*Wydarzenia opisane w tej części, dzieją się trzy lata później*
- Alan spójrz jakie słodkie, może to też kupimy? - wskazałam palcem na śliczną, różową sukieneczkę z czterema kokardkami na ramieniu.
- Podoba Ci się? - stanął za mną, układając ręce na moich biodrach.
Pokiwałam twierdząco głową, szczerząc się od ucha do ucha. Ostatnio sklepy z ciuszkami i zabawkami dla dzieci to mój raj. Wszystko jest takie słodkie, malutkie i kochane, że mogłabym chodzić i oglądać je godzinami. Popieprzone, że kiedyś sama byłam takich małych rozmiarów, a teraz ledwo mieszczę się w 36.
- Julka będzie skakać ze szczęścia - chłopak wziął do ręki różową sukieneczkę, patrząc na nią uważnie.
- W końcu to mała księżniczka - wzruszyłam ramionami, kierując się do kasy, przy której ustawiła się długa kolejka.
Okres przedświąteczny, to coś co kocham i nienawidzę jednocześnie. Kocham dlatego, że uwielbiam ten cały klimat. Światełka, choinki, ozdoby, które sprawiają, że wszędzie jest przyjemnie i nastrojowo, ale z drugiej strony wszędzie tłum ludzi, gigantyczne kolejki w każdym możliwym, nawet najmniejszym sklepie, sprawiają, że to staje się naprawdę męczące.
Jęknęłam głośno, ustawiając się za jakimś mężczyzną, który obejrzał się przez ramię, posyłając mi dziwne spojrzenie.
- To już wszystko - skwitował chłopak, pojawiając się za mną i opierając o półkę z jakimiś ubrankami.
Pociągnęłam go za rękaw, kiedy kasjerka spojrzała na niego znacząco, dając mu do zrozumienia, że nie powinien tego robić.
- Całe szczęście - odetchnęłam, spoglądając na zegarek znajdujący się na mojej ręce. Przekręciłam głowę w stronę chłopaka, uśmiechając się do niego delikatnie.
Kolejka przesuwała się tak opornie, że coraz bardziej zaczynałam się niecierpliwić. Nienawidzę, kiedy w takich momentach znajdzie się osoba, która przyszła złożyć reklamacje. Wtedy mamy kolejne trzydzieści minut wyjęte z życia.
Weszłam do samochodu, mocno pocierając ręce. Dawno nie było takiej zimy jaka jest teraz. Przynajmniej takowej nie pamiętam. Śniegu jest po kolana, a on wciąż nie przestaje padać. Nawet nie wspomnę o ujemnej temperaturze, która sprawia, że moje ręce odmarzają.
- Proszę, włącz ogrzewanie - jęknęłam, zapinając pas. Poprawiłam czapkę, która ponownie zsunęła mi się na oczy, wpatrując się w swojego chłopaka, który w żółwim tempie, wchodził do samochodu.
- Robi się - pstryknął palcami, odpalając samochód i ustawiając ciepły nawiew na nogi.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy poczułam przyjemne ciepło, rozchodzące się od moich stóp, aż po czubek nosa.
- Przyjdziesz dzisiaj z Julką do Świętego Mikołaja? - uniosłam pytająco brwi, przekręcając głowę w stronę Alana.
Brunet zmarszczył nos, ale kąciki jego ust drgnęły ku górze.
- Jasne, że przyjdziesz, przecież są Mikołajki - wzruszyłam ramionami, odpowiadając za niego.
Cichy śmiech chłopaka rozszedł się po samochodzie.
- Zadecydowane - dodał, skręcając w ulicę prowadzącą do naszego domu.
Właściwie mojego, ale mieszkamy razem. Co prawda Alan nie często bywa w mieście, ale kiedy już jest, nie chcemy się rozstawać nawet na noc.
Wysiadłam z samochodu, kiedy wjechaliśmy do garażu. Złapałam za kilka toreb z zakupami, biegiem kierując się do drzwi. Wspominałam kiedyś, że jestem ciepłolubna?
Z trudem przekręciłam klucz w drzwiach, naciskając na klamkę łokciem. Chwilę później obok mnie pojawił się Alan, mrużąc oczy. Nie zdejmując butów, skierowałam się do kuchni, odkładając torby na stół.
- Przestań to robić - warknęłam, kiedy chłopak po raz trzeci dzisiejszego dnia naciągnął czapkę na moje oczy.
- Oczywiście - mruknął, oplatając mnie swoimi ramionami.
Nie był ode mnie dużo wyższy, może max pięć centymetrów, co umożliwiało mi patrzenie w jego twarz, bez zadzierania głowy do nieba.
- Jesteś irytujący - wywróciłam oczami, ale mimo wszystko uśmiechnęłam się delikatnie.
Na jego policzkach pojawiły się dwa małe dołeczki, które zawsze sprawiają, że całkowicie odpuszczam mu jego winy. One są tak urocze, że każdy na moim miejscu, mimowolnie by wymiękł. Brunet pociągnął za mój szalik rozplatając go, by zaraz odpiąć moją kurtkę.
- W sumie nawet nie wiem czy opłaca mi się rozbierać - stwierdziłam spoglądając na zegarek, który był wbudowany w kuchenkę.
- No tak. Wzywają śnieżynkę do pracy! - ułożył ręce na moje policzki, delikatnie je ściskając.
Wywróciłam oczami, odpychając go od siebie. Nie mam stałej pracy, więc każdą napotkaną na swojej drodze traktuje jako możliwość zarobienia kilku groszy. Tym razem jest to praca jako pomocnica Świętego Mikołaja w największym centrum handlowym w naszym mieście. Trzy dni mnie nie zbawi, a lepsze to niż siedzenie w domu i trzymanie się za kieszeń.
***
Roześmiałam się głośno, przeglądając w dużym lusterku. Czerwona sukienka i biała pelerynka, sprawiały, że wyglądałam przezabawnie. Przez chwilę mogłam się poczuć jak dziecko, szykujące się na długo wyczekiwany bal przebierańców.
- Za chwilę rozpoczynacie pracę - mężczyzna nadzorujący całym przedsięwzięciem, mrugnął do mnie okiem.
Kiwnęłam twierdząco głową, poprawiając swoje włosy. Przeszłam do oddzielnego pomieszczenia, gdzie znajdowali się wszyscy pracownicy. Rozejrzałam się dookoła, uśmiechając delikatnie do siebie. Kilka innych śnieżynek rozmawiało między sobą pod ścianą, spoglądając przelotnie na Mikołaja, który toczył zawziętą dyskusję z jakimś mężczyzną w oficjalnym stroju. Zmierzyłam go wzrokiem, będąc ciekawa kto kryje się pod jego przebraniem. Stanęłam koło stolika z jedzeniem, by pozornie udawać zajętą, ale mimo wszystko zerkałam na prawdopodobnie kłócącą się dwójkę. Jego ruchy były gwałtowne, a twarz mężczyzny obok czerwona od wysilania się, by nie wykrzyknąć wszystkiego na głos. Głośne westchnięcie rozeszło się po pomieszczeniu, przez co nie tylko mój wzrok przeniósł się na dwóch facetów po drugiej stronie. Mikołaj oparł się o ścianę, poprawiając swoją sztuczną brodę. Rozejrzał się powoli, skanując wzrokiem wcześniej wspomniane przeze mnie śnieżynki, by za chwilę dotrzeć do mojej osoby. Spojrzał na mnie obojętnie, spoglądając zaraz na zegarek w swoim telefonie. Jednak nim upłynęło kilka sekund jego ciało całkowicie się spięło, a on sam spojrzał przed siebie.
Uniosłam zdziwiona brwi, widząc jego dziwną rekcję. Wzruszyłam ramionami, wsadzając do ust kawałek mandarynki, który leżał na półmisku przede mną.
- Zaczynamy! Dzieci już czekają - ten sam mężczyzna, który przed chwilą prowadził dość mocną konwersację z Mikołajem, klasnął w dłonie.
Poprawiłam swoją sukienkę, kierując się w stronę drzwi, przez które przechodziły już inne dziewczyny.
- Kurwa nie - przekraczając próg, usłyszałam ciche warknięcie Mikołaja.
Oho, więc mamy do czynienia z gburowatym facetem, który prawdopodobnie został zmuszony do wykonywania tej pracy. Biedne dzieci. To one na tym najbardziej ucierpią.
***
- A pani nie chce iść do Mikołaja? - niziutka dziewczynka zadarła głowę do góry, patrząc na mnie dużymi oczami.
Roześmiałam się cicho, kucając koło niej.
- Poczekam na swoją kolej - mrugnęłam do niej okiem, zapinając guziczek bluzeczki, który odpiął się podczas jednej z zabaw.
- Ale starsi mają pierwszeństwo - zmarszczyła nos, ale za chwilę rozpogodziła się, łapiąc mnie za rękę.
Pokręciłam rozbawiona głową, idąc powoli za nią, kiedy ciągnęła mnie w stronę Świętego, spoczywającego na wielkim fotelu, między bawiącymi się dziećmi.
- Witam Cię kruszynko - mruknął zniżonym głosem, wyciągając do niej ręce.
Blondynka uśmiechnęła się, ukazując swoje niepełne uzębienie. Złapała go za rękę, wdrapując się na jego kolana.
- Jak Ci na imię? - spytał, spoglądając na nią z góry.
- To nie wiesz? - dziewczynka otworzyła zaszokowana usta.
Zachichotałam stając z boku, by móc słyszeć dalszą część rozmowy, jednocześnie mając na uwadze inne, zgromadzone w sali dzieci.
Mikołaj odchrząknął, gładząc nerwowo swoją brodę.
- Jasne, że wiem, ale chcę sprawdzić czy ty wiesz - poruszył swoimi ramionami.
- Zuzia - odparła, po chwili namysłu.
- A więc Zuziu, byłaś grzeczna w tym roku? - spytał, a na twarzy dziewczynki pojawił się grymas.
- Ale ja nie przyszłam tutaj w tej sprawie - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, marszcząc nos.
- Hohoho - niski, udawany śmiech Mikołaja rozszedł się po pomieszczeniu, zwracając przy tym uwagę kilku innych dzieci.
- Ta Pani chciała do Ciebie przyjść, ale chyba się wstydzi - przybliżyła się do Mikołaja, chcąc wyszeptać mu to na ucho.
- O kim mówisz? - spytał zdziwiony.
- O, tam jest! - wykrzyknęła rozradowana, pokazując w moją stronę palcem.
Zakryłam usta ręką, żeby powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Kocham pewne siebie dzieci, które są strasznie bezpośrednie.
Głowa Mikołaja przekręciła się w moją stronę, przez chwilę prostując plecy. Tak szybko jak na mnie spojrzał, przeniósł wzrok w drugą stronę.
- A może chciałabyś...
- Proszę Pani! Proszę Pani! - dziewczynka wykrzyknęła, jednocześnie zeskakując z kolan mężczyzny. Podbiegła do mnie, znowu łapiąc mnie za rękę i ciągnąć w stronę wielkiego fotela - Załatwiłam Ci wszystko, możesz z nim pogadać - szepnęła, patrząc na Mikołaja.
- Dziękuję, że się starałaś, ale niestety nie mogę teraz tego zrobić - spojrzałam na nią łagodnie, głaskając delikatnie po włosach.
- Porozmawiaj z Mikołajem - dziewczynka jęknęła, a wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie, ukazując ochotę płaczu.
Czułam na sobie wzrok mężczyzny, który poprawiał swoją brodę, jednocześnie naciągając bardziej czapkę na czoło. Poprawił swoje duże okulary, odchrząkając.
- Nie płacz - szepnęłam, chcąc ją ponownie pogłaskać po głowie.
Poczułam jak moja ręka znowu zostaje oplatana czyimiś palcami, jednak tym razem zdecydowanie nie była to malutka rączka, lecz duża męska dłoń. Zostałam delikatnie pociągnięta do tyłu, i usadzona na kolanach Mikołaja, tak samo jak siadało każde dziecko. Widocznie chłopak zlitował się nad dziewczynką, chcąc spełnić jej prośbę.
- Tak! - blondynka wymachnęła ręką, odbiegając kawałek do tyłu, nie spuszczając z nas wzroku.
Czułam jak moje policzki robią się czerwone, bo jednak znajdowałam się na kolanach nieznajomego mężczyzny, który swoją drogą niesamowicie się trząsł. Żadne z nas nie odzywało się do siebie przez dłuższą chwilę, a cisza stawała się coraz bardziej krępująca.
- Przeurocza ta Zuzka, prawda? - zaśmiałam się nerwowo, chcąc rozluźnić sytuację.
Nie usłyszałam, żadnej odpowiedzi, ale za to poczułam jak drżąca ręka nieznajomego ląduje na mojej talii, tak jakby chciał mnie przytrzymać. Nie miałam odwagi przekręcić głowy w jego stronę, dlatego ciągle rozglądałam się po sali, czekając na moment aż dziewczynka uzna naszą rozmowę za wystarczającą, i przestanie nas szpiegować. Zagryzłam wargę, czując intensywny wzrok chłopaka na moim profilu.
Nie dość, że gburowaty, to jeszcze zamknięty w sobie. Świetnie.
- Prawda - odparł niskim, nadal zmienionym głosem.
Parsknęłam śmiechem, szybko zakrywając dłonią usta.
- Przepraszam - pokręciłam rozbawiona głową. - Gadatliwy jesteś - zaśmiałam się cicho, próbując wymusić powagę.
Ręce Mikołaja wylądowały na moich biodrach, unosząc delikatnie do góry, by dać mi do zrozumienia, żebym już zeszła.
- Hej, nie bądź na mnie zły - zmarszczyłam brwi, widząc jak podnosi się ze swojego miejsca.
- No dobrze dzieci, kto chce się przejechać na moich saniach? - zignorował moje pytanie, schodząc po schodkach.
***
Czułam się źle z tym, że prawdopodobnie sprawiłam przykrość Mikołajowi, którego prawdziwego imienia nadal nie znam. Może uderzyłam w jego czuły punkt - nieśmiałość? Sama kiedyś miałam ten problem i dobrze wiem, jak trudno jest się przełamać, by rozmawiać z innymi ludzi, do tego jeszcze z płcią przeciwną. No ale z drugiej strony nie zrobiłam nic złego, a spowodowało to, że od dwóch godzin na mnie nie spojrzał. Kilka razy chciałam do niego podejść i go przeprosić, ale za każdym razem odwracał się do mnie plecami, zaczynając rozmowę z kimkolwiek napotkanym na swojej drodze. Mam wrażenie, że tylko na moją osobę reaguje w taki sposób. Zresztą... dlaczego ja się tak tym przejmuję? Jeszcze tylko dwa dni i zapomnę o tym całym wydarzeniu na zawsze.
- Aniaaa! - usłyszałam głośny pisk, a chwilę później moje uda zostały oplecione chudziutkimi ramionami.
- Cześć Julcia - złapałam małą brunetkę w pasie, biorąc ją na ręce - Przyszłaś do Mikołaja?
- Taak! - roześmiała się, szybko rozglądając dookoła, widocznie będąc uradowana tym, że wkoło jest masa innych dzieci.
- Idź się chwilę pobaw i zaraz do niego pójdziemy - mrugnęłam do niej okiem, stawiając ją na ziemię.
Dziewczynka popędziła do innych dzieci, szybko chwytając za jakąś zabawkę.
- Moja seksowna śnieżynka - usłyszałam cichy szept Alana za sobą. Ręce chłopaka owinęły się wokół moich bioder, przyciskając do swojej klatki piersiowej.
Uśmiechnęłam się delikatnie, ściskając jego rękę.
- Jestem w pracy - szepnęłam, zdając sobie sprawę z tego, że powinnam teraz pomagać dzieciom rysować choinki.
- Przynajmniej się ze mną przywitaj - wymruczał, okręcając mnie w swoją stronę.
Zagryzłam wargę rozglądając się po sali, by sprawdzić czy jesteśmy tu wyłącznie sami z dziećmi. Zrzuciłam ręce na szyję chłopaka równocześnie z momentem otwierania się drzwi, przez które przeszedł Mikołaj. Kilkoro dzieci rzuciło się w jego stronę, zasypując go różnymi pytaniami, ale on nie reagując rozejrzał się po pomieszczeniu tak, jakby kogoś szukał. Jego wzrok zatrzymał się na mnie i Alanie, a pudełko które trzymał w swoich rękach wylądowało na podłodze.
- Mikołaju! - mały chłopczyk spojrzał na niego z przerażeniem.
Chłopak pokręcił głową, szybko schylając się po swoją zgubę.
- Mówiłem, że jestem stary - mruknął, nie do końca przyjemnym tonem, na co uniosłam delikatnie brwi do góry.
Cmoknęłam szybko Alana w usta, odsuwając się od niego.
- Muszę wracać do pracy - szepnęłam, robiąc kilka kroków do przodu w stronę dzieciaków.
Nie wiem czy tylko ja odczuwam takie dziwne wrażenie, czy naprawdę atmosfera w sali jest dosyć napięta. Kilkoro dzieci patrzyło na Mikołaja spod byka, kilka innych nadal zawzięcie malowało coś na swoich kartkach, a trzy dziewczynki w kącie próbowały wyrwać sobie małe niebieskie pudełeczko.
- Hej, spokojnie - podeszłam do nich, próbując je rozdzielić.
- Ale to mój prezent od Mikołaja, a one chcą mi go zabrać - broda jednej z nich zadrżała.
- To prawda? - spojrzałam na dwie pozostałe dziewczynki, na co one spuściły głowę - Przeproście koleżankę, bo powiem Mikołajowi - założyłam ręce na biodra, patrząc na nie z góry.
- Przepraszamy - mruknęły jednocześnie, szybko odbiegając w stronę schodków.
***
Odprowadziłam ostatnie dziecko do jego rodziców, zamykając za nimi drzwi. Wypuściłam głośno powietrze z ust, opadając na fotel, w którym wcześniej siedział Mikołaj. Cztery godziny z małymi dziećmi, jednak nieźle dają w kość. Teraz mam ochotę na gorącą kąpiel i zupełne wyciszenie swojego organizmu. Przymknęłam oczy rozkoszując się chwilą ciszy, jaka nastała w mojej głowie z powodu całkowitego wygłuszenia sali.
- Szef woła wszystkich - głos jednej ze śnieżynek przerwał moją błogą chwilę.
Niechętnie podniosłam się z miejsca idąc za dziewczyną. Kiedy weszłam do pomieszczenia, wszyscy pracownicy już się tam znajdowali, przez co wzrok każdego został skierowany na mnie. Zajęłam szybko pierwsze lepsze miejsce, poprawiając swoją sukienkę.
- Dobrze się spisaliście, dzieci były naprawdę szczęśliwe - mruknął szef, patrząc na nasze twarze - Jutro zaczynacie o 15 i proszę, żebyście stawili się punktualnie - dodał, następnie wychodząc z pomieszczenia.
Siedziałam chwilę bez ruchu, kiedy wokół zrobił się harmider. Pod ścianą dostrzegłam Mikołaja, więc nic więcej się nie zastanawiając, podniosłam się z miejsca, kierując w jego stronę.
- Przepraszam, jeśli Cię dzisiaj jakoś uraziłam - zaczęłam bez większych ceregieli, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
Chłopak odchrząknął, mocniej ściskając swój telefon w ręce, w który swoją drogą był niesamowicie wpatrzony.
- Spoko - mruknął niskim tonem.
- Nie musisz już mówić w ten sposób - zmarszczyłam brwi słysząc, że nadal zmienia barwę swojego głosu.
Chłopak przeszedł obok mnie, podchodząc do stołu. Odnoszę coraz większe wrażenie, że zaczyna mnie unikać.
- Jestem Ania - wyciągnęłam do niego rękę, chcąc być miła.
Mikołaj nawet na mnie nie spojrzał, ale odwrócił się w drugą stronę udając, że zadzwonił jego telefon. Opuściłam skrępowana rękę w dół, marszcząc nos. Doskonale rozumiem, że może jest wstydliwy, ale to co właśnie zrobił, było niemiłe i aroganckie z jego strony. Nawet jeśli nie chce zawierać znajomości z innymi pracownikami, powinien okazać chociaż trochę kultury.
Wzruszyłam ramionami, ostatni raz mierząc chłopaka wzrokiem, a następnie wychodząc z pomieszczenia, kierując się w stronę garderoby.
Zmieniłam swoje ciuchy na te, w których tutaj przyszłam, odwieszając sukienkę na wieszak. Rozpuściłam swoje włosy, które związałam w momencie, kiedy zaczęły mi przeszkadzać w zabawie z dziećmi. Zaczęłam zakładać swoją kurtkę, ale zaprzestałam swoich ruchów, kiedy w pomieszczeniu rozszedł się głos naszego szefa, wydobywający się z głośników, umiejscowionych w rogu, na ścianie.
- Jan Dąbrowski proszony do mojego gabinetu!
Przez moje ciało przeszła fala zimnych dreszczy. Zaśmiałam się cicho, uświadamiając sobie jaka była moja reakcja na to nazwisko. Przecież każdemu może się przesłyszeć.
- Powtarzam. Święty Mikołaj, Jan Dąbrowski proszony do mojego gabinetu.
Moje serce przyśpieszyło kilkakrotnie, a nogi mimowolnie oderwały się od ziemi. Wybiegłam na korytarz, czując jak robi mi się słabo. Zachowuję się jak nienormalna, ale po prostu chcę się tylko przekonać, że to moja wyobraźnia płata mi cholerne figle.
Nacisnęłam mocno klamkę od pomieszczenia, w którym przed chwilą znajdowali się wszyscy, nawet nie zastanawiając się nad tym, że mógł się tam ktoś przebierać. Wparowałam do środka jak burza, szybko wypuszczając powietrze z ust, kiedy mój wzrok nie napotkał nikogo na swojej drodze. Pokręciłam nerwowo głową, ponownie wychodząc na korytarz.
- Nie rób tego więcej, idiotko - mruknęłam sama do siebie, wracając po swoje ciuchy.
Czułam się zażenowana faktem, że przeszło mi przez myśl, takie głupstwo.
- Przecież o nim zapomniałam - wzruszyłam obojętnie ramionami, owijając się szalikiem. Złapałam za swoją torebkę, wychodząc z garderoby. Przystanęłam na chwilę przed drzwiami wejściowymi, chcąc poprawić nogawkę swoich spodni. Zmrużyłam oczy, widząc przez szybę radiowóz i dwie osoby stojące zaraz przy nim. Wyprostowałam plecy, napierając na klamkę, by znaleźć się na zewnątrz. Moje serce ponownie zaczęło bić w szaleńczym tempie, a osiągnęło swoje maksimum w momencie, gdy głośne klapnięcie drzwi zwróciło na mnie uwagę dwóch facetów. Moje nogi ugięły się pode mną sprawiając, że musiałam usiąść na zasypanej śniegiem ławce.
Wzrok chłopaka przeszył mnie na wylot, sprawiając że mimo cholernego mrozu, zrobiło mi się niesamowicie gorąco.
- Cześć - wyczytałam z ust Janka,nieme słowa skierowane do mojej osoby, zanim został poklepany po plecach i wciśnięty do furgonetki.
Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Nie widziałam go trzy pieprzone lata, a następnie spotkałam go pod centrum handlowym.
- Co do kurwy? - mruknęłam nie dowierzając zaistniałej sytuacji, która jednak tłumaczyłaby wszystko.
_______________
Musimy wszyscy przetrwać pierwsze rozdziały, aby zrobiło się ciekawie. 8)
Eeeeeexxxtraaaaa pierwsza. Boski rozdział!
OdpowiedzUsuńEkxtra ♡ Ja licze na to ze oni będę razem ;*
OdpowiedzUsuńJanek pacanek<3
OdpowiedzUsuńJanek i Mikołaj ciekawy zestaw :))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne <3
O lol. Ja wiedziałam że Mikołaj to Jaś!
OdpowiedzUsuńJa tak samo! Jak tylko przeczytałam, żeby przestał mówić tym niskim głosem a on nie przestał to od razu na myśl przyszło, że to Janek!
UsuńBłagam o kolejne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńto jest cudowne <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) 8)
OdpowiedzUsuńSuper! 😂
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu zajebiste :* chcę następne i następne
OdpowiedzUsuńAz mi sie gorąco zrobiło 😍 boje się co będzie dalej więc pisz szybciutko kolejny ❤
OdpowiedzUsuńWiedziałam że to będzie Jasiek :3
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stanie w kolejnych rozdziałach <3
Genialny <3
petarda <3 super rozdział
OdpowiedzUsuńAnia,dałaś z siebie wszystko, jesteś cudowna! Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Twoja wierna fanka Agnieszka ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńJejku boskie. I ten początek... Naprawdę cudny 1 rozdział 👑💜
OdpowiedzUsuńojacie rozdział jest boski <3
OdpowiedzUsuńEjj, bo mam problem. Zakochałam się w FanFiction. Poleci ktoś dobrego psychologa? pls xD kocham to FF <3 Czekam na kolejne rozdziały, które, jak mogę się spodziewać, będą NIEBAWEM 8)) *-*
OdpowiedzUsuńsuper jesteś aniu czekam na nexta <3 :*
OdpowiedzUsuńNo to teraz pojechałaś :OO
OdpowiedzUsuńŚwietne ! :D
hahhahahhaha ! dla mnie rozdzial troche smieszny ... nwm moze jestem dziwna xd wydaje mi sie tak jakby to Janusz byl tym mikolajem ... hehehh wgl rozdzial fajnie sie skonczyl,ale z drugiej strony szkoda ze Ania ma teraz Alana.. ona ma byc z Jasiem !!!
OdpowiedzUsuńWow super rozdzial!!!
OdpowiedzUsuńO bosz zawał :D genialne
OdpowiedzUsuńMega 8) Ale mam nadzieje że Jasiek z Anią będą razem :)))
OdpowiedzUsuńJejku, czekam na next!!!!!!
OdpowiedzUsuńO Janek powraca 8) :D
OdpowiedzUsuńWymiatasz kochana zaje rozdział <3
OdpowiedzUsuńJezus Ania! To jest zajebiste.! Ty jestes zajebista.! W ogole brak mi słow, no zajebiste!! Nie wyobrazam sobie konca ;-;
OdpowiedzUsuńKocham<3 czekam na następny rozdział 8)
OdpowiedzUsuńTak mi brakowało tego ff! <3 nie umiem się doczekać kolejnych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńNiech oni sa razem ;-;
OdpowiedzUsuńA mnie sie wydaje, ze Ania wcale nie jest taka pewna siebie, tylko jeszcze bardziej niesmiala niz 3 lata temu, tylko ciagle dzialaja na nia procenty... i ze wciaz kocha tylko Jasia, a z Alanem jest dla zapomnienia...
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie ciekawi to kim dla Ani jest Julk...
Tak właśnie kim może być Julka?!!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSupi :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział z resztą jak wszystkie 😃
OdpowiedzUsuńOmg!! :O o co chodzi?? Xddd
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE !!!!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na rozpoczęcie drugiej części, jestem ciekawa Twoich dalejszych pomysłów, niech wena Cie nie opuszcza! Besos :*
OdpowiedzUsuńJeny !!! Genialne po prostu genialny ❤ powiedz mi czy w weekend będzie nowy rozdział bo nie mogę się doczekać 😊
OdpowiedzUsuńJeju Ania ja cie kocham poprostu! Będą razem, nie zepsuj mi humoru, tak jak wtedy kiedy skończyłaś tamtą część! XDDD
OdpowiedzUsuńO jezu <3 super ^^ no i Janek :33 to genialne, oczywiście będę czekać na następny :))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za wyobraźnię :) Masz talent kobieto, masz talent.. C;
OdpowiedzUsuńNaprawde świetny rozdział ;D
Genialny *.*
OdpowiedzUsuńKocham Cię, kocham Cię, kocham Cię!!! Jesteś najlepsza Aniu, ale rozdziały leosze xD Żarcik. (A może nie xDDD)
OdpowiedzUsuńZajebisty jednym słowem 😊
OdpowiedzUsuńBoże <3
OdpowiedzUsuńCzuje się jak by to były pierwsze rozdziały xD
Super, mega, czad !
Tylko pytanie: Kto to Julka?!
<3
OdpowiedzUsuńBoże Ania, przez cały rozdział miałam dreszcze... Co ty ze mną robisz hm? :")
OdpowiedzUsuńO boże! Kobieto, rozwaliłaś system <3 <3 <3 Jak ty to robisz ? Mam pytanie. Ta Julka (chyba bo już nie pamiętam tego imienia ) to córka Ani i Alana?? Proszę odpowiedz bo tylko tego nie rozumiem :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3 <3 <3
Next <33
OdpowiedzUsuńSuuuper <3 ja od początku wiedziałam, że Janek jest Mikołajem xD takie przeczucie. Końcówka - boska.
OdpowiedzUsuńanotherstory-jas.blogspot.com
Jeju jaki supi rozdzial <3
OdpowiedzUsuńps ta julcia to i corka? czy jak?
też do końca nwm... ale chyba nie skoro Ania pytała się czy Julka PRZYJECHAŁA do Mikołaja... Ale to już moje domysły xDDD
UsuńSuper rozdział mam nadzieje że główni bohaterowie wrócą do siebie!
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę, że Ania zapomniała o Jasiu...
OdpowiedzUsuńA w każdym razie on o niej xDD
Płakałam jak czytałam epilog i ostatni rozdział...
Błagam cię, zrób żeby szybko byli razem.
Alan mnie irytuje. Anię chyba trochę też.
Tęsknię za nim i Anią :'(
A teraz do rzeczy. Janek i Ania mają być kurde razem, bo nie ręczę za siebie. Jak nie to naprowadzę na ciebie Matt'a, który będzie cię więził przez kilka najbliższych dni, a na końcu zabije. ROZUMIEMY SIĘ? :)
Pozdrawiam :')
Jak możesz ty wredny polsacie! xd
OdpowiedzUsuńBoże....nie wiem jak mam to skomentować .Od początku wiedziałam że Janek to ten Mikołaj ale chyba większość też xD.Rozdział naprawdę mega,jest ciekawy^^.Dlaczego Ania ma chłopaka!Ona miała być z Jankiem :(((!Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńPozdro I weny życzę~alice ;*
Zapraszam do Sb Www.jdabrowsky-love-story.blogspot.com
Oki c; skoro mówisz, że trzeba przeczekać te pierwsze rozdziały aby było ciekawie to ja czekam cierpliwie :) wiem, że to co piszesz jest świetne i mogę czekać długo ;D
OdpowiedzUsuńO matko. Ania powiem ci ze mi zaimponiłaś 😂😘 supii dawaj szybko next. Jejku chce żeby do cb wrocili😍😍😍❤ weny!
OdpowiedzUsuńMatko Ania , nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału , to ff przewrócilo mi w głowie xd
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję że ta Julka nie jest córka Ani i Alana!!
Miałam dobre wrażenie że Mikołajem jest Jaś. A rozdział wspaniały :-)
OdpowiedzUsuńJesteś cudowną! Nie wpadłabym na taki pomysł. Od samego początku wiedziałam, że to Janek. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Postarałaś się Ania!:* Pozdrawiam mocno! ^.^
OdpowiedzUsuńOd początku wiedziałam,że to Jaś. :D
OdpowiedzUsuńPS. Rozdziały już są ciekawe.
Z niecierpliwością czekam na kolejny <3
Łosz kurwa! Co to jest? Tego się nie spodziewałam. Omg kobieto co ty robisz z moim życiem. :) kocham to ff.
OdpowiedzUsuńMam słabość do imienia Alan, dzięki xd
OdpowiedzUsuńNo ale rozdział świetny, czekam na następny ;)
Jezu coś czuję ze w 3 dzień pracy na 100% się coś stanie ... takie cholerne przeczucie hahaha tylko co z Alanem ,nie będzie łatwo.
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Kocham to
Życzę weny ❤
Mega!
OdpowiedzUsuńJulka?!! Alan?!! Czm a bylo to takie slodki odpowiadanie a teraz znowu musze czekac az oni beda razem ( jesli w ogole beda) smutno mi z tego powodu... ale opowiadanie super :")
OdpowiedzUsuńWooow.... CUDOWNY rozdział!! Pozdrawiam, czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam siè cudne! :D
OdpowiedzUsuńMogłyby być częściej rozdziały?
OdpowiedzUsuńŚwietne ;oo potrafisz zaskoczyć :) nie mam pojęcia jak to wymyśliłaś :) ja bym w życiu na takie coś nie wpadła ;D
OdpowiedzUsuńod razu wiedzialam ze to on hahah xD
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę myślałam,że Julka to córka Ani i Janka, o której Ania dowiedziała się jak Jaś był w więzieniu. Dużo się pomyliłam xD PS. Super jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
OdpowiedzUsuń