Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jdabrowsky. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jdabrowsky. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 32

"- Powinnaś już pójść - oznajmił niskim głosem, sprawiając że po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz. "

Siedziałam na swoim miejscu, nie spuszczając z niego wzroku. Jego szczęka zaciskała się miarowo, a wzrok odbiegł od mojego, przenosząc go na przednią szybę. Zagryzłam dolną wargę, oczekując na jego ruch. Jego lewa ręka wylądowała na klamce od drzwi, otwierając je i wychodząc na zewnątrz. Przeszedł naokoło samochodu, łapiąc mnie za rękę bym w końcu z niego wyszła. Uniosłam prawą brew do góry, próbując wymusić od niego jakiekolwiek słowo.
- Mówiłem, że powinnaś już iść - mruknął, wyjmując z mojej dłoni klucze od domu i odwracając na pięcie skierował się w tym kierunku.
Przełknęłam nerwowo ślinę, ruszając zaraz za nim, dokładnie obserwując jego ruchy. Wsunął klucz do drzwi, przekręcając go w prawą stronę, dzięki czemu ciszę między nami przerwał odgłos otwieranego zamka. Nacisnął klamkę, jak gdyby nic wchodząc do środka. Niedbale zdjął buty, które wylądowały pod szafką, kierując się do salonu. Weszłam zaraz za nim i zamknęłam za sobą powoli drzwi. Ściągnęłam kurtkę, wieszając ją na wieszaku obok lustra, następnie zdejmując buty, które ułożyłam w bardziej ogarnięty sposób w półce gdzie miały swoje miejsce.
- Poszłam tak jak chciałeś. Czy teraz zrobisz to o co ja cię prosiłam? - spytałam, siadając na stoliku naprzeciwko chłopaka spoczywającego na kanapie.
- Masz coś do picia? - odchrząknął, pytając wymijająco.
Wywróciłam oczami, wzdychając przeciągle, na co jego wzrok przeniósł się na moją twarz.
- Wiesz że zachowałaś się jak suka? - rzucił, patrząc na mnie z poważną miną.
Popatrzyłam na niego chwilę bez słowa, następnie przenosząc wzrok na swoje uda. Czyli tym razem też nie mogę oczekiwać normalnego wyjaśnienia sprawy, tylko znów zostanę obrzucona obelgami, które nie mają w sobie krzty prawdy.
- Teraz to ty powinieneś iść - mruknęłam oschle, stając na równe nogi.
Brwi chłopaka powędrowały do góry, ukazując zdziwienie. Pochylił się do przodu podpierając łokcie na kolanach.
- Nie chcesz porozmawiać? - spytał, dążąc za mną wzrokiem, kiedy przemieszczałam się w stronę parapetu.
Zaśmiałam się ironicznie, przeczesując włosy do tyłu.
- Jeśli dla ciebie rozmowa wygląda tak, że mówisz o mnie w samych "superlatywach" - pokazałam cudzysłów z palców, uśmiechając się sztucznie - To wolę sobie teraz odpuścić niż potem męczyć się z kolejnymi wyrzutami sumienia - pokręciłam zrezygnowana głową, opierając się rękoma o parapet. Po pokoju rozszedł się dźwięk ciężkich kroków chłopaka, skierowanych w moją stronę.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że męczą Cię wyrzuty sumienia? - mruknął, stając w bliskiej odległości od mojego ciała.
Zagryzłam wargę, czując jak jego klatka piersiowa jest na tyle blisko, by zaraz zetknąć się z moimi plecami. Nabrałam więcej powietrza do ust, zaciskając ręce w pieści. Powolnym ruchem okręciłam się w jego stronę, zadzierając delikatnie głowę do góry, by spojrzeć na jego twarz,
- Tak, nawet kurwa nie wiesz jakie. Mimo że gówno wiesz jak było naprawdę i ciągle ranisz mnie swoimi słowami, to nie mogę spać w nocy mówiąc sobie "a może naprawdę jestem taka jak powiedział?", "może jestem nic niewartą suką, która nie zasługuje na szacunek?" - sapnęłam zirytowana, łapiąc z frustracji materiał jego bluzki w rękę, gniotąc ją.
- Nie przeklinaj - powiedział stanowczym, a zarazem spokojnym głosem jakbym własnie przed chwilą mówiła mu o fajniej pogodzie, która panuje za oknem.
- Będę, jeśli tylko zechce - wywróciłam oczami, puszczając jego bluzkę i nieskutecznie odpychając go ręką od swojego ciała.
Ręce chłopaka wylądowały w kieszeniach spodni, patrząc na mnie z góry.
- Kobiecie nie wypada - oznajmił, wzruszając ramionami.
Wydałam z siebie głośne warkniecie, chowając twarz w dłoniach. Opadłam ciałem na parapet, krzywiąc się.
- To wszystko jest zbyt ciężkie dla mojej psychiki - szepnęłam, spoglądając przed siebie, mimo że nie mogłam nic dostrzec w ciemnościach, które panowały w całym domu.
- Sama na siebie wszystko sprowadziłaś - jego ręce wylądowały na moich biodrach, unosząc delikatnie moje ciało do góry. Posadził mnie na parapecie, by moja twarz była na równi z jego.
Położył ręce po obu stronach moich nóg, podpierając się przede mną. Zagryzłam wargę, czując jak jego wzrok obserwuje każdy mój najmniejszy ruch. Jego oczy wpatrujące się w moją twarz, sprawiały że czułam się cholernie niezręcznie. Spuściłam zrezygnowana głowę nie wiedząc co powiedzieć.
Ręce chłopaka wylądowały na moich udach, przez co całe moje ciało się spięło. Przesunął nimi w stronę moich bioder, zostawiając swoimi palcami przyjemne uczucie na mojej skórze.
- Znowu stałaś się nieśmiała - z ust chłopaka wydostał się cichy śmiech, jednocześnie przysuwając moje biodra do swoich.
Spojrzałam na niego przelotnie, przygryzając przy tym nieświadomie wargę. Nie chciałam dać po sobie poznać, że jestem całkowicie rozbita.
- Jeśli tak uwodzisz każdego chłopaka, to nie dziwię się, że mają niegrzeczne zamiary w stosunku do ciebie - mruknął, wzmacniając uścisk na moich biodrach.
Uniosłam głowę do góry spoglądając na niego z głupią miną.
- Nic nie robię - pokręciłam głową, wzruszając bezsensownie ramionami.
Twarz chłopaka nadal ukazywała pełne skupienie, co zaczynało być nieco przerażające. Puścił moje ciało, odchodząc kilka kroków do tyłu, wzdychając przeciągle.
- Ale jesteś jak magnes - sapnął niezadowolony, przeczesując dłonią włosy.
Przeszedł kilka kolejnych kroków do tyłu, sprawiając, że straciłam go z pola widzenia. Zmarszczyłam brwi, wywracając ukradkiem oczami. Zeskoczyłam z parapetu, stając na równe nogi.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałam, przechodząc w jego stronę, słysząc że kieruje się do korytarza.
Między nami nastała głęboka cisza. Patrzyłam się w przestrzeń, mając wrażenie, że wyszedł z mojego domu, a ja jak idiotka oczekuje od niego odpowiedzi. Zrobiłam kilka kolejnych kroków w stronę włącznika światła, by w końcu przestać zachowywać się jak jaskiniowiec.
Kiedy moje ręce wylądowały na ścianie po omacku szukając przycisku, poczułam ciepły oddech chłopaka na swojej szyi.
- Co chce przez to powiedzieć? - powtórzył moje pytanie, kładąc swoją dłoń na mojej, coraz bardziej napierając na moje ciało - Mimo że jestem na ciebie niesamowicie wkurwiony i obiecałem sobie, że to już koniec całej tej sielskiej bajki z tobą w roli głównej - zaczął, na co moje plecy się wyprostowały, przywierając do ściany - A dobrze wiesz, że ja dotrzymuje obietnic - spojrzał na mnie z góry, powodując że mój wzrok opadł na jego klatkę piersiową.
- To jakimś dziwnym trafem stoję u ciebie w domu, patrząc jak się wstydzisz, a może nawet boisz mojego wzroku - mruknął, wsuwając kolano między moje uda, tym samym pozwalając naszym ciałom być jeszcze bliżej siebie.
Uniosłam głowę, krzyżując nasze spojrzenia. Przejechał palcami po moim obojczyku, w miejscu gdzie ostatnio miałam zrobioną malinkę przez Matta.
- Tak bardzo chciałem mieć to wszystko w dupie, wmawiając sobie że skoro zrobiłaś to raz, zrobisz też kolejny - mruknął, skupiając wzrok na swoich palcach.
Otworzyłam usta z zamiarem zaprzeczenia, jednak jego wzrok sprawił że je ponownie zamknęłam.
- Ale nawet nie wyobrażasz sobie, co się dzieje w moim wnętrzu, kiedy widzę jak jakiś koleś chociażby zaczyna z tobą rozmawiać - pokręcił głową, odgarniając moje włosy z jednej strony na drugą.
Stałam w ciszy pozwalając mu na robienie z moim ciałem, co tylko chciał. Przy jego obecności czułam się bezpieczna i wiedziałam, że nie zrobi niczego złego.
- Miałem nadzieję, że ci dobrze uświadomiłem że ty i twoje ciało należycie tylko i wyłącznie do mnie - warknął, przesuwając nosem po mojej szyi, przez co mimowolnie zagryzłam wargę. Odruchowo przeniosłam wolną rękę na jego kark, powoli wplatając palce w jego włosy.
 - Ale widocznie będę musiał zrobić to jeszcze raz - mruknął, jednocześnie wpijając się w moją szyję, przez co z moich ust wydostał się cichy pomruk. Druga ręka chłopaka wylądowała na moim udzie, unosząc go do góry i zakładając na swoje biodro.
Próbowałam odchylić głowę do tyłu, ale stojąca za mną ściana uniemożliwiła mi ten ruch, sprawiając że Janek puścił moją dłoń, by złapać mnie za biodro i przenieść w stronę stolika. Kiedy tylko moje ciało zetknęło się z zimną powierzchnią szklanego mebla, chłopak naparł na moje ciało, sprawiając że leżałam na stole plecami. Jego głowa zawisła tuż nad moją. Kiedy jego oczy zeszły na moje usta coś we mnie pękło.
- Przepraszam - szepnęłam, kładąc rękę na jego klatkę piersiową, by zachować dystans między naszymi ciałami.
Zsunęłam nogi z jego bioder, oblizując nerwowo usta. Na twarzy chłopaka pojawił się grymas, ukazując niezadowolenie.
 - To nie ma sensu - sapnęłam krótko, zsuwając się ze stołu i odchodząc kilka kroków dalej - Naprawdę powinieneś już pójść - mruknęłam, spoglądając na niego prosząco.
Szczęka Janka zacisnęła się mocno, co można było zauważyć po jego kościach policzkowych. Bez słowa skierował się do korytarza, zwinnymi ruchami zakładając na nogi buty. Nie odwracając się opuścił mój dom.Wypuściłam głośno powietrze z ust, opadając bezwładnie na kanapę. Schowałam twarz w poduszki, zwijając się w kłębek.

Rano:

Przekręcając się na drugi bok, poczułam niemiłosiernie bolesny ucisk w ręce. Syknęłam, czując jak moja krew buzuje, a mięśnie kurczą się. Otworzyłam jedno oko, krzywiąc się. Podniosłam się do pozycji siedzącej rozglądając po salonie. Westchnęłam głęboko, ponownie opadając na poduszki.
- Dlaczego spałaś na kanapie? - do pomieszczenia wparowała Olga, z miską musli. Szurając nogami po podłodze podeszła do jednego z foteli, siadając na nim.
- Bo mnie nie obudziłaś, bym mogła spać w łóżku - oblizałam spierzchnięte usta. Kiedy poczułam zapach jogurtu truskawkowego, mój brzuch wydał głośny dźwięk domagając się swojej porcji.
- Dopiero przyszłam - powiedziała z pełnymi ustami, wzruszając ramionami.
Kiwnęłam głową, przenosząc nogi na ziemię. Skierowałam się do kuchni, przyrządzając dokładnie takie samo śniadanie jak Olga ze składników, które leżały na blacie.
- Gdzie tak właściwie wczoraj zniknęłaś? - głowa dziewczyny skierowała się w moją stronę, oblizując łyżkę.
- Przyjechałam do domu - mruknęłam, bawiąc się płatkami owsianymi.
- Sama? - spojrzała na mnie spod byka, odkładając miskę na stolik.
- Janek mnie przywiózł - oznajmiłam, na co dziewczyna gwałtownie klasnęła w ręce, sprawiając że podskoczyłam w miejscu, przenosząc rękę na serce.
- Nareszcie! - pisnęła z entuzjazmem - Długo siedział, a może do czegoś doszło? - poruszyła znacząco brwiami, na co zmarszczyłam czoło.
- Nie - wywróciłam oczami, poprawiając się nerwowo na kanapie.
- Ale..
- W sensie że nie, nie siedział długo i nie, do niczego nie doszło - wtrąciłam zanim zdążyła o to spytać. Odstawiłam szklaną miseczkę na stolik, rozkładając się na siedzeniu i kładąc nogi na jego oparciu.
- To co robiliście? - spytała dociekliwie, oczekując mojej odpowiedzi.
Westchnęłam przeciągle, wzruszając ramionami.
- Rozmawialiśmy, zaczęło robić się niebezpiecznie więc kazałam mu pójść - uśmiechnęłam się smutno w jej stronę, przekręcając na bok.
- Ty jesteś głupia! Przecież tak bardzo chcesz go u swojego boku, a jak przyjdzie co do czego to go odpychasz - powiedziała z irytacją w głosie, wyrzucając ręce do góry.
Zamilkłam nie wiedząc co odpowiedzieć na jej słowa. To co powiedziała było prawdą. Potrzebuje go u swojego boku, ale jestem w tym wszystkim pogubiona. Jeśli wszystko będzie dalej tak szło to zatoczymy błędne koło, a ja nie chce sprawić więcej bólu jemu i sobie. Już wystarczająco dużo nieprzespanych nocy mam za sobą i nie chcę dalej tego ciągnąć. Jeśli wczoraj doszłoby do czegoś więcej wszystko skomplikowałoby się jeszcze bardziej.
Patrzyłam w jeden punkt, stukając noga w oparcie kanapy. Przeniosłam ręce na swoje skronie, masując je delikatnie.
- Wiem że to nie jest moja sprawa, ale nie mogę patrzeć na to jak stawiasz wielką niewidoczna barierę wokół swojej osoby - ciało dziewczyny znalazło się obok mojego, próbując wcisnąć się na kanapę.
- Nie ma żadnej bariery - pokręciłam przecząco głową, kładąc swoją zimną dłoń na czole.
- To dlaczego nie pójdziesz i nie powiesz Jaśkowi jak naprawdę wszystko wyglądało i nie powiesz mu w oczy tego co do niego czujesz? - spytała przenikliwie, poprawiając swoje splątane od lakieru włosy.
Rozchyliłam usta, nabierając więcej powietrza do ust.
- Bo trzymam się stwierdzenia, że tłumaczenie się jest głupie i nie ma najmniejszego sensu -wzruszyłam ramionami, przenosząc rękę na swój brzuch.
- I nie masz zamiaru udowodnić Jaśkowi, że to wszystko było intrygą? Że Jason jest fałszywy? -zaśmiała się ironicznie, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Postąpiłam źle. Gdybym się tamtej nocy nie upiła nie doszłoby do żadnego nagrania z Mattem. A gdybym zachowała chociaż trochę zdrowego rozsądku, nie dałabym mu tego chipa i nie doszłoby też do sytuacji z Jasonem, proste - wyrzuciłam ręce do góry, patrząc na Olgę głupio.
Dziewczyna westchnęła ciężko wstając z miejsca, idąc w stronę kuchni. Poszłam w jej ślady jednak skierowałam się w stronę łazienki. Zsunęłam z siebie ciuchy, wchodząc pod prysznic. Pisnęłam kiedy o moją skórę rozbiły się lodowate krople wody.
- Kurde - jęknęłam, szybko nastawiając strumień wody na ciepły.
Odetchnęłam z ulgą sięgając po żel pod prysznic. Kiedy skończyłam płukać swoje ciało, wyszłam z kabiny owijając się ręcznikiem. Podeszłam do umywalki, tym razem celowo puszczając zimną wodę i obmywając nią twarz. Starłam wacikiem resztki wczorajszego makijażu i zmieniłam ręcznik na szlafrok. Sięgnęłam po szczoteczkę, jednocześnie wyciągając z szafki pastę. Zaczęłam myć zęby, wychodząc z łazienki. Skierowałam się do swojego pokoju z zamiarem wyciągnięcia z szafy czystej bielizny. Ciszę w pomieszczeniu przerwał odgłos dzwoniącego telefonu. Okręciłam się wokół własnej osi za dźwiękiem. Wyjęłam szczoteczkę z buzi, ponownie kierując się do łazienki. Wrzuciłam ją do umywalki, szybko wypłukując usta i podeszłam do swoich spodni, wygrzebując z kieszeni telefon. Wzdrygnęłam się kiedy w domu rozległ się jeszcze głośniejszy dźwięk dzwonka do drzwi. Wywróciłam oczami na swoją strachliwość.
- Ania otwórz, bo ja teraz nie mogę! - krzyk Olgi dobiegł do moich uszu.
Wsunęłam telefon do kieszeni w szlafroku, kierując się w stronę drzwi. Przystanęłam na chwilę z zamiarem zawrócenia do łazienki i ubrania się w normalne rzeczy, ale dzwonek rozbiegł się po domu ponownie.
- Już idę - mruknęłam sama do siebie, przyśpieszając kroku.
W tym momencie zaczęłam żałować, że nie mamy w drzwiach wizjera bym mogła sprawdzić kogo się spodziewam. Oblizałam usta, przekręcając zasuwkę i naciskając na klamkę. Kiedy drzwi się otworzyły, moim oczom ukazało się dwóch wysokich mężczyzn.
- W czym mogę pomóc? - odchrząknęłam, chowając się bardziej za drzwiami, czując się niezręcznie.
- Pani Anna Star? - brązowowłosy mężczyzna spytał poważnym głosem.
Zmarszczyłam brwi, czując, że nie będzie to nic dobrego.
- Tak - przytaknęłam, przełykając nerwowo ślinę.
- Mógłbym prosić o jakiś dokument tożsamości? - spytał, a ja zmierzyłam ich mundury wzrokiem, co mogło wyglądać trochę niestosownie.
- Tak, chwileczkę - oznajmiłam, puszczając się drzwi i w szybkim tempie podchodząc do swojej torebki. Wzięłam ją w swoje ręce, zaczynając w niej grzebać w poszukiwaniu dowodu. Czułam się zdenerwowana tym, że w moim progu stoi dwóch młodych policjantów, a ja paraduje po domu w samym szlafroku. Jakby było tego wszystkiego mało, mój telefon zaczął ponownie dzwonić, wydając z siebie irytujące dźwięki. Kiedy dokopałam się w swojej torebce dokumentu, podeszłam ponownie do drzwi, podając go facetowi do ręki. Nieco młodszy policjant w niebieskim mundurze popatrzył na mnie ze współczuciem. Oboje spojrzeli na dowód, a następnie na moją twarz.
- Nie mamy dla pani dobrej wiadomości - te słowa sprawiły, że moje serce zaczęło bić kilka razy szybciej, a ja zaczęłam spodziewać się najgorszego.

______________________________________________________________________
Przepraszam za ten rozdział, ale musiałam pisać go dwa razy bo za pierwszym większość się usunęła. Chciałam go dodać wcześniej, ale codziennie miałam coś do zrobienia i nawet nie miałam kiedy usiąść i napisać. 
Nie jest taki jaki chciałam, ale musicie się nim zadowolić. :(


Jeśli czytacie, to zostawcie po sobie jakiś komentarz bo nie lubię kiedy ktoś jest bierny, dlatego do boju!

ask:http://ask.fm/Ana_anax