" - Kto napisał? - ciało chłopaka podniosło się z łózka, które wydało cichy dźwięk prostowania sprężyn.
Nacisnęłam okienko, by się o tym przekonać, jednak szybko pożałowałam, czując jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka. "
- Ania, zapnij mi ją, bo nie mogę sobie poradzić - do mojego pokoju wparowała Olga, szarpiąc materiał czarnej sukienki.
- Jak się tak będziesz stresować, to nie wyjdzie Ci to najlepiej - pokręciłam głową, zasuwając sukienkę, na plecach dziewczyny.
- To nie jest takie łatwe. Boje się, że mnie nie przyjmie, a mi naprawdę na tym zależy - Podbiegła nerwowo do lustra, poprawiając swoje włosy.
Dla rozjaśnienia - Olga stara się o staż w jednym z wydawnictw i własnie szykuje się na rozmowę kwalifikacyjną.
- Wszystko będzie w porządku. Ten zawód jest stworzony dla ciebie i na pewno ich oczarujesz - uśmiechnęłam się pocieszająco, dążąc za nią wzrokiem.
- Jesteś kochana - cmoknęła mnie w policzek - jak wyglądam? - spytała, okręcając się wokół własnej osi.
- Jak redaktorka najlepszej gazety na rynku - mrugnęłam do niej okiem.
- W takim razie lecę, bo wyczuwam, że w centrum będzie korek - skrzywiła się, szybko wybiegając z mojego pokoju.
- Powodzenia! - krzyknęłam.
- Nie dziękuję! - jej odpowiedź zagłuszył odgłos stukania obcasów.
Westchnęłam głośno podnosząc się z łózka, w momencie gdy usłyszałam dźwięk swojego telefonu, który ostatnimi czasy rozbrzmiewa zdecydowanie zbyt często.
Od kilku dni dostaje anonimowe esemesy, które zaczynają mnie coraz bardziej przerażać. Nie są to zwykłe wiadomości. Może jedna na dziesięć, które dostaje na dzień, jest normalnej treści. Znaczy nienormalnej, ale będącej czytelną i w jakimś stopniu jasną.
Warknęłam rozzłoszczona, zaciskając telefon w ręce, kiedy ponownie przeczytałam ciąg liczb, który nie miał dla mnie najmniejszego sensu, ale sprawiał, że nie czułam się bezpiecznie. Jaki psychopata wysyła komuś groźby, przestrogi, za chwile wysyłając ciąg liczb, przeplatanych z wielkimi literami, które nic mi nie mówiły?
Już miałam cisnąć z frustracją telefonem w łóżko, kiedy kolejny raz zaczął wibrować w moich dłoniach, ponownie wpędzając mnie w złość. Zerknęłam szybko na ekran, wzdychając z ulgą, gdy zobaczyłam na nim zdjęcie Janka z jego numerem.
- Tak? - mój głos zadrżał, na co przymknęłam delikatnie oczy.
- Wszystko w porządku? - spytał, nawet się nie witając.
- Tak, cześć - mruknęłam, mało przekonującym tonem.
Głos w słuchawce przez chwilę ucichł, przez co odsunęłam telefon od ucha, sprawdzając czy się nie rozłączył, ale połączenie nadal trwało.
- Masz ochotę na obiad? - spytał po chwili ciszy.
- Właściwie całkiem niedawno, pomyślałam o tym samym, więc sądzę, że to dobry pomysł, by coś zjeść - odparłam, wypuszczając dyskretne powietrze z ust, by wielki ciężar, który ściskał mój żołądek, chociaż trochę odpuścił.
- Będę za dziesięć minut kochanie - jego głos był ciepły i wyjątkowo spokojny.
Kiwnęłam twierdząco głową, mimo że nie mógł tego zobaczyć, rozłączając się. Rzuciłam niedbale telefon na łóżko, opierając tyłek o biurko. Skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc przed siebie.
Stałam bez ruchu, znowu zastanawiając się nad sensem esemesów, oraz próbując zrozumieć, komu mogłam coś zawinić. Nie chcę o tym mówić Jankowi, bo wiem jak on zaraz zareaguje. Ledwo udało mi się wykręcić z sytuacji sprzed kilku dni, kiedy spytał kto do mnie napisał. Powiedziałam mu wtedy, że to esemes od sklepu z meblami, bo zamówiłam sobie mała szafkę nocną, a oni powiadomili mnie o tym, że została ona wykonana i wysłali ememesa z jej zdjęciem. To była najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek mogłam wymyślić, bo jaki normalny sklep wysyła takie esemesy (jeśli w ogóle wysyła), o drugiej w nocy? Janek prawie siłą wyrwał mi telefon z ręki, nie wierząc w tą historię, ale wybłagałam go, żeby odpuścił, mówiąc, że chce aby zobaczył ją dopiero u mnie w pokoju. Nie umiem kłamać i dobrze wiem, że widział, że to robię, bo jego wzrok stał się wtedy tak bardzo badawczy, że miałam wyrzuty sumienia.
- O kurde - sapnęłam, widząc jak czarne auto chłopaka wjeżdża na podjazd, a ja nawet nie ruszyłam się z miejsca, nadal podpierając swoje biurko.
Zabrałam kurtkę z wieszaka stojącego koło szafy, kierując się do drzwi wyjściowych. Przelotnie zerknęłam na swoje odbicie w lustrze, przecierając ręką policzki, jakby miało to w jakiś magiczny sposób sprawić, że będę wyglądać lepiej. Nabrałam dwa głębokie wdechy, wychodząc na zewnątrz. Owinęłam swoją szyję kominem, kiedy chłodne powietrze uderzyło w moją twarz. Zmierzyłam wzrokiem Janka, który stał oparty o swój samochód, bawiąc się zapalniczką w ręku. Miał na sobie czarne spodnie, czarno-czerwone buty i czarną kurtkę, która dawała efekt jeszcze bardziej tajemniczego. Szurnęłam nogą o asfalt, tym samym zwracając na siebie uwagę szatyna. Kąciki jego ust drgnęły do góry w delikatnym uśmiechu, prostując plecy.
- Dzień dobry - kiwnął głową, całując mnie w czoło.
- Cześć - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Tam gdzie zawsze? - uniósł jedną brew do góry, otwierając dla mnie drzwi od strony pasażera.
Kiwnęłam twierdząco głową, wsiadając do środka, od razu zapinając pas. Chwilę potem jechaliśmy w stronę restauracji, w której podają jedne z lepszych obiadów w mieście.
- Masz już tą swoją szafkę?
- Nie - pokręciłam głową, zagryzając nerwowo wargę - nie podobały mi się klamki i wszystko się trochę opóźni - wzruszyłam ramionami, próbując być jak najbardziej przekonująca.
Chyba najwyższa pora zamówić jakąkolwiek z szafek nocnych, bo widocznie inaczej nie uda mi się ukryć swojej głupoty.
- Klamki mówisz? - przekręcił głowę w moją stronę. Jego twarz pokazywała, że powstrzymuje się od śmiechu.
Westchnęłam cicho, wtapiając brodę w ciepły szalik. Chłopak widocznie odpuścił, nie chcąc psuć atmosfery, nic więcej nie mówiąc. Kiedy znaleźliśmy się na światłach, jego prawa ręka wylądowała na moim udzie, gładząc je delikatnie. Spojrzałam na niego, tym samym łącząc nasze spojrzenia. Złapałam za jego dłoń, splatając nasze palce razem. Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
- Zajebiście dzisiaj wyglądasz - mrugnął do mnie okiem, uśmiechając się szeroko.
Spojrzałam na swoje czarne rurki, kurtkę skórzaną i botki na obcasie, marszcząc brwi, bo nie był to jakiś niesamowity outfit.
- Dziękuję.- Ścisnęłam delikatnie jego rękę. - Możesz jechać, jest zielone - kiwnęłam głowa, pokazując na samochody, które ruszały do przodu.
Ciało chłopaka nawet nie drgnęło, patrząc na mnie nadal mocno intensywnym wzrokiem. Kierowcy za nami zaczęli się niecierpliwić, wciskając swoje klaksony, które także nie miały najmniejszego wpływu na szatyna.
- Janek jedź! - zaśmiałam się, szturchając go w ramię.
Jego ręka powędrowała do góry, na mój policzek, gładząc go delikatnie palcami. Z jego twarzy nie schodził promienny uśmiech, który przeplatał się z tajemniczymi spojrzeniami.
- Najpierw muszę się na ciebie napatrzeć. Lepiej żebym to robił stojąc w miejscu, niż prowadząc, prawda? - spytał, przybliżając swoją twarz do mojej.
- Zaraz dostaniesz mandat - zauważyłam, odwracając głowę w stronę tylnej szyby, patrząc na rozzłoszczonego kierowce, wymijającego nasz samochód.
- Trudno - wzruszył ramionami, gwałtownie wpijając się w moje usta.
- Jesteś beznadziejnym kierowcą - roześmiałam się, oddając pocałunek.
- Nieprzepisowym nie znaczy niezdolnym - zaznaczył, mrucząc prosto w moje usta.
Musnęłam jeszcze kilka razy jego ciepłe wargi, następnie odpychając go od siebie w momencie. kiedy funkcjonariusz (który swoją drogą, wyrósł spod ziemi) zapukał w szybę od strony Janka.
- Oho, masz za swoje cwaniaku - mruknęłam pod nosem, chowając głowę w swój szalik.
Nieźle zapeszyłam, mówiąc o tym dosłownie chwilę temu.
- Słucham, jakiś problem? - szyba zjechała w dół, pozwalając policjantowi zajrzeć jeszcze bardziej wgłąb samochodu.
- To chyba ja powinienem o to spytać - rzekł od niechcenia, patrząc na chłopaka z pogardą.
- U nas wszystko w porządku. - Ramiona Janka powędrowały do góry, wzruszając nimi.
Zachichotałam cicho, wtapiając głowę jeszcze bardziej w swój biały komin, zagryzając mocno wargę.
- To dlaczego pan nie jedzie? Jest wyraźnie zaznaczone, że nie wolno się zatrzymywać na środku ulicy - ton jego głosu nie wskazywał na to, aby miał ochotę na żarty.
- Zrobiłem sobie przerwę. Każdemu się należy - stuknął palcem w kierownicę.
- Proszę zjechać tam na parking - pokazał ręką na wolne miejsce, obok wielkiego radiowozu.
- Nie można tego odłożyć na jutro? Śpieszę się, bo moja żona rodzi.
Uniosłam gwałtownie głowę do góry, spoglądając na niego spod byka.
- Śpieszy się pan, zarazem robiąc przerwę? - mężczyzna spojrzał na niego jak na kretyna.
- Okazywałem miłość swojej kochance - wzruszył ramionami, zasuwając szybę przed mężczyzną, który surowym ruchem, ponownie wskazał parking.
- Żona? Dziecko? O czymś nie wiem? - spojrzałam na niego z wyrzutem, jednocześnie powstrzymując się od wybuchu niekontrolowanym śmiechem.
- Uciekamy? - ręka Janka ponownie wylądowała na moim udzie, robiąc na nim kółeczka.
- Zwariowałeś? - pisnęłam, piorunując go wzrokiem.
Jego głowa zwróciła się w moją stronę, patrząc na mnie z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Pokręciłam przecząco głową, na co posłusznie skręcił, parkując obok wyznaczonego auta.
***
- Nie wiem kto Ci dał prawo jazdy - weszłam do środka restauracji, kiedy chłopak otworzył przede mną drzwi.
- To tylko mandat, kochanie - wzruszył obojętnie ramionami.
- I kolejne punkty karne, przez które zaraz całkowicie je stracisz.
- Myślisz, że bez niego bym nie jeździł? - uniósł jedną brew, patrząc na mnie pytająco.
Pokręciłam głową, siadając przy jednym z wolnych stolików, obok wielkiego okna. Swoją drogą to podziwiam go za to, że jest zupełnie niezależny. Robi to na co ma ochotę, a co najważniejsze, zawsze mu to wychodzi. Ja już dawno wjechałabym w inny samochód, albo spanikowała, że zrobiłam coś nie tak, jak zaznaczyli w przepisach.
- Na co masz dzisiaj ochotę? - podał mi jedno z meni, leżących na stole.
- Coś się stało? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Jak to? - zmarszczył brwi, formując je w jedną linię.
- Jesteś dzisiaj wyjątkowo gadatliwy i spokojny - zauważyłam. - Podoba mi się to - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Sam nie wiem - wzruszył ramionami, zatapiając wzrok w meni.
Zachichotałam, wczytując się w kartę dań, mimo że i tak wiedziałam co zamówię. Też tak macie, że jeśli upodobacie sobie jedną potrawę, to za każdym razem, kiedy przychodzicie w to miejsce, zamawiacie to samo? Mam wrażenie, że jeśli zamówię coś innego, okaże się to zupełnie niesmaczne, i będę tego żałowała.
- Witam, co podać? - wysoki mężczyzna, pojawił się obok naszego stolika, uśmiechając się ciepło.
- Penne z kurczakiem i ogórkiem - powiedziałam, mając wrażenie, że on o tym wie, ale pyta dla formalności.
- Dobry wybór - uniósł długopis do góry, mrugając do mnie okiem, co nie uszło uwadze Janka.
Poczułam jak na moje policzki wkrada się delikatny rumieniec, którego nie mogłam opanować. Im bardziej chciałam go powstrzymać, był on jeszcze gorzej widoczny.
- A dla Pana?
- To samo - już mniej wesoły głos Janka, odezwał się po drugiej stronie stołu.
- Napój jak mniemam herbata z sokiem ananasowym - uśmiechnął się w moją stronę, dobrze odgadując to co miałam w zamiarze.
Kiwnęłam twierdząco głową, zerkając rozbawiona za okno.
- Dla mnie zwykła - Janek odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
Roześmiałam się cicho, kiedy kelner oddalił się od naszego stolika, podchodząc do innych klientów.
- Nawet nie jest przystojny - szatyn mruknął z wyrzutem, krzyżując ręce na piersi.
Uniosłam brwi do góry, patrząc na niego pytająco.
- Flirtowałaś z nim w mojej obecności - żachnął się, zmieniając swój ton głosu.
- Tylko zamówiłam jedzenie - wywróciłam oczami, opadając plecami na oparcie krzesełka.
- Rumieniąc się na każde jego słowo - burknął, zaciskając szczękę.
- Odpuść sobie.
- Żebyś znowu to zrobiła, kiedy tu przyjdzie?
- Ręce cię świerzbią? - rzuciłam niemiło, biorąc do ręki jakąś ulotkę, zerkając na nią, by nie patrzeć w twarz chłopaka.
- Nie zaczynaj - warknął, uderzając pięścią w stół, przez co pół restauracji spojrzało w naszą stronę z zaciekawieniem.
Zaśmiałam się pod nosem, kręcąc zażenowana głową.
- Nie odpowiedziałaś mi ostatnio na jedno pytanie - wtrącił, po dłuższej chwili ciszy.
- Jakie?
- Boisz się mnie? - uniósł brwi, przeszywając mnie wzrokiem.
- Naprawdę chcesz o tym tutaj rozmawiać? - skrzywiłam się, mając nadzieję, że nie będzie ciągnął tematu.
- Tak.
Rzuciłam ulotkę z powrotem na stół, zaczesując swoje włosy do tyłu.
- Nie, nie boje się ciebie - wysiliłam się na przekonujący ton, który coraz bardziej mi wychodzi. Trening czyni mistrza.
- A ja Ci nie wierzę - mruknął, opierając swoje łokcie na stoliku.
- Wiec po co mnie pytasz, skoro i tak wiesz lepiej ode mnie? - spytałam z wyrzutem.
- Czyli się boisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Może... - ucięłam.
- Chce wiedzieć co czujesz - jego głos stał się rozżalony.
- Już dawno to zauważyłeś, więc nie udawaj głupiego - zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, podnosząc się ze swojego miejsca. - Idę do łazienki - szepnęłam ledwo słyszalnie, szybko znikając za drzwiami toalety.
Minęłam się z młodą kobietą, podchodząc do umywalek. Wsadziłam ręce pod kran, opłukując je letnią wodą. Westchnęłam przeciągle, opierając się o ścianę, osuszając delikatnie dłonie papierem ręcznikowym.
Kiedy znowu usiadłam przy stole, nasze dania już się na nim znajdowały.
- Smacznego - uśmiechnęłam się delikatnie, chcąc rozluźnić atmosferę, jednak nie uzyskałam żadnej odpowiedzi ze strony chłopaka
Był skupiony na konsumowaniu kurczaka, będąc wpatrzonym w swój talerz. Nienawidzę takich sytuacji, szczególnie w miejscach publicznych. To jest męczące, że trzeba uważać na swoje każde słowo, bo ono może go rozzłościć. Przecież ja nawet nie mogłam spojrzeć na tego chłopaka, a co dopiero z nim flirtować.
Szatyn odsunął swój talerz na bok, wyciągając z kieszeni telefon. Patrzyłam jak jego wzrok dąży po ekranie, a ciało spina się, z każdą kolejną sekundą. Uniósł głowę do góry, mrużąc oczy. Rozejrzał się uważnie na boki, skanując każdy stolik wzrokiem, który ostatecznie ponownie umiejscowił w swoim telefonie. Zmarszczyłam brwi, będąc ciekawa, co takiego sprawiło, że jego twarz stężała, jednak nie przerwałam grzebania widelcem w makaronie, nie chcąc rozpoczynać kolejnej kłótni.
Perspektywa Janka:
Pociągnąłem nosem, tupiąc nerwowo nogą pod stołem.
- Już? - spytałem, patrząc na znudzona dziewczynę, miziającą swój talerz widelcem, jakby nie chciała zaburzyć konstrukcji stworzonej przez makaron.
- Jeszcze herbata
- Weźmiesz ją ze sobą - mruknąłem, podnosząc się z miejsca.
- Nie możesz chwilę poczekać? - jej głos był cichy i delikatny.
- Nie, muszę coś załatwić - pośpieszyłem ją, wyciągając z kieszeni pieniądze, następnie rzucając je na stół. Wziąłem komin dziewczyny z oparcia, szybkim krokiem kierując się do wyjścia.
- Daj mi go - wyciągnęła go z mojej ręki, kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz.
- Pośpiesz się - warknąłem, kiedy zatrzymała się, by założyć go na swoją szyję.
Spojrzała na mnie rozżalonym wzrokiem, który w tej chwili nie wywarł na mnie żadnego wrażenia.
- Cokolwiek chcesz zrobić, zrób to sam. Ja korzystając z okazji pójdę po kilka rzeczy do sklepu. - objęła swoimi rękoma kolorowy kubeczek z herbatą.
- Zrobisz to potem - pociągnąłem ją za łokieć w stronę swojego auta.
- Nie. Zrobię to teraz. - Uparła się, wyrywając z mojego uścisku.
Popatrzyłem na nią przez chwilę, intensywnie myśląc. Rozejrzałem się dookoła, badając wzrokiem wszystkich ludzi przechodzących obok nas.
- Co się tak właściwie stało?
- Punkt piętnasta jestem tutaj w tym samym miejscu. Czterdzieści minut ci wystarczy - zadecydowałem, odblokowując zamki w samochodzie.
- Wrócę pieszo.
- Nie. Miej przy sobie telefon i uważaj na siebie, rozumiesz? - rozkazałem, patrząc podejrzliwie na młodego chłopaka, idącego po drugiej stronie ulicy.
- Ale.. - nie usłyszałem dalszej części, zatrzaskując drzwi od samochodu, szybko ruszając z parkingu.
***
- Nie ma takiego numeru w bazie danych - kolejne kliknięcia w myszkę przez Jasona, rozchodziły się po pomieszczeniu.
- Kurwa musi być - warknąłem, ciągnąć za końce swoich włosów.
- Jaka była treść? - spytał kolejny raz, skupiając wzrok na monitorze.
- Szukaj dalej - burknąłem, ignorując jego pytanie.
- Widocznie użył tego numeru, tylko i wyłącznie do tego esemesa - wzruszył ramionami, zamykając laptopa.
Przekląłem głośno, zaciskając dłonie w pięści. Coś mi się tu nie podoba. Nikt nie odważyłby się ze mnie żartować w taki sposób, więc coś jest na rzeczy.
- Nie ruszaj się stąd i pilnuj całego interesu - rzuciłem, wychodząc z magazynu.
Ruszyłem samochodem, dociskając mocno pedał gazu, będąc już i tak spóźnionym po dziewczynę. Na dworze jak na złość zaczęło lać, sprawiając, że było szaro, a gęsta mgła w niczym nie pomagała.
Wyszedłem z auta, kiedy nie zauważyłem Ani w umówionym miejscu. Skierowałem się do restauracji z myślą, że może schowała się tam przed ulewnym deszczem. Naciągnąłem kaptur na głowę, ciągnąc za klamkę. Zmrużyłem oczy, skanując pomieszczenie wzrokiem, szukając w nim szatynki. Wysunąłem swój telefon, wybierając do niej numer, łaskawie czekając aż odbierze. Krew w moich żyłach zaczęła się gotować, kiedy nie odpowiedziała na trzecie z kolei połączenie. Skierowałem się do damskiej toalety, bezpretensjonalnie wchodząc do środka, napotykając na zdziwione spojrzenie kobiety obok.
- Nie widziałaś może drobnej szatynki, z długimi włosami? - rzuciłem, rozglądając się na boki.
- Nie
Przełknąłem nerwowo ślinę, ponownie wychodząc na zewnątrz. Rozejrzałem się po okolicy, która nagle zaczęła świecić kompletnymi pustkami. Przeszedłem na drugą stronę, rozglądając się po nazwach sklepu, które się tam mieściły,
- Olga? Jest Ania w domu? - mruknąłem do telefonu, przeczesując mokre włosy ręką.
- Nie wiem, nie ma mnie tam. - W jej głosie dało się wyczuć zdziwienie, że do niej zadzwoniłem. - Stało się coś?
- Oby kurwa nie - warknąłem cicho, rozłączając się. Przebiegłem szybko do auta, w błyskawicznym tempie odpalając silnik. Przełknąłem nerwowo ślinę, zaciskając z całej siły ręce na kierownicy, mając ochotę ją wyrwać i wyrzucić przez okno. Jeśli chociażby najmniejszy włos spadnie z jej głowy, utnę sobie za to kutasa.
- No jedź kurwa! - krzyknąłem we frustracji na samochód stojący przede mną. Wyminąłem go, przejeżdżając przez skrzyżowanie, mimo że było czerwone światło. Fakt, że dostałem dzisiaj mandat, a zaraz całkowicie stracę prawo jazdy, był teraz najmniej istotnym problemem. Podjechałem pod dom dziewczyny, parkując na chodniku. Zapukałem mocno do drzwi, jednocześnie ciągnąc za klamkę.
- Pierdolone żarty - warknąłem, waląc w nie jeszcze raz pięścią. Obszedłem dom dookoła, mając nadzieję, że obraziła się na mój wybuch w restauracji i teraz się ukrywa, nie dając znaku życia, ale podświadomość mówiła mi, że stało się coś zajebiście gorszego.
Wyjąłem ze swojego samochodu, zestaw dziwnych kluczy samochodowych, majstrując nimi przy zamku drzwi, otwierając je sprytnie. Wparowałem do domu, rozglądając się na wszystkie możliwe strony.
- Ania? - przeszedłem do salonu, zostawiając na dywanie ślady błota. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, kiedy przemierzając cały dom, nie odnalazłem w nim dziewczyny, napotykając jedynie jej telefon na łóżku. Odblokowałem ekran, warcząc pod nosem. Nie ma co się dziwić, że go nie odbierała, skoro, nawet go ze sobą nie wzięła.
Usiadłem na pościeli, przejeżdżając językiem po górnych zębach. Korzystając z okazji otworzyłem skrzynkę dziewczyny, widząc dwa nieodebrane esemesy. Podniosłem się z miejsca jak oparzony, rozpoznając numer, który jakiś czas temu zostawił wiadomość u mnie.
Od: nieznany
Chyba coś zgubiłeś, ale nie martw się, mam to. Rozpoczynamy zabawę.
Pierwszy raz w swoim pieprzonym życiu, poczułem jak kolana uginają się pod ciężarem mojego ciała.
_______________________________
Jeśli masz jakieś pytanie, zapraszam na ASKA, oraz do GRUPY czytelników.
Pierwsza ♥ Rozdział zajebisty . Amen.
OdpowiedzUsuńO maj gasz. Genialne. Kocham ten ff najmocniej na swiecie *-*
OdpowiedzUsuńonie! Czemu Ania, czemu?! :") rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńJezu!
OdpowiedzUsuńJaki genialny rozdział <3
Ciekawe kto może być tym nieznajomym ;)
Alee aż ciarki przeszły ;ooo
Najlepszy <3 ;*
OdpowiedzUsuńGenialny rodział :* <3 Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny, genialny, zajebisty <3
OdpowiedzUsuńsuper ♥
OdpowiedzUsuńAnia kochanie 8) rozdzial swietny. W sumie to jestem ciekawa kto pisze do Ani i Janka te esemesy, mam nadzieje ze szybko sie dowiem :)
OdpowiedzUsuńZajebiście zajebisty! Pierwsza! 💖💖👌
OdpowiedzUsuńO nie! Jak mogłaś zakończyć w takim momencie? :D no cóż, z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPs. Jestem z aska, chociaż na grupie też jestem ^^
Ania! Ty polsacie!!!!
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny ❤ czekam na nexta
Pierwsza ❤
Omg! Wspaniały ❤❤❤ pisz szybko bo już się doczekać nie mogę *.*
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam jak kończysz rozdział w takich momentach kiedy dzieje sie cos złego 😍 wtedy mam milion myśli co może sie dziać ❤ rozdział świetny mordko 💕 masz wielki talent który kiedys na pewno ktoś odkryje 😍 powodzenia w kolejnych rozdziałach ❤
OdpowiedzUsuńMega rozdział, czekam na kolejny! <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział, pełen emocji. Oczywiście czekam na kolejny i jestem ciekawa gdzie znajduje się Ania :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nic złego nie stanie się Ani, wspaniały rozdział! Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Warto było tyle czekać. Mam nadzieje że Ani nic siee nie stanie.
OdpowiedzUsuńUmieram.. :""))) zajebisty 😍
OdpowiedzUsuńJejku to jak piszesz.. tego nie da sie opisac. Kazdy twoj rozdzial jest dopracowany pod kazdym katem. Twoje fanfiction mozna czytac i czytac. Jestes po prostu genialna! Jestem ciekawa kto to mogl pisac i co sie stalo Ani. Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial! <3
OdpowiedzUsuńPewnie Matt porwał Anię, i pewnie ją zgwałci, zabije, Jaś z rozpaczy tez sie zabije i powieść się skończy:/ Obym sie mylila
OdpowiedzUsuńKurde, wprowadziłaś coś, co kocham- nutkę kriminalną. Już nie mogę się doczekać dalszej akcji. Może to Mutt?...
OdpowiedzUsuńMuszę to widzieć!
Czekam na kolejny.
Genialny rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuńWidzę że akcja się rozkręca... naprawdę super Aniu, ostatnio często zastanawiam się jak ty daje aż z tym wszystkim radę. Podsumowując rozdział genialny jak zawsze :) ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńDlaczego ty zawsze trzymasz nas w niepewności? ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze! c:
O nieee Ty polsacie O.o
OdpowiedzUsuńW takim momencie?!Ja cie chyba zabije na miejscu!Polsacie ty dawaj mi następny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńPozdro i weny życzę~alice ;*
Zapraszam do Sb Www.jdabrowsky-love-story.blogspot.com
Aniu rozdział świetny ! Warto było czekać ...Mam nadzieję , że Ani nic się nie stanie i wszystko się ułoży. DUŻO WENY KOCHANA 😚😚
OdpowiedzUsuńps.następnym razem nie z anonima xD
Boże serce mi tak strasznie wai ze chyba zaraz wyskoczy :o
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Weny Aniu i powodzenia w dalszym pisaniu !
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! :)
Naprawde swietny rozdzial. Pojawily sie drobne literowki, jednak to nie przeszkadza w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńO kurwa
OdpowiedzUsuńJa pierdole, nawet ja czuję nutkę grozy i przerażenia ;-; Proszę pisz szybciutko następny bo ja zejdę na zawał rly ;-;
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział Polsacie *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze :D Uwielbiam sposów w jakim piszesz i te zakończenia w dramatycznych miejscach. Nigdy nie wpadłabym na to, zeby przedstawić Jasia w taki sposób jak Ty to zrobiłaś. Życze weny ;) Jesteś poprostu genialna i koniec. Mam nadzieje ze kiedy zakończysz tę historie, to wymyślisz następną równie świetną :* . Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńNo nie wierze nie wiem czemu ale ten rozdział skradł moje serce i wędruje do rankingu moich ulubionych 😄 Świetna robota Aniu ! 💗
OdpowiedzUsuńWow megaaa rozdzial *-* :*
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny :* czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział akurat jadłam ale po przeczytaniu końcówki straciłam apetyt, nie wiem czy to dobrze czy źleXD. Ogólnie jest to jeden z lepszych rozdziałów które dotąd napisałaś, meeega mi się spodobał. Romantyczny i zazdrosny Janek w jednym to coś co kocham <3 Świetny, świetny i jeszcze raz świetny rozdział! + Powodzenia w dalszym pisaniu :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział Ania. Podziwiam Cię za to ze masz czas to pisać te ff. Mam nadzieje ze rozdział będzie jakoś za tydzień :)
OdpowiedzUsuńGdhsiahsvdbxjsksb������ świetny rozdział!! Więcej misia
OdpowiedzUsuńAnia jak zawsze super rozdział. Nie mogę się doczekać kiedy kolejny.
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie mam pojęcia z kąd bierzesz tyle świetnych pomysłów. Z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie coraz bardziej, oczywiście pozytywnie. Mam takie przeczucie że w to wszystko będzie zamieszany jakoś brat Ani.. no ale wkrótce się wszystkiego dowiemy. Życzę dużo weny której i tak Ci nigdy nie brakuje! ;)
OdpowiedzUsuńUmieram<3 cudowny ^^ czekam na następny :))
OdpowiedzUsuńAnia ty nie możesz kończyć tego FF !! Kocham ❤❤
OdpowiedzUsuńsuperhiperduperświetnyfajnysuperowy rozdział. Taki tajemniczy i w ogóle. Dawno tego brakowało. Zdziwiłam się trochę, że Jasiek nadal zadaje się z Dżejsonem (specjalne xD).
OdpowiedzUsuńAaaa... no tak Ania przecież mu nie powiedziała ;___;. Teraz trochę dużo miłych słów i zdań:
Chciałabym, abyś wiedziała, że dzięki tobie moje życie ma sens. Mam na co czekać, na rozdziały. One są jak woda w moim życiu. Jak po w-f'ie nie wypijesz to chyba nie jesteś szczęśliwy. Jesteś smutny, bo nie sprawia ci to przyjemności, ale jeżeli wypijesz to jesteś na siłach do dalszych ćwiczeń. Ale tak naprawdę to dzięki tobie, gdy idę do szkoły jestem szczęśliwa. Próbuję szybko pracować, aby zakączyć lekcje, wrócić do domu odrobić lekcje, wykonać codzienne czynności i iść spać, i znowu to samo. Robię tak ponieważ im szybciej leci czas tym szybciej będzie rozdział. Piszesz świetnie, i tym komentarzem chcę ci to jeszcze bardziej udowodnić. Pozdrów swoją mamę i podziękuj, że cię urodziła.
(Takie długie niczym wiersze Mickiewicza(?) ) Mam nadzieję, że zrobi ci się ciepło na serduszku. Pozdrawiam Weronika (Klaudia) z Białegostoku.
Genialne! ��
OdpowiedzUsuńJezuuuuu, idealne. Nie mogę się oderwać. Nie wiem czemu przypomniał mi się trochę HR z tymi smsami xd
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie <3 Piszesz w bardzo fajnym i ciekawym stylu, który przypadł mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny rozdział będzie równie ekscytujący jak ten :D
Pozdrawiam Cię Aniu i weny życzę;)
Swietnie piszesz Ania! Super rozdział, z niecierpliwoscią czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńRozdział megaa xDD Uwielbiam Cię i życzę weny kochana ❤ Bloga piszesz najlepiej 👌✌❤
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego przebiegu akcji :) Ania zaskakujesz mnie coraz bardziej :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ♡
Ania ten rozdział... No. Nwm co mam powiedzieć ❤ Fajnie, że już sie nie kłócą, ale z drugiej strony teraz Jaś nie wie co ma robić przez te głupie SMS'y ;--; Czekam na następny :3 *-*
OdpowiedzUsuńBoziu Ania twoje rozdzialy sa cudowne, niesamowicie piszesz podziwiam cie z calego serca. Nigdy nie przestawaj, to jest najlepsze ff jakie kiedykolwiek czytalam. Ten rozdzial byl niesamowity! Jak wszystkie! Tyle emocji, to naprawde jest nie do opisania co czuje kiedy czytam twoje rozdzialy. Czekam na kolejny! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńGenialne dziewczyno! Po prostu brak słów, a ff coraz ciekawsze!
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie zapomniałam oddychać -.- XD
OdpowiedzUsuńZajebisty!!!""
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na kolejna część! ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny.❤
OdpowiedzUsuńNaprawde dobrze piszesz :D zycze weny i powodzenia w dalszym pisaniu
OdpowiedzUsuńZajebisty *_*. Dlaczego zawsze w takich momentach xd :x. Teraz pójdę do szkoły cały czas rozmyślając o tym, a nie o lekcjach xd :'). Wybaczam Ci, bo piszesz najlepsze ff na świecie <3 :*. Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi się to kojarzy z HR cd?
OdpowiedzUsuńMega 😍 strasznie zazdroszczę Ci tak wielkiej wyobraźni i talentu, no no no mega po prostu 😂
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńOżesz kuźwa *-* kiedy następny?
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych rozdziałów.Co będzie dalej ciekawe, czekam z niecierpliwością,masz naprawdę wielki talent i jeju czekam jak potoczą sie dalsze losy!😁 Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńAnia kochanie! Piszaj mi tutaj dalej Ananasie!!! <333
OdpowiedzUsuńjezu dziewczyno!! chyba w końcu do Ciebie przyjade do domu i przemówię ci ro rozsądku żebyś nie przerywała w takich momentach!!! masz niesamowity talent! uwielbaim czytać Twoje rozdziały. jak je czytam odcuwam tak silne emocje jak jeszcze nigdy przy żadnej książce :o
OdpowiedzUsuńNajlepszy Ania *-* Jednak opłacało się tak długo czekać ♥
OdpowiedzUsuńI ten polsat..ehh czekam na nextaa!! ♥♥
Nie wyobrazam sobie mojego zycia po tym jak skonczysz pisac... Genialne^^ dziewczyno co ty masz z polskiego? ^^
OdpowiedzUsuńExtra :) Bardzo udany rozdział :) Jesteś bardzo dobrą pisarką :) Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńExtra :D jesteś genialną pisarką ^^ Poleciłam twoje ff kilku znajomym i są tak samo zachwyceni jak ja ;) Czekam na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńO jej *-* jak ty cudnie piszesz ☺ Te sceny zazdrości Janka... Niegdy sobie go takiego nie wyobrażałam. Ania taka cicha ale widać ze nabiera jakiegoś pazura. Najciekawsze kto pisze esemesy do Janka i Ani, życzę weny i czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńJa pindole,ale zajebisty.Teraz będzie akcja ahh nie mogę się doczekać! Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńFajny jak zawsze , ale po długim czasie oby kolejny był szybciej
OdpowiedzUsuńMatkobosko Ankaaa taki moment? Zatłukę! Geniaaaaalny! ♥ Czekam na nexta *o*
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie :)) ---> chcialamtylkoszczescia.blogspot.com
Czytam Twojego bloka od początków, ale pierwszy raz komentuje, bo to to wypadło, to tamto, wiadomo jak to jest.:)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, zresztą jak zawsze.
Jestem ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń!
Czekam na nowe rozdziały z niecierpliwością!
Buźka!:*
Boziu to jest genialne:DD
OdpowiedzUsuńW każdym nowym rozdziale coś się dzieje :D
Czekam na następny kochana <3
świetny rozdział Ania! czekam z niecierpliwością na next 💞 jak zawsze z resztą 💞
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny prędzej! Czekam i zapraszam do sb:
OdpowiedzUsuńlovegame-jdabrowsky.blogspot.com
Bardzo ciekawy rozdział, już się nie mogę doczekać następnego! ❤ weny życzę 8)
OdpowiedzUsuńBoże ten rozdział to jakieś cudoo !!! <3
OdpowiedzUsuńTa szmata Jason -.- nie lubie go i too bardzo :C a Jasiu no taki troskliwy ;3
OdpowiedzUsuńOo mega! Swietnie piszesz i juz nie moge sie doczekac nastepnego!
OdpowiedzUsuńDuzo weny zycze!:)
Mega! nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu <3
OdpowiedzUsuńZajebiste.Amen.
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział (jak każdy )<3!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część wydarzeń! ^^
Uhuhu, co to się będzie działoooo
OdpowiedzUsuńAnkaaaa nie dobijaj XD weź mi tu anka anki nie zabijaj XD *0*
OdpowiedzUsuńSzczerze, tak się zaczytałam, że moje serce też stanęło.
OdpowiedzUsuńczekam xoxo
Naprawde wielkie zaskoczenie. Czuje sie jakbym czytala jakas dobra ksiazke gdzie co chwila sie cos dzieje. zaslugujesz na wiele pozytywnych komenarzy i slow. rozdzialy wychodza ci coraz lepsze,dluzsze i bardziej dopracowane. wiadac jak rozwinelo sie teoje pisanie od pocaatku az do teraz. Cudowny blog. Trzymaj sie Aniu :)
OdpowiedzUsuńJak Ani sie cod stanie, to chyba sie zabije.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, nie ma o czym mówić 👌
Super rozdział *.* Piszesz coraz lepiej gratuluje ;) Mam nadzieje ze Ani nic sie nie stanie :'( Czekam na nastepny ;3
OdpowiedzUsuńJezu zawał :O Że ktoś porwał Ankę jezu lol nie xd Jezu jaki dreszcz i emocje <3 ;O
OdpowiedzUsuńNo bez jaj ..... tyle czasu czekać ?
OdpowiedzUsuńKocham ♥
OdpowiedzUsuńNiedawno napotkałam twojego bloga.czytam i czytam...właśnie mama mnie woła na kolacje,ja okurat na końcu,krzyknełam do mamy odpuszczam sobie dzisiaj musze przeczytać do chociaz 50 rozdziału!dziewczyno,niewiarygodne jagą ty masz zaebistą wyonraźnie,bosze Jaś,Ania a teraz jeszcze to porwanie...
OdpowiedzUsuń