"- Jesteśmy idiotami - pokręciłem głową, wpadając na dobry pomysł."
- Dwa dni później -
Perspektywa Janka:
- Dwa dni. Dwa pieprzone dni, rozumiesz? - Uniosłem głos, zaciskając ręce w pięści. - Zdajesz sobie sprawę z tego, co oni mogli z nią zrobić?
- Są przebiegli.
- No i co w związku z tym? Ona nie była gotowa na taki wysiłek psychiczny, to ją zniszczy - pokręciłem zrezygnowany głowa.
- Do kogo ty masz pretensje? To ty ją w to wpakowałeś - ręka bruneta uderzyła w moje ramie.
- Myślisz, że to planowałem? - roześmiałem się głośno, podnosząc z kanapy.
- Nie od dzisiaj wiesz jak działa twój interes.
Schowałem głowę w dłonie, mocno gryząc się w język. Powstrzymywałem się przed wybuchnięciem, wiedząc, że jeśli nie Bartek, zostanę z tym kompletnie sam.
- Zrobiłem już setki rzeczy, które ode mnie chcieli. Dałem im tą pieprzoną siatkę odbiorców, ale to nie wystarcza - przeszedłem kilka kroków do przodu, by zaraz wrócić na poprzednie miejsce.
- I co dalej?
- Zgłoszę zaginięcie na policję.
- Popieprzyło Cię? - głośne wrzaśnięcie chłopaka, rozeszło się po pomieszczeniu. Patrzył na mnie zaszokowany, kręcąc z niedowierzaniem głowa.
- A na co mam czekać? Aż zostanę całkowicie spłukany, a oni zrobią jej wodę z mózgu? - zmarszczyłem brwi w jedną linię.
- Chcesz sam siebie zdemaskować? - mruknął rozbawiony, klaszcząc w ręce.
- Ona jest niewinna.
- Pójdziesz siedzieć.
- Pieprze to - warknąłem, kopiąc nogą w ścianę.
Usiadłem na stoliku, mocno zaciskając szczękę. Pierwszy raz w życiu jestem tak bardzo bezsilny. Nie mam pojęcia, co mogę jeszcze zrobić. Siedzę w tym wszystkim tyle lat, a zupełnie nie wiem jak się odnaleźć. Zabawne prawda? Czuje się jak naiwniak, który na każdym kroku daje się wyruchać, a oni mają z tego kurewską satysfakcję. Zresztą, kto by nie miał?
- Halo? - mruknąłem cicho do słuchawki telefonu.
- Janek, powiesz mi w końcu, o co w tym wszystkim chodzi? Gdzie jest Ania? Nie ma jej już dwa dni - zmartwiony głos Olgi, rozszedł się po drugiej stronie słuchawki.
Zgarbiłem się jeszcze bardziej, wlepiając wzrok w czubki swoich butów.
- Nie wiem - sapnąłem krótko, przejeżdżając ręką po swojej brodzie.
- Jak to nie wiesz? Janek o co chodzi? - ton jej głosu stał się bardziej stanowczy.
Jeszcze tego brakuje, żeby ona wydzwaniała co 10 minut, panikując i krzycząc na mnie przez moją głupotę.
- Halo? Kurwa Janek! - pisnęła głośno, przez co musiałem odsunąć telefon od ucha.
- Słuchaj Olga. To jest długa historia, nie mam czasu, żeby Ci teraz wszystko opowiadać, ale... po prostu nie jest dobrze - westchnąłem, kiedy kolejny raz oblała mnie fala poczucia winy.
- Powiedz, że żyje - wyszeptała.
- Nawet kurwa nie myśl, że mogłoby być inaczej - roześmiałem się nerwowo.
- Dzwoniłeś na policję?
- Jeszcze nie.
- Więc na co czekasz?
- Olga, nie mam teraz czasu na takie rozmowy. Wszystko będzie dobrze, bądź spokojna - mruknąłem sam sobie przecząc, następnie rozłączając się.
- Teraz będziesz udawać, że wszystko jest pod kontrolą? - ręka bruneta powędrowała na moje ramie, klepiąc je w rozbawieniu.
- A co jej miałem kurwa powiedzieć? Że nie mam pojęcia gdzie ona jest, że nie wiadomo co oni jej teraz robią? - fuknąłem, spychając jego dłoń ze swojego barku.
- Osobiście zafunduję Ci kulkę w głowę, jeśli cokolwiek jej się stanie - uśmiechnął się sztucznie.
Popatrzyłem na niego wrogo, kierując się w stronę balkonu. Wyszedłem na zewnątrz, opierając się o brązową barierkę. Wysunąłem z kieszeni paczkę papierosów, za chwilę odpalając jednego z nich. Zaciągnąłem się porządnie, przymykając oczy.
Perspektywa Ani:
Straciłam wiarę, że wszystko wróci do normy. Mam wrażenie, że jestem ich niewolnicą już od miesiąca, bo każda minuta z tymi psychopatami, dłuży się niemiłosiernie. Nie mam bladego pojęcia gdzie się teraz znajduje. Straciłam rachubę po piątej zmianie miejsca. Każde niczym nie różni się od poprzedniego. Nawet zaczynam mieć wrażenie, że są coraz gorsze.
- Umrzesz z głodu jeśli tego nie zjesz - dobrze zbudowany facet, którego imienia nigdy nie mogę zapamiętać, szturchnął moje ramie.
Nie odezwałam się słowem, ciągle patrząc w jeden punkt. Nie jadłam od dwóch dni i nie mam zamiaru. Skoro mam tutaj z nimi zostać do końca swojego życia, i codziennie znosić to co mi robią, wole sama skrócić sobie to piekło.
- Nie zależy ci, żeby wyjść z tego cało? - spytał, układając rękę na moim podbródku, mocno za niego szarpiąc, bym na niego spojrzała.
Zamknęłam oczy nie chcąc tego robić. Już wystarczająco długo musiałam na niego patrzeć, by nawet po zamknięciu oczu, mieć obraz jego postury przed sobą.
- Myślisz, że jeśli nie będziesz odpowiadać, ominie Cię kara? - zadrwił, głaskając mój policzek.
Szarpnęłam ciałem chcąc się od niego odsunąć, ale ściana za mną nie dawała mi żadnej możliwości ucieczki. Mój oddech przyśpieszył, równocześnie z poczuciem, że więcej tutaj nie wytrzymam.
- To jest dopiero początek skarbie - zaśmiał się głośno, przejeżdżając palcami po mojej skórze, tak jakby zaznaczał na niej szlaczek, w który chwilę później mocno uderzył.
Opadłam płasko na materac, głęboko oddychając. Mimo że cholernie mnie to bolało, nie wydałam z siebie najmniejszego dźwięku. Nie wiem czy to przyzwyczajenie, które wyniosłam z domu, czy strach przed tym, że sprowokuję go jeszcze bardziej.
- Skoro jesteś taką niewdzięczną suką, to nawet nie będę się fatygować - warknął, wywracając na mnie miskę z gorącym jedzeniem.
Krzyknęłam głośno, kiedy płynna część dania poparzyła moją nogę. Szarpałam się ze swoimi rękoma, instynktownie chcąc dotknąć bolącego miejsca. Moje ciuchy i tak były już w opłakanym stanie. Leżąc na starym materacu, opierając się o gipsową ścianę i przynajmniej dziesięć razy dziennie będąc ciągniętym po brudnej ziemi, nie ma możliwości, by było inaczej. Jestem stu procentowo pewna, że jeśli zaraz nie pozwolą mi ruszyć nadgarstkami, będę błagać o to, żeby mi je odcięli. Nawet nie mam słów, by opisać to, jak się w tym momencie czuje. Każda możliwa część mojego ciała boli mnie przy najmniejszym dotyku, a tutaj nikt nie obchodzi się ze mną delikatnie.
- Chciałem powiedzieć, że mi przykro, że to na ciebie trafiło, ale jak teraz tak myślę, to nawet się cieszę z tego powodu - zagruchał, odgarniając kosmyk moich włosów za ucho.
- Daj mi spokój - wyszeptałam tak cicho, że sama wątpiłam, że to usłyszy.
- Mówiłaś coś? - ukucnął obok mnie - Co się stało z twoją pewnością siebie? - zaśmiał się wrednie, ściskając moje ramie.
Syknęłam przeciągle, kiedy jego palce zacisnęły się dokładnie na miejscu, w które kilka godzin temu zostałam mocno uderzona. Siniak, który kryje się pod bluzką, musi być gigantyczny.
- Zdałaś sobie sprawę z tego, że twój chłopak nie przejmuje się twoim marnym losem?
- Kłamiesz - mruknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Widzisz go tu gdzieś? Bo ja jakoś nie - roześmiał się głośno, zmuszając mnie, abym podniosła się do pozycji siedzącej.
Moje serce rozpadało się na kilka kawałków, kiedy myśl o tym, że naprawdę skończę w tak nędzny sposób, zalewała moją głowę.
- Dlaczego płaczesz? - próbował udać zmartwionego, ale rozbawienie w jego głosie dominowało nad współczuciem.
Zacisnęłam usta, odwracając wzrok na przeciwną ścianę. Tak bardzo siłowałam się ze swoimi hormonami, by powstrzymać się od płaczu, przynajmniej do momentu, aż zostanę sama. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że daje mu satysfakcje, pokazując mu swoją słabość. O to mu chodzi, by pokazać mi, jak mało, a nawet nic nie znaczę dla innych.
Perspektywa Janka:
- Gdzie byłeś? - podejrzliwy wzrok Bartka zatrzymał się na mojej twarzy.
- Gdzieś - mruknąłem, nawet na niego nie spoglądając.
Kątem oka widziałem jak jego ręce zaciskają się mocno, na butelce, którą w nich trzymał.
Usiadłem przy komputerze, mrużąc oczy. Wsadziłem chip w odpowiednie miejsce, patrząc jak białe literki pokazują się na ekranie szybko z niego znikając. Wysunąłem z kieszeni telefon Ani, oglądając go z każdej strony. Odblokowałem go wchodząc w skrzynkę odbiorczą z zamiarem dokładnego analizowania, każdej znajdującej się tam wiadomości.
- Ciesz się życiem, póki jeszcze jesteś wolna. GT79 - czytałem w myśli, mrużąc oczy.
- To będzie piękne uczucie, widzieć wasz ból. OA35 - podsunąłem bliżej kartkę, która leżała na biurku, chwytając za długopis.
- Jeśli powiesz komuś słowo o moich wiadomościach, zabiję Cię. R0X - zacząłem spisywać litery i cyfry zamieszczone na końcu każdego smsa.
- Co Ty kurwa robisz? - zirytowany głos Bartka, dobiegł zza moich pleców.
- Zamknij na chwilę mordę - warknąłem, przełączając wiadomość.
- Patrz w lustro póki jeszcze możesz. Gwarantuje Ci, że niedługo ci się odechce. FO - przełknąłem nerwowo ślinę, czując że zaczynam rozwiązywać całą zagadkę.
- Stary nie mamy czasu na jakieś zabawy, musimy działać, rozumiesz? - podniósł głos.
Nie odezwałem się, kontynuując spisywać ciąg liczb z końca każdej wiadomości. Kiedy na kartce znalazła się masa znaków, odłożyłem telefon na bok, skupiając wzrok na białym papierze.
- Słyszysz mnie? - szarpnął za moje ramie.
Zacisnąłem szczękę, przyglądając się uważnie kolejności wszystkich liter.
- Chyba wiem - mruknąłem, ledwie słyszalnie.
- Co znowu?
- Chyba wiem gdzie są - skończyłem zapisywać ciąg liter w prawidłowej kolejności.
Brunet popatrzył na mnie przez chwilę, podchodząc bliżej. Spojrzał przez moje ramie, biorąc kartkę do ręki. Jego oczy zwęziły się na chwilę, a kąciki ust drgnęły delikatnie do góry.
- Sprytne - rzucił, przeczesując ręką włosy.
- Jednak dlaczego sami podaliby adres? - podniosłem się z miejsca, naciągając kaptur na czubek głowy.
- Wiedzieli, że nie będzie łatwo się domyśleć. Dostali wszystko co chcieli dostać, a Ania jest tylko i wyłącznie zakładnikiem i wydaje mi się, że paplanie się w jej krwi, to ostatnia rzecz, która mieliby zamiar zrobić - mruknął, przyglądając się, jak chowam dwa pistolety w swojej kurtce.
- I tak to wydaje się zbyt banalne - wzruszyłem ramionami, podając mu broń - Jedziesz? - uniosłem brwi do góry, oczekując twierdzącej odpowiedzi.
- Oni nie chcą jej. Chcą konfrontacji z tobą - zaznaczył, biorąc ode mnie pistolet, okręcając go w dłoni.
- Więc będą ją mieć.
- GOTARX73950 jakie to oczywiste - sprawdził magazynek, ruszając zaraz za mną.
Perspektywa Ani:
- Weź ją do piwnicy - przez moje ciało przeszedł mocny dreszcz, w momencie gdy rozpoznałam jeden z głosów. Uniosłam gwałtownie głowę, patrząc w ciemność przed sobą, zdając sobie sprawę z tego, że rozmowa odbywa się za drzwiami.
- Albo wiesz co? Ja to zrobię - zatrzęsłam się, kiedy stare drzwi zatrzeszczały podczas ich otwierania. Moje oczy rozszerzyły się w momencie, kiedy mogłam w nich zauważyć Matta.
- To ty! - pisnęłam, chcąc podnieść się z ziemi.
W pomieszczeniu rozszedł się głośny śmiech chłopaka. Zrobił kilka kroków do przodu, patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Tak, skarbie. Kto inny jak nie ja? - klasnął demonstracyjnie w dłonie.
- Jesteś psychopatą! - krzyknęłam, wierzgając się na wszystkie strony.
Tak bardzo chciałam teraz wstać i móc wyładować na nim wszystkie swoje złe emocje. Całą nienawiść, która we mnie tkwiła.
- Widzę, że chłopaki Cię nie szczędzą - dotknął ręką mojej szyi, na której formowała się przeciągła szrama.
Syknęłam głośno czując mocne pieczenie w tym miejscu.
- Dlaczego to robisz - wykrztusiłam, odsuwając się do tyłu z każdym jego krokiem, który robił w moją stronę.
Jego wzrok był intensywny i przepełniony nienawiścią. Kiedy patrzył prosto w moje oczy, czułam się tak, jakbym kiedykolwiek zrobiła coś, co niemiłosiernie go zraniło. Nie potrafię tego opisać, ale to jest chore. On zdecydowanie nie wygląda jak zdrowy człowiek.
- Dobrze wiesz o co chodzi - podniósł z ziemi mały kamyk, obracając go w swojej dużej ręce.
Zwilżyłam językiem spierzchnięte usta, opierając obolałe plecy o ścianę. Wiem że on i Janek się nienawidzą, ale nadal nie widzę powodu, aby otaczać mnie stadem wyrośniętych goryli, katujących mnie, jakby każde słowo, lub jego całkowity brak raniło ich ego.
- Taka kolej rzeczy złotko. Padło na ciebie, więc to ty poniesiesz srogą karę - uśmiechnął się chytrze, rzucając kamieniem w moje nogi.
Przełknęłam nerwowo ślinę, kręcąc głowa.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi - wyszeptałam cicho, nie mogąc wydusić z siebie głośniejszego dźwięku.
- Będziesz cierpieć tak, jak ja cierpiałem, kiedy twój chłopak odebrał mi dziewczynę - warknął, przyciskając mnie mocno do ściany. Jego ręka wylądowała na mojej szyi, ściskając ją i powodując, że nie mogłam złapać oddechu.
Chciałam zacząć krzyczeć, ale jedyne co zrobiłam to mocno zacisnęłam powieki, nie chcąc patrzeć przed siebie. Moje nogi stały się wiotkie jak wata, powodując, że osunęłam się kawałek na dół, sprawiając tym samym, że zostałam uwolniona. Zaczerpnęłam łapczywie powietrza, opadając całkowicie na kolana. Zaczęłam kaszleć, chociaż to bardziej wyglądało jak dławienie się.
- Już wymiękasz? - zaśmiał się nisko, szarpiąc za moje ramie, zmuszając mnie abym się podniosła.
Zignorowałam jego słowa, nadal czując jak serce dudni w moich uszach. Dźwignęłam się na swoich nogach, chwiejnym krokiem kierując się w stronę drzwi.
- Co ty na to, aby dzisiaj powtórzyć naszą ostatnią noc? - podszedł przerażająco blisko mnie.
Fala gorąca rozeszła się po mim ciele, zdając sobie sprawę z tego, że on nawet nie próbuje żartować. Zesztywniałam, czując jak ogromna niemoc paraliżuje moje ciało. Z jednej strony przez chwilę chciałam uciekać, zbierając w sobie wszystkie siły, a zaraz czułam, że upadnę na ziemię, nie będąc w stanie podnieść się przez kilka kolejnych dni.
Chwiałam się na nogach, kiedy byłam prowadzona długim korytarzem. Niemiłosiernie kręciło mi się w głowie. Czułam się jakbym miała zaraz odlecieć.
- Zabierz ją do piwnicy, a potem rób wszystko zgodnie z planem - zostałam pchnięta w stronę obrzydliwego faceta.
Perspektywa Janka:
Mamy ich. Nie ma możliwości, by było inaczej. Zaszyfrowali adres w każdej wiadomości, robiąc to w taki sposób, by Ania nie domyśliła się o co chodzi, ale żebym zrobił to ja.
Bartek naciągnął kaptur na głowę, poprawiając pod nim swoje czarne włosy. Patrzył w skupieniu na nawigacje, stukając palcem o pistolet. Wyglądał tak, jakby rozmyślał nad całą sytuacją.
- Zaopiekujesz się nią - mruknąłem, nie zdejmując wzroku z jezdni.
- Co? - jego głowa zwróciła się w moją stronę.
- Zaopiekujesz się Anią - powtórzyłem, dając większy nacisk na jej imię.
- Sugerujesz, że zostawi Cię po tym wszystkim? - uniósł jedną brew do góry.
Zacisnąłem szczękę, nie odpowiadając. Wcisnąłem pedał gazu, wyjeżdżając poza miasto. Mimo że jechałem z maksymalnie szybką prędkością, a obiekty na zewnątrz pojawiały się i znikały z mojego pola widzenia w ułamku sekundy, miałem wrażenie, że prowadzę już dwie godziny.
- Ty idziesz po nią, a ja będę sprawdzał każde pomieszczenie po kolei, oczyszczając je z cwaniaków - mruknął, odpinając swój pas, kiedy wjechałem na leśną drogę, prowadzącą do jednego z magazynów, powszednie znanych tylko dla dealerów.
Kiwnąłem twierdząco głową, zaczesując włosy do tyłu. Poprawiłem się na siedzeniu widząc przed sobą wielki stary budynek. Błagałem Boga w myśli, aby to było prawidłowe miejsce. Sprawdziłem swoja broń, zaciskając ją mocno w ręce. Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki, gasząc silnik samochodu. Wyszedłem na zewnątrz, cicho zatrzaskując za sobą drzwi. Rozejrzałem się dookoła, ostatni raz nerwowo zerkając na swój telefon, następnie wrzucając go w kieszeń swoich spodni. Skierowałem się do przodu, uważnie skanując wzrokiem okolice. Nie mam pojęcia ilu ich tam jest, może jest to jedna osoba, a może dziesięć. W każdym razie nie czuje, by to skończyło się dobrze, przynajmniej dla mnie.
- Wchodzimy - mruknąłem ściszonym głosem, wskazując ruchem głowy na wybitą szybę w wielkim oknie, dając nam możliwość, bezszelestnego znalezienia się w środku. Magazyn niczym nie różnił się od tego, w którym byliśmy poprzednio. Dawał jedynie większą pewność, że nikt nas tutaj nie znajdzie, a my będziemy mogli w spokoju rozegrać, to co mamy do rozegrania.
Przystanąłem w miejscu słysząc przytłumione głosy, dochodzące z drugiego końca ruiny. Uniosłem delikatnie kąciki ust do góry, jednocześnie czując jak złość rośnie we mnie do maksymalnego stopnia. Czułem, że jeśli teraz puszczą mi emocje, nie będę w stanie ich powstrzymać, ale w tym momencie liczyło się tylko, żeby Ania była bezpieczna.
Postawiłem kilka kolejnych kroków, mrużąc oczy. Starałem się, by szelest wydostający się spod moich butów w wyniku zgniatania małych kamyków, był jak najcichszy.
Perspektywa Ani:
- To boli - jęknęłam, kiedy moja ręka została jeszcze bardziej wykręcona.
- Bo ma boleć - naciągnął moje ramie jeszcze bardziej, wyrywając z moich ust przeraźliwy pisk, który od razu przerodził się w histeryczny płacz.
- Krzycz sobie krzycz, twojemu kochasiowi zajmie jeszcze dobre kilkanaście dni, dojście do tego, gdzie się znajdujesz, a wtedy nie wiem czy będzie miał po co się tutaj fatygować - roześmiał się głośno, napierając pięścią na moje biodro.
- Nie byłbym taki pewien - moje nogi ugięły się w momencie, kiedy usłyszałam głos Janka. Osunęłam się na kolana, które uderzając o beton wydały nieprzyjemny gruchot.
- O kurwa - mężczyzna obrócił się do tyłu, widocznie zaszokowany zaistniałą sytuacją.
Z moich oczu wypłynęła fala łez. Nie mam pojęcia czy to dlatego, że słyszę głos Janka, czy potworny ból paraliżujący moje ciało, wywołuje u mnie takie emocje.
- Zdziwiony? - zachrypnięty głos szatyna rozszedł się echem po korytarzu.
W mgnieniu oka zostałam podciągnięta do góry i przyciśnięta do ciała nieznajomego mężczyzny.
- Zrobisz chociażby jeden krok, a poderżnę jej gardło - warknął, a ja mogłam poczuć jak zimny metal przylega do mojej szyi.
Przymknęłam oczy, gibiąc się na nogach. Gdyby nie ręka owinięta wokół moich ramion, już dawno znalazłabym się na ziemi. Mimo że miałam zmrużone oczy mogłam dostrzec jak postura Janka wyłania się z ciemności. Sapnęłam głośno, kiedy ostry nóż zaczął mocno napierać na moją szyję, naruszając jej już i tak mocno poszarpaną skórę.
Wzrok chłopaka powędrował na moje bezwładne ciało, unosząc broń do góry. Zacisnęłam oczy, mając przez chwilę wrażenie, że mierzy prosto w moją głowę. Byłam tak skołowana i wyczerpana, że nie miałam pojęcia czy on jest po mojej stronie.
- Nie wiem z kim rozmawiałem, ale dokładnie pamiętam moment, w którym zaznaczyłem, że jeśli spadnie jej chociażby jeden włos z głowy, odstrzelę sprawcy ręce - zrobił stanowczy krok do przodu.
Ręka faceta ścisnęła moje gardło, kolejny raz dzisiejszego dnia, odbierając mi możliwość złapania oddechu.
- Kogo mu ty mamy - zza rogu wyłoniła się postura Matta, patrzącego na nas rozbawionym wzrokiem.
- Rozpierdolę Cię - głośne warknięcie, wydostało się z gardła Janka, kiedy uświadomił sobie, kto był sprawcą całego zamieszania. Rzucił się w jego stronę, popychając go z całej siły na ścianę za nim. Nim Matt zdążył się w jaki sposób obronić, został uderzony w twarz. Ręce szatyna w ogromnej furii obijały się o ciało chłopaka z taką siłą, że podczas każdego uderzenia przez korytarz przechodził przeraźliwy dźwięk obijanych narządów, przemieszany z moim głośnym płaczem, którego zupełnie nie mogłam opanować. Cholernie zaczęłam się bać, że oprócz mnie, zrobią też coś Jankowi.
Pisnęłam głośno, kiedy kolejny facet w kominiarce pojawił się koło szatyna, mocno uderzając go w żebra, powodując tym, że z jego ust wydostało się głośne warknięcie.
Moje ciało trzęsło się jak galareta. Wierzgałam się na wszystkie strony, mimo że nie był to dobry pomysł. Nóż przyciskany do mojej szyi zaczął zagłębiać się w moją skórę, wywołując potworny ból.
Chciałam wołać o pomoc, ale wiedziałam, że nie ma tu nikogo, kto pomógłby nam teraz uciec.
Otworzyłam szerzej usta, kiedy zauważyłam czwartą osobę wyłaniającą się zza rogu. Ku mojemu zdziwieniu nie była to kolejna osoba, atakująca Janka. Wręcz przeciwnie. Zaczął szarpać się z mężczyzną, który chwilę temu zadał mu mocny cios prosto w dół brzucha.
Janek korzystając z chwili, naciągnął spust, ponownie wymierzając w naszą stronę.
- Jeśli w tym momencie jej nie puścisz, stracisz rękę - warknął, do goryla za mną, który stał w bezruchu, trzymając mnie w objęciach.
W przeciągu kilku kolejnych sekund w magazynie można było usłyszeć przeraźliwy huk, zmieszany z moim wrzaskiem, kiedy szatyn nacisnął spust, strzelając w ramie faceta. Mężczyzna z głośnym krzykiem, upadł na ziemie, puszczając moje ciało, którego nie byłam w stanie utrzymać na nogach. Byłam niesamowicie przestraszona i zaszokowana tym co się własnie stało. Odskoczyłam gwałtownie do tyłu, kiedy poczułam zimne dłonie na swoim obolałym ramieniu.
- To ja, już jesteś bezpieczna - cichy szept Janka dobiegł do moich uszu, w których nadal dzwoniło od głośnego strzału.
Zaniosłam się panicznym płaczem, nie wiedząc co mam zrobić. Z jednej strony cholernie cieszyłam się, że to wszystko się kończy, a z drugiej strony nie potrafiłam znieść tego co właśnie się dzieje.
- Nie tak prędko - nim zdążyłam unieść głowę, usłyszałam dźwięk naciąganego spustu, a zaraz po nim kolejny głośny strzał, zmieszany z krzykiem tego samego faceta, który chwile temu został postrzelony w ramie.
Zostałam mocno podciągnięta do góry i przyciśnięta do ściany.
- Wszystko w porządku? - zmartwiony głos szatyna przeszył moje ciało. Ręką w której także trzymał pistolet, odgarnął kilka kosmyków włosów, opadających na moją twarz.
Popatrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem, nie mając siły, by cokolwiek odpowiedzieć. Opuściłam głowę, układając ją na jego ramieniu.
- Błagam, nie - gruby męski jęk, wyrwał się z ust mężczyzny, który własnie dostał decydujący cios od Bartka, zanim całkowicie stracił przytomność.
- Trzymaj ją - moje ciało zostało oddane prawdopodobnie w ręce bruneta, który uprzednio schylił się po nóż leżący na podłodze, by sprytnie rozciąć sznur, który od dwóch dni ściskał moje nadgarstki.
- O kurwa - skrzywił się widząc w jakim stanie się one znajdują. Sina skóra z masą ran i rozcięć, zaschnięta krwią nie wywołały na nim dobrego wrażenia.
- Dzwoń na pogotowie - spanikowany głos Janka rozszedł się po korytarzu, kiedy zauważył co się dzieje z moim ciałem.
- Zabierzcie mnie stąd - wykrztusiłam, z bólem przenosząc ręce do przodu.
Perspektywa Janka:
Przenosiłem wzrok to z faceta, któremu podarowałem dwie kulki w oba ramiona, to na Matta. Miałem ogromną ochotę dokończyć całą zabawę, celując pistoletem w ich głowę, ale wiedziałem, że i tak wcale nie powinienem robić tego w obecności Ani. Jej cichy płacz sprawiał, ze przez chwilę wahałem się z ułożeniem lufy pistoletu.
Podszedłem ponownie do Matta, który zdążył się ocknąć. Uniosłem go za koszulkę do góry, przykładając broń do jego głowy.
- Zapłacisz za to skurwysynie - warknąłem, z zamiarem naciśnięcia spustu, jednak w magazynie ?pojawiło się kilku uzbrojonych mężczyzn.
- Wszyscy na ziemie! - krzyknęli głośno, podbiegając do mnie w szybkim tempie, by zaraz przycisnąć moją twarz do ziemi.
- Ty idioto!- udało mi się usłyszeć warknięcie Bartka skierowane w moją stronę.
Zupełnie nie reagowałem, kiedy dwóch policjantów zaczęło wyginać moje ręce z tyłu moich pleców, by zaraz skuć je kajdankami. Siłą przekręciłem głowę w stronę gdzie znajdowała się dwójka. Ciało Ani w tym momencie znajdowało się w rękach funkcjonariusza, a dwóch innych skuwało Bartka.
- Wezwijcie pogotowie - mruknął jeden z nich, sprawdzając puls faceta, który został przeze mnie postrzelony.
- Idealne zakończenie - szarpnąłem się gwałtownie, słysząc cichy śmiech Matta, który także został skuty kajdankami.
- Janek - szatynka wyciągnęła rękę w moją stronę w momencie, kiedy była prowadzona w stronę wyjścia. Jej ciuchy były brudne, w niektórych miejscach zaplamione krwią.
Zacisnąłem mocno szczękę, dążąc za nią wzrokiem, aż do momentu w którym zniknęła z mojego pola widzenia. Nabrałem więcej powietrza do ust, opierając policzek o beton, do którego zostałem przyciśnięty.
- Jak zjebanym trzeba być, żeby samemu się podkablować? - niski szept Bartka dotarł do moich uszu.
Nie odpowiedziałem ani słowem, czując że od tego momentu, moje życie zmieni się o 180 stopni.
________________________________
ASK
Jak zwykle super!
OdpowiedzUsuńO hej XD
UsuńNie mam pojęcia jak ty to robisz kobieto, ale piszesz genialnie. <3
OdpowiedzUsuńJestes najlepsza :) cudownie piszesz i do tego nie robisz zbyty długich przerw, rozdziały sa praktycznie co weekend i do tego sa długie :)
OdpowiedzUsuńOmg! 💕
OdpowiedzUsuńJak zawsze boskie !😊
Ania , dlaczego ja nie mam takiego talentu jak ty?! 😭💜
Płacze. Nie wiem co mam zrobić teraz ze swoim życiem. Rozdział oczywiście super, ale Aniu miało być dobre zakończenie. A co będzie teraz?!?!? Nie wiem jak ty to robisz , ale to jest genialne! Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! ♡♡♡♡♡♡♡♡♢
OdpowiedzUsuńGenialny! Czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńCo tu się właśnie stalo? 😱 cała sie trzęsę! Ania jak Ty świetnie piszesz ❤ to jest genialne 💕 Ten rozdział to totalna miazga ❤❤❤ Tylko co teraz będzie z Jankiem...
OdpowiedzUsuńNo i prawidłowo, ale Janek... mógł nie kablować <3
OdpowiedzUsuńNo pięknie <33
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć ze to już prawie koniec :o
OdpowiedzUsuńDopiero co byl pierwszy rozdział...
Aniu tworzysz niesamowite rozdziały
Mam nadzieje ze bede mogla jeszcze przez długi długi czas czytać twoje prace :)
Pozdrawiam kochana :)
Rozdział mega trzyma w napięciu!
OdpowiedzUsuńGenialne *o*
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 Znów przerwałaś w najlepszym momencie >:(
OdpowiedzUsuńMega robota Ania! Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńO boże !! Umieram *-*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńTyle akcji, żee nooo ręce mi się trzęsą :3333
<3 Może i nakablował ale dla Ani <3 Czy tylko mi się wydaje że jest krótki XDDD
OdpowiedzUsuńOd samwgo początku nienawidziłam matta ... Oby nie wsadzili ich do więzienia ... Jejuu ania jak ty to robisz ze jak tak to przeżywam? Cudniee xd
OdpowiedzUsuńChyba mój ulubiony rozdział! :D
OdpowiedzUsuńprzykro mi to stwierdzac, bo nie ukrywam, ze uwielbiam tego bloga, ale jakos ostatnio te rozdzialy zaczely byc strasznie podobne do Danger'a,ale w kazdym razie mam nadzieje, ze dalej potoczy sie inaczej :)
OdpowiedzUsuńBoski, Jezu, uwielbiam, to chyba jak narazie mój ulubiony rozdział. Co dalej?!
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńAnia, dalas czadu z tym rozdzialem! ;D Geniusz! :3
OdpowiedzUsuńNie udzielam się zbyt często, ale ten rozdział wywołał u mnie bardzo skrajne emocje, że musiałam napisać. Z jednej strony obawa o Anię, czy da radę znieść te kolejne tortury, a z drugiej podekscytowanie, kiedy w końcu Janek ją uratuje i będzie scena pocałunku blabla... Zakończenie mnie rozwaliło i po jaką cholerę dzwonić na policję, gdy można samemu załatwić sprawy? Rozdział świetny, życzę weny i pozdrawiam. :) No i oczywiście gęsia skórka i przyśpieszone bicie serca przez cały czas czytania rozdziału. Boskie! <3
OdpowiedzUsuńDobrze że Ania juz jest bezpieczna, ale teraz co z Jankiem? :c Czekam na next!
OdpowiedzUsuńCudo<3 strasznie to przeżywam xD co teraz z Jankiem :( ? Rozdział jak zwykle super :3 widzę że wzbogaciłas swoje słownictwo co bardzo pozytywnie wpływa na jakość opowiadania (ach te mądre uwagi xd) Ze zniecierpliwieniem czekam na następny ^^ powodzenia w dalszym pisaniu 😂☺️ A co do fabuły... Mam nadzieje ze wszystko sie im ułoży :)
OdpowiedzUsuńNext plz Ania xd nie bądź polsatem xd
OdpowiedzUsuńWiesz co ?
OdpowiedzUsuńJuz myślałam ba byłam pewna że będzie wszystko super fajnie. Ze Ania wróci do domu z Jasiem iwg. A tu nagle ci policjanci.... nie spodziewałam się tego... Zakończenie spowodowało ze chce natychmiast przeczytać kolejny rodzial... oj grabisz sobie Ania 😂😂😂😀😀😀
Świetny!! Czekam na next *_*
OdpowiedzUsuńJak ty to mogłaś zrobić... :( mam nadzieję, że jakoś to odkręcisz :// rozdział ciekawy, czekam na następny i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńZajebisty ❤❤❤
OdpowiedzUsuńTo co robisz jest nie do opisania dziewczyno. Świetnie piszesz! Mam nadzieję że w przyszłości będę mogła zobaczyć twoją książkę na półkach w księgarniach! 💘💘💘
OdpowiedzUsuńGenialna robota Ania <3
OdpowiedzUsuńNa końcu się popłakałam. :")
Najgorsza jest świadomość, że niedługo wszystko sję skończy. Całe YSML.
Świetne! Uwielbiam czytać twoje opowiadanie, nawet nie wiesz jaką sprawia mi to przyjemność ;) ❤❤❤
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział, mogę umierać *o* <3
OdpowiedzUsuńJa wale tego się na końcu nie spodziewałam o kurka medżik 😱 ale supi ten rozdział i jeszcze w takim momencie skończyłaś 😞 Weny!
OdpowiedzUsuńProszeeee napisz jak najszybciej bo już się nie moge doczekać ten był chyba najlepszy ze wszystkich !
OdpowiedzUsuńSupi <3 Kiedy następny? <3
OdpowiedzUsuńZapraszam -> https://www.wattpad.com/184742804-b%C4%85d%C5%BA-na-zawsze-jdabrowsky-rozdzia%C5%82-11
prawie się popłakałam :'(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) pisz dalej!
Świetne jak zawsze 😀 czekam na nexta 👌💕
OdpowiedzUsuńuhuhu. Ciekawe jak wygląda człowiek ze swiezo odstrzelonymi rękami, Ania nie postaralas sie o to :/.
OdpowiedzUsuńTak naprawde to rozdz swietnyyy. *.*
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieje ze w zakończeniu Janek nie pójdzie siedzieć, a Ania zostanie sama/znajdzie sobie kogoś innego? :(
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudny, ale uratuj nam Janka :D
OdpowiedzUsuńsztos jak zawsze!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *-* Jestem mega ciekawa co się wydarzy w następnych. Życzę weny do dalszego (świetnego) pisania :)
OdpowiedzUsuńO jezu super
OdpowiedzUsuńBoski !!!!!
OdpowiedzUsuńO Boże genialny!
OdpowiedzUsuńTo mnie zaczęło uzależniać. 💓 To jest cudowne. Chciałabym żeby wydano tą książkę i dano jako lekturę do gimnazjum 💘
OdpowiedzUsuńŚwietne ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńAnka jesteś bogiem 😘😘😘
OdpowiedzUsuńCudooo
Oby Janka nie wsadzili do więzienia :c
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńAnulka jesteś najlepsza <3
OdpowiedzUsuńMartwię się co teraz będzie z Anią i Jasiem :(
Rozdzial jak zawsze swietny. Mam nadzieje ze Ania dojdzie do siebie po tym wszystkim a Jankowi nic zlego sie nie stanie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze w nastepnym rozdziale bedzie wiecej Olgi bo jest jej strasznie malo w opowiadaniu a jest ciekawa postacia:)
Ania jesteś niesamowita! Sposób w jaki piszesz i to jak sobie to wszystko wyobrażamy czytając twoje dzieło..
OdpowiedzUsuńTo naprawdę nie do opisania💜💜
KURWA JAK JANKA ZAMKNĄ TO JA CI ODSTRZELĘ RĘCE, ROZUMIESZ?! CAŁA TRÓJKA MA WYJŚĆ Z TEGO CAŁO I ŻYĆ DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE, CZAISZ?!
OdpowiedzUsuńMeeeeeeega .3. Ja nie wiem dziewczyno, jak ty to robisz, że to jest takie zajebiste <3 Dwaja następny, prędko! :)
OdpowiedzUsuńlovegame-jdabrowsky.blogspot.com
Aniuuuu powiem ci jedno.
OdpowiedzUsuńNAPISZ KSIĄŻKĘ BO CIĘ INACZEJ ZAJEBIE.
Taki talent nie może się zmarnować!
Nie no! Aniaa daj kolejny :c xD
OdpowiedzUsuńNie Janek nie pójdzie do więzienia błagam nie. Ania to ma mieć szczęśliwe zakończenie proszę. Oni muszą być razem błagam 😢
OdpowiedzUsuńJejku nie. Ania, proszę. To musi się dobrze skończyć. Ja nam przeczucie, że ty nas nie zawiedziesz i albo 2 cześć super szczęśliwie zakończysz, albo obydwie, bo inaczej być nie może ;-; Rozdział świetny jak zwykle, chociaż mam wrażenie, że poprzedni podobał mi się bardziej, ale to nie zmienia faktu, że ten też jest cudny. Napisz to jakoś rozsądnie, żebyśmy nie musieli płakać po przeczytaniu zakończenia ;_;
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Jezu proszę cię żeby tylko Janek nie szedł do więzienia
OdpowiedzUsuńHah super! Policjanci to wcale nie taki zły pomysł. :)
OdpowiedzUsuńTak to wszystko byłoby za proste
Jak każdy rozdział świetny. Ale Janek i Ania mają być razem i Bartek ma być szczęśliwy .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wszystko dobrze się ułoży !! Genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJEJU, CHCE NEXT!! CUDOWNE JAK ZAWSZE *-*
OdpowiedzUsuńBoże! Jakie genialne aż nie mam słów! Czekam z cholerną niecierpliwością na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział <3 Czekam na kolejne! Naprawdę świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńJejuuu :D Najlepszy......
OdpowiedzUsuńEj NIE !!! JANEK MUSI BYĆ Z ANIĄ !! TO MUSI SIĘ SZCZĘŚLIWIE SKOŃCZYĆ !! :'(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Mam nadzieję że wszystko się ułoży <3
Reakcja po przeczytaniu - szok, oj Ania, za dobrze piszesz 8)
OdpowiedzUsuńto najlepszy rozdział jaki na tym blogu przeczytałam... wow
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze ♡
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny!
Oby wszystko dobrze się potoczyło!
Ania z Jankiem muszą być razem 8))
Czekam na next. :D 💗❤🎀💎👫🙋👑🎀💛💙💚💔💗💕💘💋👤💎💬☺😳😝😝😊😀😃😄
OdpowiedzUsuńŚwietny. Masz talent *-* Oby tylko wszystko dobrze się potoczyło
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńNo człowiek, nwm, jak to zrobisz , ale jak Janka osadzą w więzieniu i Ania znajdzie Sb kogoś innego, to zrobię ci wjazd na chatę z kijem baseballowym i wtedy pogadamy ;-).
OdpowiedzUsuńNie no, żartuje, weny życzę :-)
Miazga ♥♥ !
OdpowiedzUsuńPłaczę 😢 :')
OdpowiedzUsuńCudowny :-D
OdpowiedzUsuńJejku *_* Kocham czytać twoje ff! Jest najlepsze, na zawsze ♥ Smutne zakończenie rozdziału, ale jest cudowny!
OdpowiedzUsuńSupeeeer <333
OdpowiedzUsuńOczywiście czekamy na następny ♥
OdpowiedzUsuń... łał *,*
OdpowiedzUsuń