niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 41

"- Księżniczko - szepnął, próbując mnie do siebie przyciągnąć.
- Zostaw mnie - powiedziałam ledwo słyszalnie, przekręcając głowę w bok.
- Dabrowski - oboje przenieśliśmy swój wzrok na Daniela, który wyszedł zza rogu. "

- Szanować ją. Nie móc słuchać, jak się do niej odzywać - mruknął, pociągając nosem.
Otarłam oczy wierzchem dłoni, posyłając w jego stronę delikatny uśmiech. Mimo że dostało mu się dwa razy za to, że cokolwiek do mnie mówi, on nadal nie odpuszcza. To miłe z jego strony.
- Zajmij się kurwa swoimi sprawami - Janek odwrócił się w jego stronę, zaciskając pieści.
Jęknęłam cicho na myśl, że sytuacja znowu się powtarza. Złapałam za swoją walizkę, zaczynając iść tą samą żużlową drogą co wcześniej. Nie chce patrzeć na dalszy rozwój sytuacji, bo już doskonale znam go na pamięć.
Słyszałam jak Janek mruczy pod nosem jeszcze kilka przekleństw, a następnie dźwięk kółek walizki tuż za moimi plecami. Nie odwracając się, szłam prosto przed siebie. Zsunęłam kaptur z głowy, kiedy weszłam pod ciąg daszków, który osłaniał mnie przed deszczem. Przekręciłam głowę w bok, ponownie patrząc na wnętrza różnych sklepów. To okazało się być ciekawym zajęciem. Na pewno ciekawszym niż kłócenie się z Jankiem. Stanęłam niespodziewanie w miejscu, przez co chłopak, widocznie idący w małej odległości ode mnie, wpadł na mnie swoim ciałem. Pochyliłam się powoli, podnosząc z ziemi jakąś monetę. Nie jestem w stanie określić co to za waluta, bo nigdy się z taką nie spotkałam.
- Na szczęście - głos chłopaka dotarł do moich uszu.
Albo na nieszczęście. Zignorowałam go, przy okazji wsuwając sznurówkę do swojego buta, która stała się już wilgotna od tarzania się po mokrej ziemi.
- Co chcesz teraz zrobić? - spytał, wsuwając wolną rękę do kieszeni swoich spodni.
- Wrócić do domu - burknęłam, prostując się, by kontynuować swoją drogę.
- Czyli zmierzamy na lotnisko - mruknął cicho, ruszając zaraz za mną.
Kiwnęłam delikatnie głową, patrząc na czubki swoich butów.
- Ania! Ania!
Usłyszałam swoje imię, przez co zmarszczyłam czoło, rozglądając się na boki. Mój wzrok zarejestrował niską brunetkę, z burzą loków, biegnącą tuż za mną. Stanęłam, odwracając się w jej stronę.
- Zdecydowałaś się już? - spytała, kiedy znalazła się tuż obok mnie.
Spojrzała na Janka, który również zaciekawiony stanął tuż za moimi plecami.
- Tak i niestety na razie nic z tego nie będzie - pokręciłam głową, posyłając dziewczynie przepraszające spojrzenie.
- Nie, ja Cię nigdzie nie puszczę - pokręciła głową, kiedy zauważyła obok mnie walizkę.
- Przepraszam, że się wtrącam, ale o czym wy rozmawiacie? - zirytowany głos Janka, dobiegł do naszych uszu.
Wywróciłam oczami, oblizując usta. Nawet przez chwilę nie może się opanować i siedzieć cicho, tylko wszędzie kąsa jadem i zaraża ludzi nieprzyjemną atmosferą.
- O niczym ważnym - westchnęłam, zerkając na zegarek, który znajdował się na mojej lewej ręce.
- Jak to o niczym ważnym? Mogłabyś robić to co kochasz i zarabiać przy tym pieniądze - powiedziała to takim tonem, jakby to co powiedziałam chwilę temu, mocno ją uraziło.
- Natalie, przepraszam - przeciągnęłam, marszcząc nos - To wciąż siedzi w mojej głowie i kto wie, może jednak się zdecyduję, ale nie teraz - ponownie westchnęłam, odgarniając włosy z czoła.
Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas. Widocznie oczekiwała innej odpowiedzi z mojej strony.
- Ale pomyśl o tym jeszcze, dobrze? Nie chcę żebyś zmarnowała swój talent - poklepała mnie po ramieniu, posyłając przelotne spojrzenie Jankowi, który stał w miejscu, bacznie nam się przyglądając.
- Tak, zdecydowanie o tym pomyślę - kiwnęłam głową, uśmiechając się delikatnie.
- Dobrze, to ja wracam do pracy i czekam na jakąś wiadomość od ciebie - uśmiechnęła się promiennie, odchodząc powoli od naszej dwójki.
Naciągnęłam mocniej rękawy bluzy Janka, która była na mnie sporo za duża.

***

Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu, będąc już w ciepłym samolocie. Za oknem robiło się już szaro, przez co coraz bardziej stawałam się senna. Ten dzień nie należy do najlepszych. Zdecydowanie nie tak wyobrażałam sobie cały pobyt na Teneryfie.
Zdjęłam bluzę przez głowę, kładąc ją na kolanach Janka. Chłopak zwrócił głowę w moją stronę, skanując mnie wzrokiem.
- Możesz mi teraz powiedzieć, kim była ta dziewczyna i o czym wcześniej rozmawiałyście? - spytał, a między jego brwiami pojawiła się delikatna zmarszczka.
- Chciała żebym została instruktorką tańca w jej szkole - wzruszyłam obojętnie ramionami, opierając głowę o szybę.
Chłopak głośno wybuchnął śmiechem, przez co kilka osób siedzących po przeciwnej stronie, spojrzało na nas dziwnym wzrokiem.
- Co w tym takiego śmiesznego? - spytałam, posyłając mu zdziwione spojrzenie.
To było strasznie niemiłe z jego strony. Tak jakby uważał, że taka propozycja nie powinna wcale wyjść z ust tej kobiety.
- Że niby tam na Teneryfie?  - pokręcił rozbawiony głową, przecierając ręką oczy.
Kiwnęłam twierdząco głową, ale nadal nie miałam pojęcia, co w tym było aż tak bardzo zabawnego
- Nie ma mowy - dodał po chwili, a uśmiech, który chwilę wcześniej rozświetlał jego twarz, zniknął.
- W tym przypadku nie pytam Cię o zdanie - wzruszyłam ramionami, rozczesując palcami włosy. Wyjrzałam za okno, patrząc na białe chmury, które zakrywały cały widok pod nami.
- Nie obchodzi mnie to. To i tak nie będzie miało miejsca - burknął, odpinając swój pas, by osunąć się na siedzeniu.
Nie mam pojęcia co się dzieje z tym chłopakiem. Stał się ogromnym, aroganckim idiotą, który czeka na okazję, by mnie jeszcze bardziej przybić. Wygląda jak naburmuszone dziecko, któremu dano karę na ulubioną zabawkę.
- Nie bądź taki pewien - powiedziałam całkiem poważnie, posyłając mu zirytowane spojrzenie.
Jego mięśnie nagle się spięły, a ręka w szybkim tempie wylądowała na moim nadgarstku, owijając go swoimi palcami.
- Nawet o tym kurwa nie myśl - warknął, ściskając go lekko, przez co wydałam z siebie cichy syk. Kobieta siedząca obok nas, przyglądała nam się ukradkiem, będąc widocznie zaszokowana zachowaniem chłopaka.
- Puść mnie i daj mi spokój - szepnęłam, by nie zwracać na nas jeszcze większej uwagi.
To było straszne jak bardzo agresywny się stał w ciągu kilku dni. Myślałam że nauczył się, chociaż trochę panować nad swoimi emocjami, przynajmniej w stosunku do mnie. Dobrze wiedział, że jego uścisk sprawia mi ból, a zwykłe ściśnięcie ręki doprowadzi do wielkiego siniaka w tym miejscu.
- Jeśli powiesz mi, że nie masz zamiaru się na to zgodzić - burknął, nie zluźniając uścisku.
- Nie wiem, nie wiem co mam robić, puść - jęknęłam, wyrywając od niego swoją rękę, od razu zaczynając masować nadgarstek. Czułam się mocno zażenowana faktem, że ludzie widzieli całą tą akcje i pewnie teraz myślą sobie o nas nie wiadomo jakie rzeczy.
Przesunęłam się jak najdalej w głąb fotela, przyciskając się ciałem do ściany samolotu. Zamknęłam oczy, chcąc zasnąć i przespać całą podróż, by odpocząć od tego całego zamętu.

***
- Mam na parkingu samochód, odwiozę Cię - cichy głos Janka, dobiegł do moich uszu, kiedy wyszłam z lotniska.
Zostawił samochód na tyle dni na parkingu obok? Naprawdę?
- Dam sobie rade - szepnęłam zaspanym głosem, przecierając ręką twarz.
- Obiecuję, że nie będę nic mówić, ale pozwól mi się odwieźć do tego pieprzonego domu - westchnął, łapiąc w rękę moją walizkę.
Byłam na niego zła. Zachował się nieodpowiedzialnie, robiąc ogromnego siniaka na moim nadgarstku, który boli mnie przy najmniejszym dotyku.
Bez słowa skierowałam się za nim, szukając wzrokiem jego samochodu. Po moich plecach przechodziły co chwilę nieprzyjemne ciarki, spowodowane zimnym powietrzem, które źle wpływało na moje samopoczucie. Ziewnęłam przeciągle, zasłaniając ręką usta. Janek wcisnął mały guzik na swoim kluczyku, odblokowując zamki w samochodzie. Otworzył drzwi od strony pasażera, czekając cierpliwie aż wsiądę do środka. Zatrzasnął je delikatnie, okrążając samochód i zatrzymując się przy masce swojego samochodu. Pochylił się wyciągając jakiś biały kwitek zza wycieraczki, który był prawdopodobnie mandatem, mrucząc coś cicho pod nosem. Oparł się o maskę, wysuwając z kieszeni swoich spodni jednego papierosa i zapalniczkę. Nie zwracając na mnie uwagi, odpalił go, wsadzając między wargi. Osunęłam się na swoim siedzeniu, zapinając pas bezpieczeństwa. Obserwowałam, jak zaciąga się papierosem, następnie oblizując usta i wypuszczając dym do góry tak, że kłębił się nad jego głową. Zwinnym ruchem, naciągnął na siebie bluzę, którą do tej pory trzymał w ręce, naciągając kaptur na głowę. Światło z latarni padało idealnie na jego twarz, dzięki czemu miałam na niego dobry wgląd. Jego oczy nie mogły znaleźć swojego miejsca, biegając ciągle z jednego punktu do drugiego, by za chwilę lekko je zmrużyć. Chłopak ostatni raz mocno się zaciągnął, rzucając niedopałek pod swoje nogi, przygaszając go butem. Złapał za nasze bagaże, przenosząc je na tył samochodu, wypuszczając z ust idealne kółeczka, uformowane z dymu.
Nieprzyjemne zimne powietrze, uderzyło w mój kark, kiedy chłopak otworzył bagażnik, przez co zakręciłam się nerwowo na swoim miejscu. Minęła chwila, i chłopak znalazł się na miejscu kierowcy, rzucając telefon i paczkę papierosów do schowka, pochylając się nad moimi nogami. Skrzyżowałam ręce na piersi, odwracając głowę w stronę szyby, by nie zawieszać wzroku na jego skupionej twarzy. Janek odpalił samochód, wyjeżdżając z parkingu. W samochodzie panował błoga cisza, która przerywał jedynie cichy warkot silnika, zmieniane biegi i włączane kierunkowskazy. Kiedy wjechaliśmy na ulicę, gdzie znajduje się mój stary dom, ponownie przekręciłam głowę w stronę szyby, będąc ciekawa czy świeci się tam światło. Janek nie zdejmował nogi z gazu, przez co prędkość, którą się poruszaliśmy, sprawiała, że obraz za oknem, pojawiał się i znikał w bardzo szybkim tempie. Jednak kiedy minęliśmy dom, moje serce na chwilę stanęło.
- Zatrzymaj samochód - sapnęłam, prostując plecy.
Chłopak przekręcił głowę w moją stronę, posyłając mi pytające spojrzenie.
- Zatrzymaj samochód! - podniosłam głos, czując że zaczyna mi się robić gorąco.
Kiedy siła hamowania, zaczęła delikatnie przechylać mnie do przodu, odpięłam pas. Nie czekając aż samochód zatrzyma się do końca, otworzyłam drzwi, wybiegając z niego, jak najszybciej kierując się w stronę swojego domu, gdzie przed chwilą mignęło mi przed oczami coś, co mam nadzieję było tylko wytworem mojej zmęczonej wyobraźni.
- Kurwa, Ania, co jest? - usłyszałam za sobą zdezorientowany krzyk Janka.
Nie zważając na to kontynuowałam swój szybki bieg, środkiem ulicy, a moje nogi zaczynały powoli się plątać.

Perspektywa Janka:
Nie mam pojęcia co strzeliło tej dziewczynie do głowy. Zerknąłem w lusterko, obserwując jak biegnie prosto przed siebie z nie wiadomo jakiej przyczyny. Szybko zjechałem na pobocze, wychodząc z samochodu i zamykając go za sobą. Podciągnąłem rękawy swojej bluzy, zaczynając gonić dziewczynę, która zniknęła z pola mojego widzenia. Mogłem jedynie domyślić się, że pobiegła w stronę swojego domu, który jest tuż za zakrętem. Naciągnąłem kaptur na głowę, zwiększając swoje tempo. Skrzywiłem się, kiedy zapach dymu podrażnił moje nozdrza. Moje oczy powiększyły się maksymalnie, kiedy wbiegając za róg, zauważyłem masę płomieni, obejmujących stary dom dziewczyny. Jak ja mogłem tego nie zauważyć?
- Co do kurwy? - moje usta otworzyły się w dużym szoku.
Ogromne kłęby dymu unosiły się nad domem, a ogień objął już większą część parceli. Ocknąłem się, kiedy zauważyłem szatynkę, wbiegającą na swoje podwórko.
- Stój! - krzyknąłem, zrywając się z miejsca, i biegnąc w jej stronę. Złapałem ją za biodra, mocno odciągając od płomieni, które rozprzestrzeniały się po wysuszonej trawie.
- Ja muszę tam iść! - pisnęła, wyrywając się ode mnie.
Gorące powietrze, buchało w moją twarz, mimo że stałem koło bramy.
- Nie możesz!- krzyknąłem, by być głośniejszy niż ogień, wydający dźwięki łamanego drewna.
- Tam jest mój ojciec! Ja muszę po niego iść! - krzyknęła, odpychając się ode mnie łokciem i w szybkim tempie wbiegając na swoje podwórko.
Mocny zastrzyk adrenaliny dał dziewczynie tyle siły, że nawet mi trudno było ją utrzymać przy sobie. Kiedy przekroczyłem linię jej furtki, dookoła rozszedł się głośny huk, dochodzący ze środka mieszkania. Dzięki temu, że dziewczyna zawahała się, miałem możliwość owinięcia ręki wokół jej talii, by z mocnym zamachem, odciągnąć ją od kawałków szkła, które rozprysły się w każdą stronę. Ania jednak nie dała za wygraną, szarpiąc się z moim ciałem.
- Puść mnie! Słyszysz?
Jej głos nie był już tak samo stanowczy jak przed chwilą. Jej broda drżała, a oczy świeciły się od łez, które zebrały się w kącikach oczu.
To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem zauważyć, dwóch wozów strażackich, zatrzymujących się obok domu. Kilkunastu facetów wybiegło z samochodów w maskach, jak najszybciej rozwijając sprzęt. Zupełnie nie czułem już uderzeń, które co chwilę dostawałem od przerażonej dziewczyny, próbującej uwolnić się z moich objęć. Zebrałem w sobie siły, by przenieść ją na drugą stronę ulicy, mimo że dym, który dostał się do moich płuc, niemiłosiernie utrudniał mi oddychanie. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie.
- Jest ktoś w środku? - nie wiadomo kiedy, pojawił się obok mnie policjant, posyłając pytające spojrzenie.
- Prawdopodobnie jej ojciec - wskazałem brodą, na dziewczynę, która już coraz bardziej zanosiła się płaczem - To znaczy, mężczyzna średniego wieku. Ale nie wiadomo, czy był w domu - sapnąłem zestresowany.
Policjant o nic więcej nie pytając, zaczął krzyczeć coś do swoich kolegów, biegnąc w ich stronę.
Przekręciłem dziewczynę przodem do siebie, by dalej nie patrzyła na dom stojący w płomieniach. Jej głowa wtuliła się w moją klatkę piersiową, głośno płacząc. Przycisnąłem ją mocno do siebie, obserwując jak kilkanaście osób biega, w ta i z powrotem, próbując opanować sytuacje.
Moje oczy widziały wiele, ale przyznam, że to na co patrzę teraz jest straszne. Moje nerwy są poszarpane, a to nawet nie jest mój dom. Widząc jak ogień zasłania prawie każdą jego część, sprawia, że na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Czułem jak ciało dziewczyny drży, a każde kolejne chlipnięcie, sprawiało ze łamało mi się serce. To była tortura dla moich uszu, słyszeć jej płacz. Wplotłem palce w jej włosy, głaskając ją po plecach.
- Wszystko będzie dobrze - szepnąłem, kołysząc się z nią delikatnie. Podtrzymałem ją mocniej, kiedy poczułem, że jej nogi uginają się z braku siły.
- Nie mów tak, skoro to nie jest prawda! - krzyknęła przerażona, osuwając się po moim ciele na kolana.
Nawet nie jestem w stanie opisać, jak kurewsko zabolał mnie ten widok. Złapałem dziewczynę za ramiona, stawiając na proste nogi. Przycisnąłem ją do drzewa stającego tuż za nią, nie pozwalając ponownie osunąć jej się na ziemię. Ująłem jej mokre od łez policzki w ręce, podnosząc głowę do góry i zmuszając by na mnie spojrzała.
- Zrobię dla ciebie wszystko, ale proszę, przestań płakać - jęknąłem rozpaczliwie, marszcząc brwi. Otarłem kciukiem jej policzek, ale mimo to kolejna fala łez zsunęła się na jej brodę. Skrzywiłem się, kiedy usłyszałem głośny dźwięk pogotowia, które zatrzymało się tuż obok nas. Mocne migające światła, poraziły moje oczy, przez co zamknąłem je na chwile, przyciągając głowę dziewczyny do siebie. Mogłem wyczuć, że jej serce pracuje w maksymalnie szybkim tempie, przez co miała małe trudności z łapaniem oddechu.
- Wszystko w porządku?
Młoda pielęgniarka podbiegła do nas, układając rękę na moim ramieniu. Odsunąłem się kawałek do tyłu, pozwalając jej obejrzeć Anie.
 - Spokojnie, usiądź na ziemi - mruknęła uspokajająco, odpychając mnie delikatnie, bym zrobił jej miejsce przy dziewczynie.
Korzystając z okazji, że była pod dobrą opieką, skierowałem się w stronę bramy, kręcąc z niedowierzaniem głową. Wsunąłem ręce w kieszenie swoich spodni, podchodząc do jednego ze strażaków.
- Zostanie coś z tego? - spytałem, zerkając na dom, który nadal obejmowały ogromne płomienie. Mężczyzna zsunął z głowy kask, krzywiąc się delikatnie. Pokiwałem twierdząco głową, spuszczając ją.
- Wiesz kim jest ten mężczyzna, którego znaleziono w domu? - spytał, a ja gwałtownie podniosłem głowę, rozglądając się na boki.
- Tak, to ojciec mojej dziewczyny - mruknąłem, spoglądając uważnie na strażaka - Co z nim? - spytałem, zwilżając delikatnie usta językiem.
- Jedyne co słyszałem to, że był upity i prawdopodobnie zasnął z odpalonym papierosem w ręku. Ma kilka poparzeń i stracił przytomność, ale chyba wyjdzie z tego - powiedział, kierując strumień wody na okno.
Zacisnąłem mocno szczękę, kiwając głową.
- Dzięki - mruknąłem, wyciągając dłoń z kieszeni, by następnie podać ją mężczyźnie.
Brunet uścisnął ją, ponownie zakładając kask na głowę.
Wypuściłem głośno powietrze z ust, wracając w miejsce gdzie zostawiłem Anię z pielęgniarką. Dziewczyna siedziała pod drzewem z zamkniętymi oczami. Przekręciłem głowę w stronę karetki, do której został wsadzony na noszach prawdopodobnie ojciec dziewczyny.
- Dałam jej środki uspokajające i powinna wkrótce zasnąć. Pan jest jej mężem? - pielęgniarka spojrzała na mnie pytająco, odsuwając się od dziewczyny.
- Tak - odpowiedziałem bez zastanowienia, przykucając przy szatynce.
- Niech pan ją zabierze do domu, musi odpocząć w ciszy - posłała mi współczujące spojrzenie, odsuwając się powoli w stronę ambulansu.
Kiwnąłem twierdząco głową, biorąc dziewczynę na ręce. Skierowałem się w stronę swojego samochodu, który zostawiłem tuż za rogiem. Ania pociągnęła nosem, układając głowę na moim ramieniu. Zacisnąłem szczękę, przyglądając się jej twarzy, która wyrażała strach i ból. Wsadziłem ją na miejsce pasażera, zapinając pas, następnie samemu wsiadając za kierownicą. Zawróciłem samochodem, by skierować się do swojego domu. Nie zostawię jej w takim stanie samej, tym bardziej, że Olga pewnie spędza noc u Daniela. Zacisnąłem ręce na kierownicy słysząc cichy płacz dziewczyny. Nacisnąłem nogą pedał gazu, powodując że moje ciało wcisnęło się w oparcie fotela. Drogi były zupełnie puste, co sprawiło, że w ciągu siedmiu minut, zaparkowałem na swoim podjeździe. Wysunąłem klucze od domu z kieszeni, otwierając go jedną ręką. Nie zdejmując butów, skierowałem się do swojego pokoju, układając dziewczynę na łóżku.
- Już spokojnie - szepnąłem, odgarniając z jej twarzy kilka kosmyków włosów, które przyczepiły się do mokrych od łez policzków. Jej oczy wciąż były zamknięte, ale dało się zauważyć, że tabletki uspakajające zaczynały robić swoje. Rozsznurowałem trampki dziewczyny, ściągając je z jej stóp i układając obok łózka. Następnie rozpiąłem jej bluzę, ściągając powoli z jej ramion. Dziewczyna przekręciła się niespokojnie na łóżku, kiedy ułożyłem rękę na jej guziku, rozpinając go. Zsunąłem powoli jej spodnie z nóg, rzucając je na podłogę. Podniosłem się na chwilę z łózka, podchodząc do szafy, by wyjąć z niej swoją ulubioną białą bluzkę. Ponownie podszedłem do dziewczyny, podciągając powoli do góry jej koszulkę, następnie ściągając ją przez jej głowę. Uniosłem jej plecy, celując rękoma w dziury czystej odzieży. Przykryłem ją kołdrą podnosząc się z miejsca. Szybkim tempem wyszedłem na balkon, opierając się o barierkę. Coraz bardziej rosła we mnie złość do samego siebie. Czuje się jak chuj, wiedząc że ta dziewczyna tyle przeszła, a ja sam dokładam jej pieprzonych zmartwień.
Zamachnąłem się gwałtownie, uderzając ręką w barierki, by rozładować emocje. Wypuściłem głośno powietrze z ust, przecierając twarz dłońmi. Wróciłem do pokoju, ściągając przez głowę swoją bluzkę, by zaraz wylądowała na ziemi. Szybkim ruchem, zsunąłem z siebie spodnie, zostając w samych bokserkach. Usiadłem na brzegu łózka, spoglądając na dziewczynę. Czuje się jak potwór, robiąc jeszcze większe piekło z jej życia. W ciągu kilku dni, podniosłem na nią tyle razy głos, wiedząc że tego nienawidzi.
Odsunąłem delikatnie kołdrę, biorąc do ręki jej nadgarstek, na którym formował się duży fioletowy siniak. Jęknąłem cicho, zaciskając mocno oczy. Nawet kilka godzin temu, nie potrafiłem się pohamować, sprawiając jej niemiłosierny ból, mimo że prosiła. Jestem tak ogromnym idiotą, robiąc te rzeczy.
Pochyliłem się delikatnie, przykładając swoje usta, do jej rozgrzanej skóry na nadgarstku. Cmoknąłem ją w tym miejscu, odkładając rękę obok jej brzucha. Przejechałem dłonią po swoich włosach, ciągnąć mocno za ich końcówki. Nie zasługuję na tą dziewczynę. Ona znosi moje humory, wyzwiska i unoszenie głosu już kolejny raz i wciąż przy mnie jest, a ja nie daje jej nic od siebie. Chyba że ból. To nie tak powinno wyglądać prawda?
Ułożyłem się cicho na łóżku, przykrywając kocem. Zsunąłem się na dół, chowając głowę pod kołdrę, by zaraz wtulić ją w brzuch dziewczyny. Objąłem ręką jej uda, przysuwając bliżej swojego ciała. Zacisnąłem mocno oczy, chcąc zrobić coś, by sprawić żeby to, co zrobiłem złego wobec tej dziewczyny, nigdy nie miało miejsca. Czuje się tak dobrze, kiedy leży obok mnie, a swoimi czynami doprowadzę do tego, że jej tu zabraknie na zawsze.

_____________________________________________
Jeśli chcecie być na bieżąco informowani o nowych rozdziałach, zapraszam na : ASK oraz GRUPA 

A jeśli macie jakieś pytania do bohaterów opowiadania, zapraszam na tego ASKA


Chciałam także poinformować, że to opowiadanie znajduje się także na wattpadzie. Co prawda jest dopiero połowa rozdziałów, ale niedługo wszystko się wyrówna. :) 

76 komentarzy:

  1. Na pewno świetny... :D Chyba pierwsza. Zapraszam też do mnie: http://asialivel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem 1 <3
    Superr ! Kocham twoje rozdziały! ;3 Mogłabym je czytać i czytać ;*
    ehh już chcę następny xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste zajebiste i jeszcze raz ZAJEBISTE!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie ! Jak zawsze świetny rozdział i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział <3 czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super super i jeszcze raz super kocham twoje opowiadanie <3 i czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniaa!! Idealny rozdział Jezu ❤❤ w końcu Jasiek cos zrozumial 😍😍 i albo tak szybko go przeczytałam albo jest krótszy od tych ostatnich, ale mimo to jest genialny 💝

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział :D Dziewczyno naprawdę gratuluję talentu :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku Aniu 😍 to jest takie omfgajajaha
    zaniedługo szkoła mam nadzieje że nie zapomnisz o blogu

    OdpowiedzUsuń
  11. Taka niespodzianka :o swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  12. mega ^^ nadal się zastanawiam skąd ty bierzesz te wszystkie świetne pomysły na rozdziały 8)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super jesteś niesamowita kocham!

    OdpowiedzUsuń
  14. O jeju. Swietny jest :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdzial ! Czekam na nastepny!
    I daj znac jakie kanapki lubisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ania skąd ty bierzesz te pomysły. Jesteś mega :) Czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Najlepszy z najlepszych rozdziałów!!!!:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny rozdział 💜 Z resztą jak wszystkie :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy następny rozdział? ;_;

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział *.* Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Niesamowita jesteś Aniu ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  22. supi dupi rozdział <3 czekan ma następny ♥ jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Taka akcja... Masakra. Bardzo szkoda mi Ani. Ale na szczęście Janek zaczął wszystko rozumieć:) Teraz tylko czekać aż co do tego się zmieni. Ogólnie to bardzo fajny rozdział❤ Czekam na kolejne ze zniecierpliwieniem...

    OdpowiedzUsuń
  24. Ania kocham Cię ! Świetny rozdział 💓

    OdpowiedzUsuń
  25. Janek, Janek.. Ogarnij sie w końcu! Rozdzial mega

    OdpowiedzUsuń
  26. Boże ♥ to ich uczucie jest niesamowite ♥ Janek taki kochany ♥ Wzruszyłam się :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Czyżby Janek w końcu dorósł? I może w końcu się ogarnie, co? Rozdział jak zwykle świetny i nieprzewidywalny, jesteś wspaniała Aniu! 💖💕

    OdpowiedzUsuń
  28. Aż brak mi słów, żeby wyrazić, jak bardzo jestem zachwycona, tym jak świetnie piszesz *.* przyznam z przyjemnością że to najlepszy ff jaki czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo fajny rozdział ! Ania tyle przeszła a jeszcze to na dodatek ;/ Jasiek powinien sie zastanowić nad tym co robi ! I chyba się w końcu zastanawia. Oby Ania się po tym wszystkim szybko ogarnęła !

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeden z najlepszych rozdziałów... ile emocji. Płakałam i mam nadzieje że Jasiek się trochę zmieni. Podsumowując rozdział supi <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Najlepszy prezent na urodziny! <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Jejuuuu *.* Kocham Cię <3!

    OdpowiedzUsuń
  33. O Matko o Matko... Świetne to jest!!! Kochamm cie <333

    OdpowiedzUsuń
  34. rozwijasz się, każdy kolejny rozdział jest lepszy

    OdpowiedzUsuń
  35. Fantastyczny rozdział!
    Masz mega talent, kocham czytać twoją twórczość:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja ryczę tu przez cb dziewczyno!
    Janek to dupek ale kocha Anie.
    Ja wiem, że on się zmieni. Dla Ani zrobi wszystko.
    Jak Ania płacze i on tak reaguje to ja zaczynam płakać

    OdpowiedzUsuń
  37. omg <3 cudowny, jak zwykle :* Masz talent <3 Co rozdział to lepszy :3

    OdpowiedzUsuń
  38. Awwwww super rozdzial. Zrob tak, zeby Ania wybaczyla mu, bo widac ze sumienie go zjada <3 Pozdrwiam i czekam na kolejny rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń
  39. Rozdział świetny, oby tak dalej. Było mi smutno kiedy to czytałam

    OdpowiedzUsuń
  40. Niesamowity rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  41. Najlepszy *.*
    Jejku jak szkoda mi Ani tyle biedna przeszla a teraz jeszcze to.... Mam nadzieje ze Janek sie wkoncu ogarnie i doceni to co ma a przedewszystkim Anie <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Rozdzial jest swietny, te rozkminy Jaska pod koniec sa slodkie ;)
    mam nadzieje ze kolejny rozdzial pojawi sie szybko

    OdpowiedzUsuń
  43. Jeju mega <3 cieszę sie za Jasiek sie przejął tym co zrobił.. Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  44. Super super czekam na nex jal zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Dziewczyno ten rozdział jest najlepszy <3 naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  46. Jeju jak super że Jasiek w końcu zrozumiał co zrobił..
    Najlepsza <3 czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  47. Cudo *-* <3 Ania jeteś bogiem wszystkich fanfiction. ♡

    OdpowiedzUsuń
  48. Naprawdę tak długo zajeło Jasiowi dojście do tych przemyśleń? 😁

    OdpowiedzUsuń
  49. Super rozdział Aniu <3 👌

    OdpowiedzUsuń
  50. Popłakałam się. Kolejny raz. Cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  51. bardzo wzruszający rozdział :') czekam z niecierpliwoscia na nexta, bo chce zobaczyc czy Janek zmieni zachowanie w stosunku do Ani.

    OdpowiedzUsuń
  52. Super blog czytam od początku<3 Zapraszam do mn dopiero zaczynam i-am-always-there-for-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń