poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 2


Uniosłam brwi ku górze. Pokręciłam przecząco głową, jednocześnie poprawiając torbę na ramieniu.
- Nie to nie, suko - usłyszałam ponownie jego głos, po czym do moich uszu dobiegł dźwięk piszczących opon.
- Och, doprawdy? Suko? Na tyle cie stać? - powiedziałam sama do siebie, śmiejąc się sarkastycznie. Do szkoły dotarłam mocno spóźniona, ale nie zamierzałam odpuszczać sobie lekcji matematyki. Niepewnie zapukałam do drzwi klasy, uchylając je delikatnie.
- Witamy panią spóźnialska. Ciesze się, że postanowiłaś do nas dołączyć - powiedział z sarkazmem profesor.
Dobrze wiedziałam, że nie toleruje spóźnień, ale co miałam zrobić? Bez słowa stałam w miejscu dążąc wzrokiem po klasie na swoje miejsce, które o dziwo było zajęte. Wstrzymałam wzrok przyglądając się osobie, która postanowiła je zająć i miałam ochotę zaśmiać się na głos. Zamrugałam kilka razy, bo przez chwile zdawało mi się, że chłopak którego spotkałam dzisiejszego dnia już dwa razy, jest wytworem mojej wyobraźni.
- Mogłabyś zająć swoje miejsce? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczyciela
- Hm? - spytałam zdezorientowana, zwracając głowę ku profesorowi. - A, tak - mruknęłam, zdając sobie sprawę z tego, że nadal stoję na środku klasy jak idiotka. Ruszyłam do swojej ławki, która znajdowała się na samym końcu sali. Szłam szybkim tempem, kiedy ktoś podłożył mi nogę, na co się potknęłam i prawie wylądowałam na ziemi. Usłyszałam kilka śmiechów dochodzących z początku klasy.
- No serio śmieszne - pomyślałam przymykając oczy z zażenowania.
Szybko usiadłam na swoim miejscu koło znajomego, nieznajomego. Przerażająca sytuacja. Oblizałam nerwowo usta, czując się zestresowana jego obecnością. Do końca lekcji siedziałam w jednej pozycji, łącząc wszystkie fakty. Wywnioskowałam, że jest nowy, skoro pierwszy raz widziałam go w lasku, a także w połowie semestru dołączył do mojej klasy. Ale ze mnie Sherlock, szkoda, że jeszcze nie zagrałam w serialu CSI kryminalne zagadki Miami. Nadawałabym się.
Lekcje w szkole minęły mi dość szybko i wyjątkowo bez zbędnych potyczek. Starałam się nie wchodzić nikomu w drogę, żeby nie rozpoczynać kolejnego zamieszania. Wkładając na siebie kurtkę skierowałam się w stronę domu.
Wchodząc przez próg poczułam zapach alkoholu. Westchnęłam zirytowana i nie zdejmując butów zaczęłam wchodzić po schodach, zerkając przelotnie na salon, w którym walało się kilkanaście pustych puszek po piwie. Wchodząc do pokoju rzuciłam torbę na łóżko i nie tracąc czasu wzięłam się za odrabianie prac domowych. Byłam skupiona na opisywaniu chorób genetycznych, kiedy drzwi od mojego pokoju zostały gwałtownie otworzone.
- No córeczko, skoczysz do sklepu po piwko - spojrzałam na mężczyznę spod książek.
- Nie teraz, uczę się, nie widzisz? - odpowiedziałam zaczesując kosmyk włosów za ucho.
Oczy ojca pociemniały. Było widać, że jest nieźle wstawiony, a to co do niego powiedziałam, nie było odpowiedzą, którą chciał usłyszeć. Poczułam na swoim policzku ostre pieczenie, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że zostałam uderzona z pięści w twarz w miejsce, na którym był siniak sprzed dwóch dni. Złapałam się za bolący policzek, automatycznie się kuląc.
- Nie rozumiesz co do ciebie mówię? Masz iść po to piwo, teraz! - wrzasnął, na co podskoczyłam. Zsunęłam się z łóżka zabierając ze sobą torbę i szybko wybiegłam z pokoju. Nie patrząc na nic wyszłam z domu zalewając się łzami. Zacisnęłam usta nadal czując ból na lewym policzku. Zaszlochałam cicho, ocierając łzy rękawem. Otworzyłam torbę w poszukiwaniu chusteczek higienicznych, ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć. Jęknęłam w rozpaczy, ciągnąc za końce swoich włosów. Nie miałam najmniejszego zamiaru iść spełnić zachcianki mojego ojca, tym bardziej, że muszę być w pracy za czterdzieści minut. Pociągnęłam nosem, kierując się w stronę centrum.
Kiedy dotarłam przed budynek w którym pracuje, miałam dziesięć minut do rozpoczęcia swojej zmiany, dlatego skierowałam się do ubikacji, by ogarnąć to co się dało. Przemyłam twarz zimną wodą i otarłam ją papierem ręcznikowym.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie zamaskuje siniaków? Po prostu stwierdziłam, że nie ma to najmniejszego sensu. Ludzie wierzą w to co im powiem, czyli "wywróciłam się".  Nałożenie dwóch kilogramów fluidu sprawiłoby, że wyglądałabym jak zombie.
Przeczesałam włosy szczotką, zostawiając je naturalnie opadające na ramiona. Lubie swoje włosy, są do tyłka, można nimi wiele zakryć. Weszłam na zaplecze baru, sięgając po czarny fartuch.
- Cześć Monika, już jestem - przywitałam się z szefową, która jako jedyna była mi bliska.
- Wcześnie dzisiaj - uśmiechnęła się do mnie.
- To chyba dobrze? - zaśmiałam się.
- Idź zmień Karolinę, mamy dziś sporo klientów - powiedziała, przenosząc znowu wzrok na stertę papierów.
Pracuje w klubie nocnym. To jedyne miejsce, które mogło mnie przyjąć do pracy, ze względu na moją szkołę. Nie, nie jestem striptizerką ani nic z tych rzeczy, po prostu jestem barmanką i robię drinki i różne rzeczy tego rodzaju. Nienawidzę alkoholu, a jednak przy nim pracuję. Co za ironia losu, prawda? W sumie nie mam żadnego wyboru, muszę zarabiać pieniądze, bo mój ojciec nie jest jakoś skory do pracy, a ja jak każdy muszę coś jeść czy płacić rachunki. Wszystko jest na mojej głowie.
- Wodę poproszę - po moim ciele przeszły ciarki słysząc znajomy głos.
Odwróciłam swoje ciało w stronę chłopaka, unosząc brwi. Mam wrażenie, że mnie śledzi.
- Czemu mnie to nie dziwi? - mruknęłam do siebie z sarkazmem.
- O, czyli jednak umiesz mówić - na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
- Nie, jestem głuchoniema i pracuję jako barmanka, porozumiewając się z klientami na migi - przewróciłam oczami, na jego ''żart''.
- Zadziorna - mrugnął do mnie okiem.
Zignorowałam to podając mu wodę.
- Coś jeszcze? - spytałam jak każdego innego klienta.
- Pracujesz tu? - również zignorował moje pytanie.
Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.
- Czy gdybym tu nie pracowała to stałabym za ladą i podawała ci wodę? -zaśmiałam się ironicznie.
Z jego twarzy automatycznie zniknął uśmiech.
Złapał mnie mocno za nadgarstek powodując niemiłe uczucie w tym miejscu. Skrzywiłam się na kolejną dawkę zadanego mi dzisiaj bólu.
- Nie odzywaj się do mnie w taki sposób, suko - warknął przez zaciśnięte zęby.
Zacisnęłam usta, czując jak krew odpływa mi z dłoni. To naprawdę bardzo bolało.
- Zostaw mnie! - pisnęłam.
Naprawdę nikt tego nie widzi? Nikt nie może zareagować? Każdy jest zajęty piciem swojego alkoholu.
- Przeproś - usłyszałam.
- Niby za co? Za to, że nie myślisz? - odpowiedziałam na co uścisk, na moim nadgarstku wzmocnił się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe.
Łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu.
- Zostaw, przepraszam! - wypowiedziałam wszystko na jednym tchu.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział puszczając mój nadgarstek. - Pamiętaj, do mnie nie mówi się takim tonem i nie wywraca na mnie oczami. - warknął po czym odszedł od lady zabierając swoją wodę.
Zaczęłam rozmasowywać siny nadgarstek, na którym pewnie jeszcze dziś pojawi się ogromny siniak. Jęknęłam na samą myśl o tym idiocie. Jak można być tak niezrównoważonym?
Stałam w jednej pozycji jeszcze przez kilka chwil, kiedy zdałam sobie sprawę, że zebrała się spora kolejka przy ladzie, a ja przecież jestem tu po to żeby ich obsłużyć.
Nabrałam więcej powietrza do ust i ruszyłam w ich stronę.

***

Siedziałam znużona przy blacie stukając palcami o szklankę. Patrzyłam na ludzi, którzy byli w trakcie spędzania świetnego czasu z przyjaciółmi. Przeniosłam wzrok na zegar wiszący nieopodal. Jest po dwudziestej czwartej. Weszłam na zaplecze zdejmując fartuch i odwieszając go na wieszak. Moja zmiana się własnie skończyła, więc mogę spokojnie wracać do domu. Sięgnęłam po swoją torbę, żegnając się z Moniką i wyszłam z klubu. Szlam wzdłuż pustej ulicy, kiedy ponownie koło mnie zatrzymał się samochód.
- Gdzie idziesz, suko?
Co ten człowiek ode mnie chce? Czekał na mnie?
Zacisnęłam ręce w pięści zatrzymując się i odwracając w jego stronę.
- Ania - warknęłam.
- Co? - podniósł jedną brew, patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Mam na imię Ania! - powiedziałam nieco głośniej.
- Tak? A ja Janek, może cię gdzieś podwieźć? - zadał mi to pytanie po raz drugi dzisiejszego dnia.


_________________________________________________________
Więc mamy drugi rozdział! Jest już w nim więcej Jasia. Spodziewaliście się że będzie on przedstawiony w taki sposób? 

24 komentarze:

  1. Świetny rozdział ;* Czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 Bardzo wciaga ! Czekam na następne rozdziały! Mam nadzieje,że dociągniesz to 100 rozdziału ! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny Rozdział mam nadzieje ze czesto bedziesz dawac rozdzialy (y)*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, dalej nie moge wyobrazić sobie Jasia jako takiego bad boya :D ale rozdział ciekawy, serio. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtrudniej wyobrazic go sobie wymawiajacego slowo "suka" xD

      Usuń
    2. Dokładnie, też nie potrafie sobie wyobrazić Jasia, który wypowiada takie słowa albo jako takiego bad boya xD

      Usuń
  6. AnOnImEm_JeStEm18 lutego 2015 00:03

    Kocham Jasia i to opowiadanie. W tamtym roku zaczęłam swoją przygodę z czytaniem opowiadań. Najpierw Danger, później After, B.R.O.N.X. i duuuuuużo iinnych, przez wakacje poprostu się uzależniłam, szukałam ciekawych opowiadań, Danger's Back, i w końcu byłam na bieżąco z Danger's Back, potem After i Danger's Back był rzadko dodawany, bo to tłumaczenie, tak jak After i mi się nie chciało czekać. Przeczytałam za to 3 ciekawe książki i polubiłam je. Chciałam więcej i więcej aż ponownie zaczęłam czytać 2 opowiadania : Already Close i to. Bardzo polecam wszystkim to opowiadanie, według mnie na 1 miejscu jest to, na 2 Danger i Danger's Back, 3 to B.R.O.N.X, 4 to Already Close a 5 After. Kocham i mam nadzieję, że rozdziały będą choć troszkę dłuższe, pomimo, że w porównaniu do innych, to są długie. Pisz dalej, bo robisz to świetnie i przyjemnie mi się czyta, bo nie ma błędów. Rozpisałam się trochę, no nic, kończę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe ale czemu akurat Jaś jest tu taki wredny? On taki nie jest :( Byłoby lepiej jakby to nie był on bo to zupełnie do niego nie pasuje :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się ale na tym polega wyobraźnia :)

      Usuń
  8. Entery, akapity, przecinki. Warto przeczytać opowiadanie nawet kilkanaście razy albo dać komuś do przeczytania, nie zawsze zauważamy swoje własne błędy.
    Baardzo fajne :D
    Tak dla jasności- nie hejtuję :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz dobry pomysł na to opowiadanie ale proszę zaczynaj dialog od nowej linii, bo trochę się trudno odczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda że jaś jest agresywny

    OdpowiedzUsuń
  11. A co z jej mama?

    OdpowiedzUsuń
  12. Masakra xD to jest zbyt dobre :D gratuluję talentu ;) Jestem ZA <3

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest superowe! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie spodziewałam się że Jaś może być przedstawiony w taki sposub piszesz naprdawde MEGA !

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobre :D Tym razem nie zauważyłam jakichś poważniejszych błędów xD Pisz dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. O Boziu, opowiadanie wspaniałe ale nie wyobrażam sobie takiego niegrzecznego Jasia...Ani tego jak wypowiada słowo "suka" i to do kobiety. Idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń