piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 39

"- I co teraz? - przejechałam palcami po skórze jego głowy.
- Mamy remis - mruknął, zaciskając ręce na moich pośladkach."

Przebudziłam się, ale nie otwierałam oczu. Moje ciało przylegało, do półnagiego ciała Janka, a jego ręka spoczywała na moim odkrytym udzie, które było przełożone przez jego biodro. Westchnęłam przeciągle, otwierając powoli powieki. Automatycznie przeniosłam wzrok na rozczochrane włosy chłopaka i lekko rozchylone usta. Zagryzłam wargę, cicho chichocząc. Kto by pomyślał, że momentami jest z niego taki agresor? Ułożyłam głowę na jego ramieniu, wtulając ją w jego w szyję. Ile razy już wspomniałam, że kocham jego perfumy, które już chyba stały się zapachem jego ciała? Dwa, dziesięć? Obawiam się, że więcej, ale nie przestane tego robić, bo są cholernie dobre.
Uformowałam usta w dzióbek, składając delikatny pocałunek na linii jego szczęki. Z ust chłopaka wydostał się cichy pomruk, a jego wolna ręka, która jak dotąd spoczywała na poduszce obok mnie, przeniosła się na spód mojej głowy, wplatając palce we włosy.
- Obudziłam Cię? - szepnęłam, unosząc delikatnie głowę do góry.
- Mhm - mruknął, przeczesując moje włosy ręką  - Długo tak na mnie patrzysz? - spytał, nadal nie otwierając oczu.
- Trochę - stwierdziłam, ponownie układając głowę na jego ramieniu.
- I doszłaś do jakichś wniosków? - przesunął swoją dłonią, w górę mojego uda, przyciągając je bliżej siebie.
- Doszłam - kiwnęłam delikatnie głową. - Doszłam do wniosku, że jesteśmy popieprzeni - sapnęłam, układając dłoń na jego klatce piersiowej.
- Tak długo Ci to zajęło? - zaśmiał się, otwierając powoli oczy. Przeniósł rękę z moich pleców, bliżej swojej twarzy, przecierając nią powieki.
- Wiesz o co mi chodzi - przewróciłam oczami, zdejmując nogę z jego biodra, przekręcając się na plecy. Wlepiłam wzrok w sufit, układając ręce za głowę.
- To sprawia, że jesteśmy wyjątkowi - wymruczał, przechylając się w moją stronę. Oplótł ręką moje biodro, układając swoją głowę, na moim brzuchu.
- I mega niepoukładani - dodałam, zerkając na niego z góry.
Na jego twarzy widniał delikatny uśmiech, a oczy mrużyły się z powodu małej ilości snu.
- A chciałabyś, żeby wszystko było wiadome? Żeby było idealnie poukładane? - uniósł brwi, posyłając mi pytające spojrzenie - Nie wyobrażam sobie teraz siedzieć w domu na kanapie, i co wieczór jeść kolacje o godzinie dziewiętnastej, tylko po to, żeby utrzymać jakąś harmonię. To by podchodziło pod kurewski szajs - sapnął zniesmaczony.
- Dobrze byłoby wiedzieć na czym stoimy, a nie ciągle plątać się we własnych problemach. To jest męczące. - mruknęłam, krzywiąc się delikatnie.
Może dla niego byłby to szajs, ale dla mnie pewien rodzaj stabilizacji w życiu. Oczywiście przedstawił to w zbyt okrojony sposób, nie chodziło mi dosłownie o to.
- Każdy ma jakieś problemy, które się za nim ciągną długi czas - wzruszył obojętnie ramionami, unosząc powoli głowę z mojego brzucha.
- Ale można dążyć do tego, by ich nie było, albo było mniej - posłałam mu znaczące spojrzenie. Głośne westchnięcie rozeszło się po pokoju.
- To nie jest żaden film kochanie, gdzie ludzie pragną lepszego życia, proszą o to Boga i je dostają - pokręcił rozbawiony głową, unosząc się do pozycji siedzącej.
- Bo to nie musi być film. - wzruszyłam ramionami, przekręcając się na prawy bok.
Oczy chłopaka automatycznie powędrowały na mój odkryty tyłek, układając na nim rękę.
Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech, skanując moje ciało wzrokiem. Przewróciłam oczami, chwytając jego rękę w swoją dłoń, splatając nasze palce razem.
- Jesteś dla mnie zbyt poukładana - mruknął, patrząc na moją twarz. - Myślałem, że przyzwyczaiłaś się do tego wszystkiego - jego brwi zsunęły się, tworząc cienką linię.
- To może powinieneś znaleźć sobie, mniej poukładaną kobietę? - mruknęłam, puszczając jego dłoń.
Oczy chłopaka wpatrzone były w moją twarz. Przymrużył je, przysuwając się do mnie powoli. Zagryzłam wargę, obserwując go uważnie.
- Może powinienem - wzruszył ramionami, układając ręce po obu stronach mojej głowy.
- Czyli ja też powinnam szukać, lepszego mężczyzny. - powiedziałam całkiem poważnie, układając ręce, wzdłuż swojego ciała.
Przez oczy chłopaka, przebiegł szybki, ledwo widzialny cień. Wiedziałam, że nie spodobały mu się moje słowa.
- Nie. - pokręcił przecząco głową.
Uniosłam pytająco brwi, uśmiechając się delikatnie do siebie.
- Nie znalazłabyś. - stwierdził, przenosząc wzrok na moje usta.
- Jesteś tego pewien? - roześmiałam się cicho, układając ręce na jego klatce piersiowej. Moja lewa dłoń zaczęła wędrować wzdłuż jego torsu, przy okazji drażniąc jego gorącą skórę paznokciami.
- Nie ma lepszych mężczyzn ode mnie. - stwierdził, łapiąc moją dłoń w swoją, kiedy dotarłam do jego szyi. Podniósł ją do góry, układając ją nad moją głową. - I Ty doskonale o tym wiesz. - sapnął, składając delikatny pocałunek w kąciku moich ust.
- A co byś zrobił, gdybym jednak postanowiła ułożyć sobie życie z kimś innym? Jeśli ktoś inny sprawiłby, że czułabym się dobrze? Przypadki chodzą po ludziach. - mruknęłam, patrząc jak wyraz jego twarzy zmienia się w bardziej poważny - Jeśli postanowiłabym oddać się komuś innemu niż Tobie? - wolną ręką pchnęłam go do tyłu, dając mu do zrozumienia, by się położył. Mimo że jego szczęka była mocno zaciśnięta, pozwolił mi przejąć nad sobą kontrolę. Zaczesałam włosy do tyłu, uśmiechając się zadziornie.
- Wtedy Ty znalazłbyś sobie swój ideał, który by do Ciebie pasował - przeniosłam jedną nogę do góry, siadając na nim okrakiem. Oparłam ręce, tuż obok jego głowy, pochylając się nad nim.
- Nie utrzymywalibyśmy już kontaktu, być może wcale. - moje włosy, opadły z pleców na jego tors - A ja siedziałabym tak teraz na zupełnie innym facecie. - mruknęłam, cichym głosem.
Ręce Janka wylądowały na moich biodrach, przyciskając mnie do siebie mocniej, jakby obawiał się moich słów. Posłałam mu tajemniczy uśmiech, oblizując delikatnie usta.
- Może jednak skusisz się na takie coś? - posłałam mu pytające spojrzenie.
- Pierdolisz. - warknął, łapiąc za moją bluzkę, gwałtownie przyciągając mnie do siebie. - Nigdy nie pozwolę na to, by ktoś inny mógł robić to co ja teraz - pokręcił głową, układając ręce na moich policzkach - Dobrze wiesz, ze jestem chujem, ale kocham Cię całym swoim zjebanym sercem. - przycisnął swoje rozgrzane usta do moich, wyrywając z nich cichy pomruk.

***

Perspektywa Janka:
Trochę namieszałem w swoim życiu. Nie to, że kiedykolwiek było poukładane. Chodzi mi bardziej o to, że zmieniłem styl bycia. Trochę zaniedbałem pracę, relacje ze swoimi przyjaciółmi. Nikt nie mówił, że będzie łatwo i tak nie jest. Razem z Anią jesteśmy postawieni na ruchomym podłożu i wystarczy jeden zły ruch, którejś ze stron i wszystko się zburzy.
Dziś jest ostatni dzień, kiedy jesteśmy na Teneryfie i niebawem będziemy musieli wrócić do szarej rzeczywistości. Każdy do swojego domu. Kurewsko irytuje mnie fakt, że ze sobą nie mieszkamy, ale nie chce jej drażnić tym tematem.
Naciągnąłem mocniej kaptur na głowę, kiedy krople deszczu moczyły moją grzywkę, przyczepiając ją do czoła. Wczoraj nie zapowiadało się, że pogoda zmieni się tak diametralnie.
Wsunąłem ręce w kieszenie spodni, kierując się wąską ścieżką wyłożoną żużlem. Grube kamienie, wydawały niemiły dźwięk, kiedy stawiałem kolejne kroki. Przez chwilę poczułem się jak w domu, nie mając w zasięgu wzroku żywej duszy. Odkaszlnąłem, rozglądając się na boki. Wysunąłem telefon ze spodni, ponownie sprawdzając zapisany w notatkach adres mieszkania. Przetarłem mokrą twarz ręką, opierając się plecami o ścianę białego budynku. Kolejny raz zagłębiłem dłoń w swojej kieszeni, wyciągając z niej papierosa i zapalniczkę. Wsunąłem go między wargi, tworząc z jednej ręki daszek, by pomóc w jego zapaleniu. Zaciągnąłem się mocno, bawiąc się czarną zapalniczka między palcami. Kolejny raz rozglądając się na boki, skierowałem się w stronę schodów. Nacisnąłem biały dzwonek obok wejścia, krzywiąc się na dźwięk dziecinnej muzyki, która rozeszła się po domu. Kiedy drzwi się otworzyły, na twarzy chłopaka za nimi pojawiło się zaskoczenie.
- Co Ty tutaj robisz? - spytał zaszokowany.
Ignorując jego pytanie, zaciągnąłem się ostatni raz papierosem, następnie rzucając niedopałek pod jego nogi.
- Sam mieszkasz? - mruknąłem, pozwalając sobie wejść do środka pomieszczenia - Nie udawaj że Cię zaskoczyłem - zaśmiałem się sarkastycznie, zsuwając mokry kaptur z głowy - Chyba nie myślałeś, że zapomniałem o twoim wyjeździe tutaj, przyjacielu. - na mojej twarzy było widoczne rozbawienie. Jak gdyby nic, przeszedłem w stronę jakiegoś pomieszczenia, siadając na białej kanapie - Chciałbym powiedzieć coś miłego, ale masz tutaj jak w szpitalu. - wzruszyłem ramionami, układając rękę na oparciu kanapy.
Chłopak ruszył za mną, patrząc na mnie wrogo.
- Co Cię tutaj sprowadza Dąbrowski? - mruknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zaśmiałem się pod nosem kręcąc głową.
- Oli, kochanie, stęskniłem się za Tobą - wybuchnąłem śmiechem, patrząc jak żyła na jego szyi staje się coraz bardziej widoczna. - A,  przepraszam, Oliwer. - poprawiłem się, unosząc ręce do góry, w geście obronnym. Podniosłem się z miejsca, okrążając kanapę. Stanąłem koło okna, podziwiając widok za nim - Nie smutno Ci, że to ja szybciej Cię odwiedziłem niż Matt? - na mojej twarzy pojawił się cwany uśmiech.
- O chuj Ci chodzi? - warknął, przechodząc w moją stronę.
- Jesteście zbyt przewidywalni - zakpiłem, klepiąc go po ramieniu. Odchrząknąłem, przechodząc w stronę komody, jednocześnie trącając go ramieniem - Nawet tutaj nie możecie sobie odpuścić. - zaśmiałem się, pociągając nosem.
Chłopak pokręcił głową, zerkając rozbawiony przez okno.
- Czego nie zrozumieliście, kiedy mówiłem żebyście zostawili Anie w spokoju? - warknąłem, podchodząc bliżej Oliwera.
Jego twarz przybrała nieco bardziej cwanego wyglądu, ale wiedziałem że grał. Kiedy nie było z nim kolegów, a tym bardziej Matta, był nikim. Był najsłabszy z całej ekipy, to dlatego nikt nie rozpaczał, kiedy się wyprowadzał.
- A czy ktoś zrobił jej coś złego? - uniósł brwi, udając zmartwionego.
Wysunąłem rękę z kieszeni, łapiąc w nią koszulkę chłopaka.
- Jeszcze raz zobaczę jak on się przy niej kręci, to skończy się inaczej. - splunąłem. popychając go z całej siły do tyłu.
Jego ciało zatoczyło się, uderzając plecami o ścianę.

Perspektywa Ani:
Dzisiaj jest ostatni dzień, kiedy mogłabym wylegiwać się na plaży, ale pogoda chciała inaczej. Widocznie zapeszyłam mówiąc, że jest tu zawsze słonecznie.
Ostatni raz przejrzałam się w windowym lustrze, poprawiając szew swoich rurek, który bardzo lubi się przekręcać. Wyprostowałam plecy, równo z dźwiękiem oznaczającym, że znalazłam się na parterze. Janek gdzieś zniknął, więc muszę iść na obiad sama. Nie mam ochoty jeść hotelowego jedzenia, więc będę szukać jakiejś małej knajpy w pobliżu.
Wyszłam z hotelu, przechodząc jak najbliżej daszku, by osłonił mnie przed wielkimi kroplami deszczu. Zaczęłam iść wzdłuż budynków, patrząc na ich wnętrza, przez lekko zabrudzone szyby. Stanęłam w miejscu, kiedy moją uwagę przykuł instruktor, pokazujący grupie osób, prawdopodobnie kroki taneczne. Zagryzłam wargę, przyglądając mu się uważnie. Podskoczyłam zdezorientowana, kiedy poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.
- A qué esperas? Pasa! - młoda dziewczyna, pchnęła mnie w stronę wejścia, jednocześnie otwierając przede mną drzwi.
Dźwięki skocznej muzyki, uderzyły w nasze ciała, równo z momentem przekroczenia przez nas progu. Rozejrzałam się na boki, będąc trochę skrępowana, spojrzeniami poszczególnych osób. Przeszłam powoli w lewo, zajmując jedno z wolnych miejsc, służące prawdopodobnie do siedzenia i podziwiania postępów swoich dzieci czy znajomych.
Dlaczego tu weszłam? Przecież nie mam tutaj żadnego celu, tym bardziej kompletnie nie rozumiejąc ich języka.
- Ven aquí, querida. - ta sama dziewczyna co sprawiła, że weszłam do tego budynku, pociągnęła mnie za rękę.
Moje oczy powiększyły się, kiedy zauważyłam, że ciągnie mnie w stronę środka sali.
- Słucham? Nie, ja tu jestem przypadkowo, muszę iść - powiedziałam na jednym tchu, wątpiąc w to, że ktokolwiek mnie rozumie. Puściłam rękę dziewczyny, wycofując się kilka kroków do tyłu. Jeśli wcześniej kilka osób zwróciło na mnie uwagę, teraz każda jedna para oczu, była wpatrzona w moją osobę.
- No dude en. - wykrzyknęła, łapiąc mnie za łokieć.
Po sali rozeszło się kilka śmiechów, a twarze obecnych tu osób, ukazywały rozbawienie. Ściągnęłam brwi w cienką linię, przechodząc obok niskiej dziewczyny, która ciągle coś do mnie mówiła. Tylko tego brakowało, bym zrobiła z siebie idiotkę. Wysoki mężczyzna, włączył muzykę, wykonując te same ruchy, które widziałam przez okno. Odwróciłam głowę za siebie, patrząc na ludzi, którzy próbowali go naśladować.
- Jeśli nie chcesz być zjedzona, tańcz. - usłyszałam dziewczęcy głos, dochodzący zza moich pleców.
Przekręciłam głowę w stronę niskiej brunetki, która albo odezwała się do mnie po polsku, albo najzwyczajniej w świecie się przesłyszałam. Mimo to zaczęłam powoli poruszać ciałem w rytm muzyki, zerkając na instruktora. Jego taniec wydawał się być banalnie prosty, mimo że wiele osób miało problem z załapaniem najprostszych kroków.
- No me resulta! - dziewczynka w stroju baletnicy wykrzyknęła, krzyżując ręce na piersi.
Mimo że nie rozumiem hiszpańskiego, mogłam się domyślić, że nie wychodzą jej kroki. Zaśmiałam się cicho, bo jej oburzenie wyglądało dość uroczo. Zaczesałam kosmyk włosów za ucho, podchodząc do niej bliżej. Uniosła głowę, zerkając na mnie pytająco. Wyciągnęłam jej rękę do przodu, uginając ją tak, jak robił to instruktor. Wolnymi krokami, bez pomocy słów, zaczynała tańczyć coraz płynniej. Klasnęłam zadowolona w ręce, kiedy już zupełnie nie potrzebowała mojej pomocy.
- No, no, niezła jesteś. Sara. - brunetka wyciągnęła w moją stronę rękę - Patrzysz na mnie, jakbyś zobaczyła ducha - roześmiała się cicho, marszcząc nos.
Odchrząknęłam, kręcąc głową.
- Przepraszam, po prostu wszędzie gdzie idę spotykam polaków. Ania. - wzruszyłam ramionami, podając jej rękę, jednocześnie odsuwając się trochę w bok, by nie zostać uderzona przez kobietę, wymachującą energicznie rękoma.
- Jest nas tu więcej niż Ci się wydaje - puściła do mnie oczko. - Trafiłaś tu przypadkowo, ale nie wydaje mi się, by taniec był Ci obojętny - spojrzała na mnie uważnie, odgarniając burzę swoich loków z czoła.
Westchnęłam, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Zbyt szybko załapałaś układ, jak na amatorkę.
- Tańczyłam kiedyś i po prostu ten poziom jest dla mnie zbyt łatwy - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się delikatnie.
- Och, to jest grupa początkująca. Jeśli chcesz, poczekaj jeszcze piętnaście minut i będziesz miała do czynienia z profesjonalistami. - zerknęła kątem oka na zegarek.
Niby po co mam tutaj czekać? Nie tańczyłam kupę lat i jeśli naprawdę okażą się świetnymi tancerzami, zrobię z siebie pośmiewisko.
- Nie, chyba sobie odpuszczę. Było miło, ale muszę już iść. - posłałam w jej stronę ciepły uśmiech, odsuwając się kilka kroków do tyłu.
- Myślisz, że pozwolę Ci wyjść i stracę możliwość sprawdzenia twoich umiejętności? - spytała, łapiąc mnie za rękę.

***

Tak bardzo jak nie byłam przekonana czy tutaj przyjechać, tak bardzo nie jestem przekonana do powrotu do domu. Teneryfa działa na mnie ze zdwojoną siłą. Poznaje nowych ludzi, którzy nie mają względem mnie złych zamiarów.
- Przepraszam za wczoraj - skrzywiłam się, patrząc na swoją szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Nie masz za co przepraszać - ręka Daniela wylądowała na mojej dłoni, pocierając ją delikatnie.
Uniosłam głowę do góry, patrząc na niego pytająco. Musiałam się z nim spotkać. Nie mogłam tak po prostu wyjechać bez słowa, po wczorajszym incydencie.
- Jesteś fajnym chłopakiem i nie chce psuć sobie z Tobą relacji, przez nasz wczorajszy pocałunek - zagryzłam wargę, wycofując rękę do tyłu, zaczesując nią nerwowo kosmyk włosów za ucho. Było mi trudno rozmawiać o tym w hotelowym barze, gdzie wszędzie wkoło było dużo ludzi.
- Być szczery? - spytał podnosząc się ze swojego miejsca. Zwinnym ruchem znalazł się na kanapie obok mnie.
Poruszyłam się nerwowo, układając swoje ręce na udach. Kiwnęłam twierdząco głową, przekręcając ją w jego stronę.
- Dawno się tak nie czuć jak wczoraj. Mimo że ty robić to specjalnie, to ja czuć coś więcej - powiedział, łapiąc mnie za rękę.
Rozchyliłam usta, spuszczając skrępowana wzrok.
- Jesteś naprawdę świetna dziewczyna, a ja widzieć jak się męczyć - odgarnął moje włosy do tyłu, co już całkowicie zbiło mnie z tropu. - Twój chłopak być dupkiem i na ciebie nie zasługiwać. Powinnaś być traktowana jak księżniczka - powiedział niższym tonem, patrząc na mnie intensywnym wzrokiem. Jego ręka wylądowała na moim policzku, tym samym zwracając na siebie moją uwagę.
Pokręciłam przecząco głową, odsuwając się od niego.
- Nie, to miała być tylko zabawa, nie miałeś się tak czuć - przyłożyłam rękę do czoła, zdając sobie sprawę z tego, do czego doprowadziłam swoją lekkomyślnością. Nie chce by to co mówił było prawdą, bo to będzie trudne do rozwiązania.
- Nigdy nie myśleć, że będę się mieszać w czyjś związek, ale ciągnąć mnie do ciebie - powiedział, a na jego twarzy pojawił się grymas.
- Wydaje Ci się, bo dawno nie miałeś dziewczyny - zaśmiałam się nerwowo, biorąc do ręki swoją szklankę z sokiem. Podniosłam ją do ust, upijając z niej kilka łapczywych łyków.
- Ty być wyjątkowa - odsunął napój od mojej twarzy, ponownie układając rękę na moim policzku.
Odwróciłam wzrok, przenosząc go na wejście do baru. Wielka fala gorąca oblała moje ciało, kiedy zauważyłam w nim stojącego Janka. Jego mina nie wskazywała na to, że jest zachwycony patrzeniem na mnie i Daniela w dość niekorzystnej sytuacji. Jego ciało było przemoknięte od deszczu, a między palcami znajdował się odpalony papieros. Zdecydowanie pali zbyt często.
Nie potrafiłam się ruszyć, bo zupełnie nie wiedziałam jak wytłumaczyć całe zajście. Janek zmierzył mnie wzrokiem, a jego żuchwa drgała od zaciskania zębów. Zmrużył oczy, przenosząc wzrok na Daniela, który zorientował się, że coś jest nie tak, odwracając się w stronę, w którą patrzyłam.
- Oczywiście musieć się pojawić - szepnął sam do siebie, na co zmarszczyłam zaskoczona brwi. W ciągu jednej chwili w barze rozpętała się burza, nad którą nie dało się zapanować. Janek znalazł się obok naszego stolika, odciągając ode mnie Daniela za bluzkę. Pchnął go z całej siły na sąsiedni stolik, wywołując tym atak paniki ludzi, którzy go zajmowali. Włoch okazał się mocnym zawodnikiem w ostatniej chwili utrzymując równowagę, poprawiając rozbawiony swoją koszulkę. Jego mina nieco zrzedła, kiedy jego twarz zderzyła się z pięścią wymierzoną w jego szczękę. Ludzie zaczęli się odsuwać, wykrzykując jakieś słowa w swoją stronę.
- Baw się każdym, tylko nie nią sukinsynie. - niskie warknięcie wydostało się z ust Janka, wymierzając kolejny cios w brzuch Daniela.
Sytuacja się zaostrzyła, kiedy w barze pojawiło się dwóch postawnych mężczyzn w czarnych strojach. Wykrzyknęli coś głośno, a gapie, którzy jednak postanowili zostać, odsunęli się natychmiastowo pod ścianę.
Siedziałam nadal w tym samym miejscu, nie okazując żadnych emocji. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, domyślając się że chodzi tu o mnie.
Z ust Janka wydostało się głośne syknięcie, kiedy jego ręka została brutalnie wygięta do tyłu. Zwinnie pokonał ból, uderzając ochroniarza w płuca. Mimo że był on postawny, cofnął się do tyłu, puszczając jego skrępowaną rękę. Podciągnął rękaw swojej bluzy, zamachując się w stronę Daniela. Kiedy chłopak kolejny raz został uderzony w brzuch, klęknął pochylając głowę w dół. Janek splunął na ziemie, popychając całą siłą stół w stronę drugiego ochroniarza.
Moje serce zwolniło swoją akcję, kiedy usłyszałam dźwięk naciąganego spustu pistoletu. Gwałtownie przekręciłam głowę w stronę ciemnego mężczyzny, wymierzającego nim w stronę Janka. Nagle wszyscy zatrzymali swoje ruchy, a w pomieszczeniu można było usłyszeć tylko zburzone oddechy zaniepokojonych ludzi.

_____________________________________
Jeśli jesteś stałym bywalcem tego bloga, zachęcam Cię do dołączenia do grupy na facebooku: 
Lub jeśli masz konto na blogerze, dodania mnie do obserwowanych, dzięki czemu nie przegapisz żadnego rozdziału. 8) 



92 komentarze:

  1. Dalszego w takim momencie przerwałas :( polsat

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Niesamowite! ❤ Mam nadzieję, że nikt nie będzie postrzelony. Podoba mi się. Czekam na kolejne. Życzę weny. ☺��

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskiii :) Oby Jaśkowi sie nic nie stalo !!! ://

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego w takich momentach?! Chce więcej! 😂

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju zajebisty rozdział! Napisz kolejny szybciej,bo w takim zajebistym momencie skończyłaś,kiedy największe ciary miałam :((

    OdpowiedzUsuń
  6. Booooożeeeeee!? Trzęsę się! Rozdział SUPER!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ania, nienawidze Cie za koncowke xDDD musialas w takim momencie? I tak e ogole kim jest Oliwer? Bo nie mam pojecia

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zabijaj Jaśka pls
    Kc i czekam na następny<3
    Najlepszee

    OdpowiedzUsuń
  9. Ania, nie moge napisać nic innego niż moja standardowa regułkę, bo zatkało mnie :D Meega! ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne jak zwykle 💛👌

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniaa ❤ jeju początek najpiękniejszy aa ten koniec straszny! (nie ze zly bo zajebisty) tylko się boje ze Jaskowi cos się stanie i tym sposobem skończysz ff... Ale Jasia przeciez chyba nie uśmiercisz 😭

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój Boże, coś ty zrobiła! *ja tam bym go postrzeliła* Ania, Jaś, ochroniarz, Daniel! Mega boski *o*

    OdpowiedzUsuń
  13. chcę następny! teraz, zaraz, juz! :D
    jesteś cudowna, pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział :) Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  16. nic nu nie moze zrobic prawda? to byloby nie fair ;-; nie mozna tak

    OdpowiedzUsuń
  17. O boże ..... zawał.... swietny rozdział! !! Ale i tak zawał ... jejku ... prosze kolejny rozdzial ! :')

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział, jak zawsze ♥ Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział, czemu taki krótki? 😭 😍 💞

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział!❤❤❤ Ale ogólnie to boję się o Jaśka... Mam nadzieję, że nie masz zamiaru go uśmiercać. Pozdrawiam!😉

    OdpowiedzUsuń
  21. Ania! Jak możesz w takim momencie?! 😂 Ty Polsacie 😄. Pozdrawiam Niecierpliwe Bobry, a rozdział jak zawsze supi dupi hihihi 😘

    OdpowiedzUsuń
  22. O mój Boże 😭😭 tylko nie Jaś....to bie może sie tak skończyć, Ania prosze Cie :CCCC

    OdpowiedzUsuń
  23. Najlepsza <3 Podziwiam cię! ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Boże pieprzony Polsat!!! Ania jesteś cudowna! Rzadzisz!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. <3 jestez zajebiscie epicka!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja ... no nie mogę !!!!!!! Ale extra! !! Szok !
    Janek syfu narobił. .. oj mam nadzieję że będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak zwykle zadziwiasz ;* jesteś najlepsza :3

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowny, genialny, świetny...

    OdpowiedzUsuń
  29. ja pierdykam akurat musisz kończyć w takich momentach? loool xd

    OdpowiedzUsuń
  30. ANIU JA DZIĘKUJĘ ŻE DAŁAŚ ROZDZIAŁ W MOJE URODZINY ALE KOŃCZYĆ W TYCH MOMENTACH NIE WYPADA XD ! Świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zakochałam się w tym rozdziale ! 💗 Ania chce następny 💖

    OdpowiedzUsuń
  32. Boże genialny ! :)) Łooo kurde, ale się porobiło ! Ania w takim momencie ?!!!!!! 8)

    OdpowiedzUsuń
  33. Zarąbiste *,* Warto było czkać 8)

    Zapraszam ;)
    http://my-world-remek-multi-jas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. Jesteś genialna, dziewczyno!
    Rozdział pełen tajemniczości, czyli to co lubię. A ta końcówka! Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stanie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  35. Super 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  36. Super roździał *.*

    OdpowiedzUsuń
  37. Jejkuuu świetnee <3
    Ale blagam nie przerywaj w takich momentach ;)
    No i czekam na nastepny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Janek wyjdzie z tego cały :(

    OdpowiedzUsuń
  39. Boże czy ty to widzisz?! <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Ania zabije cie jak Janek umrze :'DD

    OdpowiedzUsuń
  41. Twoje rozdziały są powalajace. Mega wzruszające a za razem mega śmieszne. Czekam na następne ♡

    OdpowiedzUsuń
  42. Ooo.. Matko rozdział super jak każdy inny pisz szybko 40 ROZDZIAŁ !!

    OdpowiedzUsuń
  43. Tylko mi Jasia nie usmierć. A tak na serio to super rozdział. Zapraszam również do siebie http://hunger-games-yt.blogspot.com Dopiero zaczynam.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ania mogła coś zrobić, a nie tylko stać i się patrzeć. Ale wtedy zupełnie idącej pewnie by się to potoczyło. Oczywiste żeby nie było nie mówię Ci jak masz pisać.
    Ps to nie hejt

    OdpowiedzUsuń
  45. Najlepsze <3 Nic dodać nic ująć po prostu genialne <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  46. :o ! Jeju jak zwykle świetny rozdział ! Czekam na kolejny z nadzieją, że Jasiu to przeżyje ..

    OdpowiedzUsuń
  47. Coś czuje, że byłaby z tego świetna książka. Jak zawsze super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  48. Czekam oczywiscie na next :( w takim momencie eh..

    OdpowiedzUsuń
  49. Tak szczerze powiedziawszy, nie miałam bladego pojęcia kto to jest Jaś Dąbrowski przed trafieniem na tego bloga. Wcześniej nigdy o nim nie słyszałam lub po prostu nie zarejestrowałam jego bytu jako coś ciekawszego.
    Jednakże gdy tu trafiłam z polecenia przyjaciółki, zaczęłam czytać bloga. Nie ze względu na postać, lecz na styl, w jakim blog został napisany i na historię.
    I muszę powiedzieć, że niesamowicie lekko się chłonie twoje rozdziały. Są przystępne, z multum akcji i nawet zmianami perspektywy. Nie jest zawsze kolorowo (O ile kiedykolwiek było), ale mimo to wracam na tę stronę z uśmiechem na twarzy, nawet, jeśli ktoś ma wpierdolić Jankowi albo na odwrót :D
    Co do samego rozdziału mam nadzieję, że się sytuacja nie zaogni.
    Czekam xx

    OdpowiedzUsuń
  50. Super! Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  51. Mega ff :) ale w sumie pomyslalam ze jakby powstal na podstwie tej histori film to bylo meegaa

    OdpowiedzUsuń
  52. Świetny :3 Tylko niech Janek nie umiera XDDD

    OdpowiedzUsuń
  53. jejku, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  54. Jej! Zajebisty jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  55. Kiedy następny .? Czekam 😂😂 nie uśmierć mi Jasia 🍪🍪

    OdpowiedzUsuń
  56. Jeju :o świetny :D czekam na następny
    zapraszam na jej bloga -----> http://martysiak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  57. Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  58. Boże najlepsze ff <3 ! Kc ! Ale polstat to z cb niezly :/ :*

    OdpowiedzUsuń
  59. Kocham , kocham tenn ff :* Wczoraj od 10-22 czytałam wszystko od nowa genialne kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  60. Cudny rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  61. Boski jak częstochowski °•° hi hi

    OdpowiedzUsuń
  62. Dlaczego w takim momencie ? Polsacie ,! +.+

    OdpowiedzUsuń
  63. Okej, trafiłam tu przez szukanie ff do pociśnięcia beki, serio. Nie sądziłam, że opowiadanie o jakimś człowieczku z yt mnie tak zainteresuje. Dziewczyno, piszesz zajebiście! Jest niewiele blogów, które zainteresowały mnie tak, jak ten. Generalnie to wywołujesz u mnie straszne emocje, w pewnych chwilach miałam ochotę coś rozpierdzielić, a w jeszcze innych ryczeć w poduszkę.
    Wstaję i biję brawo. (W sumie to nie wstaje, ale masz mój podziw)
    Świetna, nieprzewidywalna fabuła, przyjemnie się czyta i ciągle chcę więcej.
    Podoba mi tu ten zły charakterek Jasia, serio.
    No nic, życzę przezajebistej weny i zapraszam do mnie na ff o Oliverze Sykesie. http://just-to-lose-control.blogspot.com/
    Ps. Dodaje do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  64. W rakim momencie? �� ty polsacie xD

    OdpowiedzUsuń
  65. Mówiąc szczerze to fajny film by powstał z tego opwiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  66. https://www.wattpad.com/myworks/47373457-%C5%BCyje-wi%C4%99c-jestem Zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  67. Hello! Do you use Twitter? I'd like to follow you if that would be ok.
    I'm absolutely enjoying your blog and look forward to new updates.


    Also visit my web-site ... Rise Of Darkness Android Cheats

    OdpowiedzUsuń
  68. Jak zwykle świetnie i jak zwykle w najlepszym momencie zakończyłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  69. Boże Ania 😱 w takim momencie 😭

    OdpowiedzUsuń
  70. Zostałaś nominowana do LBA więcej informacji znajdziesz na blogu www.jdabrowsky-love-story. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  71. Czemu koniec proszę pisz następne rozdziały ten blog jest super masz talent liczę że dodasz następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  72. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń