w stronę swojego mieszkania, które znajdowało się jakoś dwa kilometry stąd. Spuściłam wzrok na swoje buty, nie chcąc patrzeć na zdziwione spojrzenia przechodzących obok mnie ludzi.

Nigdy w życiu tak bardzo nie pragnęłam znaleźć się w jakimś ciepłym miejscu jak w tym momencie. Nacisnęłam na klamkę swojego domu, ale drzwi były zamknięte. Wcisnęłam dzwonek, ale kiedy nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, wcisnęłam go kolejne cztery razy do momentu, aż mój łaskawy narzeczony otworzył przede mną drzwi. Jego twarz była totalnie zaspana, ale to nie sprawiło, że powstrzymałam się od mocnego przepchnięcia miedzy nim, sprawiając, że zrobił krok do tyłu, by nie stracić równowagi.
- Gdzie byłaś? - mimo że dopiero wstał, udało mu się zdobyć na zdenerwowany ton głosu.
- Jak to gdzie - roześmiałam się ironicznie, szybko wbiegając na górę. Moje ciało było tak wyziębione, że nie mogłam powstrzymać swojej brody od drgania, przy czym moje zęby wydawały mało przyjemny odgłos.
- No własnie chcę żebyś mi powiedziała - Alan złapał za klamkę drzwi, łapiąc za nią przede mną, nie pozwalając mi tym samym wejść do łazienki.
Odwróciłam się w jego stronę, patrząc jak na idiotę.
- I ty jeszcze masz czelność mnie o to pytać? Zostawiłeś mnie samą w hotelu, bez pieprzonej torebki, gdzie miałam telefon i portfel. Musiałam przyjść tutaj w samej sukience, bo pierdolony zgred nie chciał mi dać mojej własnej kurtki! - podniosłam głos czując, że żyła na mojej szyi staje się jeszcze bardziej widoczna.
- O czym ty mówisz. Jaki hotel? - szarpnął za moje ramie, a w mojej głowie włączyła się czerwona lampka.
To nie możliwe, żebym poszła tam sama, bo przecież ktoś za ten pokój zapłacił. Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mam bladego pojęcia, kim była osoba, z którą spędziłam noc.
- Ja... nic nie pamiętam - jęknęłam, opierając się plecami o drzwi prowadzące do łazienki.
- Szukałem cię dwie godziny, w momencie kiedy wybiła północ naprawdę się o ciebie martwiłem - brunet podniósł głos, a jego twarz nie wyglądała jakby był zadowolony.
W tym momencie poczułam się dosłownie jak dziwka. Jak miejscowa, rasowa zdzira, która idzie do łózka z jakimś przypadkowym kolesiem. Ja nie mogę mieć pewności, że uprawiałam z kimś seks, ale także nie mogę tego wykluczać.
- Widziałeś w jakim byłam stanie, dlaczego pozwoliłeś mi od siebie odejść - mój głos się załamał.
Zebrało mi się na płacz, spowodowany moją głupotą. Wiedziałam, że wina leży po mojej stronie, ale nie mogłam się przed Alanem złamać. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
- Stałaś ciągle obok mnie, a potem nagle zniknęłaś - uniósł ręce do góry, śmiejąc się sarkastycznie.
Schowałam twarz w swoje dłonie, siłując się samej ze sobą, aby przypomnieć sobie chociaż najkrótszy moment z wczorajszej nocy. To niemożliwe, żebym nic nie pamiętała. Kilka razy zdarzało mi się urwać film, ale budziłam się u siebie w mieszkaniu, a nie w jakimś pieprzonym pokoju hotelowym w samej bieliźnie.
- Widocznie nie obchodziło Cię to, że jestem zalana w trzy dupy, i wolałeś chwalić się kolejną trasą swoim znajomym, niż pilnować swojej narzeczonej - uniosłam do góry ręce, przepychając się obok niego, by podejść do szafy. Zdecydowanymi ruchami wyciągnęłam z niej jakieś spodnie i sweter.
- Czyli że to niby moja wina? - roześmiał się głośno.
- A niby kogo? - warknęłam, stając tyłem do chłopaka. Ściągnęłam z siebie sukienkę, szybko naciągając na ciało sweter, a zaraz spodnie.
- Twoja! Jeśli nie umie się pić alkoholu, to się tego nie robi - pokręcił rozbawiony głową, łapiąc za mój łokieć, kiedy chciałam go wyminąć.
- Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy podawałeś mi kolejne kieliszki wódki, mówiąc na ucho, że będziemy się dzisiaj dobrze bawić, idioto! - wykrzyknęłam, wyrywając swoją rękę z jego uścisku.
- Nie myślałem, że aż tak się upijesz - poszedł za mną, kiedy skierowałam się na dół, szybko zakładając swoje buty.
- A niby co miałam robić? Trzeźwieć z każdym kolejnym shotem? Pomyśl trochę - prychnęłam, narzucając na swoje ramiona kurtkę.
- Gdzie idziesz? - spytał, naciskając na drzwi, bym nie mogła ich otworzyć.
- Nie twój pieprzony interes - pociągnęłam z całej siły klamkę, wychodząc na zewnątrz. Zbiegłam szybko ze schodów, idąc przed siebie. Nie odwracając się usłyszałam, jak drzwi zamykają się na zasuwkę. Jęknęłam cicho, zaciskając mocno pięści w swoich kieszeniach. Moje ciało nadal było w niektórych miejscach mocno zamrożone, ale nie miałam odwagi zostać dłużej w domu. Nie mogłam spojrzeć w oczy Alanowi, bo przecież do cholery prawdopodobnie go zdradziłam! Mam wrażenie, że on sam nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, bo jego zachowanie w stosunku do tej sytuacji pokazało jedynie tyle, że był na mnie zdenerwowany, że nie było mnie całą noc. Nic więcej.
Moje ciało dygotało w spazmach nieprzyjemnych dreszczy, ale to nie powstrzymało mnie przed tym, aby pozwolić słonym łzom wypłynąć na moje policzki. W ostatnim czasie zdecydowanie zbyt często sobie na to pozwalam, i zaczynam odnosić wrażenie, że stałam się niesamowitym płaczkiem, użalającym się nad sobą na każdym kroku. Ale taka jest prawda. Wytykam każdemu błędy, samej nie zauważając, a raczej nie chcąc zauważyć swoich.
Nawet nie wiem kiedy, ale moje nogi zaprowadziły mnie prosto pod dom Janka. Nie mam pojęcia dlaczego poszłam akurat tam. Co ja pieprze... poszłam tam, bo po prostu wiedziałam, że on jest pierwszą i ostatnią osobą, do której mogę teraz pójść i która mnie do siebie wpuści. Czułam się żałośnie z faktem, że przychodzę do niego ze swoimi problemami, kiedy on również dobrze może teraz spać z jakąś laską w łóżku.
Zawahałam się z wciśnięciem dzwonka do drzwi, a kiedy już to zrobiłam, przez chwilę zastanowiłam się nad tym czy nie uciec. Mimo natłoku myśli, które ciągle zwiększały swoje rozmiary w mojej głowie, nadal stałam w miejscu, do momentu aż przed moimi oczami ukazał się Janek w samych dresach, z tak samo rozczochranymi włosami, i zaspaną twarzą.
- Co ty tutaj robisz? - był widocznie zdziwiony moją wizytą pierwszego dnia nowego roku.
Sama nie myślałam, że takową mu złożę. Przełknęłam nerwowo ślinę, ocierając resztki łez na swoich policzkach, które swoją drogą zaczęły już do nich przymarzać.
- Płaczesz? - spytał, wciągając mnie za rękę do środka domu.
Kiwnęłam przecząco głowa, mimo że przecież dobrze widział mokre ślady na mojej twarzy.
- Jestem tak głupia - jęknęłam przeciągle, opierając się ramieniem o ścianę.
- Rozbierz się - szatyn patrzył na mnie badawczo, przeczesując swoje włosy ręką.
- Nie chce, zimno mi - pokręciłam głową, wsuwając swoje zmarznięte dłonie głębiej w kieszenie kurtki.
Zdjęłam buty, nie używając do tego rąk. Nadal stałam w miejscu, patrząc głupio przed siebie. Janek patrzył na mnie uważnie. Na jego twarz wkradł się grymas, kiedy ponownie pociągnęłam nosem. Podszedł do mnie bliżej, ujmując mój podbródek.
- Mów co się stało - przejechał kciukiem po mojej brodzie, zahaczając o kącik moich ust.
Odsunęłam się od niego szybko, nie chcąc pakować się z jednego gówna w drugie.
- Jestem dziwką - skwitowałam, przechodząc do salonu.
- Słucham? - ręce chłopaka opadły wzdłuż jego ciała, a brwi uniosły się do góry.
- Prawdopodobnie przespałam się z kimś dzisiejszej nocy - usiadłam na rogu kanapy, patrząc prosto w dywan.
- Jak to prawdopodobnie? - jego wzrok był tak intensywny, że miałam wrażenie, że wie wszystko co się ze mną wczoraj działo, ale chce tylko sprawdzić co o tym powiem.
- Bo nic nie pamiętam. Zero. Kompletna, czarna dziura - zagryzałam wargę, podnosząc się z miejsca. Podeszłam w stronę kaloryfera, opierając się o niego tyłkiem.
Na usta chłopaka wkradł się delikatny uśmiech, a jego klatka piersiowa opadła w cichym westchnięciu, tak jakby mu własnie ulżyło.
- Zdradziłaś Alana? - powiedział to takim tonem, że momentalnie zrobiło mi się dziesięć razy bardziej żal swojego chłopaka.
Zacisnęłam usta w cienką linię, patrząc w ścianę przed sobą. Co niby miałam odpowiedzieć? Nie mam pojęcia czy go zdradziłam, czy też nie. Również dobrze mogłam pójść tam sama, położyć się do łóżka i najzwyczajniej w świecie zasnąć, ale przecież ktoś zapłacił za ten cholerny pokój!
Janek podszedł bliżej mnie, wsuwając ręce w kieszenie swoich dresów.
- Obudziłam się w pokoju hotelowym... tam w klubie - zaczęłam, kręcąc głową. - Przestraszyłam się, bo kompletnie nie pamiętam jak się tam znalazłam, a co najgorsze z kim.
- Może poszłaś tam sama - wzruszył ramionami, widocznie chcąc mnie jakoś pocieszyć.
- Ktoś zapłacił za pokój - spojrzałam na niego z grymasem na twarzy - Janek ja nie wiem co mam teraz ze sobą zrobić - jęknęłam przeciągle, przykładając swoją chłodną dłoń do czoła.
Szatyn patrzył na mnie ciągle, stukając delikatnie nogą w panele. Rozpięłam kurtkę, zdejmując ją z siebie, kiedy poczułam się minimalnie rozgrzana. Skrzyżowałam ręce na swojej klatce piersiowej, wpatrując się w ciszy w chłopaka, tak jakby on miał podyktować mi wyjście z całej sytuacji.
- Kompletnie nic nie pamiętasz? - spojrzał na mnie uważnie.
Pokręciłam przecząco głowa, pocierając swoje ramiona.
- Co na to Alan?
- Jest zły, ale nie powiedziałam mu wszystkiego. Na początku byłam przekonana, że to z nim tam nocowałam, ale teraz już sama nie wiem - odepchnęłam się od kaloryfera, przechodząc wzdłuż pokoju.
- Zachowałaś się nieodpowiedzialnie, Ania - chłopak wyprostował plecy, dążąc za mną wzrokiem.
Wplotłam dłonie w swoje włosy, ciągnąc je przy skórze głowy. Wiem, że zachowałam się jak głupia nastolatka i już więcej nie popełnię tego błędu, ale teraz już nie cofnę czasu. Po prostu pragnę zrobić coś, żebym nie czuła się z tą świadomością tak bardzo źle, jak się właśnie czuje. Spojrzałam na swoje dłonie, podskakując do góry.
- O mój boże! - pisnęłam głośno, zakrywając prawą dłonią usta.
- Co się stało - Janek zmarszczył brwi, spoglądając na mnie dziwnie.
- Nie mam pierścionka - wykrzyknęłam spanikowana, rozglądając się na boki z nadzieją, że spadł mi z palca przed chwilą.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie dość, że przespałaś się z jakimś nieznajomym kolesiem, zdradzając swojego przyszłego męża, to jeszcze zgubiłaś pierścionek zaręczynowy? - podszedł bliżej mnie, próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy.
Moja twarz zaczęła mnie piec nie z powodu wstydu, lecz ze stresu, który opanował całe moje ciało.
- Co ja do cholery zrobiłam - zapłakałam cicho, wkładając nerwowo ręce do kieszeni kurtki, przeszukując ją.
- Alan nie będzie zadowolony.
- Zamknij się! - pisnęłam, zaczynając żałować, że w ogóle tutaj przyszłam. Spojrzałam ponownie na swoją dłoń, mając nadzieję, że w magiczny sposób pierścionek pojawi się na palcu.
Głośny śmiech Janka rozszedł się po salonie, na co przeniosłam na niego swój wzrok. Widocznie pomyliłam się myśląc, że jest on osobą, która mi pomoże, bo w tej chwili mam wrażenie, że próbuje wywrzeć na mnie jeszcze większe poczucie winy. Udaje mu się.
Złapałam za kurtkę, szybkim krokiem kierując się do korytarza.
- Co masz zamiar teraz zrobić?
- Wracam do klubu i przeszukam tam każdy najmniejszy kąt - mruknęłam nieco ciszej.
Ręce Janka wylądowały na moich biodrach w zamiarze zatrzymania mnie w salonie.
- Jeśli zgubiłaś go tam, to nie ma szans, żebyś go ponownie znalazła - powiedział obojętnie.
- To nie jest wcale śmieszne - warknęłam, widząc jak powstrzymuje się od śmiechu.
- Dla mnie jest - nadal nie puszczał mojego ciała, patrząc na mnie z góry.
- Wiesz co... dziękuje za pomoc, ja już pójdę - chciałam się od niego uwolnić, jednak jego uścisk na moich biodrach wzmocnił się.
- Na razie nigdzie nie idziesz, musimy porozmawiać - spojrzał na mnie znacząco.
- Co chcesz? - teraz to ja udałam obojętną, spoglądając w dół na swoje nogi.
- Właściwie to przypomniałem sobie coś jeszcze.
Spojrzałam na niego wyczekująco, zdejmując jego ręce ze swoich bioder. Staliśmy teraz twarzą w twarz tylko, że jego ukazywała rozbawienie, a moja zmieniała wyraz dziesięć razy na minutę.
- Dlaczego okłamałaś Alana, że nie lubisz tańczyć?
Wywróciłam oczami, opadając plecami na ścianę stojącą zaraz za mną.
- Nie mam czasu teraz o tym rozmawiać, Janek. Mam większe problemy - pokręciłam głową.
- To trochę dziwne, że osoba, która rzekomo cie kocha i chce spędzić z tobą resztę swojego życia, co wiadomo jest nie lada wyzwaniem - spojrzał mi w prosto w oczy - nie ma pojęcia o twojej prawdziwej pasji.
- Skończyłam z tym - wzruszyłam ramionami, spoglądając w podłogę.
- Dlaczego?
- Bo miałam taki kaprys - zrobiłam krok w bok z zamiarem wyjścia na korytarz, ale ręka chłopaka zagrodziła mi drogę, na wysokości mojego biodra.
- Nie wypuszczę cię dopóki mi tego nie wyjaśnisz - uniósł jedną brew go góry, układając drugą rękę ponad moją głową.
- Nie muszę tego robić.
- Nie musiałabyś, gdybym miał pewność, że to nie tyczy się mojej osoby.
Dlaczego on musi być takim pieprzonym, wszechwiedzącym, seksownym typem? Każdy inny człowiek machnąłby na to ręką myśląc, że po prostu mi się to znudziło, ale nie on. Musiał znaleźć w tym drugie dno i to jeszcze trafne.
- Po co pytasz, skoro sam się wszystkiego domyśliłeś? - uniosłam głowę żeby na niego spojrzeć, ale od razu tego pożałowałam, kiedy jego wzrok padł prosto na moje oczy.
- Przeze mnie nie tańczysz?
- Nawet jeśli to co? Daj mi już święty spokój, śpieszę się - sapnęłam, naciskając na jego rękę, która tylko jeszcze bardziej się napięła, co było dokładnie widoczne na jego odsłoniętym ramieniu. Na siłę odwracałam wzrok na różne strony, by tylko nie pęknąć i nie dotknąć jego odkrytego torsu, który niesamowicie mnie w tym momencie rozpraszał.
- A twój tatuaż?
Jeśli moja mina chwilę temu była śmieszna, to teraz musiała być niesamowicie komiczna. Czułam jak jakiś zimny prąd przechodzi przez moje ciało od stóp, aż po czubek głowy, prostując moje ciało.
- Skąd wiesz, że mam tatuaż? - uniosłam brwi do góry, patrząc na niego podejrzliwie.
Janek uśmiechnął się zadziornie w moją stronę, a w jego oczach można było zauważyć rozbawienie. Bawiło go to, że stoję przed nim zupełnie rozkojarzona i bezbronna. Cokolwiek nie zrobię, jakkolwiek nie będę próbowała się bronić, on i tak znajdzie sposób, żeby mnie czymś zagiąć.
- Nie wierze - pokręciłam przecząco głową, zdając sobie sprawę, że osoba z którą znalazłam się w pokoju hotelowym i która za niego zapłaciła był właśnie Janek. Nie było na to innego wytłumaczenia.
- Schlebia mi to - mrugnął do mnie okiem.
Jęknęłam głośno, chowając twarz w dłonie. Nie wierzę, nie potrafię i nie chce wierzyć, że on to widział. Kiedy robiłam sobie ten pieprzony tatuaż, obiecałam sobie, że on nigdy w życiu się o nim nie dowie, a tym bardziej nie zobaczy go na własne oczy.
- Wykorzystałeś mnie - warknęłam, zaciskając ręce w pieści.
- Ja bym tego tak nie nazwał - pokręcił głową, układając rękę na moje biodro - Momentami to powiedziałbym nawet, że to ty próbowałaś mnie wykorzystać - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie wierzę ci - zaśmiałam się nerwowo, układając ręce na jego klatce piersiowej, żeby go od siebie odepchnąć.
- Nie musisz. Wystarczy, że ja wszystko doskonale pamiętam - jego ręka wylądowała na mojej dłoni, przytrzymując ją na swojej klacie.
- A ja miałam cię za porządnego faceta, za przyjaciela, przy którym mogę czuć się bezpiecznie - warknęłam przez zaciśnięte zęby, czując jak zbiera się we mnie złość.
- Nadal tak jest, przy mnie nie stanie ci się żadna krzywda - odsunął moją dłoń od siebie, kiedy zaczęłam naciskać swoimi paznokciami na jego skórę.
- Wmawiaj takie testy świeżym dziewczynkom, które nie wiedzą jaki jesteś naprawdę - uderzyłam go w ramie - I swoją drogą, ten tatuaż wcale nie tyczy się ciebie - warknęłam cicho, próbując oszukać samą siebie.
- Oh doprawdy? - uniósł brwi do góry, łapiąc za koniec mojego swetra. Zadarł go szybko do góry, odsłaniając moja skórę ozdobioną świeżą, fioletową malinką, której wcześniej nawet nie zauważyłam. Gdybym tylko przebierała się przed Alanem przodem, zostałabym zdemaskowana.
- Więc kto jest tym tajemniczym J.D?
- Nie dotykaj mnie - odepchnęłam jego ciepłe ręce, które teraz dotykały mojej skóry.
- Przeczysz sama sobie, Ania - szepnął, zgarniając kosmyk włosów za moje ucho.
- Nie pozwalaj sobie, rozumiesz? - ponownie uderzyłam dłońmi w jego klatkę piersiową, ale jego ciało nawet nie drgnęło.
Zacisnął szczękę, przyglądając mi się przez chwilę. Czułam, że za moment nie wytrzymam i dostanę napadu jakiejś furii. Po prostu potrzebowałam czegoś, na czym mogłabym się w tym momencie wyżyć, nakrzyczeć na to.
- Niech to będzie dla was nauczką - ułożył rękę na moim policzku, kierując mój wzrok na siebie - Dla Alana, że ma cię pilnować jak własnego kutasa, a dla ciebie, że nie przesadza się w takich miejscach z alkoholem, bo zamiast ze mną, mogłaś wylądować w łóżku, z zupełnie nieznanym facetem, który również dobrze mógł zrobić ci dziecko - zatoczył kciukiem kółko na mojej brodzie, zadzierając ją do góry.
- Pozwól, że sama będę decydować o tym, co będę robić w sowim życiu - warknęłam, zaciskając mocno ręce na jego ramieniu.
- Dopóki nie będę miał pewności, że postępujesz rozsądnie, nie pozwolę Ci na to - oblizał swoje wargi, zjeżdżając wzrokiem na moje usta.
- Od tego momentu nie masz nic wspólnego z moim życiem, dlatego proszę cię, daj mi święty spokój - warknęłam, podejmując kolejną, marną próbę, wyzwolenia się spod jego ramion.
- Ile razy już to słyszałem? - pochylił się, szybko wpijając w moje usta.
To co w tym momencie stało się z moim ciałem jest nie do opisania. Moje nogi ugięły się pode mną tak gwałtownie, że gdyby nie ramiona chłopaka, które instynktownie objęły mnie w talii, przyciskając szczelnie do swojego ciała, upadałabym przed nim na kolana. Nawet w momencie, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy po trzech latach, nie przeszło mi przez myśl, że znajdę się w takiej sytuacji, i że znowu poczuje smak jego ust. Janek roześmiał się cicho, rozbawiony moją reakcją, której nie dało się nie zauważyć. Zaczął poruszać swoimi wargami na moich, wplatając dłoń w moje włosy. Mimo że tak bardzo tęskniłam za tym co właśnie robił, z każdym jego ruchem rosła we mnie złość. Bez oporu zamachnęłam się ręką, dając mu tak siarczysty policzek, że jego głowa odchyliła się w bok. Zacisnęłam usta w cienką linię, czując jak łzy zbierają się w kącikach moich oczu. Czułam się niesamowicie żałośnie z faktem, że zachowuję się tak bardzo fałszywie.
Janek zacisnął szczękę, przekręcając ponownie głowę w moja stronę. Na jego policzku uformował się czerwony ślad. Musiało go to zaboleć, po prostu musiało, bo sam dźwięk bolał.
- Okej... należało mi się, ale teraz ty - wskazał na mnie palcem - Zastanów się czego chcesz od życia. Kilka dni temu nie pozwoliłaś mi wyjechać, kiedy sam tego chciałem, a teraz się na mnie wyżywasz.
- Nie jesteś w tym bez winy - mój głos się załamał, kiedy próbowałam jeszcze przez chwilę powstrzymać się od płaczu.
Ręce chłopaka złapały moje nadgarstki, układając moje ręce tuż nad moją głową.
- Cokolwiek rodzi się w tej twojej pięknej główce, odpuść sobie - przybliżył się do mnie, przez co zaczęłam coraz głębiej oddychać - Mam w dupie to, że prawdopodobnie spowodowałem kryzys w waszym pięknym małżeństwie. Po prostu wiedz, że ja tak łatwo cię sobie nie odpuszczę. - spojrzał prosto w moje oczy, na co od razu zacisnęłam swoje.
- Czego ode mnie oczekujesz? - szepnęłam, próbując nie wybuchnąć.
- Niespodzianka kochanie - tak samo jak ja wyszeptał te słowa, bardzo blisko mojego ucha, zahaczając wargą o jego płatek.

____________________
Standardowo pytanka:
1. Czy Ania powinna postępować, tak jak ciągle postępuje?
2. Jak myślicie, co się dalej wydarzy?

Grupa

39 komentarzy:

  1. Myślę że Alan prędzej czy później dowie się o tym. Świetny rozdział★

    OdpowiedzUsuń
  2. 1.Nie Ania powinna odejść od Alana i być z Jankiem
    2.Ania prześpi się z Jankiem

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Powinna się zastanowić czego tak naprawdę chcę
    2.Napewno coś fajnego 8)

    OdpowiedzUsuń
  4. ohhh nareście <3 Myślę że, Ania nie powinna ukrywać swoich uczuć bo skończy nieszczęśliwie :c Oby dala szanse Jankowi :333

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że Ania jednak będzoe z Jankiem

    OdpowiedzUsuń
  6. 1.Nie powinna tego robić
    2.Myślę że Janek ją puści albo zamknie w jej Starym pokoju.
    P.s. Ubustwiam cię Ania <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku meeega
    sama juz nie wiem
    Trudniej jest odpowiedziec na twoje pytania niz na pytania na teście XDDDDDD
    Po prostu mega !
    Czekam na następny ! ;')

    OdpowiedzUsuń
  8. Ania powinna być z Jaśkiem są dla siebie stworzeni i mam nadzieję że tak będzie :) I super rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra może nie jestem normalna ale chce żeby alan w końcu zginął czy coś, a ania niech będzie z Jankiem forever i wgl xD
    Dziękuje dobranoc (?) xD
    Megaaa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram w 100% niech alan zginie XD

      Usuń
  10. 1.Tak, niech tak postępuje, jęsli to jej pomoże aby być z Jankiem to jasne :D
    2.Nie mam pojecia, to jest zagadka :3
    Czekam na kolejny rozdział 8)

    OdpowiedzUsuń
  11. 1.Myślę że Ania powinna sie zdecydować czego chce i nie wyżywać na Janku.
    2.Janek nas wszystkich zaskoczy,a Alan dowie sie prawdy.
    Super rozdział! 💖

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieje że Janek i Ania beda razem ❤️ Super rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział to po pierwsze �� Alan prędzej czy pozniej dowie sie wszystkiego ale to nawet będzie dobrze bo licze na to że Ania wróci do Janka ale nie tak od razu ������ No ale Ty juz będziesz wiedziała co zrobić

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże ale to jest genialne mam nadzieje że będą razem ale nie chce aby to się skończyło <3

    OdpowiedzUsuń
  15. KUŹWA ANIA, NIE W TAKIM MOMENCIE NO, JAK MOGŁAŚ

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmm... Alan zerwie zaręczyny z Anią, gdy zobaczy, że nie ma pierścionka i Ania będzie z Jasiem 8) Pozdrawiam i weny życzę! <33 PS: NIECH ALAN ZGINIE W JAKIMŚ WYPADKU!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że Ania powinna wybrać między Alanem a Jankiem i tak jak ktoś już napisał nie powinna ukrywać swoich uczuć, oczywiście tych do Janka ;p Powinna też być bardziej ogarnięta, bo właściwie to jej życie jest toralnym chaosem xd No i co wydarzy się dalej... nie wiem... jestem bardzo ciekawa co to będzie za niespodzianka ;pp juz się boje XD Myślałam, że Janek trochę wyluzował, ale jednak to cały czas ten sam Janek. Może będzie chciał, żeby tak jak wcześniej Ania u niego pracowała czy coś. Mam nadzieje, że w końcu i tak będą razem (y) Rozdział jak zawsze świetny! Czekam na następny i życzę Ci dużo weny na kolejne! Besos ♡

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział! Ania musi być z Jankiem! Po prostu musi! Xd

    OdpowiedzUsuń
  19. Ania musi odejść od Alana i być z Jankiem!
    Niech sie wydarzy coś podobnego jak w rozdziale 22 ;3 oczywiście miedzy Anią a Jankiem ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jej Ania mega rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Janek to nie ten Janek który był wcześniej, tamten robił wszystko dla Ani i ja kochał a ten...to dupek...

    OdpowiedzUsuń
  22. Swietny ! Ania musi byc z Jankiem, on ja naprawde kocha :))

    OdpowiedzUsuń
  23. 1. Powinna zastanowic sie czego chce, Alana czy Janka? Chociaż wiadomo, że Janka <3
    2. Na pewno coś zajebistego 8))

    OdpowiedzUsuń
  24. Niech Alan znajdzie sobie inną i zostawi Anie. Wtedy Jasiu będzie ją pocieszał i znowu będą razem :D <3 Proste xD A tak wgl to boski rozdział jak zawsze ;**

    OdpowiedzUsuń
  25. Niech Ania sie w końcu zdecyduje i wybierze Janka a Alan niech zginie w wypadku najlepiej xDDDD
    a rozdział jest suuuper !!!!
    czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  26. Noo nieee Ania Janek muszą być razem x(
    Rozdział jak zwykle super xD

    OdpowiedzUsuń
  27. 1 Niech Anka w końcu sie zdecyduje i zrozumie że powinna wrócić do Dżeja
    2 Na pewno coś zajebistego jak zwykle 8)

    OdpowiedzUsuń
  28. JEJKU to jest odiazdowe.
    Mam nadzieję, że Ania wkońcu mu ulegnie choć przyznam, że lubie jak się z nim droczy. Wiecej takich momentów, czytałabym ciągle i ciągle bez przerwy. Weny i czasu życzę, oraz zapraszam do siebie. Mam nadzieję, że chociaż zajrzysz ♥♥

    czasuniecofniesz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja polecam tak:
    Niech Anka zerwie z Alanem, tylko w taki spektakularny sposób, jakieś pościgi, wybuchy i w ogóle, a potem niech będą z Jankiem i niech się ruchają dzień i noc :3

    OdpowiedzUsuń
  30. standardowo czekam na next! a co do rozdziału to jest megaaaa

    OdpowiedzUsuń
  31. 1. Ania powinna ogarnac swoje zycie, bo jest totalnym chaosem. Niech wreszcie sie zdecyduje miedzy Alanem a Jankiem, bo rani i jednego i drugiego, a to nie tak ma wygladac. Oczywiscie wole, by byla z Jankiem, bo Alan jest tak cholernie beznamiętną, nijaka osoba, ze az rzygac mi sie chce. Poza tym nie wydaje mi sie jakos szczegolnie zainteresowanany Ania, jej zyciem i uczuciami, jest dla niego jedynie kochanka, bo np. to ze teski za nim gdy wyjezdza czy placze, ma kompletnie w dupie. Nie chce tez powiedziec, ze Janek zachowal sie odpowiednio - to, ze wykorzystal fakt, ze Ania byla pijana i nie wiedziala co robi, bylo chamskie i nie na miejscu. 2. Janek zawalczy o Anie 8)

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozdział mega!
    Mogłabyś dodawać na początku rozdziału wstawke z poprzedniego jak w cz. 1? O ile to nie jest problem :) po prostu tak łatwiej sobie przypomnieć co było ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja osobiście myślę,że Ania powinna powiedzieć o tym wszytskim Alanowi,bo i tak to wszystko się wyda. Nie powinna też okłamywać samej siebie,bo w głebi duszy wie,że nadal coś czuje do Janka.

    OdpowiedzUsuń
  34. Powiem, że piszesz super. Nie jestem do końca zadowolona z postępowania Janka, ale mam nadzieję, że pod tym szykuje się ciekawa akcja ;) Nie jestem przekonana do Alana. Wydaje mi się, że te wyjazdy nie są tylko w sprawach służbowych. Jeśli byłyby jednak tylko pracą, czemu choćby raz nie może zabrać Ani ze sobą? Wow, mam tyle teorii.
    anotherstory-jas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie mogę określić słowami jak bardzo zła jestem na Janka. Jak mógł zrobić coś takiego osobie, którą kochał, a najprawdopodobniej kocha nadal? Powinien ją wspierać i być przyjacielem, a nie wykorzystywać.
    Aha, piszesz świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. http://imaddictedtojas-fanfiction.blogspot.com/?m=1
    Super ! :) ja zapraszam do siebie :3

    OdpowiedzUsuń