czwartek, 12 lutego 2015
Rozdział 4
Jego usta dążyły wzdłuż mojej szczęki. Otworzyłam szeroko oczy, zaczerpując głośno powietrza. Jednym mocnym ruchem ręki, odsunęłam jego ciało od swojego.
- Co ty robisz? - szepnęłam zdezorientowana, odsuwając się na brzeg łóżka.
- Daj się ponieść chwili - cichy głos chłopaka dobiegł do moich uszu.
- Żartujesz sobie? - zaśmiałam się ironicznie. - Nie znam cię, nie wiem o tobie nic.Nie wystarczy ci, że spałeś w moim łóżku? Wyjdź z mojego pokoju! - podniosłam głos, szarpiąc go delikatnie za koszulkę w stronę balkonu.
- Spokojnie mała - jego śmiech rozbrzmiał w pomieszczeniu. - Musisz się przyzwyczajać.
Uniosłam jedną brew do góry.
- Nie mam najmniejszego zamiaru, ponieważ ty w tej chwili opuścisz mój dom i raz na zawsze dasz mi święty spokój.
Byłam tak zirytowana, że do moich oczu napłynęły łzy. Zawsze tak mam, kiedy jestem bezradna. Wiem że jestem słaba, ale czy wy w mojej sytuacji nie mielibyście poszarpanych nerwów?
W pokoju rozległ się dźwięk pukania.
- Ania, z kim ty rozmawiasz? Otwieraj! - ojciec mamrotał waląc pięścią w drzwi.
Zaczęłam panikować. Spotkanie mojego ojca z Jankiem, to by była najgorsza rzecz w życiu. Co ja gadam? On nikogo nie może widzieć w naszym domu, nie mogę mieć znajomych.
Mój oddech przyśpieszył kilkakrotnie. Cholernie się bałam.
- Jezu, wyjdź szybko, proszę! - wyszeptałam spanikowana drżącym głosem, ciągnąc go za rękaw bluzki w stronę balkonu.
Mimo to jego ciało stawiało opór.
- Otwieraj te drzwi! - krzyk ojca stawał się coraz głośniejszy.
Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Janka, który patrzył na mnie z zadziornym uśmiechem. Moja ręka zacisnęła się wokół jego nadgarstka wyrażając frustrację.
- Proszę - jęknęłam.
Nawet nie wyobrażacie sobie jaką miałam ochotę sama wyskoczyć z balkonu.
Twarz chłopaka złagodniała.
- Dobra, wyjdę, ale pod jednym warunkiem.
Spojrzałam na niego wyczekująco, co chwilę zerkając na drgające drzwi.
- Pójdziesz dziś ze mną na imprezę do mojego kumpla. - powiedział jak gdyby nic.
Zachowywał się, jakby widok przestraszonej dziewczyny i ojca dobijającego się do drzwi, był dla niego codziennością. Przyłożyłam rękę do czoła, nerwowo oddychając.
- Dobra, jasne, a teraz idź już - wypchnęłam go na balkon, zamykając szybko za nim drzwi. Właściwie nie wiem na co się zgodziłam, bo go najzwyczajniej w świecie nie słuchałam. W sumie mało mnie to obchodzi. Najważniejsze jest to, że wyszedł z mojego domu. Szybko podbiegłam do drzwi, otwierając je. Przybrałam łagodny wyraz twarzy. Właściwie przynajmniej próbowałam to zrobić.
- Coś się stało? - spojrzałam na ojca, a chwilę później zostałam wepchnięta do wnętrza mojego pokoju.
- Z kim rozmawiałaś? - jego twarz wyrażała maksymalne zdenerwowanie.
Zmusiłam się do intensywnego myślenia, by wymyślić jakąś sensowną wymówkę.
- Och, rozmawiałam z szefową - machnęłam ręką - Powiedziała, że mam przyjść dziś godzinę wcześniej - uśmiechnęłam się do niego, próbując załagodzić sytuację.
Chyba mi się udało, bo nie próbował podejmować dalszej rozmowy i bez słowa opuścił mój pokój trzaskając drzwiami. Wypuściłam powietrze z ust opadając na łóżko. Od tych wszystkich emocji kręciło mi się w głowie. Wtuliłam się w poduszkę, przymykając oczy, chcąc wreszcie odpocząć.
***
Przebudziłam się zerkając na zegarek, który wskazywał szesnastą trzydzieści trzy. Podniosłam się do pozycji siedzącej ziewając. Mam półtorej godziny do rozpoczęcia zmiany w klubie. Westchnęłam przeciągle zsuwając się z łóżka. Podeszłam do szafy w celu wyciągnięcia świeżej bielizny i czystych ciuchów, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Związałam włosy w kok, następnie ściągnęłam z siebie piżamę, wrzucając ją do kosza na pranie. Weszłam pod prysznic, by się odświeżyć. Ciepła woda odprężała moje ciało i na pewno stałabym tak dłużej, ale fakt, że muszę dotrzeć szybko do centrum sprawił, że zaczęłam przyśpieszać swoje czynności. Ubrałam się w rzeczy, które naszykowałam wcześniej i wyszłam z toalety rozglądając się za torbą. W moim brzuchu rozległ się dźwięk oznaczający, że najwyższa pora coś zjeść. No tak, nie miałam na to czasu, a nawet ochoty. Zebrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, by nie wracać już na górę. Wychodząc z pokoju przejrzałam się jeszcze w lustrze, przeczesując ręką włosy. Mój humor od razu się poprawił, kiedy zauważyłam, że w domu nie ma ojca, a w tym przypadku to oznacza, że może go nie być kilka dni. Nie wychodził często, ale jeśli już to zrobi mam kilka dni wolności.
Klasnęłam podekscytowana w ręce, spoglądając na zegarek wiszący nad drzwiami w korytarzu. Mam jeszcze godzinę, więc mogę coś zjeść i trochę posprzątać.
Zrobiłam sobie kanapki, pożerając je w błyskawicznym tempie. Biorąc ostatni kęs schyliłam się, by podnieść puszkę piwa, która leżała pod moimi nogami. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a następnie wzięłam worek na śmieci, kolejno wsadzając do niego opróżnione opakowania po alkoholu. Gdyby tu teraz wszedł ktoś, kto nie wie o sytuacji w moim domu, pomyślałby, że odbyła się tu porządna domówka. Jednak pozory mylą.
Właśnie chciałam zacząć zamiatać, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wzdrygnęłam się na nagły sygnał prostując plecy. Zmarszczyłam czoło, bo nie miałam pojęcia kto to może być. Ojciec raczej nie dzwoniłby do drzwi swojego domu. Z workiem w ręce podeszłam do drzwi, wyglądając przez wizjer. Pewnie dokładnie wiecie kogo zobaczyłam, nie jest to jakimś wielkim zaskoczeniem.
Jedna ręka Janka spoczywała w kieszeni, a druga ponownie nacisnęła dzwonek. Zacisnęłam usta w cienką linię, krzywiąc się. Mówiłam mu żeby dał mi spokój. Może jeśli udam, że nikogo nie ma w domu, da sobie spokój?
Dyskretnie przysunęłam się jeszcze bliżej drzwi, zapominając o worku, który trzymałam w ręce, przez co kiedy zetknął się on z drzwiami, puszki wydały charakterystyczny dźwięk.
- Ania słyszę cię przecież, otwórz drzwi - można było wyczuć rozbawienie w jego głosie. Wywróciłam oczami na swoją głupotę. Sama siebie zdradziłam i do tego wyszłam na idiotkę. Odłożyłam worek na podłogę i otworzyłam zamek drzwi, przeciskając się na zewnątrz tak, by on nie mógł wejść do środka. Nie chce, by widział co się dzieje w salonie czy korytarzu. Spojrzałam na niego zagryzając wargę.
- Czego znowu ode mnie chcesz? - mruknęłam z nadzieją, że się po prostu odwróci i już tutaj nie przyjdzie.
Ale to by było zbyt banalne.
- Przychodzę do ciebie z pewną propozycją - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Uniosłam jedną brew do góry.
- Może wpuścisz mnie do środka? - wskazał palcem na drzwi.
Sapnęłam, kręcąc przecząco głową.
- Nie, nie wpuszczę cię. Mów co masz mówić i idź stąd - jęknęłam zirytowana.
- Dlaczego jesteś taką zimną suką? - powiedział głośniej, zbliżając się do mnie, na co ja zrobiłam krok w tył, dotykając plecami ściany.
- Znowu zaczynasz? Nie mów tak do mnie - zacisnęłam pięści z ochotą rzucenia się na niego.
- Bo co mi zrobisz? - mruknął opierając jedną rękę nad moją głową.
Co jest z nim nie tak? Jest strasznie bipolarny*, musi iść do psychologa, by nauczyć się panować nad emocjami.
Nie chcąc z nim dłużej rozmawiać zerwałam się szarpiąc za klamkę od drzwi i szybko wbiegając do pomieszczenia. Chciałam zamknąć drzwi, lecz jego stopa uniemożliwiła mi ten ruch blokując je.
- Nie tak szybko - zaśmiał się - Nie znasz się na żartach? - pociągnął za klamkę, znajdując się za chwilę obok mnie.
Poczułam się zażenowana tym, że musi widzieć ten cały bałagan. Stanęłam przed nim mając nadzieję, że zasłonie mu wgląd na pokój, ale nie był to dobry sposób, ponieważ był ode mnie wyższy. Westchnęłam zrezygnowana odchylając głowę do tyłu.
- Co to za propozycja? - ułożyłam swoje ręce na biodrach, nie łapiąc z nim kontaktu wzrokowego.
Między nami nastąpiła chwila ciszy. Podniosłam wzrok, by zobaczyć o co mu właściwie chodzi. Kiedy zauważył, że czekam zniecierpliwiona odchrząknął.
- Więc od razu cię uprzedzam, że nie musisz mi odpowiadać teraz. Po prostu najpierw dobrze się zastanów - wsadził ręce w kieszenie spodni. - Moja propozycja brzmi tak - spojrzał na mnie znacząco. - Rzucasz pracę, jesteś moja, dostajesz trzy tysiące miesięcznie - wypowiedział na jednym tchu.
Stałam nadal w jednej pozycji analizując to, co własnie powiedział. Pokręciłam niedowierzająco głowa.
- Co? Czekaj, co ty powiedziałeś? - spojrzałam na niego unosząc brwi.
- To co słyszałaś. Nie wydaje mi się, by dziewięćset złotych miesięcznie wystarczało ci na cokolwiek, więc pomyślałem, że w zamian za to, że będziesz robić to co ja chce i kiedy chce dostaniesz ponad trzy razy więcej. Myślę, że jest to dobra propozycja - powiedział zupełnie poważnie.
Zaczerpnęłam więcej powietrza, czując że robi mi się duszno.
- Czy ty własnie zasugerowałeś mi, żebym się tobie sprzedała? - mruknęłam drżącym głosem, opierając gwałtownie plecy o ścianę, by utrzymać równowagę.
________________________________________________________________________________________________
bipolarny**-Czyli ma tak jakby dwa oblicza. W jednej chwili jest miły i spokojny, a za chwilę wybucha i np. cię wyzywa.
Więc mamy 4 rozdział. Myślałam że będzie dłuższy, ale wyszło jak wyszło. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania dalszych rozdziałów. :)
czytasz=komentujesz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To jest świetne już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post kochana! <3
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwacje?
Zacznij i mnie poinformuj ! <3
-Moja propozycja brzmi tak: Rzucasz pracę, jesteś moja, dostajesz 3 tysiące miesięcznie
OdpowiedzUsuńŻe co? To ona jest jakąś rzeczą? No no Jaś, nie ładnie tak :)
Czekam na nexta
Biorę się za czytanie poprzednich rozdziałów.Bardzo fajne;)
OdpowiedzUsuńhttp://sandra-busz.blogspot.com/
To czekamy na wiecej
OdpowiedzUsuńświetny!:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
♡✿ Twins Life. [KLIK] ✿♡
błagam, jak najszybciej następny. ty tak super piszesz :)
OdpowiedzUsuńSuper kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńSupi, czekam na następny ♡
OdpowiedzUsuńsuper piszesz :)
OdpowiedzUsuńmoze obs za obs daj znac
http://moniqa-blog.blogspot.com/
O bosz cu do wne <3 kocham
OdpowiedzUsuńKolejny, prooosze!
OdpowiedzUsuńMega !! Kolejny prosze <3
OdpowiedzUsuńJesteś świetna! Masz fajny styl pisania i nie nudzisz, co u mnie się rzadko zdarza, bo jak dotąd to chyba dwa lub trzy opowiadania podzielone na rozdziały mnie zaciekawiły, a przeczytałam takich bardzo dużo!
OdpowiedzUsuńNie... no ale moc jest :D
OdpowiedzUsuńMoja i pewnie nie tylko moja wyobraźnia szaleje hehe xd
OdpowiedzUsuńNaprawde meeega jestes i super piszesz
OdpowiedzUsuńWciągnełam się. Jeszcze dziś musze przeczytać 8 rozdział
OdpowiedzUsuńTo jest genialne! Nie mam słów. Twoje ff jest jednym z najlepszych jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńZgapione z 50 twarzy greya ale i tak świetne xD
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńtrochę przypomina Dangera (ff o Justinie Bieberze) ale i tak fajne :))))
OdpowiedzUsuńWow jest super
OdpowiedzUsuńSupeer
OdpowiedzUsuń