sobota, 10 października 2015

Rozdział 46

"- Nadal nie usłyszałem twojej odpowiedzi - mruknąłem, sięgając po kolejnego, już chyba piątego papierosa tej godziny."

- I nie usłyszysz - wywróciłam oczami, szarpiąc się z klamką samochodu, dobrze wiedząc, że i tak nie ustąpi.
Jak ogromnym idiotą trzeba być, żeby robić takie coś, zdając sobie sprawę, że nienawidzę szybkiej jazdy? Boje się jej cholernie od jednego momentu w przeszłości, a on to perfidnie wykorzystuje, by uzyskać ode mnie, jedna pieprzoną, nieistotną historię.
- To nie wyjdziesz - wzruszył ramionami, odpinając swój pas.
Warknęłam pod nosem, przymykając w złości oczy.
- Nie chcę o tym rozmawiać, zaakceptuj to - mruknęłam cicho, układając rękę na guziku odblokowującym drzwi, jednak została ona szybko strącona, przez palce chłopaka.
Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem, przez co odwróciłam głowę w drugą stronę, chcąc się od niego oderwać.
W aucie rozchodził się zapach tytoniu, który niemiłosiernie próbował dostać się do moich płuc
- Możesz tyle nie palić? - sapnęłam, zasłaniając nos dłonią.
- Nie mogę - rzucił sucho, demonstracyjnie zaciągając się, długim, białym papierosem.
- Twoja matka czeka na ciebie w domu - skubnęłam dolną wargę zębami, mając ogromną nadzieję, że chociaż trochę odpuści.
- Nie obchodzi mnie to.
- A powinno - wtrąciłam szybko, idąc w ślady chłopaka, odpinając swój pas.
Jego zachowanie zaczyna działać mi na nerwy. Zachowuje się jak czternastolatek, któremu duma nie pozwala schylić czoła.
- Nie pytałem Cię o zdanie - ułożył ręce na kierownicy, mimo że nadal staliśmy na poboczu.
- Nigdy mnie o nie nie pytasz - wzruszyłam ramionami.
- Bo za dużo mówisz - stwierdził, zerkając w lusterko.
- Ja za dużo mówię? To ty jeszcze przed chwilą cisnąłeś w stronę własnej matki, niecenzuralnymi słowami, prawdopodobnie ją tym raniąc! - podniosłam nieco głos, mając ochotę się na niego rzucić. Czy on naprawdę nie widzi, że inni także mają uczucia i coś do powiedzenia?
- Spierdalaj - warknął niskim głosem, sprawiając że ucichłam.
Odwróciłam głowę w stronę okna, opierając o nie policzek. Przymknęłam oczy, próbując opanować natłok słów, który w tej chwili cisnął mi się na język.
- Jesteś aroganckim, pozbawionym jakiegokolwiek wyczucia, gnojem - szepnęłam, przez zaciśnięte zęby.
- Odpuść sobie - mruknął obojętnie, wyrzucając kolejny niedopałek przez delikatnie uchyloną szybę.
- To ty mnie trzymasz w tym samochodzie, wbrew mojej woli - uderzyłam z otwartej dłoni w deskę rozdzielczą, próbując być chociaż trochę bardziej stanowcza.
Brwi szatyna uniosły się do góry, zwinnie odblokowując drzwi. Korzystając z okazji, pociągnęłam za rączkę, wychodząc na zewnątrz. Rozejrzałam się na boki, patrząc na ruchliwą jezdnię, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Ruszyłam przed siebie, oplatając swoje odkryte ramiona rękoma.

Perspektywa Janka:
Bycie twardą i stanowczą wcale nie wychodzi jej, tak jak sobie to wyobraża. Może mówi w mocniejszy sposób, ale jej oczy krzyczą, że za to przeprasza. To jest naprawdę zabawne, kiedy próbuje mi w jakiś sposób dogryźć, tylko ciągle nie może go znaleźć.
Patrzyłem spokojnie, jak jej ciało porusza się powolnym tempem przed siebie. Pokręciłem rozbawiony głową, przeczesując ręką włosy.
Kiedy jej postura zniknęła z mojego pola widzenia, odpaliłem samochód, ruszając poboczem do przodu. Jechałem naprawdę powoli, tuż za plecami dziewczyny, w zamian otrzymując głośne klaksony samochodów, jadących z naprzeciwka.
- Lepiej Ci już? - odsunąłem szybę, wychylając za nią trochę głowę.
W odpowiedzi dostałem szybsze tempo dziewczyny, które tylko ułatwiło mi sprawę, w utrzymywaniu pracy silnika. Wjechałem bardziej na jezdnię, chcąc widzieć jej twarz.
- Jedziesz pod prąd - wysiliła się na spokojny ton, który i tak brzmiał sztucznie.
- Martwisz się o mnie? - przejechałem językiem po dolnej wardze, mrużąc delikatnie oczy.
- Nie
- Wsiadaj z powrotem - westchnąłem cicho, widząc jak nerwowo pociera swoje ramiona.
- Nie - powtórzyła się, zawzięcie maszerując dalej.
- Nie wkurwiaj mnie - pokręciłem głową, jednocześnie pokazując środkowy palec do trąbiącego na mnie samochodu.
- Może tak dla odmiany, spojrzałbyś na innych? -  stanęła, powodując, że musiałem zrobić to samo.
- Ciągle coś dla ciebie robię - podniosłem głos, uderzając ręką w kierownice - Doceń to - otworzyłem drzwi samochodu, wchodząc na zewnątrz,
- Nie mówię o sobie, mi nic więcej nie potrzeba, oprócz twojego opanowania - ułożyła ręce na biodrach, chcąc przybrać poważnej postawy.
- Powiedziałem, żebyś mnie nie wkurwiała - podszedłem bliżej niej, zaciskając pięści.
- Mówiłam już, że nie masz wyczucia? - uniosła pytająco brwi, doprowadzając mnie tym do czerwoności. Złapałem za jej ramiona, okręcając ją w szybkim tempie, tak, że w mgnieniu oka została, przyciśnięta do maski samochodu.
- Mówiłaś kiedyś, że do siebie nie pasujemy - pokręciłem głową, patrząc w jej zdezorientowaną twarz - i masz całkowitą rację - splunąłem niemiło, odsuwając się od niej, o kilka kroków. Wsunąłem ręce w kieszenie swoich dresów, odwracając się tyłem do dziewczyny. Nabrałem kilka głębokich oddechów, próbując opanować nerwy, które szybko wzięły górę nad moim ciałem.
- To może dajmy sobie spokój? - uniosła zirytowana ręce do góry.
- Dobry pomysł - posłałem sztuczny uśmiech w stronę lasu, zaciskając dłonie - Nigdzie nie idziesz, wsiadaj do samochodu - mruknąłem, słysząc jak czarny żwir zaczął oddawać głuchy odgłos, pod jej małymi krokami.
Kiedy postanowiła mnie ponownie ignorować, ruszyłem za nią, wywracając oczami.
- Da mi cholerny spokój - rzuciła, sprawnie zakrywając swoją twarz włosami.
Warknąłem nisko, przerzucając jej ciało przez swoje ramię, zawracając. Nie zwracałem uwagi na jej krzyki i pięści uderzające o dolną część moich pleców. Posadziłem ją na siedzeniu, uważnie zapinając pasem. Kiedy sam znalazłem się na siedzeniu kierowcy, zablokowałem zamki, dla pewności, że nie będzie znowu chciała wysiąść. Odpaliłem silnik, w ciszy wyjeżdżając na ulicę. Uderzałem cicho palcem wskazującym o kierownicę, w rytm kierunkowskazów. Patrzyłem w lusterko wsteczne, przyglądając się dziewczynie, szybko odwracając wzrok, kiedy zostałem na tym przyłapany. Odchrząknąłem nerwowo, skupiając wzrok na drodze.
- Wysadź mnie tutaj, dalej pójdę sama - przerwała ciszę, nawet na mnie nie patrząc.
- Zawiozę cię pod dom
- Nie. Chce się przejść - wtrąciła szybko, układając rękę na rączce.
Zacisnąłem szczękę, zjeżdżając na pobocze.
Kiedy głośne trzaśnięcie drzwi rozeszło się po samochodzie, wypuściłem powietrze z ust, osuwając się na swoim siedzeniu. Przymknąłem oczy, odchylając głowę do tyłu.

***

- Daj mi dokończyć - schowałem głowę w dłonie, słysząc przekrzykujący mnie głos matki.
- Daj już sobie z tym wszystkim spokój. Nie chce słuchać twoich tłumaczeń, gówno mnie one obchodzą - zacisnąłem szczękę.
- Nawet nie mam możliwości się tłumaczyć, bo ciągle na mnie krzyczysz! - wyrzuciła ręce do góry, robiąc nerwowe kółka po salonie.
- Ty też to robisz - pokręciłem rozbawiony głową, opadając ciałem na oparcie kanapy.
Głośne westchnięcie rozeszło się po pomieszczeniu, ściągając mój wzrok na kobietę.
- Co mam ci innego powiedzieć? Janek ja zdałam sobie z tego sprawę, że nie zasługuje na miano matki, po tym jak zobaczyłam twoją reakcję na moją wizytę - pokręciła głową, siadając na skraju kanapy. - Nie przyjechałam tutaj po to, żeby odnowić nasze kontakty, bo wiem, że uważasz mnie za obcą osobę - pokręciłem się nerwowo na miejscu, w ciszy słuchając słów matki. Wsunąłem swoje zimne dłonie w kieszenie dresów, wlepiając wzrok w wyłączony telewizor, który nagle wydawał się być niezwykle ciekawy.
- Więc po co właściwie tutaj jesteś? - uniosłem ramiona do góry, zaraz opuszczając je wzdłuż swojego ciała.
- Chciałam po prostu sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku - jej słowa sprawiły, że zaśmiałem się cicho pod nosem.
To takie zabawne, kiedy myśli, że wciśnie mi tę bajkę. Nie dzwoniła przez prawie rok, a nagle tak bezinteresownie zjawiła się w moim domu, będąc ciekawa czy w ogóle żyję? A może miała ogromną nadzieję, że zastanie mnie martwego i widok, że mam się całkiem dobrze, sprawił, że musiała wymyślić to na szybko?
- Interesujące - kąciki moich ust drgnęły do góry.
- Ta dziewczyna, która tu była... Jak jej na imię? - przeniosłem wzrok na twarz mamy, która była we mnie intensywnie wpatrzona.
- Ania - odchrząknąłem, pocierając rękoma policzki.
- Wydaje się być bardzo mądra, podobno jej pomogłeś...
- Do rzeczy - wywróciłem oczami.
- Przestraszyła się, kiedy strasznie krzyczałeś. Wiem że jej nie znam, ani waszych relacji i nie powinnam się wtrącać..
- Nie powinnaś - zaznaczyłem, podnosząc się z kanapy.
- Ale proszę Cię o jedno - spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem - Nie pozwól, żeby czuła się przy tobie źle. Psychika dziewczyny działa zupełnie inaczej niż wasza i uwierz mi, na nią każdy krzyk wywiera większe wrażenie - podniosła się, stając ze mną twarzą w twarz.
Zmarszczyłem brwi, krzyżując ręce na piersi.
- Sama pomyślałaś, że jest moją dziwką - patrzyłem na nią z góry, obserwując każdy ruch.
- Źle zrobiłam, wiem, wygłupiłam się. Ja po prostu... szanuj ją - zająknęła się, przez co spojrzałem na nią podejrzliwie - Pamiętaj, że jesteście młodzi i w każdej chwili, może znaleźć sobie innego mężczyznę, który będzie ją traktował lepiej - złapała za swoją torebkę leżącą na stoliku, szybkim krokiem zmierzając w stronę korytarza.
- Wszystko w porządku? - obróciłem się na pięcie, sam dziwiąc się na swój normalny ton głosu.
Szybkie kiwnięcie głowy kobiety, utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest zupełnie na odwrót.
- Weź sobie te słowa do serca. Ja już idę - w mgnieniu oka znalazła się przy drzwiach wyjściowych.
- Mamo - mruknąłem cicho, na co jej ciało zamarło, widocznie nie spodziewając się odzewu z mojej strony - Dasz mi swój numer? - przejechałem językiem po górnych zębach.
- Dzwoń w każdej chwili - po chwili podała mi kolorową wizytówkę, na której oprócz numeru telefonu znajdowały się też inne dane osobowe.
Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, dźwięk zatrzaskiwanych zamków rozszedł się po domu, zostawiając mnie samego, stojącego na środku salonu w zupełnej ciszy. Cofnąłem się krok do tyłu, siadając na szklanym stoliku. Spuściłem głowę, próbując przetrawić to, co właśnie się wydarzyło.

Perspektywa Ani:
Ziewnęłam przeciągle, kierując się do swojego pokoju. Olga znowu nocuje u Daniela, dzięki czemu mam cały dom dla siebie. Zastanawia mnie fakt, czemu nie zamieszkają ze sobą na stałe? Cieszę się, że im się układa i radzą sobie w bezproblemowy sposób.
Przystanęłam na moment, upijając łyk wody ze szklanki, kiedy zaczęła mi się wylewać na ręce.
Położyłam naczynie na komodzie, gdy w całym domu niespodziewanie zgasło światło. Nie ukrywam, że praca mojego serca przyśpieszyła kilkakrotnie, kiedy przed moimi oczami nastała ciemność. Jęknęłam rozpaczliwie, rozglądając się na boki. Dotykałam po omacku mebli, próbując w jakiś sposób dojść do swojego pokoju. Syknęłam głośno, kiedy mój łokieć zderzył się z framugą drzwi, wysyłając niemiłe prądy wzdłuż mojego ciała. Zatrzymałam wszystkie swoje ruchy, słysząc cichy szmer dobiegający z korytarza. Wstrzymałam oddech mając nadzieję, że to tylko moja bujna wyobraźnia sprawiła, że się przesłyszałam, a brak prądu to niewinna awaria.
Nędzne pocieszenie rozwiało się tak szybko, jak usłyszałam kolejne szmery, będące już nieco bliżej mojego pokoju.
Stałam w miejscu w półkroku, nie wiedząc czy ruszyć się do tyłu, czy stać tak jak stoję, by się nie zdradzić. Zdecydowałam się na to pierwsze, zważając na fakt, że moje serce bijące z prędkością światła, którego teraz w cholerę mi brakuje, mogą pewnie usłyszeć nawet sąsiedzi. Cofałam się powoli, nie odrywając nóg od podłogi, bojąc się, że zaskrzypi pod moim ciężarem. Znalazłam sobie miejsce między szafą a biurkiem, wsuwając się zgrabnie w szczelinę.
Nie mam pojęcia ile trwałam w takiej pozycji, ale moje nogi zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa, mrowiąc w każdym możliwym miejscu. Od tego czasu w domu panowała kompletna cisza, a ja powtarzałam sobie w głowie, że jestem durną idiotką, bojąca się ciemności, jak pięcioletnie dziecko.
Zebrałam w sobie wszystkie myśli, ruszając pewnym krokiem w stronę kuchni. Odetchnęłam z ulgą, kiedy przedostałam się na drugi koniec mieszkania, nie napotykając na żadną przeszkodę.
- W końcu przyszłaś - z mojego gardła wydostał się przeraźliwy pisk, kiedy poczułam na swoich biodrach zimne dłonie, które mocno podtrzymały moje ciało w momencie odskoku.
Przyłożyłam dłoń do ust, czując że zwrócę własne serce. Dobrze rozpoznałam głos Janka, którego cichy śmiech brzmiał tuż za moimi placami.
- Nienawidzę Cię - warknęłam przez zaciśnięte zęby, wyrywając się z jego uścisku.
Naprawdę nie było mi do śmiechu, bo to co zrobił było zupełnie idiotyczne i nierozważne.
- Przestraszyłem Cię? - zaśmiał się cicho, próbując złapać moją rękę.
- Wyjdź stąd - pchnęłam go do tyłu, czując przypływ gniewu.
- Wyganiasz mnie?
- Tak! - krzyknęłam, kolejny raz popychając jego klatkę piersiową, przez co zrobił krok do tyłu. Jego ciało cofało się z każdym moim pchnięciem, do momentu aż jego plecy zetknęły się z drzwiami,
- Nie wolałabyś, żebym najpierw włączył Ci światło? - rzucił, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- To ty? - sapnęłam zdziwiona, przyciskając nadal dłonie do jego klatki piersiowej.
Po korytarzu rozszedł się cichy śmiech, który jeszcze bardziej wytrącił mnie z równowagi.
- Wyjdź - powtórzyłam, szarpiąc za jego koszulkę.
- Spokojnie kochanie - uniósł ręce do góry w geście obronnym. - Przyniosłem kolacje - kąciki jego ust drgnęły do góry.
- Jest prawie pierwsza w nocy - skrzyżowałam ręce na piersi
- Naprawdę? - spojrzał na swoją rękę, tak jakby miał na niej zegarek - Cóż - mruknął, uśmiechając się tajemniczo.
Pokręciłam głową, patrząc na niego pusto.
- Dostanę pierdolca jeśli będę musiał wrócić do pustego domu - mruknął po chwili namysłu, robiąc krok w moją stronę.
Spuściłam wzrok, wzdychając przeciągle.
- Włącz światło - szepnęłam łagodnym głosem, podciągając swoje krótkie spodenki do góry.
- Robi się, kochanie - puścił do mnie oczko, szybko wychodząc na zewnątrz.
Poszłam do salonu, nie chcąc wnikać w jaki sposób to zrobi.
Zamrugałam kilka razy w momencie gdy w pomieszczenie znów zrobiło się jasno, a ja mogłam ujrzeć stół pełen jedzenia. Na moją twarz mimowolnie wkradł się delikatny uśmiech.
- Szkoda żeby się zmarnowało, prawda? - niespodziewanie cmoknął mnie w policzek, zaraz lądując na kanapie.
Uniosłam brwi do góry, siadając w fotelu. Nie rozumiałam dlaczego nagle stał się spokojny i kochany, mówiąc dosłownie kilka godzin temu, że do siebie nie pasujemy.
Sięgnęłam po jakąś sałatkę, w ciszy zaczynając ją jeść. Rozmyślałam nad sposobem w jaki mogłaby być ona przygotowana, czując na sobie wzrok szatyna.
- A ty nie jesz? - mruknęłam z pełnymi ustami, zdając sobie sprawę z tego, że przez ten cały czas na mnie patrzył.
- Nie jestem głodny - kiwnął głową, patrząc na mnie poważnym wzrokiem.
Odłożyłam plastikowe pudełko na stół, ocierając usta serwetką. Zagryzłam wargę, zerkając na niego podejrzliwie. Patrzył na mnie, tak jakby czegoś oczekiwał, a ja czułam się z tym coraz bardziej niezręcznie. Podniosłam się z miejsca, idąc do kuchni po wodę. Zmarszczyłam brwi, słysząc kroki chłopaka za sobą.
- Co ty robisz? - obróciłam się gwałtownie w jego stronę, tym samym zderzając się z jego klatką piersiową.
- Pilnuję cię - wzruszył ramionami, mówiąc całkiem poważnie.
- Bo?
- Bo chcę żebyś była bezpieczna - zrobił krok do przodu, bardziej napierając na moje ciało.
Patrzyłam na niego przez chwilę, próbując zrozumieć jego nagłą zmianę.
- Samemu powodując, że prawie zeszłam na zawał? - kąciki moich ust drgnęły do góry w delikatnym uśmiechu.
- Zrobiłbym ci usta-usta - wyszczerzył zęby w uśmiechu, układając swoje dłonie na moich biodrach.
Roześmiałam się cicho, uderzając go w klatkę piersiową.
- To bolało - mruknął z wyrzutem, krzywiąc się.
- To też? - zamachnęłam się uderzając go mocniej w ramię, szybko uwalniając się z jego objęć, uciekając za stół.
Oczy chłopaka zwęziły się, posyłając mi groźne spojrzenie.
- Na twoim miejscu bał bym się o swoje życie - zniżył głos, mówiąc to w taki sposób, że mimowolnie po moich plecach przeszły dreszcze.
Jęknęłam przeciągle, za chwilę śmiejąc się cicho. Zaczęłam uciekać wokół stołu, kiedy ciało chłopaka zaczęło za mną dążyć. Pisnęłam kiedy przyśpieszył kroku, wybiegając w stronę swojego pokoju. Złapałam za klamkę, próbując zamknąć szybko drzwi, jednak jego ręka stanowczo je przytrzymała. Odpuściłam cofając się kilka kroków do tyłu, wchodząc na łóżko.
- Teraz już nie żyjesz - sapnął, wchodząc w głąb pokoju. Zgasił światło, sprawiając że naprawdę poczułam się zagrożona.
Cofnęłam się jeszcze kilka kroków, siadając na poduszce, łapiąc za koniec kołdry. Wytężyłam wzrok, próbując go nim odnaleźć lecz na marne.
Kolejny pisk wydostał się z mojego gardła, kiedy jego ręką złapała mnie za moją kostkę, ciągnąc w dół łóżka. Ściągnął mnie na ziemię, klęcząc nade mną okrakiem.
- Co teraz? - uniósł brew, patrząc na mnie z wyższością.
- Oddasz mi? - pisnęłam, krzywiąc się. Próbowałam wyswobodzić ręce z uścisku chłopaka, który je kurczowo przytrzymywał nad moją głową.
- Odpuszczę jeśli przeprosisz - jego śmiech wypełnił moje uszy, sprawiając że sama zaczęłam się śmiać.
- Ciebie? - parsknęłam, zaczynając wierzgać nogami, przez co ciało Janka naparło mocniej na moje.
- Widzisz tu kogoś innego? - rozejrzał się na boki, pochylając się nade mną. Zluzował uścisk na moich dłoniach, pozwalając mi na wyswobodzenie ich, od razu układając je na jego klatce piersiowej, by go od siebie odsunąć. Jego ciało stawiało opór, a wzrok stał się bardziej intensywny, przyglądając mi się uważnie.
- Ubrudziłaś się czekoladą - mruknął, pocierając kciukiem kącik moich ust.
Parsknęłam śmiechem, odchylając głowę do tyłu.
- To takie oklepane - ułożyłam usta w wielkim uśmiechu, mając przed oczami takową scenę w każdym romantycznym filmie.
Moje słowa nie zniechęciły chłopaka, który coraz uważniej przyglądał się moim ustom, zwilżając językiem swoje.
- Zaraz - zmarszczyłam brwi - Ja dzisiaj nie jadłam czekolady - sapnęłam zdziwiona.
- Cicho - szepnął, powstrzymując swój śmiech, jednocześnie przyciskając swoje wilgotne usta do moich. Zamruczałam cicho, kiedy jego ręce wylądowały pod moim ciałem, unosząc je góry, układając na łóżku. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, zagryzając ją delikatnie. Ciepło bijące z jego ciała, sprawiało, że czułam się niesamowicie dobrze. Muskał moje wargi z niezwykłą czułością, tak jakby się bał, że zaraz od niego ucieknę. Jego usta oderwały się od moich, łapiąc oddech. Uśmiechnął się zadziornie, układając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Odetchnęłam głośno, przymykając oczy.
- Ania? - mruknął, splatając nasze palce razem.
- Hm? - wymruczałam niedbale, przekręcając się w jego stronę, zarzucając nogę na jego biodro.
- Boisz się mnie? - spytał po chwili namysłu.
Zamrugałam kilka razy, patrząc przed siebie. Bawiłam się krótkimi włosami na jego karku, nie odpowiadając. Czułam jak jego ciało spina się, jednocześnie powoli ode mnie odsuwając. Podniósł się do pozycji siedzącej, próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy.
- Dlaczego pytasz? - spojrzałam na niego podejrzliwie, podnosząc się z łózka, słysząc dźwięk smsa. Przeszłam do biurka, odblokowując telefon. Zmrużyłam oczy widząc zupełnie nieznajomy numer. Z ciekawości spojrzałam na zegarek, który wskazywał pierwszą czterdzieści. Kto do cholery pisze o tej godzinie?
- Kto napisał? - ciało chłopaka podniosło się z łózka, które wydało cichy dźwięk prostowania sprężyn.
Nacisnęłam okienko, by się o tym przekonać, jednak szybko pożałowałam, czując jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka.

_________________________________
ASK
GRUPA

96 komentarzy:

  1. Genialny! Weny życzę kochana:*

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie matko
    A rozdział jak zawsze czadowy
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego w takim momencie? ;-;
    No cóż czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale wciąż jesteś człowiekiem polsatem, droga Aniu :')

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamroduje cie polsacie 8)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty! Ciekawe kto napisał. :o

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPEER!!! Nic oddać, nic ująć.. ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPEER!!! Nic oddać, nic ująć.. ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. No jejku jak ja cie nienawidze a jednoczesnie uwielbiam , lubisz sie bawic w polsat ?xddd
    czekam na nastepny!!!
    Weny i zdrowia :')

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jestem taka ciekawa, co stanie sie dalej. Jak zawsze rozdział mega ciekawy :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Helou w końcu 8) polsat forever :') no weź tej ania! :')))

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział, jak zwykle! Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak możesz w tym momencie!!!no jak!
    Rozdział mód malina!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super dlaczego w takim momencie ;_;
    Czekam na następne z grupy ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Wooo Ania. Megga rozdział ale jakiś taki krótki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No ANAnaski majo lepiej xD świetny rozdział Polsacie ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak mozesz kończyć ZAWSZE w najlepszym momentach ;-; rozdzial cudowny, z reszta jak zwykle❤️ Powodzenia w dalszym pisaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na takim momencie skaczyć ? Jak tak można :( hehe ale i tak piękny rozdzial kochana <3 zapraszam cie też na mojego FriendsInLove.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego w takim momencie :x. Masz szczęście, że jak zawsze boskie i Ci wybacze xd :3.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham cie <3 . Świetny rozdział, znaczy świetny to mało powiedziane jest zajebisty 😍. Ania mam takie jedno małe pytanko co ile będziesz dodawała nowy rozdział. Coo

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny rozdział Polsacie :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Mmmmmmmm czekolada ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajebiste, ale czemu w tym momencie?! ;-; czekam!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Wspaniały jak zawsze ale dlaczego w takim momęcie

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaki polsat :D genialny czekam na nexta ;** <33

    OdpowiedzUsuń
  26. Polsacie kurde no !

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowny <3 tylko oczywiście musiałas przerwać w tym momencie? xd

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeju jak sie przestraszyłam ze oni naprawdę już nie bedą ze sobą i skończysz opowiadanie!!! Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja z aska :)
    Genialny rozdział ❤
    /Ola :>

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten rozdzial >>> wszystko

    OdpowiedzUsuń
  31. Ania w takim momencie no błagam <3 Czekam a nexta miejmy nadzieję że pojawi się szybko.

    Zapraszam do mnie: my-love-my-life-my-air.blogspot.com
    <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Znowu przerywasz w najmniej odpowiednim momencie, tym samym doprowadzajac mnie do zawalu. Ale rozdzial swietny, tak jak zawsze. Janek mnie zaskoczyl swoja postawa pod koniec <3 Pisz dalej :* Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  33. Fajny tylko szkoda że po tak długim czasie :/

    OdpowiedzUsuń
  34. Ty Polsacie! W takim momencie? Serio?! Nie no... ja Cię uduszę! Dawaj następny migiem! Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ty Polsacie XD Jeszcze w takim momencie ! Pisz szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  36. No kurde polsat!;-; Z aska

    OdpowiedzUsuń
  37. Ty Polsacie ! Jeszcze w takim momencie !? :o Pisz szybko następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetny rozdział Ania :)
    A jak zdrówko? :*

    OdpowiedzUsuń
  39. Polsacie ty!Dawaj mi następny rozdział!Bo się obraże i cie znajdę....a potem wyżule od cb nexta :D xDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetny. No ale w takim momencie ?

    OdpowiedzUsuń
  41. cudowne 😍 pisz szybko next polsacie 💖

    OdpowiedzUsuń
  42. Oczywiście, że rozdział świetny;))

    OdpowiedzUsuń
  43. rozdział jak zawsze mistrzostwo !!! czekam na next !!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Co ty ze mną robisz? Uzależnilaś mnie od tego bloga! Codziennie wchodzę żeby sprawdzić czy nie ma nic nowego. Pisz następny rozdział jak najszybciej ^_^

    OdpowiedzUsuń
  45. Super rozdział ❤️ Czekam na next😊

    OdpowiedzUsuń
  46. Dawaj następny polsacie :((

    OdpowiedzUsuń
  47. Pisz szybko następny rozdział <3
    Zapraszam --> https://www.wattpad.com/story/51625104-b%C4%85d%C5%BA-na-zawsze-jdabrowsky

    OdpowiedzUsuń
  48. Dlaczego w takim momencie? ;c
    Zapraszam -> http://martysiak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  49. Super <3

    http://jdabrowskysenczyrzeczywistosc.blogspot.com/ --- zapraszam do mnie :))))

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie udzielam się zbyt często na blogu i na asku, lecz widząc, jaka jest obecnie sytuacja, chciałam coś ci napisać, udowadniając tym samym, że jestem, czytam i cię wspieram w każdym trudnym momencie. Nie zawsze piszę komentarze, bo po prostu nie wiem co sensownego mogłabym tu umieścić i z resztą nie mam dużo wolnego czasu. Rozdziały są świetne i widać, że bardzo się starasz i wkładasz w to dużo serca. Mam nadzieję, że taki komentarz sprawi, że się uśmiechniesz choć na chwilę, taką krótką chwilkę. Istnieje taka osóbka jak ja, czytająca twojego bloga prawie że od początku, ciągle wspierająca i czekająca z niecierpliwością na kolejne losy bohaterów. Jesteś świetna w tym co robisz, powinnaś pisać, kontynuować tę przygodę z opowiadaniami, ponieważ zarażasz tym innych ludzi. Wielu moich znajomych zaczęło tworzyć różnego rodzaju opowiadania, powieści, wiersze. To najdłuższy komentarz, jaki kiedykolwiek i gdziekolwiek napisałam. Nie przejmuj się również osobami, które wywierają na tobie presję i po prostu hejtują. Rób to co sprawia ci największą przyjemność. Prawdziwy i wierny czytelnik będzie czekał miesiącami, aby przeczytać nowy rozdział swojego ulubionego fanfiction. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Najlepsze ff pod słońcem kocham Ciebie i Twoje ff ❤❤❤ nie mogę doczekać się następnego !!

    OdpowiedzUsuń
  52. ROZDZIAŁ MEGAAA! JAK ZAWSZE ZWROTY AKCJI I TAKIE TAMXDDDD PEWNIE NAPISAŁ BRAT ANIKI 8)) CZEKAM NA NASTĘPNY <3

    OdpowiedzUsuń
  53. Aniu nie mysl, ze nie doceniamy twojej pracy. Ja na przyklad po przeczytaniu jestem w takim stanie, ze nie potrafie powiedziec czegos innego niz "super, chce nastepny". Twoje rozdzialy wywoluja wielkie emocje. Mam nadzieje, ze zmotywujemy Cie do pisania i niedlugo ujrzymy coś nowego. Oczywiscie, nie pospieszam, bo wiem, ze pisanie jest czasochłonne i potrzenujesz weny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Wspaniały rozdział!! Zapraszam również do czytania mojego fanfiction ;) http://anakondaxxx21.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie no zajebisty jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  56. Aniu!
    Nigdy pod twoimi ff nie wstawialam kom ale to nie znaczy ze nie podoba mi sie twoje ff wrecz przeciwnie czekam na nie codzinnie.
    Codziennie zerkam na aska na grupe czy go nie dodalas.
    Piszesz poproru genialnie nic dodac nic ujac.
    Gratuluje takiego bloga i zycze duzo weny i szybkiego rozdzialu!

    OdpowiedzUsuń
  57. Boże ja Cię nie rozumiem, masz tyle szczęścia, jasiek wie o tobie, dzięki niemu twój blog jest sławny, masz setki osób, ktore co chwila aż do przesady Ci się podlizuja, mnustwo wyświetleń, komentarzy też jest dużo, a to ze mniej niż na początku to chyba logiczne, po co nam pisać 10 razy ze dobrze piszesz i ze mi się podobało ?? Weź może docen to co masz, bo masz to o czy większość marzy a narzekasz

    OdpowiedzUsuń
  58. Drogi anonimie :)
    po pierwsze to mnóstwo *
    a po drugie to że te komentarze dają Ani motywację do dalszego pisania rozdziałów :)) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież napisalam komentarz, to co ja uważam. Czemu wszyscy muszą pisać : ,, o boooosz umarłam, świetne Polsacie >3 <3 <3 ,, Komentarze powinny wychodzić z naszej inicjatywy a nie być wymuszane - chce to komentuje, nie to nie. Proste

      Usuń
  59. Twój blog jest najlepszy pod słońcem, większość moich znajomych go czyta i w ich imieniu mowie ci ze lepszego bloga nigdy nie czytaliśmy. Gratuluję ci tak wielkich sukcesów w pisaniu bo masz wielki talent i nie możesz tego zmarnować. Życzę weny i czekam na następny rozdział kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  60. Zwykle nie komentuję, ale tym razem to zrobię. Twój blog jest NAJCUDOWNIEJSZY na świecie, bie ma lepszego! I nie ma takiej drugiej supi pisarki jak Ty ;*

    OdpowiedzUsuń
  61. Uwielbiam Cie, czekam na następny rozdział z niecierpliwością Aniu ;3

    OdpowiedzUsuń
  62. To jeest booskieee <3
    Niby zwykły rozdzial a humor poprawia jak nic innego <3

    OdpowiedzUsuń
  63. Aniu do tej pory nie pisałam komentarzy czy to tutaj czy np.na youtubie, ale dzisiaj zrobie wyjątek. A wiesz dlaczego? Gdy przeczytam kolejny rozdział to później kładę się do łóżka i pogrążona jestem w głębokiej rozkminie "I co dalej?". I dopiero później ogarniam co właśnie przeczytałam. Nie przestawaj pisać mojego ulubionego ff, bo jesteś dla mnie inspiracją. :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Kocham to! To chyba najlepszy rozdział i ten Janek raki słodki, ze... Ugh
    ,, -Co robisz?
    -Pilnuje cie.
    -Bo?
    -Bi chce żebyś była bezpieczna."- najlepszy moment ❤👌 Tez bym tak chciała xd
    Dobra do rzeczy. Kocham to ff i uważa, ze to najlepsze polskie opowiadanie. Masz do tego talent i liczę na kontynuowanie go w postaci drugiej serii 😉 Pozdrawiam Cię Aniu 💜

    OdpowiedzUsuń
  65. Wymiata ! Naprawdę świetny ! Życzę weny, Aniu ! Jesteśmy z Tobą !!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  66. Roździał świetny 😍
    U cudowne tło :))

    OdpowiedzUsuń
  67. Naprawde masz talent i nie zmarnuj go! 😉👌✌ A co do rozdziału to jest on chyba najlepszy w tym opowiadaniu 💙 Aha i mam nadzieje, ze nie zakończysz tego talentu na jednym opowiadaniu, bo to będzie marnotrawstwo ♥ A tak serio to uważam, ze
    jeszcze pisac, ale jezeli nie masz juz sily to oczywiście masz do tego prawo 😳😍 I nie zwracaj uwagi na hejterow! ✌

    OdpowiedzUsuń