piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 3 cz.2

- Alan proszę cię, pomóż mi w końcu, oni zaraz przyjdą - jęknęłam, widząc jak chłopak siedzi i ogląda telewizję, kiedy ja od samego rana sterczę w kuchni, przygotowując potrawy na stół wigilijny.
- Nie umiem gotować - wzruszył ramionami.
- Ale nakryć do stołu już umiesz - westchnęłam, opierając się zmęczona o ścianę.
Chłopak niechętnie podniósł się z kanapy, wyłączając telewizor. Podszedł do mnie bliżej, uśmiechając się delikatnie.
- Jestem uzdolniony tylko w tańcu - spojrzał na mnie znacząco.
- Zaprzeczyłabym, ale w takich momentach zaczynam sobie uświadamiać, ze to jednak prawda - wywróciłam oczami.
- O której przyjedzie ten twój kuzyn? - zmienił temat, kierując się za mną, kiedy przeszłam do kuchni.
Wypuściłam powietrze z ust, spoglądając na zegarek.
- Za jakieś dwadzieścia minut powinien być, dlatego proszę Cię, weź te pieprzone talerze i poukładaj je na stole - wcisnęłam w jego ręce zestaw świeżo wyjętych z suszarki naczyń.
- Jeśli muszę - westchnął.
Złapałam za łyżkę, mieszając nią energicznie barszcz. To chyba najbardziej stresująca wigilia w moim życiu. Oczywiście nie przyjeżdża na nią żaden z moich kuzynów. Swoją drogą nawet nie wiem czy jakichś mam. Przyjdzie Janek, ale ja po prostu spanikowałam, i wcisnęłam Alanowi kit o kuzynie. No bo jak inaczej mogłoby to wyglądać? Powiedziałabym mu : Hej Alan! Co ty na to żeby zaprosić do nas na wigilię mojego byłego, który dwa tygodnie temu wyszedł z więzienia?
Może jeszcze dodałabym jakąś anegdotkę o zabójstwie i wszyscy byliby wniebowzięci...
Fakt, prosiłam Janka, by przyszedł jak głupia przez trzy ostatnie dni, nie dając mu za wygraną. Z jednej strony rozumiem go, że głupio jest mu przychodzić do kogoś na wigilię, a z drugiej strony ja nie wyobrażam sobie, by mógł ten dzień spędzić sam w pustym domu. Oprócz niego mają być jeszcze dwie siostry cioteczne Alana ze swoimi mężami, więc nie powinien czuć się jakoś specjalnie nieswojo.
Wyłączyłam każdy palnik, kiedy wszystkie potrawy były już gotowe. Przekalkulowałam w głowie ile czasu pozostało do przyjścia gości, biegnąc na górę. Włożyłam na siebie, wcześniej przygotowaną, białą sukienkę. Usiadłam przy toaletce, rozpuszczając swoje włosy, które do tej pory miałam spięte w koka na czubku głowy. Rozczesałam je, zostawiając naturalnie proste. Kończyłam swój makijaż, kiedy w domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. Jęknęłam na samą myśl, przebiegu całej dzisiejszej kolacji.
- Alan otwórz! - krzyknęłam, szybko odkładając kosmetyki na bok i biegnąc po swoje buty na obcasie. Nabrałam więcej powietrza do płuc, przybierając szczęśliwy choć nie ukrywam, sztuczny wyraz twarzy.
Kiedy ponownie w domu rozbrzmiała melodyjka, wyszłam na korytarz napotykając rozgorączkowanego Alana wbiegającego do góry.
- Ty otwórz, ja się muszę przebrać.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć brunet wleciał do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Pokręciłam poirytowana głową, schodząc powoli po schodach. Ostatni raz pogładziłam swoją sukienkę ręką, naciskając na klamkę.
- Cześć, a właściwie dobry wieczór - moim oczom ukazał się Janek.
Przycisnęłam się mocniej bokiem do drzwi, patrząc na niego chwilę.
- Cześć - kiwnęłam głową, obserwując jak płatki śniegu spadają na jego włosy - Wejdź - ocknęłam się, otwierając szerzej drzwi.
Jak tak dalej pójdzie to zrobię z siebie idiotkę w ciągu pierwszych dziesięciu minut.
Szatyn wszedł do środka nie spuszczając ze mnie wzroku. Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho, czując się coraz bardziej skrępowana.
- Nie wiedziałem co mam ze sobą przynieść, dlatego tu jest ciasto - wyciągnął ręce w moją stronę z jakimś pakunkiem.
Czyli nie tylko ja jestem tu całkowicie spięta.
- Już jestem - oboje spojrzeliśmy w stronę schodów z których zbiegał Alan, zapinając ostatni guzik swojej koszuli.
- Okej, to wy idźcie już do salonu, a ja zaniosę ciasto do kuchni - zabrałam pakunek z rąk Janka, szybko kierując się w stronę wcześniej wspomnianego miejsca, ciesząc się, kiedy w domu ponownie rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi, a zaraz po nim w domu rozeszły się zmieszane głosy reszty gości.
Odłożyłam ciasto na blat, opierając się o niego. Nienawidzę kłamać, tym bardziej przed kimś bliskim. Najchętniej powiedziałabym całą prawdę, ale jednak są rzeczy, o których lepiej nie opowiadać.

***

- A wy kiedy ostatni raz się widzieliście? - jedna z sióstr Alana - Ola, spojrzała na mnie pytająco.
Wypuściłam powietrze z ust, spoglądając na Janka.
- To już będzie chyba jakoś trzy lata, prawda? - szatyn wyciągnął mnie z opresji, widocznie widząc, że jest mi trudno odpowiedzieć. Przynajmniej nie skłamał.
- O kurczę, to niezłe spotkanie - spojrzała na swojego męża, łapiąc go za rękę.
- No przyznam, że się trochę za nią stęskniłem - Janek pokręcił głową, przenosząc wzrok na mnie.
Uśmiechnęłam się delikatnie, nic nie odpowiadając. Zupełnie nie mogłam się odnaleźć przy stole, miałam wrażenie, że wszyscy wszystko wiedzą, tylko chcą mnie wziąć na próbę. To już chyba jakaś paranoja, bo przez to odechciało mi się nawet jeść mojego ulubionego barszczu.
Kiedy większość osób zajęła się rozmową o jakimś nowym filmie wchodzącym do kin, poczułam się trochę swobodniej. Ułożyłam rękę na udzie Alana, spoglądając na niego powoli.
- Wszystko okej? - spytał, obejmując mnie ręką.
Pokiwałam twierdząco głową, opierając ją na jego ramieniu. Z racji, że siedziałam naprzeciwko Janka, ciągle czułam się spięta. Wiedziałam, że mnie obserwuje i tak było i tym razem. Jego twarz nie ukazywała żadnych większych emocji. Była zupełnie pusta. Patrzył prosto w moją twarz, ale wyglądał na zamyślonego.
- A ty Alan, gdzie pracujesz? - spytał, tak jakby wyrywając się z transu.
- Jestem tancerzem, jeżdżę w różne trasy koncertowe z mniejszymi gwiazdami - brunet uśmiechnął się od ucha do ucha, pocierając przy tym moje odkryte ramię.
- Tancerzem.. - powtórzył, patrząc to na niego to na mnie - Więc macie wspólne hobby - jego twarz nadal pozostała niewzruszona.
- Wspólne? Ania raczej nie kwapi się do tańca, pomijając różne okazję, na których jest do tego zmuszona - zaśmiał się cicho, spoglądając na mnie.
Pokręciłam się niespokojnie na krześle, czując jak fala gorąca oblewa całe moje ciało.
- To nie jest dla mnie - zaśmiałam się nerwowo - Mógłbyś mi podać sałatkę? - spojrzałam znacząco na Janka, chcąc jakoś zmienić temat.
Chłopak spojrzał na mnie spod byka, sięgając po salaterkę. Podał mi ją do ręki, przypadkowo muskając swoimi palcami o moje sprawiając, że moja dłoń zadrżała.
Jeśli zaraz nie przestanę się tak denerwować i mocno reagować na wszystkie bodźce to sama siebie w tym wszystkim wydam.
- A gdzie się poznaliście?
Stuknęłam niechcący łyżką w talerz, kiedy usłyszałam kolejne pytanie wychodzące z ust Janka. Zaczynam powoli żałować, że go tutaj zaprosiłam.
- Na urodzinach Olgi, pamiętasz ją jeszcze, prawda? - wtrąciłam szybko, nie dając dojść Alanowi do słowa.
Janek uniósł brwi do góry, przyglądając mi się uważnie. Byłam pewna, że zauważył zakłopotanie wymalowane na mojej twarzy. Nie dało się go nie zauważyć.
- Tak pamiętam, to ta z którą kiedyś mieszkałaś, tak? - udał głupiego, spoglądając na mnie pytająco.
Kiwnęłam twierdząco głową, wsuwając do ust widelec z sałatką.
- A ty znalazłeś już jakąś pracę? - Alan zdjął rękę z mojego ramienia, opierając dwa łokcie o stół.
- Jestem tutaj dopiero dwa tygodnie, najpierw wole się obeznać z całym miastem, poodwiedzać starych przyjaciół - przeczesał ręką swoje dosyć długie jak na niego włosy, ciągnąc za ich końce - Mam trochę do nadrobienia u pewnych osób - ukradkiem mrugnął do mnie okiem.
- A ty kochanie, co jesteś taka cicha? - ręce Alana ponownie wylądowały na moim ciele, tym razem na mojej talii, ściągając tam tym samym wzrok Janka.
- Cicha? Jestem po prostu zmęczona - westchnęłam, uśmiechając się do niego delikatnie.
Chłopak nachylił się nade mną, złączając nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Ania, mogłabyś mi pokazać gdzie jest łazienka? - Janek odchrząknął, przez co odsunęłam się od Alana.
- Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie do swojego chłopaka, podnosząc z krzesła.
Szybkim krokiem wyszłam z salonu, chowając się za ścianą. Ocknęłam się dopiero w momencie, gdy postura Janka mignęła przed moimi oczami.
- Na górze - zaczęłam wchodzić po schodach, przesuwając ręką po poręczy.
- Ładnie wyglądasz - usłyszałam niski głos za sobą.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się delikatnie, nawet nie odwracając głowy.
- Pierwsze drzwi po lewo - wskazałam ruchem ręki miejsce, w które powinien się skierować.
- Nie chce tam iść - chłopak roześmiał się cicho, stając zaraz obok mnie.
Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego pytająco.
- Widziałem, że byłaś zestresowana, więc chciałem Cię stamtąd jakoś wyciągnąć - wzruszył ramionami, rozglądając się na boki - Ładnie tutaj, to dom Alana?
- Mój - westchnęłam, opierając się o beżową ścianę. Lubię to robić. Są chłodne i zawsze pozwalają mi trochę ochłonąć.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - zawiesił wzrok na mojej twarzy.
- Z czego?
- Z tego, że masz chłopaka, swój dom i wreszcie jesteś szczęśliwa - zacisnął szczękę, co było równoznaczne z tym, że albo jest zdenerwowany, albo kłamie.
- Teraz kolej na ciebie - badałam wzrokiem jego twarz, nie mogąc się na niego napatrzeć. Wiem, że to mogło wyglądać dosyć dziwnie, ale nadal do mnie nie dociera to, że rozmawiamy. Trzy lata to nie takie hop siup.
- Nie mam zamiaru się zakochiwać - uniósł ręce do góry, kręcąc głową.
- Dlaczego? - zaśmiałam się na widok grymasu na jego twarzy.
- Muszę wypełnić jedną misję - jego twarz ponownie stała się poważna.
- Ale obiecaj mi, że..
- Spokojnie, to zupełnie czyste sprawy - mrugnął do mnie okiem - no może nie do końca, ale do więzienia mi się ponownie nie śpieszy - zaśmiał się.
Za to mi zupełnie nie było do śmiechu. Ponownie zbierało mnie na płacz. Wybaczcie mi to, ale po prostu nie wytrzymuje tego napięcia, które rodzi się w mojej głowie.
- Naprawdę ładnie wyglądasz - zmierzył mnie wzrokiem, co wystarczyło, żebym poczuła jak fala gorąca oblewa moje ciało.
- Ty też wyglądasz dobrze - zagryzłam wargę spoglądając na jego czarne spodnie i idealnie biała koszulę, podwiniętą do łokci.
- Nadal to robisz - mruknął ściszonym głosem, zjeżdżając wzrokiem na moje usta.
Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale wgryzłam się w wargę jeszcze mocniej, by za chwilę uwolnić ją spod nacisków swoich zębów.
- Ania! - usłyszałam krzyk Alana dochodzący z salonu.
- Idź, Romeo cię woła - szatyn skinął głową w stronę schodów.
Powiedział to tak chłodno, że gdybym nie wiedziała jaki jest, pomyślałabym sobie, że mnie nienawidzi.
- Przestań - wywróciłam oczami, zaczynając kroczyć po stopniach.
Janek nadal nie ruszał się z miejsca, obserwując mnie, aż do momentu, w którym zniknęłam za ścianą.

***
Siedziałam znużona na kanapie, wpatrując się w palącą się na oknie świeczkę. Wszyscy zawzięcie rozmawiali na temat, który zupełnie mnie w tym momencie nie obchodził. Naprawdę czułam się zmęczona tymi wszystkimi przygotowaniami, więc jedyną rzeczą, o której w tym momencie myślałam to ciepłe łóżko w sypialni na górze. Wiem, że wigilia to czas, który powinno się spędzać z najbliższymi, ale nie czułam do tego weny.
- Ania, słyszysz mnie? - poczułam jak ktoś delikatnie szarpie za moje ramię.
- Tak, zamyśliłam się - zachichotałam cicho, spoglądając w stronę Alana. Uniosłam pytająco brwi do góry zauważając, że chłopak nerwowo odpina guzik swojej koszuli.
- Wiem, że to może nie jest jakieś romantyczne, ale chciałem skorzystać z okazji, że jesteśmy w gronie najbliższych - odwrócił się w stronę zaciekawionych osób siedzących przy stole - I chciałem Cię o coś zapytać.
- Tak? - przeciągnęłam, mimo że chyba wiedziałam jak będzie brzmiało pytanie. Podniosłam się szybko z kanapy nie wiedząc jak się zachować.
- Wyjdziesz za mnie? - nie czekając dłużej wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko, klękając na jednym kolanie.
Otworzyłam delikatnie usta, spoglądając na zakłopotaną twarz Alana. Z jednej strony chciałam skakać ze szczęścia, bo nie sądziłam, że dożyję momentu oświadczyn, a z drugiej strony świadomość, że odbyło się to na oczach mojego byłego, który swoją drogą gwałtownie odsunął się od stołu, zwracając tym samym na siebie uwagę każdego, było przerażające.
- Sorry, muszę odebrać - warknął, łapiąc się za kieszeń, mimo że nie było słychać żadnego dźwięku.
Zagryzłam nerwowo wargę spoglądając jak szybkim krokiem wychodzi z salonu. Stałam jak kołek, zupełnie zapominając, że klęczy przede mną mój chłopak, proponujący mi bycie jego kobietą na całe życie.
- Tak - szepnęłam siłując się samej ze sobą, by wyglądało to chociaż trochę naturalnie.
W pomieszczeniu rozeszły się głośne oklaski w momencie, kiedy Alan wsunął na mój palec malutki pierścionek. Z jego twarzy zupełnie zniknęło zdenerwowanie, a na jego miejsce wkroczyło szczęście. Złapał mnie w pasie przyciągając do siebie i wpijając w moje usta.
Chciałam odciąć się od przeszłości i zrobiłam to właśnie w tym momencie.
- Kocham Cię - usłyszałam cichy szept chłopaka.
- Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się delikatnie, ostatni raz składając pocałunek na jego ustach.
Złapał za moją rękę, splatając nasze palce razem. Tak szybko jak usiadłam do stołu, podniosłam się z miejsca.
- Pójdę sprawdzić co z Jankiem, tak nagle wyszedł, mam nadzieję, że nic się nie stało - na mojej twarzy pojawił się grymas.
Alan kiwnął głową, od razu odwracając się w stronę swojej siostry, która zaczęła mu gratulować.
Wyszłam z salonu kierując się do kuchni. Zajrzałam do środka skanując pomieszczenie wzrokiem poszukując chłopaka. Przełknęłam nerwowo ślinę, nigdzie go nie widząc. Już miałam kierować się na górę, ale odwróciłam się do tyłu czując powiew chłodnego powietrza. Przeszłam w stronę drzwi wejściowych zabierając przy tym ze sobą płaszczyk.
- Tu jesteś - szepnęłam, kiedy wychodząc na zewnątrz zauważyłam szatyna, siedzącego na zimnych schodach z papierosem między palcami.
Odwrócił się w moją stronę nic nie odpowiadając.
- Stało się coś? - spytałam na co odpowiedział mi ironicznym śmiechem.
Westchnęłam cicho, siadając obok niego.
- Podnieś się, bo się przeziębisz - mruknął, zaciągając się papierosem.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - wywróciłam oczami.
- Nic się nie stało - wzruszył ramionami, nadal na mnie nie patrząc.
- To dlaczego tak nagle wyszedłeś?
- Musiałem odebrać telefon - ponownie wzruszył ramionami.
Zupełnie mu nie wierzyłam, ale kiwnęłam głową. Spojrzałam na swoją dłoń, przyglądając się pierścionkowi, ozdabiającego mój palec. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, pociągając nosem.
- Gratuluję - mruknął, na co przekręciłam głowę w jego stronę.
Chłopak zgasił papierosa, ostatni raz wypuszczając dym ze swoich ust. Badałam wzrokiem jego twarz, próbując wyczytać z niej jakiekolwiek emocje.
- Dlaczego tak patrzysz, mówię to zupełnie szczerze - zaśmiał się cicho, wsuwając dłonie do kieszeni swoich spodni.
Wzruszyłam ramionami, nie spuszczając z niego wzroku. Pochyliłam się biorąc do ręki trochę śniegu, przyglądając mu się uważnie.
- Nie cieszysz się, że niedługo będziesz mężatką? - podniósł się ze schodków, ciągnąc mnie za sobą do góry.
- Oczywiście, że się cieszę - mruknęłam, na co spojrzał na mnie spod byka - No co?
- Wyglądasz jakbyś własnie dowiedziała się, że twój ulubiony kot zdechł - powiedział zupełnie poważnie.
- Po prostu jeszcze to do mnie nie dociera - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
To nie tak, że się nie cieszę. Nie zgodziłabym się gdybym nie chciała tego robić, bo przecież nikt mnie do tego nie zmuszał. To była tylko i wyłącznie moja decyzja, która podjęłam nie bez powodu.
Westchnęłam spoglądając przed siebie.
- Chodź do kuchni, bo naprawdę się przeziębisz - poczułam jak delikatnie łapie za moją rękę, ciągnąc mnie w stronę wejścia.
Zrzuciłam kurtkę, niedbale wieszając ją na wieszaku, idąc powoli do kuchni. Żadne z nas nie odezwało się słowem, dopóki nie uświadomiliśmy sobie jak idiotyczne jest nasze zachowanie.
- O czym myślisz? - spytałam, przenosząc wzrok na szatyna.
Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, przyglądając mi się uważnie. Podszedł do mnie na tyle blisko, by przycisnąć moje ciało do blatu stojącego tuż za mną.
- Dobrze cię traktuje? - ułożył ręce na blacie po obu stronach moich bioder, przyprawiając mnie tym o zawroty głowy.
- C-co? - zająknęłam się.
- Alan... Czy on cię dobrze traktuje? - jego twarz wyglądała tak, jakby to o co pytał było najważniejszym pytaniem na świecie.
- T-tak, dlaczego pytasz? - pokręciłam zdezorientowana głową.
- Nie pozwolę ci wyjść za byle kogo - wzruszył ramionami, spoglądając prosto w moje oczy.
Wyciągnęłam rękę do tyłu czując potrzebę złapania się czegoś, natrafiając tym samym na ciepłą dłoń chłopaka. Przejechałam po niej swoimi palcami, spuszczając wzrok. Nie potrafiłam mu nic odpowiedzieć. Zupełnie nie wiedziałam w jaki sposób to zrobić.
- Może nie było mnie z tobą przez trzy lata, ale to nie znaczy, że na ten czas zniknęłaś z mojej głowy. Wręcz przeciwnie, było cię w niej dwa... dziesięć razy więcej...
- Przestań - zamknęłam oczy, napierając na jego rękę bokiem, by uwolnić się spod nacisku jego ciała.
- Hola chłopie!
Wyprostowałam się, widząc Alana wchodzącego do pomieszczenia.
- Gdybym nie wiedział, że jesteś jej kuzynem gejem, dałbym ci teraz w mordę - powiedział to zupełnie poważnie, ale zaraz roześmiał się głośno, kierując się w stronę suszarki, by wyciągnąć z niej czystą szklankę.
- Kuzynem, kim? - głowa Janka gwałtownie odwróciła się w jego stronę, a na jego twarzy ukazało się zdziwienie.
- Ania powiedziała mi o twojej orientacji, ale spokojnie, jestem tolerancyjny - pstryknął palcami.
Głowa Janka zwróciła się w moja stronę, mrużąc oczy. Zagryzłam wargę czując się zażenowana faktem, że informując go o roli mojego kuzyna zapomniałam wspomnieć o tym, że gra jednocześnie geja. To nie moja wina, że jak już kłamię to gadam zupełne głupoty, których nie mogę kontrolować.
- No cóż. Niestety nie interesują mnie piękne, młode dziewczyny - mruknął, patrząc na mnie znacząco - Wolę nieco starszych, doświadczonych mężczyzn - powiedział to tak poważnie, że gdybym go widziała pierwszy raz, byłabym święcie przekonana, że mówi prawdę.
Sapnęłam kiedy ręka szatyna szczelnie owinęła moją talię, przyciągając blisko do swojego ciała.
- Ale się za tobą stęskniłem kuzynko - jęknął dosyć głośno, układając brodę na moim ramieniu.
Czy ja właśnie obróciłam sytuacje na jego korzyść? Mówiąc Alanowi, że jest gejem, on nie będzie o mnie zazdrosny, będąc pewnym, że tak jest i wiedząc, że geje z natury są bardzo przylepni.
Przełknęłam nerwowo ślinę, układając swoją dłoń na jego klatce piersiowej. Spojrzałam przelotnie na Alana, który rozbawiony wzruszył ramionami.
- Ja za tobą też - szepnęłam, zarzucając ręce na szyję szatyna.
Chłopak objął mnie drugą ręką, mocno przyciskając do swojego ciała, tak że mogłam poczuć jak mocno bije jego serce. Byłam świadoma tego, że tak nie zachowuję się kobieta, która trzydzieści minut temu przyjęła oświadczyny, ale musiałam grać. A dlaczego nie można do tego dołączyć płynących z tego korzyści?
- Będziesz mi się z tego wszystkiego szczegółowo tłumaczyć - szepnął prosto do mojego ucha.
Przejechałam delikatnie palcami po jego karku, zaciskając mocno oczy. Czułam się tak dobrze z myślą, że on znowu jest obok mnie.
- Halo? - usłyszałam stłumiony głos Alana, który odwrócił się do nas plecami - Stary, pytasz jakbyś nie znał mojej odpowiedzi oczywiście, że jadę - roześmiał się głośno.
Otworzyłam oczy, spoglądając zaciekawiona na swojego narzeczonego. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, puszczając szyję Janka.
- Kiedy wyjazd? - spytał, opierając się ręką o stół kuchenny - Dzisiaj nad ranem? - podniósł nieco głos.
Ściągnęłam brwi w jedną linię, odsuwając się od Janka, który niechętnie puścił moje ciało. Spojrzał na mnie pytająco, ale zignorowałam to, podchodząc bliżej Alana.
- Tak, jasne, będę - wydawał się być ucieszony - Do zobaczenia - mruknął, odsuwając telefon od ucha, przekręcając się w moją stronę.
- Nie jedziesz nigdzie prawda? - byłam pełna nadziei, że tym razem będzie inaczej.
Brunet objął mnie dłońmi w pasie, posyłając przepraszające spojrzenie.
- Zostawiasz mnie samą w Święta? - zaśmiałam się ironicznie, odsuwając od niego o krok.
- Ania, dobrze wiesz, że nie mogę odpuszczać takich okazji.
- Nie mogę odpuszczać takich okazji, chce robić to co kocham, zarabiam pieniądze, to tylko dwa tygodnie, miesiąc, półtora, ile razy już to słyszałam? - podniosłam zirytowana głos.
- To co mówię jest prawdą - westchnął, próbując złapać mnie za rękę, ale schowałam ją za siebie.
- A nie pomyślałeś kiedyś jak ja się czuję, siedząc samej w domu, nie mając do kogo się odezwać? W dupie mam pieniądze, skoro nie mam najważniejszej osoby przy sobie - pokręciłam głową, czując jak do moich oczu napływają łzy.
Wiedziałam, że Janek patrzy na całą sytuację, ale nie mogłam wytrzymać. Mam dość tego, że Alan znowu wyjedzie, zostawiając mnie samą jak palec. Mam dość tęsknoty i leżenia w pustym, zimnym łóżku.
- Ja robię to dla nas, będziemy mieć lepszą przyszłość - skrzywił się, patrząc na mnie ze skruchą na twarzy, która była już niesamowicie wyćwiczona.
- A potem jak zadzwonię znowu usłyszę, przepraszam kochanie, ale nie mam teraz czasu, lub jednak dzisiaj nie wracam, wyjazd się przedłużył? - uśmiechnęłam się przez łzy, ocierając je wierzchem swojej dłoni.
- Nie będziesz sama, Janek mieszka blisko, więc akurat spędzicie razem trochę czasu... proszę Cie zrozum mnie, kochanie.
Poczułam ciepłą dłoń Janka na swoim biodrze. Owinął mnie ramieniem, przyciągając do siebie od tyłu.
- Pierdol się - warknęłam, patrząc prosto na Alana, wyrywając się z objęć szatyna. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi.

Perspektywa Janka:
- Ja z nią porozmawiam - mruknąłem do Alana, który specjalnie nie przejął się reakcją dziewczyny.
Nie mam pojęcia o co chodziło w tej kłótni, ale widać, że nie zdarzyło się to pierwszy raz. Znam Anię i wiem, że nie kłóci się bez powodu.
Skierowałem się na górę, podchodząc do drzwi, które zostały przed chwilą głośno zatrzaśnięte. Zapukałem w nie cicho, przystawiając do nich ucho. Nacisnąłem na klamkę, nie słysząc żadnej odpowiedzi. Wszedłem do środka, spoglądając na dziewczynę, stojącą koło okna. Skrzywiłem się widząc jak po jej policzkach spływają łzy. To nie jest wyraz twarzy jaki chciałbym widzieć podczas spotkania po latach.
- Kurwa, nie płacz - sapnąłem, podchodząc do niej szybkim krokiem. Objąłem ją rękami, krzywiąc się.
Jej głowa wylądowała na mojej klatce piersiowej, a ciało podrygiwało w rytmie cichego łkania.
- Ja już tego nie wytrzymuje rozumiesz? - chlipnęła, zaciskając mocno oczy - Mam dość tego, że on ciągle zostawia mnie samą. Nie liczy się dla niego to, że są pieprzone święta, a nawet to, że zgodziłam się być jego żoną. On po prostu znowu pojedzie w trasę - zacięła się.
- Znowu? - spytałem, gładząc delikatnie jej ramiona.
Szatynka oderwała się ode mnie, spoglądając w bok załzawionymi oczami. Westchnąłem głęboko, zaciskając ręce w pieści.
- Nie wie ile traci zostawiając cię samą w domu.
Dziewczyna roześmiała się przez łzy, odwracając do mnie tyłem. Widziałem, że nie było jej łatwo. Naprawdę była zdenerwowana, a ja nie potrafiłem nic z tym zrobić. Może kiedyś byłem jej chłopakiem, ale teraz nie mam do niej żadnych praw. Nie jest już moja. Teraz należy do kogoś innego i już wiem, że jest mu zupełnie oddana.
Podszedłem do niej ponownie, układając brodę na jej ramieniu.
- Przestań już płakać, przecież przechodziłaś przez gorsze rzeczy - szepnąłem, obejmując rękami jej spięte ciało - Już nie będziesz z tym wszystkim sama. Jeśli tylko mi pozwolisz, ja się tobą dokładnie zaopiekuje - wymruczałem zniżonym głosem, prosto do jej ucha, muskając przy tym delikatnie jego płatek.
Ciało dziewczyny zadrżało, na co uśmiechnąłem się delikatnie.

__________________________
Co myślicie o zachowaniu Ani? Czy powinna ulegać Jankowi, czy zachować zimną krew traktując go z pewnym dystansem?




61 komentarzy:

  1. Się doczekałam w końcuuu!!! Twoja WIERNA fanka :* Pozdrowionka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku <3 Janek sie zmienił, przynajmniej na to wyglada... Oni muszą byc razem .! Zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Boże, świetnie piszesz! Trudno mi powiedzieć, co powinna zrobić Ania...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cię Anka. Rozdział świetny, a co do Ani i Janka to dystans byłby dobry.

    OdpowiedzUsuń
  5. No no 💕 robi sie coraz ciekawiej 😍 oby tak dalej. A co do pytania to według mnie powinna traktować Janka z dystansem po tym co zrobił (mimo tego, że bardzo bardzo chce żeby znowu byli razem):) pisz szybko następny a za ten Ci dziękuję ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu to najlepszy rozdzil w histori tego opowiadania ! Ania powinna ulec Jankowi bo Alan ma ja gdzies i najwazniejsze sa trasy

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. Weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje że będzie z Jankiem ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Megaa Rozdział! <3 A co do Ani Powinna uledz Jankowi on się zmienił i chce naprawić to co było wcześnie :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech będzie uległa wobec Janka B) Alan to cipa XDDDD
    Rozdział genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie Ania powinna ulegać Jankowi już czekam na ten moment

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne jak zwykle <3 od połowy rozdziału mam w głowie takie "niech alan zginie" "niech ania z nim zerwie i wróci do Janka" ;-; why? XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tą samą reakcję haha XD Ania z Jankiem muszą być razem <33 Oni idealnie do siebie pasują *-*

      Usuń
  13. Czytam to fanfiction od samego początku, muszę przyznać, że naprawdę się rozwinęłaś. Na każdy rozdział czekam z niecierpliwością i mam wrażenie, że następny jest jeszcze lepszy od poprzedniego. Mam tylko 1 pytanie. Co z Bartkiem?

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech rzuci Alana i niech będzie z Jaśkiem :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech mu ulega ;p
    Ma się dziać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ania i Janek! Niech ona mu ulegnie.. Kurde.. ale dupek z tego Alana... Świetny rozdział i czekam z niecierpliwością na next ;) Ha pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech mu ulegnie. Świetny rozdział i czekam z niecierpliwością na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niech mu ulegnie :) on się zmienił i zaopiekuje się nią o wiele lepiej niż ten Alanek. Oni muszą być razem <3 a jeśli chodzi o rozdział to jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  19. Niech ulegnie Jaśkowi niech będą razem! Kocham to! Weny życzę! ❤💕👌✌😍😘

    OdpowiedzUsuń
  20. Właśnieee... Aniu, co z Bartkiem?

    OdpowiedzUsuń
  21. Ooooo takie ideolo zakończenie, super, super, super, mega super rozdział i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. niech mu ulegnie ! Oni muszą być razem

    OdpowiedzUsuń
  23. Wydaje mi się, że powinna dać mu szansę widać że się zmienił, a poza tym świetnie do siebie pasują...

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział 😉💖

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytając ten rozdział wzruszyłam się, naprawdę cudo! ❤ A co do Ani powinna ulec Jankowi :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Swietny *-* ciekawe jak akcja sie dalej potoczy

    OdpowiedzUsuń
  27. Niech uleeegnie <3czekam na next! Oby jak najszybciej ^^

    OdpowiedzUsuń
  28. Super. Czekam na nexta ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  29. świetnie! moim zdaniem powinni wrócić do siebie. a Janek znajdzie prace i założą szcześliwą rodzinke :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Niech ulegnie Jankowi :) ten Alan to ćwok, nie powinien wgl. istnieć, a co dopiero zabierać kobietę Janka xd Ale Anka też nie lepsza, kto normalny przyjmuje zaręczyny od chłopaka, który woli trasy od niej... :/ Alan musi zginąć.

    OdpowiedzUsuń
  31. Według mnie Ania powinna ulec Jankowi, gdyż widać, że Alan nie poświęca jej wystarczająco dużo czasu i dodatkowo wybiera pracę oraz pieniądze, jednocześnie porzucając swoją niby "ukochaną". Ania będąc kiedyś w związku z Jankiem, czuła się kochana, Jaś troszczył się o nią, starał się, aby była po prostu szczęśliwa. Teraz znowu nadarza się okazja, by pokazać, że to właśnie on jest najlepszy dla dziewczyny i może zaspokoić jej potrzeby. Ania powinna zerwać z Alanem i wygarnąć mu wszystko, co o nim sądzi i ujawnić wszelkie swoje uczucia, które nią targają, podczas gdy jest sama, a potrzebuje obok kogoś bliskiego. Janek, swój chłop :D , zna Anię bardzo dobrze, wie wszystko co i jak. Czekam na wielki powrót związku Ani i Janka. Są cudowni, co tu ukrywać? Dodatkowo, twój styl pisania jest świetny i przyjemnie mi się to czyta. Życzę weny i cierpliwości co do niektórych osób, które nie potrafią spokojnie siedzieć na tyłku i czekać na rozdział.
    Pozdrawia wytrwała czytelniczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jejciu mega:*
    Niech Ania zostawi tego Alana i wróci do Janka

    OdpowiedzUsuń
  33. O bože. Jak to czytam trzese sie !!! Co ty ze mną robisz...😂
    Niech trzyma na razie go w dystansie ale ! Po woli ten dystans niech zmniejsza ☺ bedzie wiecej emocji 😂
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  34. Niech ulegnie Jankowiak będzie ciekawiej. Świetnie jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  35. Aniu zasłużyłaś aby Janek czytał twój blog,ja czytam go od niedawana ale w dwa dni nadrobiłam zaległości poprzez to że wczuwam się w to co czytam,oglądam lub tego słucham(i to w sobie bardzo lubię i cenie)przy wielu rozdziałach ryczałam(przy niektórych śmiałam)Ale najgłupsze było to jak mama weszła do pokoju przypominając mi o wyjściu z psem a ja ryczałam...Heh;D Pomijając mnie a może nie do końca pomijając a przechodząc bardziej w stronę bloga to śmiałam się z ludzi którzy czekali na nowy rozdział i się uśmiechając się że nie będę musiała tego robić myślałam co zrobię gdy skończę czytać najlepsze ff jakie znałam,po tym jak Janek poszedł do więzienia rozryczałam się ale zeszłam myszką w duł aby zobaczyć komentarze zauważyłam z boku napis
    ''Nowszy post'' i czytałam dalej i doszłam do momentu w którym się sama z siebie śmiałam bo musiałam czekać:)) A i nie jestem osobą cierpliwą ale na nowy rozdział zawsze poczekam bo wiem,że on będzie idealny.Zastanawiam się czy Ania i Jasiek do siebie wrócą(I na to liczę)Życzę ponad miliona a nawet stu(milionów)wyświetleń
    Wierna fanka bloga i twoich ff (Nie zapominają,że firanka Janka)Julia :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i Ania z Jankiem nie muszą wracać do siebie od razu w 4 rozdziale chyba że wrócą ale coś się pokomplikuje bo nie chcę aby to ff się tak szybko skończyło

      Usuń
  36. Błagaaaaaam niech Janek i Ania będą razeeem <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie podoba mi się. Ania powinna być z Alanem, a nie Jankiem. Rani jednego i drugiego.

    OdpowiedzUsuń
  38. ZA.JE.BI.STE !! Tyle w temacie 😂😂😍

    OdpowiedzUsuń
  39. Aniaaa, dlaczego to jest takie zaaaaajebiste! Proszę Ci potocz historie i przebieg zdarzeń żeby oni znowu byli razem (Ania i Janek) ❤ PROSZĘ ❤

    OdpowiedzUsuń
  40. O boszee.. Oni muszą być razem! Niech Ania mu ulegnie, ciekawiej będzie 💖💖 Czekam na następny rozdział 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  41. Supeerr!! Jak dla mnie powinna zerwać z Alanem za to co jej robi 👌 Czekam na next! WENY!!❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  42. Zarąbisty jak zawsze! <3

    OdpowiedzUsuń
  43. Genialny ❤️ Niech Ania ulegnie Jankowi, niech Janek jej pokaże jak facet powinien dbać o kobietę ^^ Żeby już nie chciała Alana!

    OdpowiedzUsuń
  44. Niech wróci do Janka!;D

    OdpowiedzUsuń
  45. Ej Ania !
    Może jakiś mały romans Alana na tym wyjeździe co ??
    Niby się Ani oświadczył,żeby zatrzymać ją przy sobie a na każdym wyjeździe tam takie małe co nieco xD
    Widać że Jaśkowi krew się gotuje jak widzi Anię z kimś innym :( ale sam jej powiedział żeby ułożyła sobie życie z kimś innym.
    Niech Janusz zacznie "bajerować" Anię jak tego chłoptasia nie będzie xD
    Zobaczymy co w tej twojej główce jeszcze się kryją Ania =)

    OdpowiedzUsuń
  46. jacie rozdział mega i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  47. Jezu genialne <3 Kocham to twoje ff <3 Co do Ani i Janka. Oni muszą być znowu razem. Zrób coś z tym Alanem. Od początku mi się nie podobała jego postać :P (od poczatku drugiej czesci xd) ;3

    OdpowiedzUsuń
  48. O matko! ;o to jest świetne :) druga część się nieźle zapowiada i widzę, że powoli się rozkręca c; tak trzymaj Ania ;) twoje pomysly, wyobraźnia.. No po prostu cudo *,* Masz talent kobieto :D i to ogromny!

    OdpowiedzUsuń
  49. Mimo że strasznie chcę, żeby byli razem, to fajnie by było, gdyby tak szybko mu nie ulegała :) rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  50. Jak dla mnie to Ania i tak jest Janka :*** to nic ze niedlugo wychodzi za mąż ... xddd

    OdpowiedzUsuń