wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 48

"Pierwszy raz w swoim pieprzonym życiu, poczułem jak kolana uginają się pod ciężarem mojego ciała."

- Abonent czasowo niedostępny... - wcisnąłem czerwoną słuchawkę, nie mając zamiaru po raz setny słuchać dalszej części. Moje oczy były skupione na drodze, próbując jak najszybciej pojawić się w magazynie. Z minuty na minutę ciśnienie w moich żyłach rosło coraz bardziej, doprowadzając mnie tym do niemiłosiernego bólu głowy.
Wpadłem z hukiem do pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami, wyrywając tym samym ze snu Jasona, leżącego na kanapie. Podszedłem do biurka, zaczynając grzebać w pierwszych lepszych szufladach w poszukiwaniu zielonego kabla.
- Kurwa - syknąłem, szarpiąc się z każda możliwą rzeczą, która znajdowała się w mojej ręce.
- Masz jakieś informacje? - Jason pojawił się tuż obok mnie, przecierając zaspaną twarz.
Zignorowałem jego pytanie, okręcając się wokół własnej osi, by zaraz szybko znaleźć się po drugiej stronie pomieszczenia, przypominając sobie, że to czego szukam, znajduje się w półce w komodzie. Czym prędzej podłączyłem go do komputera i telefonu, wpisując na klawiaturze to, co było istotne w uzyskaniu jakichkolwiek informacji o lokalizacji osoby piszącej z tego numeru.
- Ja pierdolę! - wrzasnąłem, cisnąc telefonem o ziemie, w momencie kiedy na ekranie komputera pojawił się komunikat, że właściciel aktualnie znajduje się w Australii, co oznacza, że mam do czynienia z zaawansowanymi idiotami, wiedzącymi jak zhakować bazę danych.
- Powiesz mi w końcu o chuj Ci chodzi? - zostałem zepchnięty z siedzenia, które zaraz zostało zajęte przez chłopaka.
- Jakimś gnojom znudziło się życie i postanowili zrobić coś, co sprawi, że łatwo je stracą - warknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Jaśniej.
- Porwali Anie - fuknąłem.
Nie wiem czy to moja naruszona wyobraźnia, czy naprawdę przez chwilę zauważyłem cień satysfakcji na twarzy Jasona, który nim zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować, został zastąpiony poważną miną.
- Pierdolisz - podniósł się z miejsca, przeczesując ręką włosy.
Zmrużyłem oczy, przejeżdżając językiem po górnych zębach. Instynktownie dotknąłem ręką swojej kieszeni, kiedy znajdujący się w niej telefon zaczął wibrować. Wysunąłem go, patrząc przez chwilę na numer, który zdążył mi dobrze zapaść w pamięci. Przesunąłem palcem po ekranie, przykładając go do ucha.
- Wszystko w porządku kochasiu? - zmodyfikowany głos, rozbrzmiał w słuchawce.
- Aż taką jesteś cipą, że musiałeś obniżyć swój głos o cztery tony, żeby brzmieć groźniej? - roześmiałem się głośno, przechodząc wzdłuż pokoju.
- Jeśli Ci zależy na cipie swojej ukochanej, to lepiej zachowuj się odpowiednio Dąbrowski, bo to może się źle skończyć.
- Jeśli położysz na niej chociażby najmniejszy palec, gwarantuje, że odstrzelę Ci ramię - syknąłem.
- Więc szykuj dobry sprzęt, bo coś czuje, że się trochę zabawimy - zacisnąłem rękę na telefonie, zabierając z biurka kluczyki, szybkim korkiem kierując się do swojego samochodu.
- Daj mi ją do telefonu - mruknąłem, odblokowując zamki.
- Niestety stan w jakim się teraz znajduje, uniemożliwia twoją prośbę - mimo że głos był przesadnie zmieniony, a tło wygłuszone, dało się usłyszeć, że facet nie działa sam. Zdecydowanie było ich tam więcej.
- Daj mi ją, do tego pieprzonego telefonu - podniosłem głos, odpalając samochód.
- Hoho, przysługa za przysługę.
- Czego chcesz? - wyjechałem z podjazdu z piskiem opon.
- Na początek może trochę zluzujemy? Sto tysięcy.
Roześmiałem się głośno, kręcąc głową. W tym momencie pierdoliłem wszystkie możliwe na tym świecie przepisy, jadąc chociażby chodnikiem, byleby szybciej dotrzeć do miejsca, w które zmierzałem.
- Żądasz okupu? - uniosłem jedną brew do góry.
- Opanuj humor Dąbrowski. To że słyszałem pisk twojej, a raczej teraz naszej ślicznotki, wystarczyło by mnie zrelaksować.
- Jeśli spadnie jej chociażby jeden włos z głowy, będziesz cierpieć - warknąłem, parkując samochód na środku chodnika.
- Sto tysięcy.
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę, zatrzaskując za sobą drzwi.
Naciągnąłem kaptur na głowę, szybko wbiegając po schodach na których myślałem, że nigdy więcej nie postawię nogi. Zadzwoniłem kilka razy dzwonkiem, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą, niecierpliwiąc się.
- Kogo tu przyniosło w moje skromne progi - gdy drzwi się otworzyły, twarz Bartka ukazywała zdziwienie.
- Mam sprawę, musisz mi pomóc - mruknąłem, szybko wchodząc do środka mieszkania.
- Nic nie muszę - chłopak pokręcił głową, patrząc na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Zhakujesz bazę danych i uzyskasz każdą możliwa informację o osobie posiadającą ten numer - wskazałem palcem na ekran swojego telefonu.
- Nie wpleciesz mnie w żadne gówno. Skończyłem z tym i pierdolą mnie twoje problemy. Radź sobie sam - warknął, otwierając drzwi wejściowe, dając mi do zrozumienia, że mam wyjść, jednak ja skierowałem się w głąb mieszkania.
- Już nie obchodzi Cię twoja siostra? - spytałem, dobrze wiedząc, że to zadziała.
- Co ty znowu kurwa zrobiłeś? - ponownie zatrzasnął drzwi, podchodząc do mnie bliżej.
- Jestem - mruknąłem, zaciskając pieści.
- Gdzie ona jest? - jego ręce wylądowały na mojej bluzie, przypierając mnie do ściany.
Pierwszy raz w życiu, nie opierałem się, bo zaczynałem czuć, że wszystko stało się tylko i wyłącznie z mojej winy.
- Tam, gdzie właściciel tego pieprzonego numeru - syknąłem, wciskając w jego klatkę piersiową swoje pięści, dając mu do zrozumienia, żeby się zabrał do roboty.
- Jeśli cokolwiek jej się stanie..
- Nic jej się kurwa nie stanie - odepchnąłem go od siebie, wygładzając swoją bluzę. - Daj mi jakąś kartkę i długopis - mruknąłem, widząc smsa na ekranie swojej komórki.
Spisałem numer konta, na które miałem przelać pieniądze wsuwając ją do swojej kieszeni. Na razie muszę grać zgodnie z ich zasadami. Muszą poczuć się bezpiecznie, żebym mógł ich zaskoczyć.
- Kurwa, dawno tego nie robiłem - chłopak nerwowo stukał w klawiaturę, mrużąc w skupieniu oczy.
Przetarłem ręką policzki, podchodząc do niego bliżej, pochylając się nad monitorem.
- Podaj mi chociażby pieprzone terytorium, z jakiego mogli dzwonić - mruknąłem, zaciskając pięści.
Wiedziałem, że Bartek sobie poradzi. To jest jego najlepsza strona, jeśli chodzi o bycie hakerem. Zawsze odwalał dobrą robotę i każdy go chwalił, więc jestem pewien, że uda mu się i tym razem.
- Wygląda na to, że są sprytni - kliknął w niebieskie okienko.
- Australia? - spytałem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Przyglądałem się skupionej twarzy bruneta, zaciskając szczękę. Spojrzałem na zegarek przeskakując z nogi na nogę. Nie mogłem stać tak bezczynnie, wiedząc, że jakiś psychopata, robi z Anią co mu się żywnie podoba.

Perspektywa Ani:
Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie, a oddech był tak nierównomierny, że momentami miałam trudności z jego złapaniem. Moje ręce były związane z tyłu pleców grubym sznurem, a moje ciało znajdowało się na jakimś obdartym materacu. Nie widziałam niczego, co znajdowało się dalej niż pięćdziesiąt centymetrów ode mnie, z powodu ciemności panującej w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że zostałam porwana, przez autora pogróżek wysyłanych od kilku dni na mój telefon, jednak nie potrafiłam pojąć jak to wszystko funkcjonuje. Ludzie żyją, niektórzy nawet całkiem beztrosko, nie mając pojęcia o rzeczach, które dzieją się za ich plecami. Typowe brudne sprawy, które ogląda się po godzinie 22 na kanale ID, myśląc o tym, co by się zrobiło, gdyby znalazło się w takiej sytuacji, ale nie zaprzątając sobie tym zbytnio głowy, bo to przecież nie tyczy i nie będzie tyczyć się nas. Do czasu.
W biały dzień, przechodząc przez miasto, ktoś niezauważalnie potrafił przyłożyć mi nasączoną jakimś ustrojstwem szmatę do nosa, sprawiając że straciłam przytomność i przywieźć mnie tutaj.
Nie mam pojęcia jak powinnam się zachować w tej sytuacji, ale mam ochotę krzyczeć i płakać, bo strach który paraliżuje moje ciało, uniemożliwia mi w żaden sposób ucieczkę.
Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, kiedy ciężkie metalowe drzwi otworzyły się, a w progu stanął, całkiem dobrze zbudowany mężczyzna w kominiarce.
- Widzę, że się obudziłaś - jego barwa głosu nie przypominała mi żadnej, którą kiedykolwiek słyszałam.
Podniosłam głowę, patrząc na niego z przerażeniem, kiedy zaczął się do mnie zbliżać.
- Boisz się? Słusznie - fuknął, ustawiając krzesełko na przeciwko mojego materaca, zajmując na nim miejsce.
Instynktownie odsunęłam się do tyłu, zaraz żałując tego ruchu, czując jak sznur przeciera moją delikatną skórę, dając mi niemiłosierne uczucie pieczenia w tym miejscu.
- Teraz twoje życie jest tylko i wyłącznie w rękach Dąbrowskiego - mruknął, na co gwałtownie podniosłam głowę.
- On jest w to wplątany? - pisnęłam, na co mężczyzna głośno się roześmiał, układając rękę na moim podbródku. Szarpnęłam się do tyłu, próbując się od niego wyrwać.
- Kotku, myślisz że ty jesteś nam do czegoś potrzebna? - jego uścisk wzmocnił się, naciskając na moją brodę kciukiem.
- Weź te brudne łapy - fuknęłam, ponownie podejmując próbę, wyzwolenia swoich rąk.
- Jeden zły ruch twojego chłoptasia i jesteś pierwsza w kolejce, żeby stracić życie - cmoknął powietrze, odpychając mnie gwałtownie od siebie, powodując, że upadłam plecami na materac, który swoją drogą był twardy jak skała.
- Nie macie z nim szans - zaznaczyłam, powodując tym, że facet zatrzymał się w połowie drogi do wyjścia, ponownie odwracając się w moją stronę.
- Jesteś tego pewna? - roześmiał się obrzydliwie - Póki co nie widać, żeby się jakoś zaangażował w ratowanie twojej dupy, więc ja na twoim miejscu, wspominałbym teraz najlepsze momenty swojego życia, bo wydaje mi się, że dobiega ono końca - mruknął, zamykając za sobą drzwi, powodując tym samym, że w pomieszczeniu znowu zapanował mrok.
Na moim ciele pojawiła się gęsia skóra, a w kącikach oczu zebrały się łzy. To nie prawda co on mówi. Janek pewnie już wie gdzie jestem i teraz tylko planuje jak wszystko rozegrać. Nie zostawiłby mnie samej w takiej sytuacji, nie on.
Zacisnęłam usta, pocierając swoje nadgarstki o siebie, próbując rozciągnąć sznur, ale na marne. Czułam jak po moich dłoniach płynie strużka krwi z rozdartej skóry, ale nie dbałam o to. Nie mogłam siedzieć bezczynnie, patrząc w ciemność przed sobą, bo przecież do cholery zostałam porwana, przez jakiegoś psychopatę, który w każdej chwili, może mnie zabić!
Stęknęłam, rozglądając się na boki, próbując podnieść się z miejsca, co nie było łatwym zadaniem, bo moje nogi, także były związane. Przełknęłam nerwowo ślinę, podpierając się plecami ściany, siłując się samej ze sobą by wstać. Podskoczyłam kilka razy, próbując złapać równowagę. Próbowałam uspokoić swój oddech, ale za każdym razem kiedy pomyślałam o bagnie w jakie się wpakowałam, przyśpieszał on kilkukrotnie. Powstrzymywałam łzy, które cisnęły się by wyjść na zewnątrz, przechodząc obok ściany w stronę drzwi. Moje skoki były krótkie i ciężkie.
Skrzywiłam się, kiedy drzwi uchyliły się, a w progu stanął ten sam mężczyzna, który był tu dosłownie chwilę temu. .
- Wybierasz gdzieś się?

Perspektywa Janka:
- Przestań stukać tą zjebaną nogą w podłogę, bo mnie rozpraszasz - brunet gwałtownie odwrócił się w moją stronę, posyłając mi zdenerwowane spojrzenie.
- Siedzisz nad tym pół godziny, a gówno zdziałałeś - podniosłem się z miejsca, wyrzucając ręce do góry.
- Skoro uważasz, że to takie łatwe, to proszę, zrób to kurwa sam - warknął, odchodząc od komputera, wskazując na wolne miejsce przy nim.
Nim jednak zdążyłem zrobić jakikolwiek ruch, w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Odebrałem nie odzywając się.
- Tik tak, przyjacielu - zmrużyłem oczy, słysząc obniżony tembr głosu - twoja dziewczynka się niecierpliwi, jest trochę niegrzeczna - rozwarłem szerzej oczy, słysząc w tle ciche jęki dziewczyny.
- Zbliżysz się do niej na krok..
- I co mi zrobisz? Nakrzyczysz przez telefon? - roześmiał się głośno.
Spojrzałem znacząco na Bartka, dając mu do zrozumienia, żeby wrócił do roboty.
- W tym momencie jest dużo rzeczy, które chciałbym ci zrobić - mruknąłem, przechodząc wzdłuż pokoju.
- Zamknij się suko - głośne plasknięcie rozeszło się po drugiej stronie słuchawki, mrożąc moje ciało.
- Stracisz życie skurwysynie - syknąłem.
- Och, jej jęki brzmią idealnie - zignorował moją groźbę - Sto tysięcy - dodał po chwili przerwy, rozłączając się.
Zacisnąłem szczękę, przechodząc bliżej Bartka. Moje serce z każda chwilą rozrywało się na kawałki, a myśli były tak chaotyczne, że nie mogłem połączyć żadnych faktów.
- Jest ich wielu. Są sprytni, działają na dwa telefony, łącząc się z różnych miejsc, aby nie dało się ich zlokalizować - mruknął, odsuwając się zrezygnowany na obrotowym krześle.
Podszedłem bliżej komputera, pochylając się nad nim, zwinie dokonując przelewu, na numer konta, jaki został mi podany.
- Oszalałeś kurwa? Dałeś im sto pieprzonych tysięcy? - brunet złapał się za głowę, rozchylając usta.
- Kasa nie ma tutaj znaczenia. Teraz ona jest najważniejsza - mruknąłem poważnie, czując jak moje ciało drży z emocji.
- Rolę się odwracają - spojrzał na mnie znacząco.
Tak zdecydowanie się odwracają. Cztery lata temu nie przeszłoby mi nawet przez myśl, że znajdę się w takiej sytuacji. Od tego czasu znam się z Bartkiem. Działał on w naszej grupie i był jednym z liderów. Sam wtedy byłem gówniarzem, i dopiero zaczynałem swoją przygodę z całym interesem. Byłem na etapie, zapoznawania się z wszystkim tajnikami, ale od razu wiedziałem, że to będzie mój biznes. Wyznawałem zasadę, że cokolwiek by się nie działo, nasza praca, nasz interes i nasz gang jest najważniejszy i to jego mamy chronić za wszelką cenę. Byłem ostro wkręcony w dilowanie i szło mi to kurewsko dobrze. Do tej pory pamiętam wieczory, kiedy wszyscy siedzieliśmy w magazynie, odpoczywając przy piwie lub czymś mocniejszym. Dla Bartka zdecydowanie czymś mocniejszym. Nawet nie potrafię opisać swojego wkurwienia, i niezrozumienia, kiedy sprawy się mocno skomplikowały. Nagle jednego dnia nasze wszystkie pieniądze i towar zniknęły. Wszystkie dane znalazły się w rękach przeciwnego gangu, a my znaleźliśmy się w czarnej dupie. Ten interes to gra. Tutaj liczy się każdy klient, dzięki któremu zyskamy wpływy. Wtedy pierwszy raz tak mocno pobiłem się z Bartkiem, że oboje byliśmy gotowi poderżnąć sobie gardła. Co było tego powodem? Nie raz mówiłem, że jeśli nie można dotrzeć do samego wroga, w pierwszej kolejności dociera się do osoby mocno z nią powiązanej. Tak samo było i w tej sytuacji. Dobrze wiedzieli, że Bartek ma obsesje na punkcie jednej laski, więc zrobili dokładnie to samo co teraz z Anią. Chłopak stracił wtedy głowę, był gotowy sprzedać nas policji. Nie rozumiałem jak można być taką cipą, i jak można spieprzyć cały interes, dla jednej pustej panny, która i tak rzuciła go zaraz po wyjaśnieniu sprawy, która całe szczęście, wyszła na naszą korzyść. Oh, karma wraca.
- Módl się, żeby skończyło się to tak jak w twoim przypadku - warknąłem, ciągnąc za końce swoich włosów.
- To będzie największe błogosławieństwo, jeśli Ania Cię zostawi.

***

Perspektywa Ani:
- Dajcie mi spokój - jęknęłam, mając ogromną nadzieję, że w dwóch obrzydliwych gorylach, obudzi się chociaż trochę empatii i przestaną traktować mnie jak przedmiot, ale oh, to przecież kryminał. Tutaj nikt nie identyfikuje się z twoja osobą, nikogo nie obchodzi to, że płaczesz, a sznur na twoich rękach sprawia, że blizny, które pod nim powstają, będą szpecić cię do końca życia.
- Widzę, że się nie opierasz Dąbrowski - spięłam się, słysząc rozmowę jednego faceta z Jankiem.
Czyli wie. Wie, że jestem w niebezpieczeństwie i teraz już tylko kwestia czasu i wszystko wróci do normy.
Zostałam mocno szarpnięta za ramię i przyparta do ściany.
- Twój chłoptaś dobrze się spisał, więc w nagrodę, macie dwadzieścia sekund rozmowy - jego twarz znajdowała się blisko mojej - piśniesz chociażby słówko gdzie się znajdujesz, a cię zabiję - dodał nieco ciszej, wyciągając z kieszeni pistolet.
Wyprostowałam plecy, patrząc na niego z przerażeniem. Nie na co dzień nieznajomy facet, grozi mi pistoletem, obserwując każdy mój ruch.
Kiwnęłam twierdząco głową, przełykając nerwowo ślinę. Patrzyłam jak ustawia tryb głośnomówiący.
- Ha...lo? - zająknęłam się, kiedy uścisk na moim ramieniu wzmocnił się, a pistolet został przystawiony do mojej głowy.
- Ania? Kurwa. Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobili? - pierwszy raz w życiu, usłyszałam tak bardzo spanikowany głos chłopaka.
Milczałam chwilę, bojąc się, że cokolwiek nie powiem, zostanie to uznane za niestosowne.
- Kochanie? Ja pierdole, co wy jej zrobiliście? - wrzasnął.
- Jest... dobrze - powiedziałam ściszonym głosem, nie zdejmując wzroku z postury mężczyzny, stojącego naprzeciwko mnie.
- Posłuch...
- Czas się skończył - ciemnooki nacisnął czerwoną słuchawkę przerywając połączenie. Przez chwilę przyglądał mi się uważnie, nie chowając pistoletu. Uśmiechnął się, sprawiając wrażenie człowieka z chorą psychiką.
Zacisnęłam mocno oczy, kiedy poczułam metal przykładany do mojej skroni. W tym momencie byłam pewna tego, że to już koniec. Nie miałam wystarczająco odwagi, by w jakiś sposób zareagować, zresztą.. jak można się bronić, będąc unieruchomionym?
- Grzeczna dziewczynka - mlasnął obrzydliwie przy moim uchu, jednocześnie zadając mi siarczysty policzek.
Skuliłam się, czując przeszywający ból w twarzy, który szybko zmienił się w pieczenie.
- Co ja ci zawiniłam?
- Odkupisz grzechy tego dupka - wzruszył ramionami, popychając mnie mocno w stronę drzwi.

Perspektywa Janka:
- 48 stopni na północ, 28 na wschód... tak kurwa mamy to! - Bartek zerwał się z miejsca, klaszcząc w dłonie.
Zmrużyłem oczy, podnosząc się z kanapy.
- Rozpierdolę ich - warknąłem, zabierając swój telefon z biurka.
- Chcesz jechać tam teraz? Sam? - uniósł brwi do góry, krzyżując ręce na piersi.
- Na co mam czekać? Aż ją zgwałcą, a potem zabiją? - szarpnąłem za klamkę, wychodząc na zewnątrz.
- Czekaj. Jadę z tobą - krzyk chłopaka zza moich pleców, nie spowolnił moich ruchów.
Szybko znalazłem się na miejscu kierowcy, przekręcając się ciałem w stronę tylnych siedzeń. Zacząłem majstrować ręką, pod jednym z nich, podnosząc je do góry. Wyjąłem dwa pistolety, które się tam znajdowały i czekały na moment żeby ich użyć.
Ruszyłem szybko z podjazdu, w momencie gdy miejsce obok zostało zajęte przez bruneta. Jedną ręką wstukałem współrzędne geograficzne do GPS'a uzyskując plan trasy wiodący mnie w odpowiednie miejsce. Na dworze panował już mrok, a pogoda wcale nie uspokoiła się, dając wrażenie zupełnie niespokojnej.
Skręcałem w odpowiednie uliczki, w pełnym skupieniu manewrując samochodem. Cały czas wyobrażałem sobie moment w którym stoję twarzą w twarz z gnojem, który postanowił wplątać Anie w tą całą idiotyczną zabawę, wymierzając do niego pistoletem.
- Stary, to chyba tutaj - głos Bartka wyrwał mnie z zamyślenia, sprawiając, że zerknąłem na nawigacje.
Zatrzymałem samochód, spoglądając przez szybę na obdarty napis ''fabryka metalu''.
- Nie postarali się - parsknąłem, wychodząc z auta, uprzednio biorąc do ręki pistolet. Rozejrzałem się na boki, naciągając na głowę kaptur.
- Masz jakąś strategię? - brunet pojawił się obok mnie, sprawdzając magazynek swojej broni.
- Rozpierdolić każdego, kto zbliży się do mnie na krok - wzruszyłem ramionami, ruszając w stronę wejścia.
Wkoło panowała zupełna cisza, przerywana długimi świstami lodowatego wiatru, rozwiewającego moje włosy. Zacisnąłem mocno szczękę, wchodząc do środka pomieszczenia, przez uchylone drzwi. Wszędzie panował mrok, a w środku nie było śladu żywej duszy. Uporczywie stawiałem kolejne kroki, z wyciągniętą przed siebie bronią.
Przystanąłem na chwilę, słysząc ciche szmery, dochodzące z końca korytarza. Uśmiechnąłem się delikatnie, przyśpieszając kroku, jednocześnie zwiększając swoją czujność. Poczekałem chwilę, aż Bartek dorówna mi tempa, następnie kopnąłem z impetem jedne z metalowych drzwi, wpadając do środka pomieszczenia.
- Kurwa - warknąłem, zdając sobie sprawę z tego, że nikogo tu nie ma.
- Nie ma szans, żebym pomylił się z lokalizacją. Jestem tego stu procentowo pewny. Oni po prostu spierdolili - brunet wpadł do pomieszczenia zaraz za mną.
Zaświeciłem latarkę w swoim telefonie, rozglądając się po pomieszczeniu. Obdarte ściany, osypane kamienie, zielony materac i coś co zmroziło krew w moich żyłach - biały komin, który jeszcze dzisiaj rano widziałem na szyi dziewczyny.
Podszedłem bliżej, biorąc go do ręki. Złość rosła we mnie coraz bardziej, szukając upustu. Krzyknąłem głośno, cisnąc pięścią w ścianę, próbując rozładować jakoś napięcie. Jedyne co udało mi się zrobić, to rozbić swoją pieść.
- W co oni, się bawią? - szarpnąłem ciałem Bartka.
- Nie wiem, ale są sprytniejsi niż nam się wydaje - pokręcił głowa, rozglądając się na boki.
Wplotłem rękę w swoje włosy, czując się zrezygnowany. Naprawdę nie potrafiłem racjonalnie myśleć.

Perspektywa Ani:
Znowu mnie gdzieś wiozą. Tak cholernie się boje. Dałabym wszystko żeby znaleźć się teraz w swoim łóżku i śmiać się z tej sytuacji, będącej tylko strasznym snem. Wszystkie problemy, które jeszcze dzisiaj rano uważałam za nie do rozwiązania, okazują się błahostkami. Dopiero teraz tak naprawdę mam prawdziwy problem, nie mogąc w żaden sposób się uwolnić.
Moje usta są przewiązane jakąś szmatą, która została ściśnięta tak mocno, że czuję jak cała broda staje się sina. Mrugałam z prędkością światła, próbując powstrzymać pieczenie oczu, które było spowodowane suchością powietrza.
Jęknęłam niewyraźnie, kiedy zostałam brutalnie wypchnięta z czarnej furgonetki, upadając z impetem na ziemię.
- Podnieś się księżniczko. Nie czas na odpoczynek - znajomy głos, dobiegł do moich uszu.
Nie poruszyłam się, pozostawiając ciało w takiej samej pozycji w jakiej upadłam. Przymknęłam oczy mając nadzieję, że stanę się niewidzialna.
- Słyszysz co do ciebie mówię? - szturchnął mnie nogą w plecy.
I on jest nazywany mężczyzną? Traktując kobietę jak największą szmatę, nie mając oporów, by ją kopnąć czy uderzyć?
Dźwignęłam się ze swoim ciałem, próbując podnieść się do pozycji siedzącej. Próbowałam zignorować głośny śmiech faceta stojącego na przeciwko mnie, przyglądającego mi się uważnie.
Wymamrotałam coś pod nosem, przekręcając się na kolana. To, że nie mogłam pomagać sobie rękoma wcale mi się nie uśmiechało. Strach paraliżujący moje całe ciało, nie pozwalał na płynne ruchy, a sprawiał, że moje mięśnie stawały się wiotkie.
Krzyknęłam głośno, podczas gdy moje kolana ponownie upadały na ziemię.
- Zostaw mnie! - wymamrotałam, ale szmata przewiązana przez moje usta, zniekształciła słowa.
Załkałam cicho, opierając plecy o beton, czując się wykończona. Co mu sprawia w tym radość? Czy widok kompletnie bezradnej dziewczyny, pomoże mu w osiągnięciu głupiego celu?
Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób się obronić, do mojego nosa ponownie została przyłożona chusteczka nasączona chloroformem. Zakasłałam dwa razy, opuszczając bezwładnie głowę na ziemię.

Perspektywa Janka:
- Siatka odbiorców. Jeśli za dwie godziny nie będę miał jej przed oczami, twoja laska zostanie ukarana.
- A więc o to chodzi? O wpływy? - zmarszczyłem brwi.
- Nie. Je i tak dostanę. Po prostu chce oglądać jak cierpisz - głos nieco różnił się od poprzedniego, dając mi trochę do myślenia.
- Żebyś się nie przeliczył.
Siatka odbiorców? Coś nad czym nieustannie pracuję, zresztą nie sam, ma trafić w ręce jakiegoś zjeba?
- Tik tak, tik tak, chyba nie chcesz, żeby na uroczej twarzy naszej ślicznotki, pojawił się znaczek, który zostanie tam do końca jej marnego życia. Chociaż.. swoją drogą, wiele jej z życia nie pozostało - roześmiał się głośno.
- Na twoim miejscu martwiłbym się o swoje.
- Tik, tak - powtórzył, ignorując moje słowa.
Nim zdążyłem odpowiedzieć, połączenie zostało przerwane.
- Co mówił? - zaciekawiony brunet, spojrzał na mnie, wsuwając ręce w kieszenie spodni.
- Siatka odbiorców - mruknąłem, grzebiąc w schowku.
Między nami nastała chwila ciszy.
- Dałeś im sto tysięcy, ale nie dasz im jednej z najważniejszych rzeczy, utrzymującej cały wasz biznes przy życiu, prawda? - uniósł do góry brwi.
Zignorowałem jego pytanie, kontynuując poszukiwanie paczki papierosów.
- Jedź do starego magazynu - rozkazałem, nie spoglądając na niego.
- No kurwa pierdolisz Janek, nie zrobisz tego - uderzył ręką w kierownicę.
- To powiedz mi co mam innego zrobić, co? - wrzasnąłem, zamykając z hukiem drzwi schowka. - No? Daj mi gwarancję, że znajdziemy ich w przeciągu dzisiejszej nocy - szarpnąłem go za bluzkę.
- Nie mogę ci jej dać..
- No właśnie! - fuknąłem, odpychając jego ciało na oparcie.
- Są inne wyjścia.
- Naprawdę? Jakoś pieprzone cztery lata temu ich nie widziałeś.
- To co innego - odwrócił głowę.
- Nie. Dokładnie to samo.
- Sprzedadzą Cię.
- Ty nie poszedłeś do pierdla.
- Bo kurwa ćpałem! Zamiast tego poszedłem na odwyk i uwierz, niczym się to nie różniło - zacisnął dłonie na kierownicy mojego samochodu.
Oparłem łokcie na kolanach, chowając głowę w dłoniach. Westchnąłem głośno, przecierając twarz rękoma, naciskając na swoje policzki.
- Nie wiem Bartek, kurwa, gdyby nie fakt, że mają tam Anie, już dawno wysadziłbym w powietrze, każdą możliwą ruinę w okolicy.
- Z tą możemy już to zrobić - mruknął, na co przekręciłem głowę w prawą stronę, patrząc przez szybę, na starą fabrykę.
- Jesteśmy idiotami - pokręciłem głową, wpadając na dobry pomysł.



____
ASK
GRUPA

68 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy pierwsza a rozdział zajebisty Aniu

    OdpowiedzUsuń
  2. Janek już ma pomysł ;) uratują Anię. Nawet w to niewątpię. Co to rozdziału to jak zawsze genialny i chyba troche dłuższy ??

    OdpowiedzUsuń
  3. aaale sztos *o* cudowne jak zawsze ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprostu brak słów *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste ^^ Polsat, Polsat co z ciebie wyrośnie XD

    OdpowiedzUsuń
  6. ja... wow <3
    (jak zrobią jej coś poważnego, to ja zrobię to tobie :') ) XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszy rozdzial ze wszystkich. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle w najlepszym momencie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne !!! *-* nie wiem co mam w sumie napisać bo jest świetne :)))
    weny i powodzenia w szkole xdd byle do świąt :p

    OdpowiedzUsuń
  10. O boże :)) kocham ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. TO JEST FENOMENALNIE!! Kiedyś co rozdział myślałam ,, jakie emocje!?!? " Ale TO przewyższa emocjami każdy rozdział do tej pory... Ania ty sobie chyba nie zdajesz sprawy jaki masz talent... UMARŁAM... BRAK MI SŁÓW...

    OdpowiedzUsuń
  12. O jezu! Świetny rozdział!!! Już dawno nie czytałam czegoś co miało tyle emocji naraz! Czegoś co sprawilo, że moje serce tak szybko zaczęło bić! Gratuluję Aniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny❤Wspaniały❤ moim zdaniem jeden z najlepszych rozdziałów ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. O boże :o. Powiedz mi, że uratują Anię i będzie wszystko dobrze... Ale i tak jak zawsze zajebisty rozdział :D. Boże taki talent masz kobieto. Zazdroszczę Ci xd. Ja już czekam na wydanie książki xd, przeczytałabym każdą jaką byś napisała xd. Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu, Ania nie wyobrażam sobie życia bez tego ff <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega jak zawsze. Co tu komentować. To co się teraz dzieje. Kozak. Mam nadzieje, że się wszystko wyjaśni ❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Oh! Już myślałam, że ją uwolni, i że będzie dobrze... :DDD
    Ale rozdział, aż mi się jeszcze trudno ogarnąć :D
    <3!

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział 😍 trzyma w napięciu, po prostu genialny ❤ nie wiem co to było ale jak to czytałam to miałam tak jakby dreszcze(?) serio 💕 Aniaaaa jesteś najlepsza ❤ znowu mam milion myśli jak to sie dalej potoczy, ale i tak bedzie inaczej ❤❤ czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaaaa ideolo ! szalency z tych chlopcow. a te rodzialy robisz baaaardzo dlugie XD jak ktos jeszcze powie ze sa krotki to nwm XD

    OdpowiedzUsuń
  20. Suuuuuuuuuuper *.* czekam na następny :3 zapraszam do mnie, może ktoś będzie chciał poczytać moje wypociny :D
    lovegame-jdabrowsky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ty polsacie! Kocham to i mam nadzieje że nie zabinez anki :')

    OdpowiedzUsuń
  22. Rzadko komentuje, ale ten rozdział aż się o to prosi! To jak się rozwinęłaś podczas całego opowiadania...Wow! Jesteś wielka, a rozdział genialny. Zakończenie idealne, aż chce się czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeju, super <3 akcja jak w jakimś kryminale czy cos xD bardzo podoba mi sie znaczna ilośc opisów w opowiadaniu :)) mam nadzieje ze Ani nic złego sie nie stanie ;c (chociaż i tak jest z nią zle xd) czekam na następny ;3 mega! ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Suuupeeer <3 ** Tyle emocji :)

    OdpowiedzUsuń
  25. KOCHAM CIE! TYLKO JESZCZE RAZ ZAKONCZYSZ MI ROZDZIAL W TAKIM MOMENCIE TO NW CO CI ZROBIE POLSACIE 🙈🙉😍💙❤💜💛💚

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetne! <3 <3 czekam na nexta!!!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  27. Aaaaaa cos pięknego! Kto jest tym zjebem przetrzymującym Anie?! Dlaczego Janek nie wezwie policji?! Dlaczego nie jest dłuższy!

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowny rozdział. Boję się co będzie dalej. Bądźmy dobrej myśli. Uratuje ją. Jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  29. O jezu. Zaczynasz robić z tego kryminał, ale ta różnorodność w Twoim ff jest zajebista. Nie wiem jak ty to robisz, że potrafisz wzbudzić w czytelnikach, tyle skrajnie różnych emocji, podczas czytania jednego rozdziału. Ten jest według mnie jakiś taki wyjątkowy. Po 1 nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było u Ciebie, tyle zmian perspektyw ( w jednym rozdziale ) 2 napięcie, nutka kryminału i powieści detektywistycznej oraz troszeczkę humoru to połączenie, które właśnie w tym rozdziale, kurewsko ci się udało. Ogólnie rozdział jest zajebisty, a w twoim od początku świetnym stylu pisania, widać duży postęp. Czekam na następny i plz, rozegraj to jakoś sensownie, z happy end'em ;-; xDD
    Pozdro 8)

    OdpowiedzUsuń
  30. Boże Ania, polsacie 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  31. Genialny :D jak to czytam, to kazda scena rozgrywa sie dokladnie w mojej glowie, jakbym ogladala film :D masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  32. Czy to dziwne że cały czas sie trzesłam czytając to xd? Genialne !

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny rozdział! :)
    Janek ja uratuje ja to wiem xd

    OdpowiedzUsuń
  34. Każdy następny rozdział jest lepszy od poprzedniego *-* Ten to poprostu cudo! Uwielbiam jak przerywasz rozdział w takich momentach ^^ wtedy nie mogę się doczekać następnego xd Życzę weny do dalszego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ania, rozwalasz system!
    No tak dobrego ff to ja w życiu nie czytałam :)
    Masz talent :) i to wielki :D

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak to czytałam miałam ciary na całym ciele ;_; Według mnie najlepszy rozdział :3 Dużo weny i wolnego czasu życzę! :* :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jejuuu Ania jesteś NAJLEPSZA :D Kocham to...... Ten rozdział po prostu MEGA :D
    Ja chce kolejny... Przerywać w takim momencie?

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetny ❤😊 kiedy następny

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetny rozdział. Bardzo dużo akcji, emocji i na początku sama się zakręciłam z fabułą i czytałam ten rozdział kilka razy, jeszcze bardziej próbując zrozumieć każde słowo. :D Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybciej, tyle tu akcji, że teraz niepewność wzrasta i chce się mieć następne emocje. Piszesz świetnie. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Jejku biedna Ania :'( Tyle emocji w tym rozdziale <3 Nie moge sie.doczekac nastepnego rozdziału ;3

    OdpowiedzUsuń
  41. NAJLEPSZY ROZDZIAŁ JAKI NAPISAŁAŚ, OMG MAM CIARKI NORMALNIE! JEST TAKI CIEKAWY, ŻE NAWET NIE DA SIĘ TEGO OPISAĆ! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO! WENY ŻYCZĘ!

    OdpowiedzUsuń
  42. Nigdy nie czytałam czegoś lepszego!! Oby tak dalej i zniecierpliwością czekam na następny rodział, mam nadzieje że pojawi się niebawem, kc <3 😘

    OdpowiedzUsuń
  43. Mega rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  44. Mam ogromny niedosyt :* świetna robota Aniu ♡

    OdpowiedzUsuń
  45. Cudny, cudny, cudny zapraszam też do mnie http://asialivel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. Boże jaki niesamowity rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  47. Aaaa... Niesamowite <3 Piszesz genialnie! To jeden z najlepszych rozdziałów:) Bosko! ♥

    OdpowiedzUsuń
  48. MEGA ROZDZIAL! :) czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  49. Juz myslalam ze Jasiek uratuje Anie, ale w sumie dobrze ze jej tam nie bylo, byloby za "prosto" XD mam nadzieje ze Ania bedzie cala i zdrowa. Ciekawi mnie co powie Ania jak zobaczy Jasia. Jak zareaguje czy bedzie zla na niego czy jednak szczesliwa

    OdpowiedzUsuń
  50. Anka jak zwykle wymiata a ja zapraszam tutaj: http://www.laavism.blogspot.com/ :)
    Czekam na kolejny rozdział ;d

    OdpowiedzUsuń
  51. Co będę wiele pisać, po prostu świetny :-)
    Kiedy nowy rozdział? Czekam niecierpliwie; -)

    OdpowiedzUsuń
  52. Super rozdział jak zwykle :) zapraszam też do siebie http://placuszek2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  53. Co tak długo ? Czekamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania ma swoje obowiązki, szkołę itp. ff nie jest na pierwszym miejscu :)

      Usuń
  54. Ania naprawdę świetnie piszesz :) Jak czytam każdy twój rozdział ciarki mnie przechodzą <3 Jestem z Tobą od początku, tylko że jestem tak jakby 'anonimowo' bo nie piszę komentarzy i nie udzielam się zbyt często ale odkąd powiedziałaś że pisze Ci się lepiej jak ludzie ci piszą coś miłego postanowiłam napisać tu co myślę o twoim blogu :) Pisz dalej bo na pewno jest bardzo dużo osób które myślą tak samo jak ja :) Nie musisz dawać często rozdziałów, ważne żeby były wspaniałe <3 i nie przejmuj się osobami które piszą Ci że za mało dodajesz :) Życzę sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń